czy dać w mordę kochankowi?
Moderator: modTeam
zlemi pisze:pod choinkę DOSTALIŚMY od niego kalendarz z wybranymi przez niego NASZYMI zdjęciami, on bardzo by chciał żebyśmy stanowili normalną rodzinę i stąd te moje i chyba nie tylko moje dylematy...
To dziecko.... a z potworem (żoną) nie da się żyć! Nie da!
A będziesz walczył o dziecko? ... skoro z orzeczeniem o winie składasz (zastanawiasz się). Dasz radę?
KOCHAJ...i rób co chcesz!
- unlucky_sink
- Maniak
- Posty: 739
- Rejestracja: 06 maja 2005, 15:42
- Skąd: ...
- Płeć:
straszna z tym babranina- jesli to tylko z powodu urazonej dumy to odradzam-moja przyjaciolka jest w trakcie rozwodu z orzekaniem o winie- i bez proszkow jakichs sie nie obylo, po prostu ją to dobija powoli, a jest dopiero po 3 rozprawie i nie wiadomo ile przed nią. Tata mi mówił, że jak się rozstawał z moją mamą to mimo, że był na nią wściekły- wolał załatwić to szybko bez orzekania o winie. I dobrze na tym wyszedł-obylo się bez bolesnego rozgrzebywania itd.Mysiorek pisze:A będziesz walczył o dziecko? ... skoro z orzeczeniem o winie składasz (zastanawiasz się). Dasz radę?
"Mężczyzna kolo 30 czy 40 nie wiąże się z mlodszą kobietą dla jej jędrnego ciala i przeklutego języka. To czysta propaganda. Wiąże się z nią, by móc stać się tym,kto spieprzy jej życie." T. Parsons
unlucky_sink ma rację. Rozwód za porozumieniem stron daje się przeprowadzić bardzo szybko. Przy orzekaniu o winie ciągnie się bardzo długo i sprowadza dowywlekania wszystkich rzeczywistych i urojonych brudów, przesłuchiwania dziecka jako świadka, ciąganiem rodziny i znajomych itp. W sporej części przypadków na końcu i tak wychodzi, że wina była obustronna - to zależy tylko od tego, na jakiego prawnika kogo stać. I tylko ci prawnicy na takim rozwodzie zyskują.
Moja rada: Dogadać się co do rozwodu bez orzekania o winie, podziału majątku, dziecka i alimentów. Wszystko umieścić w pozwie. Jak w sądzie obydwoje stwierdzicie, że tak to chcecie załatwić/podzielić, to nie będzie potrzeby zakładania dodatkowych spraw i wszystko załatwicie hurtem i szybko. Tyle tylko, że wtedy w czasie rozprawy NIE WOLNO wspominać o tym, że któreś z was cokolwiek zawiniło, bo wtedy zamieni się to sprawę z orzekaniem winy, nawet bez waszej woli.
Moja rada: Dogadać się co do rozwodu bez orzekania o winie, podziału majątku, dziecka i alimentów. Wszystko umieścić w pozwie. Jak w sądzie obydwoje stwierdzicie, że tak to chcecie załatwić/podzielić, to nie będzie potrzeby zakładania dodatkowych spraw i wszystko załatwicie hurtem i szybko. Tyle tylko, że wtedy w czasie rozprawy NIE WOLNO wspominać o tym, że któreś z was cokolwiek zawiniło, bo wtedy zamieni się to sprawę z orzekaniem winy, nawet bez waszej woli.
Jest dobrze i tak trzymać!
yeti pisze:Moja rada: Dogadać się co do rozwodu bez orzekania o winie, podziału majątku, dziecka i alimentów.
Taa... Oczywiście to zlemi będzie płacił te alimenty. Z jakiej racji? Właśnie po to jest możliwość rozwodu z orzekaniem o winie, aby alimenty płaciła osoba, przez którą rozwaliło się małżeństwo.
Ich Dziecko, to nie jest już maleństwo i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co dzieje się w domu.
zlemi pisze:To też każe mi się zastanowić nad złożeniem wniosku rozwodowego "z" orzekaniem o winie.
Nie zastanawiaj się długo
Tego właśnie nie mogę pojąć nigdy, że spora część ludzi, nie ponosi konsekwencji za swoje czyny, a druga strona wręcz boi się, bo" "to za długo będzie trwało", "co ludzie powiedzą?", "szkoda nerwów" itd. itp..
A potem, jest jak jest, w Naszym państwie...
