Historia jak z kiepskiego Harlequina
Moderator: modTeam
Historia jak z kiepskiego Harlequina
Moja historia miłosna będzie przypominała Harlequin, dlatego z góry uprzedzam, żebyście się na to przygotowali. Jakiś czas temu zakochałam się w koledze od siebie z roku. Na początku wszystko szło nieźle, wydawało mi się nawet, że mu się podobam, po czym ni z tego ni z owego dowiedziałam się, że on znalazł sobie dziewczynę. Nie było to specjalnie przyjemne, ale cóż, nie pozostawało mi nic innego jak wzruszyć ramionami i się odkochać. Wzruszyć, wzruszyłam, z odkochania nic nie wyszło. Utrzymywaliśmy wobec tego nadal przyjacielskie stosunki – on traktował mnie jako świetną kumpelę, ja natomiast… Łatwo dopowiedzieć sobie, co czułam. Po jakimś czasie on zerwał ze swoją laseczką i mnie od razu zrobiło się lżej na duszy. A potem on zaczął umawiać się z koleżanką, którą poznał przeze mnie. Niby jeszcze ze sobą nie chodzili, ale widać było wyraźnie, że coś się kroi. Trudno opowiedzieć, co wtedy czułam, tym bardziej, że przez jakiś czas odnosiłam wrażenie, że jemu na mnie zależy. W tej chwili zdaję sobie sprawę, że to były tylko moje pobożne życzenia i odczytywałam jego zachowanie, tak jak chciałam odczytywać, ale wtedy czułam się bardzo nieszczęśliwa, zdradzona i bardzo zakochana. Koleżanka jednak puściła go kantem (za co bardzo jestem jej wdzięczna, mimo iż nie świadczy to dobrze o moim charakterze), po czym po jakimś czasie on… wziął się za podrywanie mnie. Podkreślam, że czułam się cały czas zdradzona, traktowana jako pierwsza lepsza, po którą można wyciągnąć rękę zawsze wtedy, kiedy ma się na to ochotę, a potem odrzucić. Dostał kosza i to solidnego, parokrotnie, chociaż gdyby był bardziej uparty, coś mogłoby z tego wyjść. Nie był. Po jakimś miesiącu, może dwóch, zrezygnował i zabrał się za moją kolejną koleżankę - L.. Drugą już z kolei. Tym razem dodatkowo zamęczał mnie jednak opowieściami o tym jaka ona jest cudowna, jaka wspaniała… Radził się… Ranił… W którymś momencie moje nerwy po prostu nie wytrzymały i powiedziałam mu, co do niego czuję. Nie będę wchodzić w szczegóły, ale okazało się, że on tego nie odwzajemnia. No, ale że rzecz działa się na gg, następnego dnia odwróciłam to wszystko w żart – jestem kawalarką na tyle, że w podobny dowcip w moich ustach można spokojnie uwierzyć. A zależało mi na tym, żeby on nadal traktował mnie normalnie, bo byliśmy już wtedy, pomijając wszystko inne, dobrymi przyjaciółmi i nie chciałam tego zepsuć. Podrywanie L. przedłużało się, niby nie byli do końca parą, ale nawet w tej chwili nie jestem pewna, czy nie poszli ze sobą do łóżka. Ale mimo wszystko od obu stron słyszałam, że coś jest nie tak. W którymś momencie on powiedział mi nawet, że jeśli nadal jestem w nim zakochana, to on to odwzajemnia. Potraktowałam to jako żart, bo w takiej tonacji było to podane, ale to tej pory nie wiem, co o tym sądzić. Tym bardziej, że parę minut po krótkim „nie” z mojej strony (niezależnie od tego, czy to był żart czy nie, on przecież był z moją koleżanką, wiec nie mogłam inaczej odpowiedzieć), zaczął ponownie rozpływać się nad L. Ale zrobił się o mnie strasznie zazdrosny. A potem dość szybko po zerwaniu z nią, chciał się ze mną umówić ponownie. Olałam oczywiście, znowu z powodu sztucznej dumy. Umówił się z trzecią moją koleżanką… A mnie trafił szlag, sama nie wiem, czemu, bo przecież nie powinien i zaczęłam go delikatnie podrywać. Bardzo delikatnie, ale już na drugi dzień dowiedziałam się, że on mnie kocha… Nie wiem, sama co robić, bo jego ciągłe podrywy zabiły we mnie prawie wszystkie uczucia. No i dochodzi jeszcze jedna kwestia – nie wiem, czy on jemu naprawdę zależy, czy mam być kolejną zdobyczą… A może to tylko żart… Doradzicie coś?
prawde mówiac troche to tak wyglada ze koles lubi zdobywać kolejne dziewczyny....troche tak jakby nie był zdecydowany czego chce....niby Ty jestes przyjaciołka ale rzuca ci teksty jakby cos wiecej chciał i co smieszne robi to tylko wtedy gdy kolejna laska go rzuca.....no ale skoro mówisz o was jak o przyjaciołach to co za problem umówic sie z nim i pogadac powaznie o tym wszytskim...powiedz mu otwarcie ze to wcale nie był zart z twojej strony ze ty naprawde cos do niego czujesz a jezeli on tego nie odwzajemnie to niech nie bawi sie twoimi uczuciami...ROZMOWA TO PODSTAWA!!!
