o draniach, dobroci, seksualnym libido itp ustrojstwach
: 19 sie 2007, 21:45
Mętlik miałem dziś we łbie i to całkiem, całkiem ostry. Dzień zakończyłem ostrą rozmową, prawie na granicy kłótni ze swoją kobietą. O co poszło? Ba, byle bym to w stu procentach wiedział
Zaczęło się od żartów, a później przeszliśmy na poważnie. Czyli zarzuty, od droczenia do normalnych, od łyczka do rzemyczka. Nasz związek jest doskonały i harmonijny, jak praktycznie żaden, który znam (cytuję cały czas). Nie ma między nami wrzasków, kłótni i niesnasek, więc (SIC!!) nie jest to normalne. Bo brak kłótni nie jest normalny
Jest dobrze, czule. Słodko, rutynowo dobrze. Dodałem z przekąsem - aż do obrzygania, co? Tak słodko, hmm? Prawdę mówiąc, strzeliło mnie to całkiem nieźle. Bo i wcale nie uważam, by było jakoś wyjątkowo czy idealnie, a jest raczej normalnie. Spokojnie, bezpiecznie, dobrze.Każda ze stron się stara. Swoją drogą, co mnie obchodzą inne związki? Niech się z nożami gonią, nie moje małpy, nie mój cyrk. Niech na siebie wrzeszczą i wyzywają, jeżeli kogoś to kręci, jest nienormalny, zdania tutaj nie zamierzam zmieniać. Więc spokojnie i rzeczowo kolejny raz klarowałem swoją wizję i pogląd na świat i nasz związek. Rzeczowo i logicznie, całkiem normalnie, jak dorośli ludzie. Bez nerwów. Z powodów, których tutaj przytaczać nie będę, głęboką niechęcią darzę rozwiązywanie sporów za pomocą wrzasków i walenia kułakiem w stół. Jednak wydaje mi się, że taka długa rozmowa będzie konieczna i kolejny raz będę musiał wrócić (z wielką niechęcią) do tego, co spowodowało taki, a nie inny mój pkt widzenia na w/w sprawy. Trudne to będzie, ale chyba konieczne, by ma lepsza połowa to w pełni pojęła. Bo inaczej to może wracać, a tego bym nie chciał, bo i szkoda nerwów.
Co dalej? Podobno już "nie rzucam się" na nią. Kiedyś było inaczej, bo tak robiłem. Ona to robi, jest kobietą z inicjatywą, co jest bardzo cenne.A w Tedzie tej inicjatywy jakby mniej. To chyba jeszcze bardziej mnie zmierziło, niż to powyżej. Bo było bezpodstawne. Zbyt mało seksu zapewniam, za mało zaskakuję? Ostatnio to całkiem możliwe, ale sorry, Winnetou, doba nie ma 50 godzin.A ja ostatnio mam ciężki okres. Znów przed oczyma stanął mi wtedy ten upiorny wątek forumowy "zerżnięta, niezerżnięta"
Zabawy w przymierzalni, w kibelkach, klubach? Rzucenie na łózko, wypieprzenie a potem wyjście z mieszkania? To są urozmaicenia? Help
. Nie zawsze można mieć wszystko, czego się pragnie. Nie każdego dnia, nie każdej godziny. Znów klarowałem powolutku, co mi na wątrobie siedzi. Ze dwie godziny z hakiem na to zeszło.
Potem, wkurzony, sam ze dwa słowa za dużo powiedziałem, za które przeprosiłem ( w stylu "widziały gały co brały", nie twórz problemów na siłę, bo wiesz jaki jestem i z czego to wynika etc. Kobieta również się wówczas zmitygowała i przeprosiła. Jest już w porządku, ale pewien niesmak i popsuty wieczór pozostał.
I po co to było, ktoś mnie oświeci?
Nie zamienisz Actrossa w Ferrari, ani Mitsu w Łaza. Tak samo Ted to nie słodki drań pederino, ale jaki jest, kto wie, kto mnie dobrze zna, ten zdaje sobie z tego sprawę. Czasem mi się wydaje, że miała w domu za dobrze, dlatego czasem głupiutkie myśli ją nachodzą, vide te nieszczęsne kłótnie i reszta. Ja nie miałem takiej oazy. Oazą jest związek, który tworzę. Nie będę skur.wysynem na żądanie, bo i być nim nie potrafię ani nie chcę. Nie wobec osoby, którą kocham jak nikogo innego. Proste i logiczne.
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)


Co dalej? Podobno już "nie rzucam się" na nią. Kiedyś było inaczej, bo tak robiłem. Ona to robi, jest kobietą z inicjatywą, co jest bardzo cenne.A w Tedzie tej inicjatywy jakby mniej. To chyba jeszcze bardziej mnie zmierziło, niż to powyżej. Bo było bezpodstawne. Zbyt mało seksu zapewniam, za mało zaskakuję? Ostatnio to całkiem możliwe, ale sorry, Winnetou, doba nie ma 50 godzin.A ja ostatnio mam ciężki okres. Znów przed oczyma stanął mi wtedy ten upiorny wątek forumowy "zerżnięta, niezerżnięta"

Potem, wkurzony, sam ze dwa słowa za dużo powiedziałem, za które przeprosiłem ( w stylu "widziały gały co brały", nie twórz problemów na siłę, bo wiesz jaki jestem i z czego to wynika etc. Kobieta również się wówczas zmitygowała i przeprosiła. Jest już w porządku, ale pewien niesmak i popsuty wieczór pozostał.
I po co to było, ktoś mnie oświeci?
Nie zamienisz Actrossa w Ferrari, ani Mitsu w Łaza. Tak samo Ted to nie słodki drań pederino, ale jaki jest, kto wie, kto mnie dobrze zna, ten zdaje sobie z tego sprawę. Czasem mi się wydaje, że miała w domu za dobrze, dlatego czasem głupiutkie myśli ją nachodzą, vide te nieszczęsne kłótnie i reszta. Ja nie miałem takiej oazy. Oazą jest związek, który tworzę. Nie będę skur.wysynem na żądanie, bo i być nim nie potrafię ani nie chcę. Nie wobec osoby, którą kocham jak nikogo innego. Proste i logiczne.