5 lat - miłość, seks, związek, sens życia. teraz ROZSTANIE
Moderator: modTeam
-
- Zaglądający
- Posty: 17
- Rejestracja: 24 paź 2005, 10:49
- Skąd: Miasteczko
- Płeć:
5 lat - miłość, seks, związek, sens życia. teraz ROZSTANIE
Ten temat był wałkowany pewnie nie przez jedną załamaną osobę...ale pewnie każdemu z nas wydaje się, ze nasz problem jest jedyny i trzeba to opisac na nowo...zacznę od tego, ze przez 5 lat byłam z kims (mam teraz 21 lat) to była moja pierwsza milosc, o ktora musiałam sporo walczyc..ale udało sie i opłacało sie. Przez te 5 lat roznie miedzy nami bywało, duzo klotni, duzo spiec...ale myslalam ze to normalne, ze w kazdym zwiazku ludzie sie kloca...ostatnio było co raz gorzej... obydwoje mielismy strasznie zszarpane nerwy, doszło do tego ze uderzyłam go, on uzyl w stosunku do mnie ostrych słow.. ale pogodzilismy sie...po pewnym czasie (nie dlugim bo chyba po 3 dniach) doszlo do kolejnej klotni po ktorej nie odzywalismy sie do siebie tydzien...pewnego dnia on 'przemowił' słowami ze nie wie co sie dzieje miedzy nami, ze tak dluzej byc nie moze...jednym słowem "rozstanmy sie na jakis czas ..niech minie troche czasu". Ok...jak powiedzial tak zrobił, mimo ze bylo mi ciezko starałam sie jakos trzymac (od imprezy do imprezy) poznawałam wielu fajnych ludzi...w pewnym momencie zrobiłam sobie bilans zyskow i strat, wypisalam na kartce wszystkie dobre i złe strony bycia razem. niestety wyszlo na nasza nie korzysc ...ale ja mimo tego zaczelam o niego walczyc...telefony, placz, prosby, blagania, szantaze... bylam zdesperowana, nie wiedzialam co robic, łapałam sie wszystkiego co sie dało ... po pewnym czasie zaczelismy sie spotykac, bez zobowiazan, bez obietnic...bylo bardzo miło, wiec doszłam do wniosku ze porusze temat "MY" niestety usłyszałam tylko, ze on docenia to ze sie zmienilam, ze bardzo go kocham i robie dla niego wszystko...ale niestety on nie zmienil w sobie złych nawykow i do momentu w ktorym tego nie zrobi nie mozemy byc razem...zawalił mi sie swiat(wiem ze to banalne słowa) rozum mowi mi ze nie bede z nim szczesliwa, bo jest egoistycznym chamem a serce teskni... jesli ktos przeczytał to - dziekuje, a jesli ktos przezył cos podobnego i pogodził sie z rozstaniem to bede wdzieczna o rady ...i wskazowki jak zyc. dziekuje.
tylkojawiemkto pisze:bo jest egoistycznym chamem a serce teskni...
Nie serce tęskni, ale ego, bo zostałaś porzucona i tyle :-)
Serca jakoś nie wyczułam w Twojej opowieści...
tylkojawiemkto pisze:a jesli ktos przezył cos podobnego i pogodził sie z rozstaniem to bede wdzieczna o rady ...i wskazowki jak zyc. dziekuje.
Koniecznie zająć się sobą i jeśli są jakieś, to rozwijać pasje, jak to zwykle bywa na odwyku
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Ciut inaczej lecz podobnie
Tyle ze rozstanie "pokojowe" ileż sie nacierpieć trzeba było aby robić dobrą mine do złej gry. Ale tak chciałem a jak wyszło sam nie wiem.
Rady ? a co tu radzić trzeba życ dalej ... iść do przodu tam czeka lepsze jutro ... gówno prawda że w naszej przeszlości "zapisana" przyszlość ... To co będzie jutro sama zapisujesz tym co robisz dziś.
Łatwo powiedzieć zapomnij. Sam wiem jak ciężko zapomnieć ale się da. na pewno zajmie to trochę czasu. Ale im wczesniej postanowisz tym szybciej sie z tym uporasz
Spotykaj sie z ludzmi. Rozwijaj swoje pasje. Ciesz sie tym co masz zamiast płakac nad tym czego już niemasz i mieć nie będziesz (przynajmniej nie w tym "wydaniu" co miałaś)
Wielu chciało by wierzyc w miłość do końca życia. Nielicznym się udało. Cała reszta wie ze zakochać mozna sie nie raz nie dwa.
