Mój mąż się wyprowadził !!!
Moderator: modTeam
Mój mąż się wyprowadził !!!
Witam. Jestem tu nowym użytkownikiem, a stronę poleciłam mi dobra znajoma, za co serdecznie dziękuję. Od razu przedstawię moją sytuację:
Mam 24 lata, 3 i pół letnie dziecko. Z mężem pobraliśmy się w czerwcu 2004 roku, z miłości.
We wtorek spakowałam rzeczy swojego męża i kazałam mu się wynosić. Powód? Nie zdrada (bo tego wiem z pewnością, że by mi nie zrobił). Oszustwa, kłamstwa i wieczne tajemnice. Nie przelewa nam się w domu. Oboje pracujemy i jakoś trzymamy się od "pierwszego do pierwszego". Wziął kilku tysięczny kredyt bez mojej wiedzy, o czym dowiedziałam się dzięki przeczytanej jego korespondencji z Banku. W chwili obecnej mamy już dość duże rachunki do spłacenia i nie miałam zamiaru pakować się w kolejne zobowiązania. Na pytanie co to za pismo (z banku w sprawie rat), odpowiedział mi, że to jakieś promocje, oferty przez nich przesyłane i do niczego nie zobowiązują. Okłamał mnie prosto w oczy. Chcwyciłam za słuchawkę telefonu, by dowiedzieć się czegoś więcej. Dopiero wtedy przyznał się, iż zaciągnął ten kredyt, bo były mu potrzebne pieniądze. Na co? Do tej pory nie wiem. Nie wytrzymałam! Wyciągnęłam torbę, a z jego szefy wyrzuciłam wszystkie jego rzeczy na podłogę. Kazałam mu się spakować i wynosić. Zrobił to po kilkunastu minutach.
Takie kłamstwa powtarzały się już wcześniej - jakiś debet na koncie, to jakieś pieniądze od kumpli pożyczane itp. Nie były to jednak aż tak wielkie sumy. Ale to nawet nie o to chodziło.
Najbardziej zabolało mnie to, że nie dzieli się ze mną swoimi problemami. Jesteśmy małżeństwem i powinniśmy sobie pomagać nawzajem.
Wcześniej mu odpuszczałam po kilku dniach złości, teraz po prostu nie mogłam. Nie mogłam mu wybaczyć. Nawet nie walczył, nie próbował się tłumaczyć... Ze spokojem wyszedł z domu.
Jest mi teraz ciężko. Brakuje mi go, jednak nie wiem czy będę potrafiła na niego spojerzeć. Nie chcę już tych jego kłamstw i tajemnic. Nie chcę żyć w świadomości, kiedy znowu wykręci jakiś numer. On skończył już trzydzieści lat, a zachowuje się jak dziecko.
Dzisiaj chce zobaczyć się z naszym synkiem. Nie wiem czy mam się na to zgodzić. Fakt, dziecko pyta się o niego i tęskni.
Nie wiem jakie kroki mam poczynić. Na razie czekam na jakiekolwiek wyjaśnienia z jego strony.
Czekam na jakiekolwiek porady.
Mam 24 lata, 3 i pół letnie dziecko. Z mężem pobraliśmy się w czerwcu 2004 roku, z miłości.
We wtorek spakowałam rzeczy swojego męża i kazałam mu się wynosić. Powód? Nie zdrada (bo tego wiem z pewnością, że by mi nie zrobił). Oszustwa, kłamstwa i wieczne tajemnice. Nie przelewa nam się w domu. Oboje pracujemy i jakoś trzymamy się od "pierwszego do pierwszego". Wziął kilku tysięczny kredyt bez mojej wiedzy, o czym dowiedziałam się dzięki przeczytanej jego korespondencji z Banku. W chwili obecnej mamy już dość duże rachunki do spłacenia i nie miałam zamiaru pakować się w kolejne zobowiązania. Na pytanie co to za pismo (z banku w sprawie rat), odpowiedział mi, że to jakieś promocje, oferty przez nich przesyłane i do niczego nie zobowiązują. Okłamał mnie prosto w oczy. Chcwyciłam za słuchawkę telefonu, by dowiedzieć się czegoś więcej. Dopiero wtedy przyznał się, iż zaciągnął ten kredyt, bo były mu potrzebne pieniądze. Na co? Do tej pory nie wiem. Nie wytrzymałam! Wyciągnęłam torbę, a z jego szefy wyrzuciłam wszystkie jego rzeczy na podłogę. Kazałam mu się spakować i wynosić. Zrobił to po kilkunastu minutach.
