agnieszka.com.pl • Zauroczenie czy miłośc?
Strona 1 z 3

Zauroczenie czy miłośc?

: 28 lis 2007, 12:00
autor: violet_75
Niechcący bardzo zainteresowałam się jednym facetem który nie wzbudziłby mojej uwagi gdyby nie to że bardzo się na mnie gapił. Te jego spojrzenia były inne niż wszystkie...miał to cos w swoim nachalnym wzroku. Na początku udawałam ze go nie widzę albo odwracałam się gdy patrzył ale swoimi spojrzeniami sprawił że i ja się nim zainteresowałam. Gorzej...zakochałam czy co? Ciągle o nim myślę, marzę żeby go spotkac ale kiedy jestem w poblizu niego odwracam się lub ukradkiem spojrzę. Straasznie się wstydzę choc marzę o tym żeby go poznac. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to że ona ma żone i dziecko i ja teżjestemw związku. Wiem że to dla mnie zakazany "obiekt" ale nie mogę się "odpędzic" o myśleniu o nim. Dodam że nigdy nie zdradziłam swojego męża, zaawsze byłam wpatrzona tylko w niego ( jestesmy małżenstwem 13 lat) a teraz myśle tylko o tamtym. Nie mówcie mi że to żle robię itp. Znam te teksty i wiem że powinnam tego nie robic i dac sobie spokój z tamtym gosciem. Ale powiedzcie jak to zrobic. Probowałam juz wiele sposobów, zapisałam sie nawet na pewne zajecia aby zając sobie soj wolny czas ale i to niewiele pomaga. Lubię swojego męża bo mamy wiele wspólnych zainteresowań ale to już nie to....
Dla wielu temat jest prosty - zapomniec i tyle. Ale jak to zrobic jaknie mogę przestac o nim myślec???

: 28 lis 2007, 13:40
autor: Żyraffka
violet_75 pisze:Lubię swojego męża bo mamy wiele wspólnych zainteresowań ale to już nie to....


noo, po 13 latach to juz nigdy nie bedzie TO

wdarła sie rutyna, przyzwyczajenie etc.

To normalne ze zainteresował Cie facet ktory zwrocił na Ciebie uwage, nie ma w tym nic złego. <aniolek>
A to ze wciaz o nim myslisz ... no coz

violet_75 pisze:Gorzej...zakochałam czy co?


A tam zaraz "zakochałam"
Po co zara panikowac??
Zauroczył Ci i tyle <diabel> samo nie przejdzie

Moja rada: zagadaj, poznaj blizej- to nic złego poznawac nowych ludzi, moze nie ma sobie kim głowy zawracac, a moze jest ineresujacym facetem.

: 28 lis 2007, 14:16
autor: violet_75
Żyraffka pisze:Moja rada: zagadaj, poznaj blizej- to nic złego poznawac nowych ludzi, moze nie ma sobie kim głowy zawracac, a moze jest ineresujacym facetem.


Tak? Jak mam to zrobic jak wstydzę się jak diabli. Kiedy na mnie patrzy udaję że go nie widzę. Jak ewentualnie go zagadac? Spytac np. o godzinę?

: 28 lis 2007, 14:22
autor: Żyraffka
violet_75 pisze:Tak? Jak mam to zrobic jak wstydzę się jak diabli. Kiedy na mnie patrzy udaję że go nie widzę. Jak ewentualnie go zagadac? Spytac np. o godzinę?


wystarczy, ze nie bedziesz odwracac wzroku kiedy na Ciebie patrzy <diabel>
nie musisz nic robic, patrz i czekaj:)

A tak na marginesie, czego tu sie wstydzic??

: 28 lis 2007, 16:03
autor: Gump
Ja w przeciwieństwie do Zyraffki sugeruję kubeł zimnej wody 8) w pierwszej kolejności i kalkulację ewentualnego ryzyka...

