Dzieki Andrew.. w sumie to na poczatku uderzyly mnie twoje slowa, ale widze ze chyba masz racje.. za bardzo opieram sie na tym co mowia inni

staram sie zaczac zmieniac.. nabrac do tego wszystkiego zdrowego dystansu.. no coz probuje heh

Pod spodem cos jeszcze co sie zdazylo..
Znowu dzieja sie jakies dziwne rzeczy, ale co mi tam.. Powiedzcie mi tylko co sadzicie o tym.. Jednego dnia zaczyna w sumie na imprezie rozmawiac ze lepiej by bylo jakbysmy zerwali kontakt..ale tez jednoczesnie sie troche wtula we mnie..ja mowie ze nie potrafie ale to jej decyzja.. pozniej wracamy razem.. mowi ze obiecala chlopakowi ze dzisiaj wszystko zakonczy.. odprowadzam ja i w sumie troche sie rozklejamy ja mowie ze niech mi nie kaze tego robic..ona ze lzami w oczach ze bedzie miala przeze mnie kolejna klutnie.. na koniec prosze ja zeby mnie przytulila, przytula zegnamy sie i mowi ze dokonczymy jutro..
Rano zdeterminowany dokonczyc rozmowe i zrobic to co ona chce dzwonie do niej i umawiam sie na rozmowe..
Ok ide dokonczyc.. jest tam ona i jej kolezanka.. ona sie usmiecha zartujemy sobie, ja z dystansem.. ona zaczyna mnie troszke zaczepiac.. tak jak na poczatku.. ale ja staram sie nie zwracac na to uwagi zbytniej..choc nie powiem ze mi sie nie podoba..
Siedzimy tak we trojke kilka ladnych godzin.. wkoncu zbiera sie na pociag.. pytam czy ja odprowadzic.. mowi ze jak chcę to mogę.. wstaje i jej pomagam, ale ani mysle po drodze zaczynac tego tematu, ona tez nic nie wspomina.. troche milczymy troche zartujemy.. odprowadzam ja zegnamy sie i jedzie..
Pracuje w weekend.. ja siedze u jej kolezanki jak przyjezdza.. opowiada swoj dzien.. pozniej ponownie gdy zbiera sie na pociag to ja odprowadzam..
W niedziele odwiedzam ja w pracy.. mowila zebym wpadl jak chce..
dziewczyna idzie ze mna na koncert, na ktory nie chciala isc na poczatku ze wzgledu na chlopaka.. bawimy sie swietnie.. ona juz pod koniec jak siedzimy i pijemy piwko mowi ze bedzie miala przez to przechlapane u swojego chlopaka bo jemu nawet sie nie podobalo, ze chciala grupka isc na koncert na ktorym ja bede.. a ona poszla na ten koncert tylko ze mna.. mowie ze przepraszam.. mowi ze ok, ze nie mam za co, ze to jej decyzja i jakos przezyje..
Pozniej jak sobie siedzimy we dwojke, rozmawiamy o jej i moich problemach
(zaczela sie przede mna troszke otwierac..wczesniej mowila ze nie moge jej kochac bo jej w ogóle nie znam..)
zaczyna tez mowic ze nikomu na niej nie zalezy.. ja mowie ze niech sie nie wyglupia.. ze na pewno jest wiele takich osob, pyta kto, po chwili wahania odpowiadam ze ja.
Niby nie wierzy, ale jak powtarzam, to za chwile akceptuje moja odpowiedz i pyta komu mogloby jeszcze zalezec oprocz mnie, to ja z premedytacja mowie ze pewnie jej chlopakowi zalezy na niej.. ona odmachuje glowa z grymasem ze nie.. ja pytam jeszcze raz ona jeszcze raz pokazuje ze nie..
Ok juz nie wnikam i zaczynam zajmowac sie czyms innym.. po chwili zartujemy i jakos tak wychodzi, ze cos glupiego powiedzialem i ona mowi ze jak mi przeszkadza to moze sie przesiasc gdzies indziej i sie patrzy mi w oczy.. probuje zmienic temat zeby nie bylo, ze dalej sie jakos dziwnie zachowuje po tym jak mi powiedziala ze mozemy byc tylko znajomymi.. ale ona mi nie pozwala i jeszcze raz to powtarza i wstaje.. lapie ja za dlonie i prosze zeby zostala, ze przepraszam no i ona zostaje.. pozniej kilkukrotnie jak sie nad czyms zamyslam to sie pyta o czym mysle.. w taki sposob jak na samym poczatku znajomosci.. wtedy jak jej tez zalezalo.. Rozmawiam z nia z taka troska o to co sie dzieje.. Mowi mi ze jest tez gruba, ja odpowiadam ze wyglada slicznie i niech sie nie wyglupia..
Dziwne to jest.. najpierw chce zerwac kontakt a teraz taka zmiana.. a z drugiej strony pierscionek na palcu, i kupuje dla niego prezent na swieta.. chyba tez troche przez tel rozmawiaja..
A dalej cos delikatnie wspomina ze moze by tutaj do nas przyjechala na sylwestra (ida jej kolezanki)
Uswiadomila sobie ze go jednak kocha, jak pakowala jego rzeczy by mu je oddac...
Pozdrawiam i nie zjedzcie mnie zbytnio
Co o tym sadzicie? Jak to odebrac?