Zerwanie, nic do Ciebie nie czuje...
Moderator: modTeam
Zerwanie, nic do Ciebie nie czuje...
Od jakiegos czasu obserwuje to forum, i teraz, gdy mam na glowie maly problem, postanowilem zapytac o rade
Rzecz w tym, ze zerwala ze mna dziewczyna, ruszylo mnie to i to ostro, bo jestem zakochany (nie zauroczony... jeszcze w miare panuje nad tym co robie:)). Znalismy sie od jakiegos roku ze szkoly. Bylismy razem 3 miesiace, a gdzies tak po 2 powiedzialem jej, ze ja kocham (i tu chyba byl moj blad...), teraz jak na to patrze, widze tez, ze jestem zakochany, a nie KOCHALEM. Popelnilem tez kilka bledow, nie przejmujac sie jej fochami i obrazaniem sie (badz madry i wiedz kiedy robi Ci sprawdzian, a kiedy naprawde jest jej przykro... nie potrafilem tego dokladnie wyczuc). Wiedzialem, ze nie czuje tego co ja, ale dawala mi znac, ze jej na mnie zalezy, ja jej tez oczywiscie. Myslalem, ze jst nam ze soba dobrze, zdazyly sie klutnie, ale szybko z nich wychodzilismy. Dzis spotkalismy sie wieczorem, i jak sama stwierdzila, nie powinnismy byc razem, bo nic do mnie nie czuje i nie chce mnie ranic (wie przeciez, ze ja jestem zakochany i takie nieodwzajemnione uczucie tez boli, dzien wczsniej ja wkurzylem, po czym przyznalem sie do bledu i przeprosilem, a to mi sie zadko zdazalo...). Rozmawialismy troche o tym, objgu nam poplynely lzy, przytulilismy sie, posiedzielismy jeszcze pol godziny i odprowadzilem ja do domu. Na pozegnanie usmiech i jeszcze raz sie usciskalismy. Generalnie chyba wszystko bylo tak jak byc powinno, nie skamlalem, nie prosilem o wybaczenie itp., bo taki nie jestem. Rozstalismy sie w przyjazni.
Najgorsze jest to, ze naprawde mi na niej zalezy, ale z moich wczesniejszych doswiadczen wynikalo, ze kiedy bylem tak naprawde do konca soba od samego poczatku, czyli w zasadzie spokojnym, troche romantycznym, troche postrzelonym czubkiem (w pozytwnym tego slowa znaczeniu.... chyba...), nie za bardzo mi wychodzilo i z ta jedna dziewczyna, swiadomie czasem zachowywalem sie inaczej niz bym postapil normalnie, bylem nieraz zadziorny, nieraz troche wredny, a nieraz... niestety: chamski I tego wlasnie najbardziej zaluje, tego ze nieraz gralem innego niz jestem, a powinienem byc wlasnie w 100% soba. Powiedzialem jej o tym jak sie rozstawalismy. Pewnie to i glupie, ale po tym jak jej to wyznalem, powiedzialem tez, zeby dala mi znac, czy zechce dac jeszcze jedna szanse, tylko, ze tym razem temu prawdziwemu mi. Odpowiedziala, ze " sama nie wie..." Nie robie sobie nadzieji:)
Troche przegladalem forum, i zauwazylem kilka tematow, z ktorych moglby czerpac pomysly, wiedze i ogolne rady dotyczace tego co moglbym teraz zrobic.
A powiem szczerze, ze naprawde bardzo chcialbym to jakos cofnac, lecz jesli naprawde sie nie da... trudno, za jakis czas mi pewnie przejdzie, choc to cholernie nieprzyjemne uczucie.
Ktos napisal, nie pamietam kto, ze jesli czujesz, ze chcesz i masz do tego sile, powinienes walczyc. Schrzanilem, i chce to naprawic, a przynajmniej sprobowac, bo trwalej przyjazni z naszej znajomosci nie bedzie (nie wytrzymal bym za dlugo siedzac obok niej i nie moc jej mocno przytulic, czy pocalowac).