Pewnie masz rację tylko, że ja się chyba boję z nim porozmawiać. Nie chcę zrobić z siebie idiotki... I to fakt - on jest nałogowym podrywaczem i pewnie dlatego tak mi głupio. A. Ale to nie jest tak, że on mnie podrywa tylko pomiędzy kolejnymi dziewczynami. W trakcie niby też coś... Ale to wtedy jest słabiej wyczuwalne, nie tak jawne i otwarte...
jak w Ani z Zielonego wzgórza, odrzucasz a później twierdzisz, ze Ci nie zależy...
hmmm....a to przypadkiem nie jest tak, że on kocha czyli zalezy mu, bo <na razie> nie może dostać tego czego chce? zaczął Cię pdorywać, a gdy ty mu odmówiłaś wyznał, że to miłość - tak to uprościłam.
Te podchody już chyba Cię męczą...jesteś pewna że go kochasz?
bo on chyba podrywa wszystko co się rusza
hmmm....a to przypadkiem nie jest tak, że on kocha czyli zalezy mu, bo <na razie> nie może dostać tego czego chce? zaczął Cię pdorywać, a gdy ty mu odmówiłaś wyznał, że to miłość - tak to uprościłam.
Te podchody już chyba Cię męczą...jesteś pewna że go kochasz?
bo on chyba podrywa wszystko co się rusza
powiem ci tak....był sobie chłopak- moj kumpel- piec lat temu cos do niego poczułam...przez te piec lat wiele razy zastanawiałam sie co by było gdyby było....choc doskonale wiedziałam ze nie mam szans...któregos razu gdy sie spotkalismy (wpada do mnie na kazwke czasem) powiedziałam mu co i jak i ze jedyne czego potrzebuje to usłyszec od niego ze to nie jest mozliwe, ze wiem ze robie z siebie idiotke ale ,musze to usłyszec no i pomogło ani on mnie nie ma za idiotke a ja przynajmniej jestem spokojna wiec jesli naprawde tren chłopak cie lubi to nie pomysli o tobie zledora pisze: ja się chyba boję z nim porozmawiać. Nie chcę zrobić z siebie idiotki...
Oboje jesteście strasznie niezdecydowani...
Możesz zrobić tak jak na filmach - wziąć kartkę, podzielić ją na 2 kolumny i wypisać wszystko za i przeciew temu związkowi.
Ja bym zrezygnowała, najpierw jakaś laska, potem Twoja koleżanka, potem druga i dopiero Ty. Jakby był zainteresowany to byłby od początku chociaż... rany przypomniało mi się że miałam taką samą sytuację i nawet happy end był
Tak że moja ostateczna wersja to pogadaj z nim i powiedz prawdę, niczego nie tracisz a możesz zyskać (jeśli to nie dupek jakiś oczywiście).
Możesz zrobić tak jak na filmach - wziąć kartkę, podzielić ją na 2 kolumny i wypisać wszystko za i przeciew temu związkowi.
Ja bym zrezygnowała, najpierw jakaś laska, potem Twoja koleżanka, potem druga i dopiero Ty. Jakby był zainteresowany to byłby od początku chociaż... rany przypomniało mi się że miałam taką samą sytuację i nawet happy end był
Tak że moja ostateczna wersja to pogadaj z nim i powiedz prawdę, niczego nie tracisz a możesz zyskać (jeśli to nie dupek jakiś oczywiście).
ale to nie da jej odpowiedzi czy jest on zainteresowany , może po prostu zaproś Ty go na randkę, jeśli odmówi to wszystko jasne )Joasia pisze:Oboje jesteście strasznie niezdecydowani...
Możesz zrobić tak jak na filmach - wziąć kartkę, podzielić ją na 2 kolumny i wypisać wszystko za i przeciew temu związkowi.
moja historia wyglada podobnie, z tym, że sytuacja trwa 3 lata a ja do tej pory nei zdecydowalam sie z nim poważnie o tym porozmawiać moja rada - nie popelniaj moich błędów, porozmawiaj z nim otwarcie
"Dance like nobody's watching, love like you've never been hurt, work like you don't need the money and, last but not least, search for something you haven't tried before."
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 389 gości