Robiłas liste za i przeciw. Niekorzystny stosunek w miare jak będziesz godzić sie z tym co się stało będzie robił się coraz wiekszy. Po czasie zaczniesz zauwazac w sobie pozytywne zmiany które zaszły przez to rozstanie
Byle do przodu. Nie patrzac za siebie. Niezapominajac tylko by niekrzywdzic tym parciem naprzod innych
I to chyba tyle co moge poradzić.
Proszę tylko abyś nie brała tego w 100% do siebie. Przeczytaj ... pomysł wyciagnij wnioski jak by nie patrzec jestesmy zupelnie roznymi ludzmi. Co pomoglo mi tobie może zaszkodzic
Tyle ze rozstanie "pokojowe" ileż sie nacierpieć trzeba było aby robić dobrą mine do złej gry. Ale tak chciałem a jak wyszło sam nie wiem.
Rady ? a co tu radzić trzeba życ dalej ... iść do przodu tam czeka lepsze jutro ... gówno prawda że w naszej przeszlości "zapisana" przyszlość ... To co będzie jutro sama zapisujesz tym co robisz dziś.
Łatwo powiedzieć zapomnij. Sam wiem jak ciężko zapomnieć ale się da. na pewno zajmie to trochę czasu. Ale im wczesniej postanowisz tym szybciej sie z tym uporasz

Spotykaj sie z ludzmi. Rozwijaj swoje pasje. Ciesz sie tym co masz zamiast płakac nad tym czego już niemasz i mieć nie będziesz (przynajmniej nie w tym "wydaniu" co miałaś)
Wielu chciało by wierzyc w miłość do końca życia. Nielicznym się udało. Cała reszta wie ze zakochać mozna sie nie raz nie dwa.
Robiłas liste za i przeciw. Niekorzystny stosunek w miare jak będziesz godzić sie z tym co się stało będzie robił się coraz wiekszy. Po czasie zaczniesz zauwazac w sobie pozytywne zmiany które zaszły przez to rozstanie
Byle do przodu. Nie patrzac za siebie. Niezapominajac tylko by niekrzywdzic tym parciem naprzod innych
I to chyba tyle co moge poradzić.
Proszę tylko abyś nie brała tego w 100% do siebie. Przeczytaj ... pomysł wyciagnij wnioski jak by nie patrzec jestesmy zupelnie roznymi ludzmi. Co pomoglo mi tobie może zaszkodzic
Tak tresorku wiem. I wiem jaka jest roznica w podejsciu - o boze co to sie stalo zycie mi sie popsulo a w podejsciu jebac to bedzie dobrze nie zasluzyla/yl. I wiem ze o wiele prosciej jest zyc w ten 2 sposob po czyms takim:)
Oczywiscie tylko dlatego napisalem w ten sposob
Ale faktycznie to malo bylo logiczne:) Dobrze ze to napisales.
Oczywiscie tylko dlatego napisalem w ten sposob
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "
hyhy e(L)o
hyhy e(L)o
Ależ oczywiscie ze lepiej "Jebac to bedzie dobrze to zla kobieta byla i na mnie nie zasluzyla" Ale do tego trzeba dorosnac ... do tego trzeba przejsc cale to cierpienie ... bez tego to juz by tak niesmakowalo
Niedawalo by tej wolnosci szczescia checi do zycia i dzialania
Bez tego cierpienia byla by to kolejna kolezanka / kolega z ktora urwal sie kontakt bez zalu i tesknoty 
Nic procz cierpienia ... niewiem co miała wcześniej ...