Ona, z tego co zaobserwowalem, chce ciagle sie ze mna przyjaznic, co uwazam daje mi pewna szanse na to, zeby teraz juz bez zadnych poronionych wstawek i udwania, zaprezentowac to jaki jestem (w szkole zanim ze soba zacelismy chodzic, nie rozmawialismy za duzo). A powiem szczerze, ze swiadomie wstrzymywalem sie czesto gesto od mowienia jej jak bardzo mi na niej zalezy, ze za nia tesknie, czy tez ze po prostu ladnie dzis wyglada (nie pytajcie skad wziolem takie pomysly, bo to wymagalo by zalozenia drugigo tematu juz), a jest ona typem dziewczyny, ktory tego potrzebuje bardziej niz te, z ktorymi sie kumpluje, czy z ktorymi bylem wczesniej.
Jak mowilem, kontaktu raczej nie zerwiemy, a niedlugo bede musial sie z nia zobaczyc, bo zostawilem u niej kapcie (troche to smieszne, ale tak wlasnie jest:P), co uwazam juz za dobra okazje, by pokazac kilka cech, a mianowicie to, ze: mimo rozstania jestem w pozytywnym nastroju, mam teraz malo wolnego czasu z powodu wielu ciekawych zajec (po maturze, mam juz wakacje :p), nie zlewam tego, ze cos ja troche zakluje, bede zabawny i rozmowny, ale ani slowem nie wspomne o tym bysmy do siebie wrocili. Jesli sie nie myle, to ona musi zatesknic za tym uczuciem, ze ma mnie blisko i zdac sobie sprawe, ze gdybysmy znowu byli razem, bede dla niej lepszy/milszy/bardziej rozrywkowy. Zamierzam pokazac jej wlasnie te cechy, a potem urwac troche kontakt, by sprawdzic, czy chociaz troche teskni, i czy warto dalej cos probowac robic w tym kierunku.
Troche namotalem, ale mam nadzieje, ze ktos kto to przeczyta i daj Boze, nie pogubi sie w mojej paplaninie, wyglosi swoja opinie (lub cos sam doradzi) na temat moich zamiarow.
Z gory DZIEKI!
Rzecz w tym, ze zerwala ze mna dziewczyna, ruszylo mnie to i to ostro, bo jestem zakochany (nie zauroczony... jeszcze w miare panuje nad tym co robie:)). Znalismy sie od jakiegos roku ze szkoly. Bylismy razem 3 miesiace, a gdzies tak po 2 powiedzialem jej, ze ja kocham (i tu chyba byl moj blad...), teraz jak na to patrze, widze tez, ze jestem zakochany, a nie KOCHALEM. Popelnilem tez kilka bledow, nie przejmujac sie jej fochami i obrazaniem sie (badz madry i wiedz kiedy robi Ci sprawdzian, a kiedy naprawde jest jej przykro... nie potrafilem tego dokladnie wyczuc). Wiedzialem, ze nie czuje tego co ja, ale dawala mi znac, ze jej na mnie zalezy, ja jej tez oczywiscie. Myslalem, ze jst nam ze soba dobrze, zdazyly sie klutnie, ale szybko z nich wychodzilismy. Dzis spotkalismy sie wieczorem, i jak sama stwierdzila, nie powinnismy byc razem, bo nic do mnie nie czuje i nie chce mnie ranic (wie przeciez, ze ja jestem zakochany i takie nieodwzajemnione uczucie tez boli, dzien wczsniej ja wkurzylem, po czym przyznalem sie do bledu i przeprosilem, a to mi sie zadko zdazalo...). Rozmawialismy troche o tym, objgu nam poplynely lzy, przytulilismy sie, posiedzielismy jeszcze pol godziny i odprowadzilem ja do domu. Na pozegnanie usmiech i jeszcze raz sie usciskalismy. Generalnie chyba wszystko bylo tak jak byc powinno, nie skamlalem, nie prosilem o wybaczenie itp., bo taki nie jestem. Rozstalismy sie w przyjazni.
Najgorsze jest to, ze naprawde mi na niej zalezy, ale z moich wczesniejszych doswiadczen wynikalo, ze kiedy bylem tak naprawde do konca soba od samego poczatku, czyli w zasadzie spokojnym, troche romantycznym, troche postrzelonym czubkiem (w pozytwnym tego slowa znaczeniu.... chyba...), nie za bardzo mi wychodzilo i z ta jedna dziewczyna, swiadomie czasem zachowywalem sie inaczej niz bym postapil normalnie, bylem nieraz zadziorny, nieraz troche wredny, a nieraz... niestety: chamski I tego wlasnie najbardziej zaluje, tego ze nieraz gralem innego niz jestem, a powinienem byc wlasnie w 100% soba. Powiedzialem jej o tym jak sie rozstawalismy. Pewnie to i glupie, ale po tym jak jej to wyznalem, powiedzialem tez, zeby dala mi znac, czy zechce dac jeszcze jedna szanse, tylko, ze tym razem temu prawdziwemu mi. Odpowiedziala, ze " sama nie wie..." Nie robie sobie nadzieji:)
Troche przegladalem forum, i zauwazylem kilka tematow, z ktorych moglby czerpac pomysly, wiedze i ogolne rady dotyczace tego co moglbym teraz zrobic.