Takie kłamstwa powtarzały się już wcześniej - jakiś debet na koncie, to jakieś pieniądze od kumpli pożyczane itp. Nie były to jednak aż tak wielkie sumy. Ale to nawet nie o to chodziło.
Najbardziej zabolało mnie to, że nie dzieli się ze mną swoimi problemami. Jesteśmy małżeństwem i powinniśmy sobie pomagać nawzajem.
Wcześniej mu odpuszczałam po kilku dniach złości, teraz po prostu nie mogłam. Nie mogłam mu wybaczyć. Nawet nie walczył, nie próbował się tłumaczyć... Ze spokojem wyszedł z domu.
Jest mi teraz ciężko. Brakuje mi go, jednak nie wiem czy będę potrafiła na niego spojerzeć. Nie chcę już tych jego kłamstw i tajemnic. Nie chcę żyć w świadomości, kiedy znowu wykręci jakiś numer. On skończył już trzydzieści lat, a zachowuje się jak dziecko.
Dzisiaj chce zobaczyć się z naszym synkiem. Nie wiem czy mam się na to zgodzić. Fakt, dziecko pyta się o niego i tęskni.
Nie wiem jakie kroki mam poczynić. Na razie czekam na jakiekolwiek wyjaśnienia z jego strony.
Czekam na jakiekolwiek porady.
jakie kroki !
przypomne ci ,ze jestescie małzenstwem , jak twój maz cos nawywija , to ty tez bedziesz odpowiadac i ewentualnie spalacac jego zaciagniete kredyty .
chyba , ze macie rozdzielnosc majatkową .
Cóż - jedni zdradzają , inni piją , a jeszcze inni trwonią pieniadze przez hazard itp. rzeczy . Zatem - co jest najgorsze

chyba , ze macie rozdzielnosc majatkową .
Cóż - jedni zdradzają , inni piją , a jeszcze inni trwonią pieniadze przez hazard itp. rzeczy . Zatem - co jest najgorsze


poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Zoe pisze:Małżeństwo nie oznacza uwiązanie na łańcuchu do końca życia! W jakich ty czasach zyjesz?
Spodziewałam się jakiś konkretnych odpowiedzi, a tu niektórym do śmiechu.
Gdybys tu była na forum dłużej , wiedziałaś by dlaczego ostatnia czesc mego posta jest taka , a nie inna .
Dalem Ci konkretna odpowiedz , jak nie kumasz to napisze jeszcze tak . On moze isc do wiezienia , a ty bedziesz splacac jego długi . To oczywiscie najczarniejszy scenariusz.
ewentualnego komornika , jaki moze w takich sytuacja zaistniec bedzie guzik obchodzic kto dlugi zrobił ! On bedzie łaził na piwo z chłopakami , a Ty bedziesz spalacac , znaczy ...komornik zajmie ci pensje .
zatem działaj
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Zoe pisze:W jakich ty czasach zyjesz?
We wspolczesnych. Jesli chcesz wiedziec, to moja matula zrobila identycznie z moim ojcem. IDENTYCZNA, rozumiesz? I przez porywczosc i brak racjonalnego myslenia ich malzenstwo wisi na wlosku... a razem z tym nasza rodzina. Zamiast myslec o sobie, o tym co TOBIE zrobil, pomysl o tym, co przezywa teraz Twoje dziecko. Przez Wasze gowniarskie (tak, gowniarskie! I jego i Twoje!) zachowanie Ono najbardziej ucierpi!
Andrew pisze:Gdybys tu była na forum dłużej , wiedziałaś by dlaczego ostatnia czesc mego posta jest taka , a nie inna .
Ale nie jest tak długo jak Ty... Ja tutaj siedzę już jakiś czas i też czasami mogę nie wiedzieć co i jak się działo u kogoś tam.