: 28 lis 2007, 16:56
autor: tommi
Gump pisze:Ja w przeciwieństwie do Zyraffki sugeruję kubeł zimnej wody 8) w pierwszej kolejności i kalkulację ewentualnego ryzyka...


popieram! to może od razu powiedz mężowi że go już nie kochasz i masz ochote na innych facetów, zaoszczędzisz mu przykrości której niewątpliwie dozna, dowiadując się że nie jest jedynym DLA WŁASNEJ ŻONY!!! nie wiem nad czym ty się zastanawiasz, trzeba było pomyśleć 13 lat temu przed ołtarzem a nie teraz. przypomnij sobie znaczenie takich słów jak odpowiedzialność bo widzę że masz z tym problem...

co zrobić? podejść i powiedzieć wprost: "nie wiem o co ci chodzi ale mam męża którego kocham więc daj sobie spokój bo twoje wysiłki raczej kulą w płot"
ja bynajmniej tak bym to załatwił...

mam koleżankę którą sam swego czasu próbowałem zbajerować, jest troche starsza, ma męża i dwójkę dzieci. nie brałem tego pod uwagę i starałem się do momentu, w którym powiedziała mi, patrząc prosto w oczy, że owszem podobam jej się ale rodzina jest najważniejsza i nie ma zamiaru tego zmieniać...

w tym momencie stała się dla mnie ikoną! zasługuje w moich oczach na max. poziom szacunku i respektu, od tej pory jest niedoścignionym wzorem kobiety z która chciałbym się zestarzeć. było mi głupio, nawet bardzo przyznam...
widujemy się dalej i nasza relacja nawet się zacieśniła w przyjacielski sposób. wiem że jest nie dla mnie i wiem na co mogę sobie pozwolić, czujemy się z tym komfortowo oboje.

tak na marginesie kiedy poznałem jej męża poczułem satysfakcję że się nie udało bo to naprawde dobry człowiek który nie zasłużył na takie potraktowanie...

następnym razem kiedy pomyślisz o tym innym, pomyśl też o własnej rodzinie. czy jest ci w niej tak źle? czy naprawde warto to burzyć? i przedewszystkim pomyśl o mężu a nie o sobie...

: 28 lis 2007, 17:14
autor: Dzindzer
tommi pisze:nie wiem nad czym ty się zastanawiasz, trzeba było pomyśleć 13 lat temu przed ołtarzem a nie teraz.

na jakiej podstawie twierdzisz, ze wyszła za kogos bezmyslnie ??

: 28 lis 2007, 17:15
autor: Stormy
powiem krotko - fantazje o kolesiu zostaw na samotne wieczory i ogranicz kontakty z nim wylacznie do fantazji. jesli posuniesz sie dalej - wtedy to co robisz (z mojego punktu) widzenia bedzie zle.
zamiast sie ogladac za nowymi doznaniami sprobuj najpierw pomyslec jak tu sie na nowo w mezu zakochac, troche sie postarac przywrocic to co bylo rutyna sie wkrada kiedy na to pozwalamy.
ps: nigdy bym nie chciala uslyszec od faceta ktory mi przysiegal przed oltarzem ze mnie lubi. ciekawe czy on cie kocha? czy ty go jeszcze kochasz?przemysl to dokladnie,to ze to nie to samo co na poczatku, to ze nie ma dreszczyku, trwajacych 3 godz rozstan przez telefon nie znaczy ze sie ludzie nie kochaja,albo znowu sie w sobie zakochac nie moga.

: 28 lis 2007, 17:36
autor: tommi
Dzindzer pisze:na jakiej podstawie twierdzisz, ze wyszła za kogos bezmyslnie ??


na podstawie jej wypowiedzi, gdyby była do końca przekonana o trafności swojego wyboru nie było by tego tematu. nie pisałem też konkretnie o bezmyślności, miałem tu na myśli bardziej brak konsekwencji. nie można kupić przeciez psa a po roku wyrzucić go na ulicę bo już się nam nie podoba (porównanie - nie dosłowne). swoją drogą widzę że wy, kobiety mocno jej bronicie (nie wszystkie na szczęście) a to nie świadczy o was najlepiej.
koleżanka pewnie oczekuje że pomożemy jej podjąć właściwą decyzję, więc pomóżmy jej.

stormy ma racje, lepiej poszukać czegoś nowego w osobie z którą jestesmy, niż szukać tego na zewnątrz <dajeserce>

: 28 lis 2007, 18:25
autor: Żyraffka
Gump pisze:Ja w przeciwieństwie do Zyraffki sugeruję kubeł zimnej wody w pierwszej kolejności i kalkulację ewentualnego ryzyka...


o jakim ryzyku tu mowa??
co złego w tym ze ludzie sie sobie podobaja, poznaja, rozmawiaja itp??
czy to wszystko musi prowadzic do zdrady?? NIE

: 28 lis 2007, 18:31
autor: Dzindzer
tommi pisze:widzę że wy, kobiety mocno jej bronicie (nie wszystkie na szczęście) a to nie świadczy o was najlepiej.

a przed czym niby my ją bronimy ??

