nie wiem jak to wlaściwie napisać ,ale jakoś sprobuję-mój problem już obecnie to juz historia -a co tam do dziś zdarza się ,że wracają do mnie przykre wspomnienia z mojej pierwszej randki z dziewczyną

Z tego co wiem od znajomych i na podstawie własnych wspomnień to na ogół jest tak ,że pierwsza randka w życiu jest ogromnym przeżyciem, podobnie jak pierwszy

Moja pierwsza randka z dziewczyną zamieniła się w kompletną tragedię-zamiast normalnie porozmawiać z dziewczyna i być sobą urządziłem niezły cyrk wszystko polegało na tym ,że chcialem pokazać sie z najlepszej strony-zaprosiłem ją do kawiarni-wiedzialem jedno pierwsze spotkanie ,pierwsze wrażenie-ja sie jej tak spodobałem ,że jej mowę odebrało-niestety po półgodzinnej rozmowie przegrałem-powiedziałem ,że bardzo się cieszę na to spotkanie-ona zbyła to milczeniem ,a mimika je twarzy pokazała ,ty już mi się nie podobasz -coś w tym stylu-od tego mometu poczułem ,że przegrałem wszystko-dalej to juz były same gafy gadalem bez ładu i składu-zamiast się zamknąć i słuchać...
Potem zaproponowałem jeszcze wypad do kina- do dziś nie wiem po co tak na pierwszym spotkaniu po dlugiej rozmowie w caffe...
Kupiłem jej kwiaty o zgrozo nie znając nawet jej nazwiska...
Pobyt w kinie obejrzeliśmy film ,a dziewczyna była już nie obecna

Najgorsze było to ,że ona tak mi sie podobala jak ,żadna inna kobieta na świecie-ja po prostu nie umialem nawet normalnie mówić patrząc jej w oczy po prostu byłem kompletnie w innej galaktyce-nie wiem co to było ja rozumiem czas się zatrzymał-to było jakieś zauroczenie na taka skale -że nie potrafiłem ukryć zachwytu-kompletnie mi odbiło...
Ona mieszka-ła ok. 40 km ode mnie...
Na koniec odprowadziłem ją na pociąg-podtrzymywała rozmowę, jakoś znow było lepiej-czułem ,że tak fizycznie to byłem dla niej boski ,ale mój charakter jej nie odpowiadał do końca...-tak czułem...
Rozmawialiśmy na dworcu,nagle sie znow otworzyła zaczęla opowiadać o swoich problemach ,rodzinie-pomyślałem doceniła moj wysiłek coś drgnęłło-10 min. póżniej mów słuchaj mac79 wieszco idz do domu ja sobie tu poczekam-na to ja ,że wykluczone pomacham tobie na dowidzenia...-wiecie co nie podala mi nawet ręki na dowidzenia pociąg stanął weszła do wagonu-ja ownocześnie mogłem sobie pójść ,ale stalem dalej nim pociąj ruszył pomachała mi ręką-myślalem ,że widzę ja poraz ostatni...
Zostałem na peronie z takim mętlikim w glowie ,że nawet jak by mnie ten pociąg przejechal to bym nie poczuł-poprostu ruszyłem do domu-nie wiedzialem gdzie autobusy ,gdzie taksówki-szedłem do przodu do domu-nie wiedzialem czy chodnikiem ,czy ulicą-szedłem zamyślony rozdarty sczęsliwy i nie szczęśliwy zarazem czułemtakie zmęczenie jak bym nie spał 2 dni...
Tragedii ciąg dalszy...
Po spotkaniu byłem w szoku nie kryłem rozgorycznia -przed nikim kogo spotkałem tego dnia-miałem wrażenie ,że straciłemkogos kto był dla mnie stworzony i jedyny na świecie ktoś tak cudowny -tego się nie da opisać słowami...
Zamiast wziąć na wstrzymanie-to zaraz po powrócie do domu napisałem maila do tej dziewczyny-popełniaja kolejny błąd-nie dość ,że od razu,to jeszcze jakieś bzdury-że jest cudowna,że to tamto-i jeszcze na dokładkę ,żeby już całkiem narobić bigosu to napisałem ,że dziś już nie ma romantyzmu ,ale jest brutalizm-to był wynik ,że czulem się upokorzony na tym dworcu...
ona nuie odpisała-no to ja wtedy napisałem ,że to nie w porządku tak nie odpisywać-wtedy odpisala "ZP" -zostańmy przyjaciółmi-z moje wiedzy w tamtym odległym już czasie wynikało to koniec-dziś wiem ,że to nie był koniec-ona zaczęła się wahać -ja to czułem to napisalem list który przekreślił wszystko -kończył się słowami i tak ciebie kocham-po pierwszym spotkaniu-kontakt się urwał...(normalnie odpychajacy desperat