A powiem szczerze, ze naprawde bardzo chcialbym to jakos cofnac, lecz jesli naprawde sie nie da... trudno, za jakis czas mi pewnie przejdzie, choc to cholernie nieprzyjemne uczucie.
Ktos napisal, nie pamietam kto, ze jesli czujesz, ze chcesz i masz do tego sile, powinienes walczyc. Schrzanilem, i chce to naprawic, a przynajmniej sprobowac, bo trwalej przyjazni z naszej znajomosci nie bedzie (nie wytrzymal bym za dlugo siedzac obok niej i nie moc jej mocno przytulic, czy pocalowac).
Ona, z tego co zaobserwowalem, chce ciagle sie ze mna przyjaznic, co uwazam daje mi pewna szanse na to, zeby teraz juz bez zadnych poronionych wstawek i udwania, zaprezentowac to jaki jestem (w szkole zanim ze soba zacelismy chodzic, nie rozmawialismy za duzo). A powiem szczerze, ze swiadomie wstrzymywalem sie czesto gesto od mowienia jej jak bardzo mi na niej zalezy, ze za nia tesknie, czy tez ze po prostu ladnie dzis wyglada (nie pytajcie skad wziolem takie pomysly, bo to wymagalo by zalozenia drugigo tematu juz), a jest ona typem dziewczyny, ktory tego potrzebuje bardziej niz te, z ktorymi sie kumpluje, czy z ktorymi bylem wczesniej.
Jak mowilem, kontaktu raczej nie zerwiemy, a niedlugo bede musial sie z nia zobaczyc, bo zostawilem u niej kapcie (troche to smieszne, ale tak wlasnie jest:P), co uwazam juz za dobra okazje, by pokazac kilka cech, a mianowicie to, ze: mimo rozstania jestem w pozytywnym nastroju, mam teraz malo wolnego czasu z powodu wielu ciekawych zajec (po maturze, mam juz wakacje :p), nie zlewam tego, ze cos ja troche zakluje, bede zabawny i rozmowny, ale ani slowem nie wspomne o tym bysmy do siebie wrocili. Jesli sie nie myle, to ona musi zatesknic za tym uczuciem, ze ma mnie blisko i zdac sobie sprawe, ze gdybysmy znowu byli razem, bede dla niej lepszy/milszy/bardziej rozrywkowy. Zamierzam pokazac jej wlasnie te cechy, a potem urwac troche kontakt, by sprawdzic, czy chociaz troche teskni, i czy warto dalej cos probowac robic w tym kierunku.
Troche namotalem, ale mam nadzieje, ze ktos kto to przeczyta i daj Boze, nie pogubi sie w mojej paplaninie, wyglosi swoja opinie (lub cos sam doradzi) na temat moich zamiarow.
Z gory DZIEKI!
Ostatnio zmieniony 23 maja 2007, 12:08 przez Ardaniss, łącznie zmieniany 1 raz.
Chcesz walczyć walcz. To Twój czas. Ale musisz się przygotować na porażkę, bo przecież ona nic do Ciebie nie czuje - i gdybym to ja miała decydować, to po prostu przyjęłabym fakt rozstania. Bo po co się męczyć, walczyć o coś, co nawet nie jest "miłością" z jej strony. Chcesz być przy niej, to zrozumiałe, ale też powinieneś uszanować jej decyzję, to że była szczera, chociaż nie do końca rozumiem po co się po zerwaniu przyjaźnić.
Marissa pisze:chociaż nie do końca rozumiem po co się po zerwaniu przyjaźnić.
Taka moda, by rozstawać się w przyjaźni? "Bądźmy przyjaciółmi". "Skoro się kochaliśmy, dlaczego mamy nie zostać przyjaciółmi, jak nam nie wyszło?". Jedno ma poczucie winy, więc proponuje, drugie kocha, więc się zgadza. I kończy się, gdy jedno z nich ma partnera.