: 28 lis 2007, 18:51
autor: pani_minister
Żyraffka pisze:co złego w tym ze ludzie sie sobie podobaja, poznaja, rozmawiaja itp??
czy to wszystko musi prowadzic do zdrady?? NIE

Ale zwykle prowadzi :] violet_75 nie pisze o tym, że ma ładnego, sympatycznego, przyjaznego znajomego, z którym lubi prowadzić intelektualne dysputy, ale o tym, że zamiast o mężu myśli o innym facecie i zakochaniu się w nim. Tak się lubisz ogniem bawić, Zyraffko? Do pierwszego poparzenia paluchów, uwierz mi :] I dobrze, żeby to były tylko Twoje własne paluchy, a nie dodatkowo jakiejś bogu ducha winnej osoby.

violet_75 pisze:Lubię swojego męża bo mamy wiele wspólnych zainteresowań

Naprawdę tylko tyle?

: 28 lis 2007, 19:05
autor: Andrew
Ja sie poprzyglądam tej dyskusji trochę jeszcze zanim coś napisze <aniolek> ale dodam tu, ze :
tommi pisze:popieram! to może od razu powiedz mężowi że go już nie kochasz i masz ochote na innych facetów, zaoszczędzisz mu przykrości której niewątpliwie dozna, dowiadując się że nie jest jedynym DLA WŁASNEJ ŻONY!!!


wcale nie jest takim złym pomyslem, jedynie wykluczyłbym z tego zdania slowo kocham, bo nie prawda moze byc, iz go nie kocha.
Starsi zrozumieją, młodsi ...? <aniolek>

: 28 lis 2007, 19:43
autor: tommi
dzindzer - czytania ze zrozumieniem uczyli w podstawówce <regulamin>

andrew - jak pewnie zauważyłaś, sama napisała "lubię swojego męża" a nie "kocham swojego męża". nawet jeśli jeszcze go kocha, to pewnie o tym zapomniała, bo nie wierze że nie zna znaczenia słów kochać i lubić...

zacytowałbym panią_minister ale chyba nie ma sensu powtarzać tego po raz kolejny, odsyłam do jej postu...

: 28 lis 2007, 19:51
autor: Andrew
tommi pisze:andrew - jak pewnie zauważyłeś, sama napisała "lubię swojego męża" a nie "kocham swojego męża"..

To ja Cie odesle do postu Miltoni !! niech sie cieszy, ze go lubi, bo gorzej by było gdyby go kochała - ale nie lubiala !!
ale i tak nie łapiesz - a moze to ja sie mylę <diabel>

: 28 lis 2007, 19:52
autor: pani_minister
Andrew pisze:wcale nie jest takim złym pomyslem

Nie jest, zakładając, że obojgu jeszcze na sobie zależy i potrafią w imię tego cokolwiek zrobić, zamiast skupić się na urażonej dumie i miłości własnej z jednej strony, a na pójściu po najmniejszej linii oporu z drugiej. Andrew, popatrz, kobiecie nawet do głowy nie przyjdzie, żeby mężowi o tym wspomnieć, to nie ten rodzaj relacji. A innemu wystarczy na nią popatrzeć i już roją się po nocach wizje :]

: 28 lis 2007, 20:02
autor: tommi
Andrew pisze:To ja Cie odesle do postu Miltoni !! niech sie cieszy, ze go lubi, bo gorzej by było gdyby go kochała - ale nie lubiala !!
ale i tak nie łapiesz - a moze to ja sie mylę <diabel>


masz racje. nie łapię

może jak odsyłasz mnie do czyjegoś postu to przynajmnie podaj namiar, bo nie mam zielonego pojęcia o co ci chodzi, a nie widzę w tym temacie nikogo o takim nicku.