Andrew pisze:On moze isc do wiezienia , a ty bedziesz splacac jego długi . To oczywiscie najczarniejszy scenariusz.
ewentualnego komornika , jaki moze w takich sytuacja zaistniec bedzie guzik obchodzic kto dlugi zrobił ! On bedzie łaził na piwo z chłopakami , a Ty bedziesz spalacac , znaczy ...komornik zajmie ci pensje .
I z tym się zgodzę z Andrew. Zoe, musisz działać, masz dziecko, wielkie długi. Co się stanie jeśli to Ty będziesz musiała je spłacać? Od dziadków weźmiesz? Idż do adwokata, lub osób które się na takich sprawach znają. Odwiedź wasz wspólny bank, dowiedz się tam jak stoją sprawy.
Pogadaj też ze swoim mężem, ale dopiero wtedy kiedy będziesz gotowa na spokojnie z nim porozmawiać. Zażądaj odpowiedzi od niego. I wtedy coś ustalaj.
Miło że wstąpiłaś

Tez mam pewne podejrzenia.Andrew pisze:bowiem jesli jest tak - to co ja podejrzewam, to bedzie tragedia !
Ale wszyscy jestesmy ludzmi, domysly odstawmy na bok i zacznijmy myslec racjonalnie. Dziecko potrzebuje i matki, i ojca. Przez wlasne nerwy i glupote partnera nie mozna przekreslac wszystkiego. Jedno zaslania sie duma i honorem, i drugie. A po co? Dla pokazania wyzszosci? W imie czego, ja sie pytam?
No proszę, a ja spodziewałam się jakiegoś zrozumienia!
Szczerze Wam napiszę, że ja nigdy tylko o sobie nie myślałam. Wiele razy mu wybaczałam, bo sądziłam, że tak będzie lepiej. Jak widać on nic nie zrozumiał i sytuacja się powtarza.
Andrew, z więzieniem to trochę przesadziłeś. Zapomniałam wspomnieć, że te długi ma od listopada i spłaca chyba systematycznie. Zapewnił, że będzie to robił dalej.
Haro - brawa dla Twojej matki! Kobiety (żony i matki) zawsze mają na uwadze w pierwszej kolejności dobro rodziny. Trzeba się jednak zastanowić jakim kosztem mają to "dobro" dalej utrzymywać.
Szczerze Wam napiszę, że ja nigdy tylko o sobie nie myślałam. Wiele razy mu wybaczałam, bo sądziłam, że tak będzie lepiej. Jak widać on nic nie zrozumiał i sytuacja się powtarza.
Andrew, z więzieniem to trochę przesadziłeś. Zapomniałam wspomnieć, że te długi ma od listopada i spłaca chyba systematycznie. Zapewnił, że będzie to robił dalej.
Haro - brawa dla Twojej matki! Kobiety (żony i matki) zawsze mają na uwadze w pierwszej kolejności dobro rodziny. Trzeba się jednak zastanowić jakim kosztem mają to "dobro" dalej utrzymywać.
Nie twierdze, ze masz byc miekka jak plastelinowy ludzik. Musisz byc twarda i stanowcza, wytrwac w swoich postanowieniach i postawic mu warunek - albo sie wytlumaczysz, odbudujesz swoje zachowanie i naprawisz swoje bledy, ale sie rozejdziemy. Wyrzucanie wlasnego meza na ulice nic tutaj nie zdziala. On nie moze poczuc, ze robisz to pod wplywem emocji, bo bedzie myslal, ze za jakis czas emocje z Ciebie splyna, a Ty poprosisz go zeby wrocil. On zrobil zle klamiac i oszukujac, Ty wyrzucajac go. Nie mowie, ze Cie nie rozumiem - rozumiem Cie doskonale. Ale nie potrafie zrozumiec tylko glupiego zachowania i wyrzucania z domu. Nie tedy droga. Mowie Ci to jako ktos, kto jest w samym srodku takiego wlasine cyrku i jako dziecko, ktore cierpi ze wzgledu na glupie zachowanie doroslych przeciez ludzi, a moich rodzicow.
eee tam wyrzuciła , sam sobie poszedł . Nie ma opcji by zona wyrzucila meza , jesli ten jest tam zameldowany . Nie ma takiej mozliwosci , , chyba ze tak sobie powie a on grzecznie pójdzie sobie
Mnie by tam nikt nie wyrzucił , chyba , ze sad !
taka jest prawda kochani .