Dobra... troche sie otrzasnolem juz:) I powiem wam co postanowilem zrobic.
Za godzine ide na miasto i zaczne gadac z dziewczynami, flirtowac, robic zarty, smiac sie innymi slowy, poznawac nowych znajomych (a raczej znajome). Moim zdaniem, jesli ona poczuje, ze jest jej mnie brak, to zainicjuje jakis kontak sama z siebie, a jesli odczuje to widzac mnie jak dobrze sie bawie z innymi dziewczynami... no coz, wszystkie chwyty dozwolone:) A jesli nie poczuje nic po tym, to zawsze bede mial sporo nowych kolezanek ^_^ Poza tym, na pewno naucze sie lepiej dzieki temu obchodzic z dziewczynami.
Dobrze jest miec kumpla, ktory Ci pokaze nowy kierunek po rozstaniu, ja sie szybko wziolem w garsc wlasnie dzieki najlepszemu kumplowi
Za godzine ide na miasto i zaczne gadac z dziewczynami, flirtowac, robic zarty, smiac sie innymi slowy, poznawac nowych znajomych (a raczej znajome). Moim zdaniem, jesli ona poczuje, ze jest jej mnie brak, to zainicjuje jakis kontak sama z siebie, a jesli odczuje to widzac mnie jak dobrze sie bawie z innymi dziewczynami... no coz, wszystkie chwyty dozwolone:) A jesli nie poczuje nic po tym, to zawsze bede mial sporo nowych kolezanek ^_^ Poza tym, na pewno naucze sie lepiej dzieki temu obchodzic z dziewczynami.
Dobrze jest miec kumpla, ktory Ci pokaze nowy kierunek po rozstaniu, ja sie szybko wziolem w garsc wlasnie dzieki najlepszemu kumplowi
Bo bylo tak zanim zaczelem sie spotykac z moja byla...
Zainteresowac soba dziewczyne nie jest dla mnie zbyt trudne, ale utrzymac zwiazek... no to juz jest wyzwanie, z tego zwiazku przykladowo, wynioslem bardzo wiele doswiadczen i uwazam, ze stalem sie lepszym ludkiem, niz bylem przed nim
Trzeba myslec pozytywnie, do takiego wniosku doszedlem
Zainteresowac soba dziewczyne nie jest dla mnie zbyt trudne, ale utrzymac zwiazek... no to juz jest wyzwanie, z tego zwiazku przykladowo, wynioslem bardzo wiele doswiadczen i uwazam, ze stalem sie lepszym ludkiem, niz bylem przed nim
Trzeba myslec pozytywnie, do takiego wniosku doszedlem
Bo bylo tak zanim zaczelem sie spotykac z moja byla...
no własnie bylo tak zanim sie zacząłes spotykac. a jest róznica miedzy facetam wolnym a facetem porzuconym który chce cos na siłe do tego z planem odzyskania byłej w tle. Jak chcesz nowych kolezankek to dla siebie, dlatego, ze tak czujesz, a nie po to by była widziala
Ardaniss pisze:no to juz jest wyzwanie, z tego zwiazku przykladowo, wynioslem bardzo wiele doswiadczen i uwazam, ze stalem sie lepszym ludkiem, niz bylem przed nim
to cos pozytywnego. Mam nadzieje, ze z czasem znajdziesz jeszcze inne rzeczy które wyniosłes oraz zobaczysz popelnione błędy których dzieki temu bedziesz mógł uniknac ( oczywiscie równiez dzieki pracy nad soba)
Ardaniss pisze:no to juz jest wyzwanie, z tego zwiazku przykladowo, wynioslem bardzo wiele doswiadczen i uwazam, ze stalem sie lepszym ludkiem, niz bylem przed nim
to cos pozytywnego. Mam nadzieje, ze z czasem znajdziesz jeszcze inne rzeczy które wyniosłes oraz zobaczysz popelnione błędy których dzieki temu bedziesz mógł uniknac ( oczywiscie równiez dzieki pracy nad soba)[/quote]
Dzien przed rozstaniem u jej bratowej, patrzylismy jak jej bratanek (3 latka) jezdzi na takim samochodziku, i robil to w dosc kaskaderskim stylu, oczywiscie jego mama go ostrzegala caly czas... Jak wywinol orla to myslalem ze nic z niego nie zoslatlo. W tym samym momencie, ja i moja byla, powiedzielismy "jak sie nie przewroci, to sie nie nauczy" I chyba tak jest ze zwiazkami, nie nauczyl bym sie niczego, gdybym sie nie przewrocil (rozstanie), a ze przy okazji przewrocilem sie na torach i z naprzeciwka jechal pociag... no coz, lepsza nauczka, bardziej mi w pamiec zapadnie
Bardzo pomogla mi swiadomosc tego, ze byc moze sprawy potocza sie tak, ze do siebie wrocimy i na tym sie oparlem. Do niektorych rzeczy trzeba chyba po prostu dorosnac. Jesli dorosniemy do tego, by byc znowu razem to naprawde super, bardzo bym tego chcial, ale jesli nie... czy powinienem marnowac zycie na zamartwianie sie tym faktem?