: 28 lis 2007, 20:31
autor: Gump
Żyraffka pisze:
Gump pisze:Ja w przeciwieństwie do Zyraffki sugeruję kubeł zimnej wody w pierwszej kolejności i kalkulację ewentualnego ryzyka...


o jakim ryzyku tu mowa??
co złego w tym ze ludzie sie sobie podobaja, poznaja, rozmawiaja itp??
czy to wszystko musi prowadzic do zdrady?? NIE


Pani Minister już wyjęła mi to z ust...
Powiem jedynie, że sytuacja jest banalna jakich multum w życiu, może dostarczyć miłych emocji z czasem sentymentalnych lecz z racji ludzkiej niedoskonałosci kończy się zwykle w ten sam sposób.
Znam taki klimat z autopsji, gdzie wyraźnie powiedziałem basta natychmiast jak się zorientowałem o co chodzi, lecz urażona ambicja kobieca potrafi dostarczyc wrażeń...

: 28 lis 2007, 20:50
autor: pani_minister
A tak w ogóle przyznaję, że dopiero teraz popatrzyłam uważniej na tytuł tematu... "zauroczenie czy miłość".

Czy ktoś jest w stanie mi palcem tutaj miłość kogokolwiek do kogokolwiek pokazać, bo jakoś nie dostrzegam?

: 28 lis 2007, 21:00
autor: Mijka
pani_minister pisze:Czy ktoś jest w stanie mi palcem tutaj miłość kogokolwiek do kogokolwiek pokazać, bo jakoś nie dostrzegam?

wlasnie to samo chcialam napisac. ja tez nic takiego nie widze. jak mozna sie w ogole zastanawiac czy to milosc jak nie zamienilo sie z osoba ani pol slowa.

: 28 lis 2007, 21:04
autor: Marissa
violet_75 pisze:Ciągle o nim myślę, marzę żeby go spotkac ale kiedy jestem w poblizu niego odwracam się lub ukradkiem spojrzę.

Spodobał Ci się, ja tutaj żadnej filozofii nie widzę. Mi często się takie coś zdarza, ale też szybko zapominam.
violet_75 pisze:Dla wielu temat jest prosty - zapomniec i tyle. Ale jak to zrobic jaknie mogę przestac o nim myślec???

No nic dziwnego że nie możesz "zapomnieć" skoro ciągle myślisz o tym, żeby zapomnieć. Przestań rozmyślać, przestań się przejmować a samo odejdzie.

: 29 lis 2007, 07:56
autor: Andrew
odejdzie ? moze i tak, co jednak z tego skoro i tak powróci za czas jakis, nie do tej osoby, to do innej.
Nic nie dzieje sie bez przyczyny ! a skoro jest przyczyna w która wplatany jest jej maż, to nalezalo by zrobic tak by zmienil swe dzialania wzgledem swej zony. Przespi sprawe ! bedzie sie zmagał z konkurencją <aniolek>
Ja bym sobie zafundował romansik , ale to ja ! ja spadam na cztery łapy zawsze prawie, tu nie wiadomo jak sie skonczy take cuś . <aniolek>

Zaraz padną pytania, a gdyby to twa zona miala miec romans? wiec wybiegnę przed nie i odpisze ... "zycz, a bedzie ci zyczone" i tak oto odpowiedzialem w skrócie.

: 29 lis 2007, 12:41
autor: vilmon1980
tommi pisze:
Gump pisze:Ja w przeciwieństwie do Zyraffki sugeruję kubeł zimnej wody 8) w pierwszej kolejności i kalkulację ewentualnego ryzyka...


popieram! to może od razu powiedz mężowi że go już nie kochasz i masz ochote na innych facetów, zaoszczędzisz mu przykrości której niewątpliwie dozna, dowiadując się że nie jest jedynym DLA WŁASNEJ ŻONY!!! nie wiem nad czym ty się zastanawiasz, trzeba było pomyśleć 13 lat temu przed ołtarzem a nie teraz. przypomnij sobie znaczenie takich słów jak odpowiedzialność bo widzę że masz z tym problem...

Ale jest też dość sporo ludzi, dla których jeden partner to za mało. Można kochać jednego, pożądać go i w ogóle wszystko jest super, a mimo to ma się też ochotę na kogoś innego... albo na sam seks albo na kogoś z kim można pogadać, a seks to tylko tak przy okazji. Patrzac z boku może nie jest to eleganckie. Niektórzy umieją się samoograniczać dla zasady a niektórzy nie... tak czy inaczej z miłością/brakiem miłości nie musi mieć to nic wspólnego.

