Mam problem z byłym-niedoszłym. Przez jakieś dwa lata byliśmy tylko naprawdę dobrymi przyjaciółmi, ale jak to często bywa stopniowo zaczynało się to przeradzać w coś większego. Właściwie to on się starał o mnie, a ja postanowiłam dać mu szansę. To był duży błąd, bo on, gdy już mnie zdobył, stwierdził, że nic z tego nie będzie. Właściwie to dłuższy czas mnie raz odpychał, raz ciągnął do siebie i w skończyło się to wszystko dość nieprzyjemną sytuacją. Dla mnie głównie nieprzyjemną. Przyjaźń zakończyłam na tyle , na ile mogłam. Niestety widujemy się raz na jakiś czas i to już jest siła wyższa, nie do zmienienia. W czym problem? Kolega zachowuje sie wobec mnie dziwnie.
Po 1: w rozmowach chwali sie naszym wspólnym kolegom wiedzą o mnie( przykładowo co lubię a co nie, a jak ktoś tego nie wie to jest wielce zdziwiony);
po 2: notorycznie rzuca sie z pretensjami do innych naszych znajomych, że mnie obrazili, zgrywa mojego ochroniarza, nawet jeśli ja sama nie czuję się czymś urażona;
po 3: za każdym razem, gdy wypije za dużo siada naprzeciwko mnie i sie na mnie gapi i zawsze, gdy mu zwrócę uwagę odpowiada " bo mi sie podobasz";
po 4: biega za mną z jakimiś notatkami, materiałami żebym tylko sie nauczyła i zdała.
dodam tylko, że ma już jakąś nową pannę, a co najdziwniejsze, podobno, po blokował na wszystkich profilach widoczność komentarzy, żebym, uwaga, nie widziała co ona mu napisała.
I teraz pytanie: czy on po prostu che w jakiś sposób odzyskać przyjaciółkę, czy to jeden z tych gości, którzy starają się utrzymać przy sobie jak największą ilość panien "na zapas"?
Sama stawiam na to drugie, ale może się nie znam, więc pytam co Wy myślicie?
Dziękuję za uwagę