Dzindzer, Marissa
Q.wa! czy wy nic innego oprócz krytyki nie potraficie? Chłopak przyjął przecież podejście niemal ksiązkowe z tego forum, które WY dwie też tworzycie. Wszystko robi ok, postępuje według waszych rad (w innych topicach). Może wy dwie napiszecie jakieś swoje historie to skomentujemy, co???
Q.wa! czy wy nic innego oprócz krytyki nie potraficie? Chłopak przyjął przecież podejście niemal ksiązkowe z tego forum, które WY dwie też tworzycie. Wszystko robi ok, postępuje według waszych rad (w innych topicach). Może wy dwie napiszecie jakieś swoje historie to skomentujemy, co???
FrankFarmer pisze:Dzindzer, Marissa
Q.wa! czy wy nic innego oprócz krytyki nie potraficie? Chłopak przyjął przecież podejście niemal ksiązkowe z tego forum, które WY dwie też tworzycie. Wszystko robi ok, postępuje według waszych rad (w innych topicach). Może wy dwie napiszecie jakieś swoje historie to skomentujemy, co???
O tak
Jak nie rozumiesz niczego co tutaj napisałam ja, to nie komentuj do cholery jasnej. Czy ja gdziekolwiek napisałam jakąś krytykę do autora tematu Jeżeli wyrażenie zdziwienia że tak szybko się pozbierał jest krytyką to:
weź się puknij w głowę.
Marissa pisze:
Jak nie rozumiesz niczego co tutaj napisałam ja
Laski w twoim wieku znam i rozumiem już na wylot! <lol2>
Marissa pisze:to nie komentuj
No pewnie... forum jest tylko dla ciebie!?
Marissa pisze:do cholery jasnej.
Twoja wściekłość i jad feministyczny nie znosi sprzeciwu??
Marissa pisze:Czy ja gdziekolwiek napisałam jakąś krytykę do autora tematu Jeżeli wyrażenie zdziwienia że tak szybko się pozbierał jest krytyką to:
Ostentacyjnie wyraziłaś niezadowolenie i swój sprzeciw, podkreslając emotikonem.
Marissa pisze:weź się puknij w głowę.
Do tego poziomu dyskusji sie nie zniże <lol2> (btw Dzindzer ty coś ostatnio miałas do powiedzenia o zachowywaniu poziomu na forum??)
W porownaniu z tym, jak sie czulem pierwszego dnia, to moge smialo powiedziec, ze sie pozbieralem. Nie bede zaprzeczal, cholernie mi ciezko, tak jak jeszcze nigdy wczesniej.
Heh... dzis mam isc po kapcie do niej... a wczoraj ze soba pisalismy przez sms. I co mnie zdziwilo, to jak ze mna rozmawiala przez smsy, widzialem wrecz, ze jej to radosc sprawia, ze ze mna pisze (zreszta mi tez, ze z nia). Wiec moze jeszcze bedzie dobrze... Gdzies czytalem, ze trzeba byc bardzo silna osoba, zeby sie zmienic, moim zdaniem wystarczy dostac odpowiednio mocnego kopa w odpowiednie miejsce.
Heh... dzis mam isc po kapcie do niej... a wczoraj ze soba pisalismy przez sms. I co mnie zdziwilo, to jak ze mna rozmawiala przez smsy, widzialem wrecz, ze jej to radosc sprawia, ze ze mna pisze (zreszta mi tez, ze z nia). Wiec moze jeszcze bedzie dobrze... Gdzies czytalem, ze trzeba byc bardzo silna osoba, zeby sie zmienic, moim zdaniem wystarczy dostac odpowiednio mocnego kopa w odpowiednie miejsce.