Wywaliłas go - On sobie poszedł - teraz tym bardziej nie masz kontroli co On wyprawia , a co on robi dosiegnie Ciebie .
[ Dodano: 2007-02-22, 15:13 ]
no i o to chodzi , napisane to jest dla kumajacych - ale pzrepraszam


Wywaliłas go - On sobie poszedł - teraz tym bardziej nie masz kontroli co On wyprawia , a co on robi dosiegnie Ciebie .
[ Dodano: 2007-02-22, 15:13 ]
Marissa pisze:Ale nie jest tak długo jak Ty... Ja tutaj siedzę już jakiś czas i też czasami mogę nie wiedzieć co i jak się działo u kogoś tam.
no i o to chodzi , napisane to jest dla kumajacych - ale pzrepraszam
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Zoe pisze:Małżeństwo nie oznacza uwiązanie na łańcuchu do końca życia!
Nie? A co Mu przysięgałaś?
"Miłość jest światłem życia, małżeństwo rachunkiem za to światło"
Małżeństwo to odpowiedzialność. Powinnaś ze swojej strony zrobić tyle, ile możesz, by ono trwało. I rozmawiać z Nim do skutku.
Posłuchaj Andrew, mądrze pisze.
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Zoe pisze:Wiele razy mu wybaczałam, bo sądziłam, że tak będzie lepiej
bo samo wybaczanie to mało, on narozrabial ty wybaczałaś. Nic sie chlop nie nauczył.
a nie jednak sie nauczyl, że może bo wybaczasz, bo przeciez macie dziecko.
Zoe pisze:Trzeba się jednak zastanowić jakim kosztem mają to "dobro" dalej utrzymywać.
dokladnie
bo maz oszukujacy i podejmujacy lekkomyslnje decyzje w sprawach finansowych nie gwarantuje bezpieczenstwa. a co jak kiedys przegnie i dług bedzie za duży, co eksmisja z dzieckiem
Majac dziecko bym sie bała, bala bym sie cholernie tego
Andrew pisze:a co on robi dosiegnie Ciebie .
i to chyba jest najsmutniejsze, dosiegnie ciebie i dziecka
Dzindzer pisze:dosiegnie ciebie i dziecka
Jeśli chodzi o sam kredyt, to skoro Autorka o niczym nie wiedziała = nie składała nigdzie podpisu, to jest to tylko jego kredyt. Obecnie nie odpowiada się za długi współmałżonka, a bez Jej zgody nie może zastawiać majątku wspólnego.
To tyle w kwestii prawnej, a moralna (kłamstwa) jest do kitu...

Zoe pisze:Wiele razy mu wybaczałam, bo sądziłam, że tak będzie lepiej.
Przychodzi taki moment, że już nie można wybaczyć.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Andrew pisze:Wywaliłas go - On sobie poszedł - teraz tym bardziej nie masz kontroli co On wyprawia , a co on robi dosiegnie Ciebie
Bez czarnowidztwa!
Musi zacząć od złożenia wniosku o ustanowienie rozdzielności majątkowej... Jeżeli on też się na wniosku podpisze, skróci postępowanie o czas powiadamiania stron. I tyle.
Z drugiej srony "w pakiecie" (z rozwodem, opieką nad dzieckiem i podziałem majątku) wychodzi taniej - wpis z tego co pamiętam 800zl (połowę tzreba wpłacić)...
Co do konsekwencji, zgadzam się z większością - pomysł kiepski. Pytanie, który gorszy? Ten o małżeństwie, czy o zakończeniu?
Mój mąż się wyprowadził !!!