: 29 lis 2007, 12:47
autor: pani_minister
vilmon1980 pisze:Niektórzy umieją się samoograniczać dla zasady

Nie dla zasady. Z miłości na przykład i szacunku, bo druga osoba odmienne ma podejście :)

: 29 lis 2007, 13:04
autor: vilmon1980
pani_minister pisze:
vilmon1980 pisze:Niektórzy umieją się samoograniczać dla zasady

Nie dla zasady. Z miłości na przykład i szacunku, bo druga osoba odmienne ma podejście :)

A dla mnie to dla zasady. Ja, mimo, że jestem z dziewczyną, którą kocham i z którą jest mi strasznie dobrze i absolutnie nie mam ochoty jej zostawić, chętnie skoczyłbym sobie w bok powiedzmy dwa, trzy razy w roku i nie widziałbym w tym żadnego problemu dla mojego związku.
Ale skoro jestem z osobą, którą kocham i wiem, że ona ma zupełnie inne podejście niż ja, to założyłem, że nie będę robić takich jazd. Mimo, że i tak by się o niczym nie dowiedziała. Ale przyjąłem taką zasadę i już 8)

: 29 lis 2007, 13:11
autor: nadia
vilmon1980 pisze:A dla mnie to dla zasady. Ja, mimo, że jestem z dziewczyną, którą kocham i z którą jest mi strasznie dobrze i absolutnie nie mam ochoty jej zostawić, chętnie skoczyłbym sobie w bok powiedzmy dwa, trzy razy w roku i nie widziałbym w tym żadnego problemu dla mojego związku.

ehhhe. A jak by się ta inna laska ze skoku w bok okazała fajniejsza od Twojej dziewczyny ? Nie miałbyś wówczas ochoty zostawić swojej dziewczyny ? Albo co najmniej z partnerki stałej przekwalifikować ja na tę "z doskoku", a tę z doskoku uczynić dziewczyną "stałą" ?
<hahaha>

: 29 lis 2007, 14:02
autor: pani_minister
vilmon1980 pisze:A dla mnie to dla zasady

A ja po przeczytaniu powyższego stwierdzam, że o tym samym mówię, tylko innymi słowami, zastanawiając się nad tym, skąd się ta zasada u mnie bierze <aniolek>

: 29 lis 2007, 14:25
autor: vilmon1980
nadia pisze:ehhhe. A jak by się ta inna laska ze skoku w bok okazała fajniejsza od Twojej dziewczyny ? Nie miałbyś wówczas ochoty zostawić swojej dziewczyny ? Albo co najmniej z partnerki stałej przekwalifikować ja na tę "z doskoku", a tę z doskoku uczynić dziewczyną "stałą" ?
<hahaha>

Wiesz... inną moją zasadą, której się trzymam jest że "lepsze jest wrogiem dobrego" 8)
Gdyby w moim związku było coś nie tak (czego nie dałoby się jakoś sensownie naprawić) to i owszem, mogłaby zaistnieć taka sytuacja. Ale skoro jest mi dobrze (pod każdym względem!) z moją kobietą i kochamy się nawzajem, to nie mam zamiaru tego zmieniać, choćby inna babka okazałaby się potencjalnie lepsza, bo byłaby ładniejsza/inteligeniejsza/etc. Tak to można do usranej śmierci zmieniać "stałe" partnerki a ja nie mam ochoty bawić się w coś takiego... szczególnie, że zawsze potrzebuję sporo czasu, by się zakochać, wiec przy takim zmienianiu nie miałbym za bardzo szans się zakochać. Zatem wszystko to i tak stałoby się bez sensu :)

pani_minister pisze:A ja po przeczytaniu powyższego stwierdzam, że o tym samym mówię, tylko innymi słowami, zastanawiając się nad tym, skąd się ta zasada u mnie bierze

Po zastanowieniu... faktycznie, masz rację :)

: 29 lis 2007, 15:08
autor: nadia
vilmon1980 pisze: jest mi dobrze (pod każdym względem!) z moją kobietą i kochamy się nawzajem,

vilmon1980 pisze:chętnie skoczyłbym sobie w bok powiedzmy dwa, trzy razy w roku i nie widziałbym w tym żadnego problemu dla mojego związku.


Jakoś jednak lekką niekonsekwencją mi to pachnie.

: 29 lis 2007, 15:15
autor: Andrew
Dlaczego - ja mam dokladnie tak samo, ubolewam nad tym, ale co zrobic , taki typ !

konsekwencja jest !! w postaci stalej partnerki - która sie nigdy nie zmieni ...