TFA pisze:co do tego, ze sie oferuje by zostac przyjaciolmi, jest to zwykly zwrot grzecznosciowy, zamiast "spie...laj, juz nic do ciebie nie czuje, odejdz
ja to raczej odbieram jako: nie kocham cie, ale zal mi ciebie. ok, mozemy byc przyjaciolmi - ja sobie bede ukladac zycie, a ty je obserwuj - mozesz byc blisko mnie, ale nie masz prawa niczego dotknac....
Ardaniss pisze:W porownaniu z tym, jak sie czulem pierwszego dnia, to moge smialo powiedziec, ze sie pozbieralem. Nie bede zaprzeczal, cholernie mi ciezko, tak jak jeszcze nigdy wczesniej.
zgodze sie z Marissa - cos szybko. fakttycznie - albo za slabo zakochany byles, albo sobie wmawiasz ze juz jest dobrze, lub co gorsza - nie dotarlo do ciebie ze to koniec (stad te twoje nadzieje - piszesz ze sie pozbierales, ale zaraz ze liczysz na powrot - jakbys sie pozbieral zaczalbys myslec o czyms innym, szukac kogos dla siebie (raczej na to za szybko) a nie po to zeby ona wrocila....
FrankFarmer pisze:Marissa napisał/a:
weź się puknij w głowę.
Do tego poziomu dyskusji sie nie zniże
FrankFarmer pisze:Marissa napisał/a:
do cholery jasnej.
Twoja wściekłość i jad feministyczny nie znosi sprzeciwu??
a ty to lepszy??
FrankFarmer pisze:Dzindzer, Marissa
Q.wa!
Cholera... macie racje... jak mnie dzis przed i po maturze przycisnelo, to myslalem ze sie zapadne w sobie, a za chwile rozlece na kawalki... Z moja jeszcze wczesniejsza dziewczyna, bylo mi duzlo latwiej, bo jak poznalem sie na niej lepiej, to dosc lekko to znioslem, a w tym wypadku... to ja schrzanilem, w dodatku dziewczyna jest naprawde fajna i jednak wcale nie jest mi tak latwo sie z tym pogodzic.
Ardaniss pisze:Cholera... macie racje... jak mnie dzis przed i po maturze przycisnelo, to myslalem ze sie zapadne w sobie, a za chwile rozlece na kawalki... Z moja jeszcze wczesniejsza dziewczyna, bylo mi duzlo latwiej, bo jak poznalem sie na niej lepiej, to dosc lekko to znioslem, a w tym wypadku... to ja schrzanilem, w dodatku dziewczyna jest naprawde fajna i jednak wcale nie jest mi tak latwo sie z tym pogodzic.
Swoje trzeba wycierpieć po zerwaniu i jeśli prawdą jest to, że ją kochałeś, czy byłeś zakochany, to naprawde niemożliwe było żeby zaraz się po tym otrząsnąć i dalej normalnie żyć. Człowiek to nie maszyna. Co z tego, że rozum podpowiada wg Ciebie najlepsze rozwiązania, które przeczytałeś na forum, jak serce mówi coś innego?
Ale nie martw się, czas jest najlepszym lekarzem.
- joj_sport87
- Maniak
- Posty: 514
- Rejestracja: 03 sie 2006, 23:30
- Skąd: Zamość
- Płeć:
Ardaniss pisze:"Czas leczy rany... ale zdaza sie, ze tylko przyzwyczaja do bolu"
leczy, leczy... a bol w koncu odchodzi
a jakze wydawalo Ci sie, ze sie pozbierales... nie jednej osobie sie to wydawalo
Ale chyba najgorsze dla Ciebie jest miec nadzieje na powrot. Jak kto woli, ale wg mnie to jest troche masochistyczne No ale... roznie w zyciu bywa powodzenia !
A mnie taka nadzieja jeszcze bardziej motywuje do pracy nad soba
a co jak nadzieja zdechnie nagle, bo zobaczysz, ze ona sie z innym obścikuje, ze juz nic z tego Czy wtedy motywacja zostanie
bo opierani tu motywacji głównie na nadzie jest bładem.
super, ze chcesz cos z soba robic zamiast sie zamartwiac, tylko postaraj sie szukac innych fundamentów pod to.
Ardaniss; Sróbuj spojrzeć na to z takiej strony; jak już wcześniej pisano- ona ma poczucie winy i chce być Twoją przyjaciółką tylko(tak twierdzi) a Ty czujesz cały czas coś więcej do niej. Tak?
