Czy miał ktos z was ze płec przeciwna robiła nadzieje i puzniej okazało sie iedjan ze nic z tego?
A ja mam pytanie calkowicie na opak. Kolega pytal czy ktos zlamal wam serce a ja pytam czy wy lamiecie serca innym? jesli tak to jak sie z tym czujecie?!
Moze ja napisze pierwsza:
Jestem urodzona kokietka. Uwielbiam flirtowac z chlopakami, tymi starymi dobrymi kumplami i tymi dopiero poznanymi. Jako ze nigdy nie grzeszylam falszywa skromnoscia przyznaje, ze ladna ze mnie kobitka i byc moze tu tez tkwi "problem"... Jest cala masa facetow, ktorzy "zakochuja sie bez pamieci" (jak sami twierdza) kiedy jakas "niezła dupa" (ukłony w strone Krzysia) sie do nich usmiechnie i powie kilka milych slow. Gdybym byla maszkara moze moje kokieteryjne teksty wylecialyby natychmiast drugim uchem a tak... Moze uznacie,ze to smieszne, ale lamanie serc od drugiej strony to tez nic przyjemnego... chyba przydaloby sie, aby ktos mi utarl nosa i zeby to w koncu mi serce peklo... a ja jak na zlosc nie potrafie sie zakochac bez wzajemnosci...
Co robic?? Mam sobie na czole napisac " nie zakochujcie sie, ja tylko tak milo wygladam a w rzeczywistosci jestem wredna suka, ktora jutro nawet o tobie nie bedzie pamietala?? ".