Czesc Zoe, co prawda mało kiedy sie tu odzywam i zagladam sporadycznie tak jak dzis, ale posłuchaj... wczoraj w nocy wracajac do domu słuchałam audycji w Tok FM tam sa takie programy poradnicze i zapraszany jest ekspert w danej dziedzinie. Wczoraj był temat reklamacje i takie tam. Miedzy innymi był telefon od kobiety ktorej maz jak sie okazało juz po jego smierci pozostawił w spadku swoje długi, porada była taka zeby napisac pismo do sadu z prosbą o zaniechnie spadku po zmarłym, czyli czytaj = spadku długow. Wiem wiem ze to nie to samo co u ciebie, ale podawano tam numer takiej Federacji, zapamietałam poczatek numeru i teraz gdy przeczytałam Twoj post weszłam w internet i znalazlam, tylko nie wiem czy to własnie to samo o czym wczoraj był program. Ty tez sie nie dowiesz jesli nie zadzwonisz do nich. Podaje link http://www.federacja-konsumentow.org.pl/, zadzwon i zapytaj. Jesli sie pomyliłam to wybacz ale szczerze ci wspolczuje sytuacji w ktorej jestes.
Pozdrawiam
Ula
ps. Mona
) - jesli kredyt małzonek zaciągnał do 5000 cos w okolicach tego to nie musi miec w banku zgody małzonka bo taka ,,mała suma" lezy w dyspozycji majątku obojga...
To tez wiem z tej audycji:))
Pozdrawiam
Ula
ps. Mona
To tez wiem z tej audycji:))
,,Powiedz mi co myślisz, powiedz mi co czujesz, powiedz mi co masz, powiedz czego potrzebujesz..."
Ja bym postąpił tak jak Zoe nie pod wpływem emocji, ale na skutek chłodnej kalkulacji. Tłumaczenie jest tutaj psu na budę.Haro pisze:Nie powinnas tak postapic, chociaz rozumiem Cie, ze zrobilas to pod wplywem emocji. Powinnas pozwolic mu wrocic i kazac sie wytlumaczyc.
Dlaczego?
Zoe pisze:Oszustwa, kłamstwa i wieczne tajemnice. Nie przelewa nam się w domu. Oboje pracujemy i jakoś trzymamy się od "pierwszego do pierwszego". Wziął kilku tysięczny kredyt bez mojej wiedzy, o czym dowiedziałam się dzięki przeczytanej jego korespondencji z Banku. W chwili obecnej mamy już dość duże rachunki do spłacenia i nie miałam zamiaru pakować się w kolejne zobowiązania.
[...]
Takie kłamstwa powtarzały się już wcześniej - jakiś debet na koncie, to jakieś pieniądze od kumpli pożyczane itp. Nie były to jednak aż tak wielkie sumy.
Co komu po tłumaczeniach, skoro facet wyprowadza z domu pieniądze, pomimo, iż jest im ciężko?
To już nie jest tylko małżeństwo, mają dziecko, to rodzina. Przecież Zoe z tych pieniędzy nie zobaczyła pewnie złamanej złotówki, a z jakich pieniędzy kredyt jest spłacany, i to z odsetkami? Oczywiście z pieniędzy przeznaczonych na utrzymanie rodziny. Wybaczcie, ale ja, pomimo że małżeństwo jest dla mnie bardzo ważne, w pełni popieram Zoe. Brak bezpieczeństwa, jej i dziecka, w pełni ją usprawiedliwia.
Olivia pisze:Małżeństwo to odpowiedzialność. Powinnaś ze swojej strony zrobić tyle, ile możesz, by ono trwało. I rozmawiać z Nim do skutku.
Według mnie po pierwsze, to jest odpowiedzialność dwustronna. A Zoe stoi przed wyborem pomiędzy odpowiedzialnością za małżeństwo i za dziecko. Ja uważam, że w pierwszej kolejności powinno stawiać się to drugie. Ile Zoe miałaby czekać? Aż zamiast pism od komornika dostanie telefon z informacją, że w ciągu dwóch dni ma oddać niewyobrażalną dla niej kwotę, albo będzie dziecko odbierać na poczcie przesyłane w paczkach w kawałkach? Wiem, że tutaj przerysowywuję, ale robię to świadomie. Ponoć apetyt rośnie w miarę jedzenia, zaczęło się od pożyczek od kolegów w pracy, teraz jest duży kredyt w banku, kto wie, co będzie dalej. Zoe ma prawo się bać. I coś z tym zrobić.