Teraz zastanówmy się;ile może trwać "odkochiwanie się" kiedy masz ciągły "dobry" kontakt z tą drugą osobą??? - Ja mówię - długo, za długo, szczegółnie że na każde jej fajne zachowanie będziesz teraz patrzył z perspektywy; "o, wygląda na to, że jednak coś do mnie czuje" gdy tymczasem to może być w jej mniemaniu wyłącznie przyjacielskie zachowanie. Prze****ne...
Takich czystych przyjaźni po zerwaniu jest 1 na 10000000, więc nie bądź głupcem, myśląc, że właśnie Tobie coś takiego się trafiło.
Pomyśl co będziesz czuł, kiedy ona zakomunikuje ci, że ma kogoś nowego? co wtedy zrobisz? Myślę, że warto by było spróbować pokazać jej, że możesz zyć bez niej. Taki komunikat bezlitośnie prosty; zacznij z kimś kręcić, niech ona o tym wie. Wtedy będzie miałą 2 opcje; albo się ucieszy, że Tobie "już mineło" albo zreflektuje się, że naprawdę może Ciebie stracić...A wtedy Ty się o tym dowiesz, chciałbyś prawda?
Piszesz, że pracujesz nad sobą; super, tylko rób to w 100% dla siebie a nie dla niej.
Z pierwszego posta wyczytałem, że powiedziałeś jej, że ją kochasz...Błąd...jeden z Twoich większych błędów moim zdaniem...Nie rób tego w tak wczesnym stadium związku nigdy radzę dobrze a wiem co mówię; z własnego doświadczenia niestety.
Nawet jeśli ona tak do Ciebie mówi. To może nic nie znaczyć.
Pozdro, powodzenia!
Teraz zastanówmy się;ile może trwać "odkochiwanie się" kiedy masz ciągły "dobry" kontakt z tą drugą osobą??? - Ja mówię - długo, za długo, szczegółnie że na każde jej fajne zachowanie będziesz teraz patrzył z perspektywy; "o, wygląda na to, że jednak coś do mnie czuje" gdy tymczasem to może być w jej mniemaniu wyłącznie przyjacielskie zachowanie. Prze****ne...
Takich czystych przyjaźni po zerwaniu jest 1 na 10000000, więc nie bądź głupcem, myśląc, że właśnie Tobie coś takiego się trafiło.
Pomyśl co będziesz czuł, kiedy ona zakomunikuje ci, że ma kogoś nowego? co wtedy zrobisz? Myślę, że warto by było spróbować pokazać jej, że możesz zyć bez niej. Taki komunikat bezlitośnie prosty; zacznij z kimś kręcić, niech ona o tym wie. Wtedy będzie miałą 2 opcje; albo się ucieszy, że Tobie "już mineło" albo zreflektuje się, że naprawdę może Ciebie stracić...A wtedy Ty się o tym dowiesz, chciałbyś prawda?
Piszesz, że pracujesz nad sobą; super, tylko rób to w 100% dla siebie a nie dla niej.
Z pierwszego posta wyczytałem, że powiedziałeś jej, że ją kochasz...Błąd...jeden z Twoich większych błędów moim zdaniem...Nie rób tego w tak wczesnym stadium związku nigdy radzę dobrze a wiem co mówię; z własnego doświadczenia niestety.
Nawet jeśli ona tak do Ciebie mówi. To może nic nie znaczyć.
Pozdro, powodzenia!
Nikt mnie nie zachęca, gadać jednak będę, bo mi się tak chce, że wytrzymać nie zdolen jezdem.
Evestrum pisze:Takich czystych przyjaźni po zerwaniu jest 1 na 10000000,
a tego nie wiem, wiem ze to rzadkosc. Raz że po zerwaniu to kolezeństwo a z czasem przyjaźn, dwa to to, ze prawdziwych przyjaciół nie ma sie zbyt wielu. a tu na poczatku pełno emocji nie zawsze dobrych.
dla mnie propozycja przyjaźni jest nieco załosna, propozycja pozostania w dobrych stosunkach, pozostania znajomymi, ale bez nacisku, ze juz teraz to my kumple i sie widujemy. Przyjaźn może wyjśc z czasem. Dla mnie ktos kto tak przyjaźn oferuje nie zna wartosci tego slowa.