Mój stan był tragiczny-wyrzucalem sobie to przecież czemu los chcial ,że taka osobe dał mi na pierwszą randkę -nie mógł na jakąś kolejną-ja wiem ,że ją straciłem -bo zrobiłem 1000 błędów w 4 h-pisałem brednie,gadałem brednie...
Najgorsze ,że w tamtym zamierzchłym czasie odwiedzilem jej rodzinną miejscowość kilkakrotnie licząc że może ja spotkam, wakacje spędziłem ośrodku wczasowym w pobliżu tej miejscowości -patrżąc czy jej nie ma -w sensie chcialbym ją spotkać i powiedzieć dowidzenia -absurd,ale...
Z wrześniowej klęski (to było 10 września) pewnego roku Pańskiego wyciagnąłem wieeelką naukę-może i na tym forum nie udzielam się zbytnio, ale postanowilwem sobie ,że będę mistrzem w randkowaniu-i stałosię już trzecia randka -to ja rozdawałem karty-na dzień dzisiejszy kobiety za mną szaleją-mam w sobie takie coś ,że wręcz bywa ,że mnie kobiety zaczepieją i to jak-i co z tego - tylę ,że moge robić z nimi wszystko-ale ja nie mam zamiaru nikogo skrzywdzić czy coś-ja chcę znależć kogoś na całe życie...-nigdy przenigdy nie skrzywdzilem żadnej kobiety-mało tego stawiam sobie za punkt honoru ,że nigdy nie skrzywdzę-i będę tego bronił jak niepodległości-tyle wspanialych kobiet jest wokoło
Z jedną dziewczyna wylądowal bym na 2 gim spotkaniu w łóżku i to z jej inicjatywy-zielone światło się paliło-a ja co wiedziałem gdzieś tam w głębi serca ,że to nie wyjdzie,a dziewczynie odbiło-dalem po hamulcach-i nie żałuję tego...
Co ma dziś dwie zakochane we mnie jeszcze przyjaciółki -w ensie chcemy mieć z Tobą dzieci -wybieraj -są fajne ,ale ja nie wiem którą wybrać więc znów po hamulcach i dobrze ,a tu problem który wyrosł nagle...
CO ROBIĆ ?
Idę sobie ul. Szamarzewskiego ,a tu ktoś mnie minał i co i teraz mam problem-osoba która mnie mineła to była na 90% moja powiedzmy pierwsza nieszczęśliwa miłość-ta dziewczyna na 99 % studiuje na UAM-ie podejrzewam ,że to ona nie to musiała być ona i wiecie co stare wspomnienia wróciły -jeste teraz 3:00 w nocy ,a ja pisze na kompie zamiast spać-jestem starym prykiem

Zamiast do niej podejść -dobra zamurowało mnie parę sekund zniknęła w tłumie...-jedno wiem ,że na pewno ma wykłady na UAM-ie , wiem jescze jedno ,że moim największym marzeniem jest ją spotkać -chciaż powiedzieć jej cześć i do widzenia...
Ona się kiedyś przestala odzywać, brutalnie zerwała kontakt-a ja nie zamknąłem czegoś w rodzaju pętli emocjonalnej-teraz nie wiem co zrobić-ma ogromą ochotę spotkać ja po raz kolejny i chociaż powiedzieć żegnaj i odejść-doradzcie mi co zrobić bo mam wrażenie ,że ja musze tą osobę spotkać ponownie- i tyle -mam wrażenie ,że wtedy zaznam spokoju-w sumie ja już o niej zapomniałem -no to dziwny traf spowodował ,że ją widziałem i mnie zamurowało...
Najgorsze jest to ,że w sumie to ona mnie skrzywdzila bo mogła chociaż rozmawiać i się tam kieeedyś pożegnać-nie zrobiła tego...
Ja jednak wierze w miłość od pierwszego wejrzenia-widzialem tą osobę chwilę rozmawialem kilka godzin- i co zauroczenie -jak zauroczenie ,a potem miesiące smutku...
Co myślicie -najlepsze jeszce jest to ,że przez ostatnie lata nie sptkałem nigdy bardziej interesujacej mnie osoby -i to nie chodzi o to ,że ja nie zamknąłem tamtego epizodu-i że oceniam -wzystko przez pryzmat tamtej dziewczyny...
Nie wiem po prostu nie wiem co robić-czemu nadal uważam ,że nie a piękniejszej dziewczyny na świecie,że ona była i jest moją drugą połówką,tylko parszywy los-najgorsze jest to ,że ja wiem ,że to ,że mi się ktoś podoba to tylko połowa sukcesu...
Nie obawiam się swoje reakcji jeśli ją spotkam -wyobrażam sobie ,że porozmawiam z nią chwilkę i tyle-i ma wrażenie ,że będę mógł iść dalej...
Czy ktoś z was też przeżył tak pierwszą randkę i doznal tyle cierpienia co ja ?
Co myślicie ten pierwszy raz w odniesieniu do spotkania z dziewczyną-to wążne wydarzenie,ale ja nie przypuszczałem ,że mogą być takie reperkusje...
Liczę na dobre słowo -nie wiem czy napisalem do rzeczy piszę od godziny i kompletnie zasypiam przed kompem-mam nadzieje -że to co napisałem da się odszyfrować...
<dajeserce>
Najchętniej to bym wam napisal spotkałem ja ponownie -ona nie kryła łez ja też-żyli długo i szczęśliwie-ale to tylko w bajce jest możliwe dobranoc ....
POZDRAWIAM