Haro pisze:On zrobil zle klamiac i oszukujac, Ty wyrzucajac go.
Kłamstwo i oszustwo w mojej hierarchii ważności jest dużo mniej szkodliwe niż świadome pozbawianie rodziny środków do życia. Szczególnie jak nie ich zbyt wiele. Kłamstwo można sprostować i przeprosić za nie. Przepuszczonych pieniędzy nie zwróci w inny sposób, niż zabierając je rodzinie. Kłamstwo i oszustwo jest tutaj czymś wtórnym. W jednym się zgodzę, wyrzucenie męża niczego nie naprawi. Rację mają zenon i ula. Musisz Zoe jak najszybciej wystąpić do sądu o rozdzielność majątkową. Zbieraj też wszystkie dowody ,,niefrasobliwości'' (w nawiasach, bo to eufemizm) finansowej męża. Później dopiero zacznij się zastanawiać, czy chcesz być z nim dalej razem. Niestety rozdzielność majątkowa nie działa wstecz.
A co do
to uważam, że słowa te mają sens dopiero po rozwodzie lub przynajmniej rozdzielności majątkowej. Dopóki wasz majątek jest wspólny, to kredyt spłaca z WASZYCH pieniędzy, pomimo, że skorzystał z niego sam.Zoe pisze:Jestem pewna, że nie będzie chciał mnie skrzywdzić, że będzie pomagał, a ten swój kredyt sam płacił.
Jest dobrze i tak trzymać!
Zoe pisze:Jestem pewna, że nie będzie chciał mnie skrzywdzić, że będzie pomagał, a ten swój kredyt sam płacił. Na dzień dzisiejszy jednak chcę sie z nim rozejść.
Po pierwsze spróbuj do niego "dotrzeć" na razie zarówno ty jak i on zachowujecie się jak dwójka dzieci nie szczególnie obdarzonych rozsądkiem..wyrzucenie go z domu jest tego dowodem-czas dorosnąć.
Andrew ma 100 % racje.. A jeśli on jest łagodny jak baran to nawet sąd by go nie ruszył bo brak do tego podstaw.Poszedł bo tego chciał.
Zoe pisze:Oszustwa, kłamstwa i wieczne tajemnice.
Sprawdzić to wszystko to kwestia tygodnia..albo sam by się przyznał gdybyś tylko chciała.
obyś się nie przeliczyła..Zoe pisze:
Jestem pewna, że nie będzie chciał mnie skrzywdzić, że będzie pomagał, a ten swój kredyt sam płacił.
Ile jest wart świat pełen grubych krat?
Zoe pisze:Dzisiaj chce zobaczyć się z naszym synkiem. Nie wiem czy mam się na to zgodzić. Fakt, dziecko pyta się o niego i tęskni.
A gdzie tu widzisz związek z długami?

Z resztą, to wiele tłumaczy kim jesteś.
Ale... powinnaś zrobić rozdzielnośc majątkową i masz sprawę ew. długów (czyli bezpieczeństwa finansowego) załatwioną do końca życia.
Najgorszą sprawę tu widzę w nieszczerości jego i Twojej zemście dzieckiem - to źle wróży dla Was na przyszłość. <browar>
Pracujesz, czyli zarabiasz?
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Zoe pisze:Dzisiaj chce zobaczyć się z naszym synkiem. Nie wiem czy mam się na to zgodzić. Fakt, dziecko pyta się o niego i tęskni.
Dziecka do tego nie mieszaj. Nie używaj go jako narzędzia zemsty. Twój mąż, niezależnie od wszystkiego co zrobił, jest jego ojcem i nie masz żadnego prawa (chodzi mi o prawo moralne) ograniczać ich widzeń, choćby miały być codziennie. Powinnaś zrobić wszystko, żeby ich więź była jak najsilniejsza. Znacznie gorzej i dla dziecka i dla Ciebie byłoby, gdyby się nim nie interesował.
Jest dobrze i tak trzymać!
Szczerze Wam napiszę, że mam już tego dość!