Dzindzer pisze:dla mnie propozycja przyjaźni jest nieco załosna, propozycja pozostania w dobrych stosunkach, pozostania znajomymi, ale bez nacisku, ze juz teraz to my kumple i sie widujemy. Przyjaźn może wyjśc z czasem. Dla mnie ktos kto tak przyjaźn oferuje nie zna wartosci tego slowa.
Jak dla mnie w ogóle kontakt ze swoimi byłymi jest nieco bezsensowny. Przynajmniej na początku, kiedy emocje są wielkie. To takie sado-maso na uczuciach. Nie pozwolenie sobie żeby te emocje, które łączyły z ukochaną/ukochanym na opadnięcie, na zniknięcie. I po co sobie odbierać prawo do szczęścia z inną osobą?
Znam taki beznadziejny przypadek. On kocha dziewczyne z którą nawet nie był. Ona się zaręczyła z innym - pewnie jest szczęśliwa. On - wręcz przeciwnie, można powiedzieć wegetuje. Ale uparcie twierdzi że nie może jej zdradzić zostawiając ją samej sobie, odwracając się od niej. I nie rozumie że robiąc tak krzywdzi samego siebie
Evestrum, jak juz w pierwszym poscie napisalem, tez uwazam to za blad (mowienie "kocham cie"). I zgadzam sie co do Twoich rad, wczoraj sam do taich wnioskow doszedlem, ale nie mialem czasu juz tego napisac
A wiec:
- Zerwac lub ograniczyc do absolutnego minimum kontakt
- Zmienic nastawienie na optymistyczne
- Nie zakladac, ze w ogole znowu kiedykolwiek z nia bede
- Zmieniam image
- Wiecej czasu spedzac z ludzmi
- Bawic sie!!! Bo sa wakacje przeciez
- Zbierac doswiadczenie w kontaktach z innymi dziewczynami
Jesli ona zobaczy mnie w towarzystwie innych dziewczyn, i bedzie sie cieszyla z tego faktu, ze wszystko ze mna ok i jest mi dobrze, a jej samej to nie bedzie w jakis sposob przeszkadzalao, to ok. A jesli jednak cos ja ukluje i sie odezwie... wtedy wiem juz co robic Bo milosc, to przeciez CIERPIENIE (nie w sensie krzywdzenia drugiej osoby fizycznie, czy cos w tym stylu)
A co do tego, ze moge ja kiedys zobaczyc z innym chlopakiem... Wiem o tym, i gdy ja z nim zobacze, podejde z usmiechem, poznam goscia, i bede jej zyczyl jak najlepiej w tym zwiazku (mam wrazenie, ze robiac to, tez zrobie na niej wrazenie, poprawcie mnie, jesli sie myle :p).
A wiec:
- Zerwac lub ograniczyc do absolutnego minimum kontakt
- Zmienic nastawienie na optymistyczne
- Nie zakladac, ze w ogole znowu kiedykolwiek z nia bede
- Zmieniam image
- Wiecej czasu spedzac z ludzmi
- Bawic sie!!! Bo sa wakacje przeciez
- Zbierac doswiadczenie w kontaktach z innymi dziewczynami
Jesli ona zobaczy mnie w towarzystwie innych dziewczyn, i bedzie sie cieszyla z tego faktu, ze wszystko ze mna ok i jest mi dobrze, a jej samej to nie bedzie w jakis sposob przeszkadzalao, to ok. A jesli jednak cos ja ukluje i sie odezwie... wtedy wiem juz co robic Bo milosc, to przeciez CIERPIENIE (nie w sensie krzywdzenia drugiej osoby fizycznie, czy cos w tym stylu)
A co do tego, ze moge ja kiedys zobaczyc z innym chlopakiem... Wiem o tym, i gdy ja z nim zobacze, podejde z usmiechem, poznam goscia, i bede jej zyczyl jak najlepiej w tym zwiazku (mam wrazenie, ze robiac to, tez zrobie na niej wrazenie, poprawcie mnie, jesli sie myle :p).
Ardaniss pisze:mam wrazenie, ze robiac to, tez zrobie na niej wrazenie, poprawcie mnie, jesli sie myle :p
alezrozum ze ty nie masz juz po co robic na niej wrazenia. mowisz jedno a potem zaraz drugie: niby zdajesz sobie sprawe ze to moze juz byc definitywny koniec, a jednak zaraz piszesz o robinieu na niej wrazenia ;/ wycierp najpierw swoje, potem sie bierz za zmiany, i nie dla niej a dla siebie
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 104 gości