Ale ja spedzilem wiele wspanialych chwil ceniac swoja była bardziej niz siebie. I kosztowalo mnie to mase cierpienia ... mimo wszystko nie zaluje
I prawdopodobnie przy najblizszej okazji popelnie ten blad ponownie
Bo gdybysmy nie cierpieli niedocieniali bysmy dobrych chwil
Jak jing i jang czy cos w ten desen ;> dobro niema prawa istniec bez zla itp 
Ale ja spedzilem wiele wspanialych chwil ceniac swoja była bardziej niz siebie. I kosztowalo mnie to mase cierpienia ... mimo wszystko nie zaluje
Bo gdybysmy nie cierpieli niedocieniali bysmy dobrych chwil

5 lat to sporo, ale weź też pod uwagę, że zaczęliście się spotykać w wieku 16 lat. Pewnie dlatego wszystko tak emocjonalnie przeżywasz. Pierwszy "poważny" związek. Ale nie satysfakcjoujący. Uzależniłaś się wg mnie od tego faceta. Jedyne szczęście jakie wg Ciebie może być to trwanie przy nim
bardzo niedobrze, takim zachowaniem nigdy niczego pozytywnego się nie osiągnie
Jasne że docenia, a czemu miałby nie doceniać? Wygodnie mu, że ktoś o niego dba a on w zamian nic nie musi z siebie dawać bo przecież
Z rozstaniem się pogodzisz. Wywal wszystko co miało z nim związek. Pomoże na pierwszym etapie odreagowywania. Poza tym staraj się być maksymalnie zajęta. Nie zamykaj się w 4rech ścianach, wychodź do ludzi.
tylkojawiemkto pisze:telefony, placz, prosby, blagania, szantaze
bardzo niedobrze, takim zachowaniem nigdy niczego pozytywnego się nie osiągnie
tylkojawiemkto pisze:ze on docenia to ze sie zmienilam, ze bardzo go kocham i robie dla niego wszystko
Jasne że docenia, a czemu miałby nie doceniać? Wygodnie mu, że ktoś o niego dba a on w zamian nic nie musi z siebie dawać bo przecież
tylkojawiemkto pisze:zaczelismy sie spotykac, bez zobowiazan, bez obietnic
Z rozstaniem się pogodzisz. Wywal wszystko co miało z nim związek. Pomoże na pierwszym etapie odreagowywania. Poza tym staraj się być maksymalnie zajęta. Nie zamykaj się w 4rech ścianach, wychodź do ludzi.
Non! Rien de rien... Non ! Je ne regrette rien !
Dokładnie mi to samo powtarzali ludzie.Elspeth pisze:Wywal wszystko co miało z nim związek. Pomoże na pierwszym etapie odreagowywania. Poza tym staraj się być maksymalnie zajęta. Nie zamykaj się w 4rech ścianach, wychodź do ludzi.
Najgorsze to co można zrobić to się zamknąć w domu i nieskończenie długo płakać do poduszki. Wypłakiwanie może pomóc, ale trzeba w koncu powiedziec "dość" i zacząć żyć od nowa. Chociaż wiem jakie to trudne. Płacze i błagania nic nie pomogą, nawet jeżeli byście sie na chwilke zeszli bo by sie ulitował nad Toba to jest duże prawdopodobieństwo, ze rzuci znów.
"To jest tak, że gdy mam co chcę,
Wtedy więcej chcę.
Jeszcze."
Wtedy więcej chcę.
Jeszcze."
SaliMali pisze:nawet jeżeli byście sie na chwilke zeszli bo by sie ulitował nad Toba to jest duże prawdopodobieństwo, ze rzuci znów.
Ale poza tym kto by chciał być z kimś kto płaczem zmusza nas żeby z nim/nią być? Co to ma być? "Poznaj jakie mam dobre serce jeszcze przez miesiąc sie z Tobą pomęczę"?

Non! Rien de rien... Non ! Je ne regrette rien !
g.no tam pomoze. Trzeba sie nauczyc podejscia do czegos takiego - olewajacego - stalo sie, nie wazne dlaczego, jedziemy dalej. I tyle. Wiem co mowie, sam sie tego nauczylemSaliMali pisze:Wypłakiwanie może pomóc, ale trzeba w koncu powiedziec "dość" i zacząć żyć od nowa.
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "
hyhy e(L)o
hyhy e(L)o
Hyhy pisze:Trzeba sie nauczyc podejscia do czegos takiego - olewajacego - stalo sie, nie wazne dlaczego, jedziemy dalej. I tyle.
Jak się jest matołem, to nie trzeba się uczyć, bo się to ma wrodzone. A mądry człowiek tak nie postąpi
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
Hyhy pisze:A co bedzie robil madry czlowiek?