Mąż miał dziś przyjść ale nie przyszedł. Ani razu nie powiedziałam mu, że nie może się zobaczyć z naszym synkiem.
"Z resztą, to wiele tłumaczy kim jesteś. " Mysiorek co miałaś na myśli??
Yeti chyba jesteś jednym z nieliczynych, którzy mnie rozumieją, to miłe.
Mąż miał dziś przyjść ale nie przyszedł. Ani razu nie powiedziałam mu, że nie może się zobaczyć z naszym synkiem.
"Z resztą, to wiele tłumaczy kim jesteś. " Mysiorek co miałaś na myśli??
Yeti chyba jesteś jednym z nieliczynych, którzy mnie rozumieją, to miłe.
Zoe pisze:Yeti chyba jesteś jednym z nieliczynych, którzy mnie rozumieją, to miłe.
Hmm to nie kwestia rozumienia.. po prostu trzymasz się kurczowo swoich przemyśleń i każde inne uważasz za atak na twoją osobę.. Może przeczytaj na spokojnie jeszcze raz odpowiedzi i przemyśl.
Zakładając temat powinnaś się liczyć z różnymi odpowidziami tak jak wychodząc za mąż powinnaś była wiedzieć że różnie być może.
Twoje narzekanie ani w jednym ani w drugim przypadku nic nie zmieni. Stało się a teraz pomyśl jak zaradzić problemowi.
Ile jest wart świat pełen grubych krat?
Pegaz pisze:Zoe pisze:Yeti chyba jesteś jednym z nieliczynych, którzy mnie rozumieją, to miłe.
Hmm to nie kwestia rozumienia.. po prostu trzymasz się kurczowo swoich przemyśleń i każde inne uważasz za atak na twoją osobę.. Może przeczytaj na spokojnie jeszcze raz odpowiedzi i przemyśl.
Zakładając temat powinnaś się liczyć z różnymi odpowidziami tak jak wychodząc za mąż powinnaś była wiedzieć że różnie być może.
Twoje narzekanie ani w jednym ani w drugim przypadku nic nie zmieni. Stało się a teraz pomyśl jak zaradzić problemowi.
Pieprz..jak potłuczony.
Yeti jako jedyny podchodzi tu konstruktywnie do problemu.
Jak ja to widzę ? Twój mąż to 30-letni gówniarz. Nie potrafi rozmawiać ( lub wy nie potraficie) i zarządzać pieniędzmi.
MOJA recepta na lepsze jutro ? Bez krzyków i emocji,warunki i chłodna kalkulacja. Wiem że to nie łatwe ale przyda się w przyszłości.
1. Dowiedz się na ile nabroił finansowo twój mąż, odwiedź bank. Nie będzie to łatwe - nie jesteś wstanie określić od kogo i ile naprawdę pożyczył ale załóżmy optymistycznie że ten kilkutysięczny kredyt to jedyne ukrywane przed Tobą zadłużenie.
2. Odwiedź prawnika i dowiedz się na ile odpowiadasz za długi męża i co z waszymi długami w razie rozwodu. Zrób sobie wcześniej listę pytań. Rozważ z nim rozdzielność majątkową.
3. Porozmawiaj z rodzicami swoim i jego , mam nadzieje że możesz na nich liczyć choćby to było tylko oddanie otuchy i poparcie twojej osoby.
4. Poukładaj sobie w głowie po powyższym i po czym na spotkaj się z mężem. Mały ma zostać u rodziców macie mieć czas i spokój na rozmowę.
5. Tak jak napisał Haro masz być twarda i zdecydowana. Jak to znana Tobie i mnie osoba lubi powtarzać: krzyk nie jest objawem siły. Masz być rzeczowa i spokojna. Nie pójdziesz tam słuchać jego przeprosin i tłumaczeń tylko postawić minimalne warunki pod jakim zgodzisz się na trwanie tego związku.
6. Definiujesz - nie używając do tego przykładów z waszego życia - czym dla ciebie jest związek partnerski dwojga ludzi i wymagania względem faceta. Co ja pie... prawda ? Dlaczego więc tak często zapominamy czym jest związek?
Pytasz się go jak on rozumie bycie w związku. Nie rozmawiacie o WAS rozmawiacie o związku dwojga anonimowych ludzi.