Zakładam, że mówimy o poważnym związku i poważnym uczuciu: nie wyobrażam sobie po prostu olania, bo nieważne dlaczego. Raz: płacz czy smutek po byciu porzuconym jest normalny - w końcu to utrata bliskiej osoby, czyż nie? Druga sprawa: to, że ktoś nas zostawił nie stało się bez przyczyny. Wina prawdopodobnie leży w dużej mierze po Twojej stronie, więc zanim się machnie ręką, bo nieważne dlaczego, warto by było przemyśleć parę spraw [nie mówię o biczowaniu się i użalaniu się nad sobą, tylko MYŚLENIU - wolę podkreślić, bo trochę was znam i wiem, że byście się przyczepili. Ba, i tak się przyczepicie!]. I teraz jest pora na jechanie dalej z paroma doświadczeniami i co najmniej jedną ważną lekcją dla siebie.
Hyhy pisze:BTW nie jedz mi od matolow ?
To się tak nie zachowuj
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
ja tezlollirot pisze:Zakładam, że mówimy o poważnym związku i poważnym uczuciu
jak najbardziejlollirot pisze:Raz: płacz czy smutek po byciu porzuconym jest normalny
A moze odwrotnie ?lollirot pisze:Druga sprawa: to, że ktoś nas zostawił nie stało się bez przyczyny.
fifty?:>lollirot pisze:Wina prawdopodobnie leży w dużej mierze po Twojej stronie
Nawet powinno sielollirot pisze:warto by było przemyśleć parę spraw
W ktorym miejscu ?lollirot pisze:To się tak nie zachowuj
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "
hyhy e(L)o
hyhy e(L)o
nie rozumiem jak można mieć takie podejście(może to dlatego, że nie znam ludzi, którzy tak mają
). człowiek, który nie przemyślał i nie wyciągnął wniosków z takich doświadczeń jest dla mnie pusty jak wydmuszka. trzeba wykorzystać jakoś lekcje, jakie daje życie, a nie zapomnieć i lecieć dalej żeby fajnie się bawić.
Chaos is a friend of mine
Cos mi sie widzi ze Hyhy ma jak ja ;> Pisze jak chcial by zeby "traktowal" takie sprawy
Jakos nie chce mi sie wierzyc ze jest wstanie w ten sposob do tego podejsc ;>
A lolirotka cos nam widze czesto epitetami co prawda delikatnymi, wymachuje
tylko i wylacznie za to ze ktos postrzega cos innaczej
To tak samo jak by okreslac kogos mianem glupola za to ze nie lubi mleka a ty lubisz
Wszyscy mamy prawo do wlasnego zdania ... ty tez masz do tego prawo ale nie masz prawa obrazac kogos za odmienne zdanie.
Jesli czyjes podejscie wydaje ci sie glupie napisz dlaczego itp
a epitety zostaw dla siebie ;]

A lolirotka cos nam widze czesto epitetami co prawda delikatnymi, wymachuje


Wszyscy mamy prawo do wlasnego zdania ... ty tez masz do tego prawo ale nie masz prawa obrazac kogos za odmienne zdanie.
Jesli czyjes podejscie wydaje ci sie glupie napisz dlaczego itp
ALE gdzie ja napisalem ze tego nie robie??? Przeciez zgodzilem sie z dokladnie tym samym o czym mowicie. TO chyba jest tak jasne ze nie trzeba w ogóle o tym mowic. Ja mam na mysli opcje ze jak sie 2 osoby rozchodza i nie maja nagle po kilku latach w ogóle ze soba kontaktu to nawet przez 5 min nie mysle o tej osobie bo to nie jest przyjemne i nie jest dobre. A kiedys wspominalem tesknilem godzinami. W tym sensie sie to olewa! Nie w tym, ze to bylo i sie do tego nie przyznaje.Nola pisze:człowiek, który nie przemyślał i nie wyciągnął wniosków z takich doświadczeń
No wlasnie nie chcialbym tylko to robie:)tr3sor pisze:Pisze jak chcial by zeby "traktowal" takie sprawy
Poczekaj az sie zawiedziesz nie na milosci a na OSOBIE ktora ja darzyles... to wtedy pogadamytr3sor pisze:akos nie chce mi sie wierzyc ze jest wstanie w ten sposob do tego podejsc ;>
To z bezradnosci i nie moznosci zrozumienia o czym pisze:> loli wziela wszystko doslownie i zamiast dopytac od razu wybuchlatr3sor pisze:a epitety zostaw dla siebie ;]

"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "
hyhy e(L)o
hyhy e(L)o
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 204 gości