7 . Określasz warunki powrotu do życia razem:
a) kwestie finansowe będziecie od teraz zawsze omawiać wszelkie wydatki nie związane z codziennymi potrzebami.
b) Ty zarządzasz finansami rodziny ,on ewidentnie nie ma do tego ręki.
c) kwestia rozmawiania o swoich potrzebach i problemach - tu naprawdę polecam zwrócić się do SPECJALISTY- nie potraficie z sobą rozmawiać ponieważ nigdy tego się nie nauczyliście. Czas nadrobić zaległości ,sama miłość nie wystarczy.
Na wszelkie wpadki przymykałaś oko lub urządzałaś awantury a on nauczył że wystarczy poczekać aż Ci przejdzie. Tak NIE rozwiązuje się problemów. Tym bardziej nie mówiąc o nich partnerowi.
Jeśli się nie zgodzi proponuje przejść do punktu 10.
8. Wprowadzacie rozdzielność majątkową - tak na wszelki wypadek.
9. Przygotowujesz się psychicznie na okres próbny.
10. Mówisz że chcesz rozwodu.
Jestem już zmęczona. Teraz cały dom i wychowanie dziecka jest na mojej głowie. Do tego jeszcze pracuję.
Snowblind dziś czeka mnie rozmowa z mężem. Był wczoraj zobaczyć się z dzieckiem (o 20.30 ?!!), ale nie miał odwagi albo chęci na rozmowę. Ja zreszta tez.
Na pewno skorzystam z cennych porad i uwag, ale jak to się wszystko potoczy to nie mam pojęcia.
Snowblind dziś czeka mnie rozmowa z mężem. Był wczoraj zobaczyć się z dzieckiem (o 20.30 ?!!), ale nie miał odwagi albo chęci na rozmowę. Ja zreszta tez.
Na pewno skorzystam z cennych porad i uwag, ale jak to się wszystko potoczy to nie mam pojęcia.
Snowblind pisze:Pieprz..jak potłuczony.
A ja mysle , ze to raczej ty pieprz.....

Wydaje Ci sie , ze wszystko wiesz - raptem po skromnych postach kolezanki , która reaguje nerwowo na zachowanie meza .
Mozna tu dywagowac co on robi , ale na pewno nie jest to kwestia , spłaty 5000zł i to bankowi bo o tym to by swej zonie powiedzial . Byc moze sie i mylę - ale co jesli nie ?
Rozmawiac ? ...hmmm, a co jesli prawda jest straszna i On nie chce by zona o niej wiedziala ? bo wie , ze sobie z nia nie poradzi , albo bedzie zyła w starachu i chce jej tego zaoszczedzic ? Ja majac potezne kłopoty w zyciu bym swej zonie nie powiedzial o nich .Dlaczego ? a po co ? pomogła by mi ? - NIE ! JA TO WIEM , zatem - po co mam jej mówic ? by sie zamartwiała ?
Podejscie !............. wszystko zalezy od niego , jak Ona podchodzi w rozmowach do niego , jesli tak jak przypuszczam (oczywiscie tego nie wiem ) ale nerwowo , to ja rozumiem , ze jej nic nie mówi , bo ja bym tez nic nie powiedzial , a ze tak byc moze , pisze po tym, iz wywaliła go z domu .
Rozmawiac z sobą trzeba umiec , trzeba tez dac czas temu co ma cos do powiedzenia , bo czasem na pytania odpowiedziec sie od razu nie da !
Trzeba by znac , co ma do powiedzenia druga strona - by napisac cos konstruktywnego . Bo tak- to az sie prosi o przerysowywanie .Nie wyobrazam ja sobie , wywalenie mnie z domu na takiej podstawie co tu jest przedstawiona i jak opisana . Trzeba by było czegos wiecej , a to cos posostaje jak widze w domysłach nas wszystkich tu piszacych , a byc moze , wcale tak zle nie jest . <browar>
Zoe pisze:Jestem już zmęczona. Teraz cały dom i wychowanie dziecka jest na mojej głowie. Do tego jeszcze pracuję.
Maasz co chciałaś !
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 239 gości