Ostatnio zmieniony 09 lut 2007, 22:42 przez Mona, łącznie zmieniany 1 raz.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Mona pisze:yeti pisze:Moja rada: Dogadać się co do rozwodu bez orzekania o winie, podziału majątku, dziecka i alimentów.
Taa... Oczywiście to zlemi będzie płacił te alimenty. Z jakiej racji? Właśnie po to jest możliwość rozwodu z orzekaniem o winie, aby alimenty płaciła osoba, przez którą rozwaliło się małżeństwo.
Ich Dziecko, to nie jest już maleństwo i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co dzieje się w domu.
Patrząc z punktu widzenia moralności i zwykłej ludzkiej sprawiedliwości, masz rację. Niestety z punktu widzenia prawa jest inaczej. Zdrada nie jest nawet przesłanką do udzielenia rozwodu. Przesłanką jest rozpad pożycia wynikający z utraty zaufania po zdradzie. Żeby uzyskać rozwód z orzeczeniem o winie tylko jednej strony, trzeba udowodnić, że druga strona nie ponosi absolutnie żadnej winy. Tu nie porównuje się ciężaru winy jednej i drugiej strony, ale czy cała wina leży po stronie jednego z małżonków, a drugi jest całkowicie niewinny. Jeżeli prawnik żony zlemi będzie na tyle sprytny, żeby wykazać choćby minimalną winę z jego strony, to rozwód będzie z orzeczeniem winy obustronnej. A to jest zdecydowanie gorsza sytuacja, niż bez orzekania o winie. Bo w tym przypadku jest obowiązek alimentacyjny nie tylko wobec dziecka ale i małżonka, przynajmniej przez jakiś czas. Oczywiście żona będzie miała też taki obowiązek wobec niego, ale wystarczy zobaczyć jak wygląda sytuacja z przyznawaniem opieki nad dzieckiem , żeby dojść do prostego wniosku, że w polskim, sfeminizowanym sądzie nie będzie miał zbyt wielu szans, żeby coś wywalczyć.
Rozwód bez orzekania o winie daje też szansę na uniknięcie sprawy o podział majątku. Taka sprawa może ciągnąć się latami, a jeżeli któraś strona jest bez dobrego prawnika, to ta druga, która go ma, puści ją z torbami. A, niezależnie od końcowego wyniku, jeżeli nie sądzi się o setki tysięcy złotych, to z takiej sprawy najbogatsi wychodzą adwokaci. Sprawiedliwość nie ma tu nic do rzeczy. Jak to powiedział jeden ze znanych adwokatów: ,,Do sądu nie idzie się po sprawiedliwość, do sądu idzie się po wyrok''.
Taka niestety jest rzeczywistość, niezależnie od tego jak bardzo różni się od poczucia sprawiedliwości. Moim zdaniem lepiej jest odpuścić oficjalne uznanie winy i mieć święty spokój, niż po latach mieć satysfakcję, że się nie popuściło. Bo koszty tego, nie tylko finansowe, naprawdę są ogromne.
Jest dobrze i tak trzymać!
- unlucky_sink
- Maniak
- Posty: 739
- Rejestracja: 06 maja 2005, 15:42
- Skąd: ...
- Płeć:
Tu nie chodzi o strach, o to, że będzie długo trwało, trzeba po prostu się zastanowić, czy to ma sens, nie wszyscy są na tyle silni, żeby to normalnie przetrwać-to tak jak z laniem po mordzie, niektórym nerwy puszczają i nie wytrzymują a inni mają w sobie tyle siły, że obywa się bez przemocy.Mona pisze:Tego właśnie nie mogę pojąć nigdy, że spora część ludzi, nie ponosi konsekwencji za swoje czyny, a druga strona wręcz boi się, bo" "to za długo będzie trwało", "co ludzie powiedzą?", "szkoda nerwów" itd. itp..
A potem, jest jak jest, w Naszym państwie...
No niestety.. Jaśli chodzi o dziecko matka ma wciąż najwięcej do powiedzenia, prawo jest przewaznie po jej stronie.yeti pisze:Oczywiście żona będzie miała też taki obowiązek wobec niego, ale wystarczy zobaczyć jak wygląda sytuacja z przyznawaniem opieki nad dzieckiem , żeby dojść do prostego wniosku, że w polskim, sfeminizowanym sądzie nie będzie miał zbyt wielu szans, żeby coś wywalczyć.
jeśli istnieje możliwość porozumienia, to też jestem za tym, żeby było bez orzekania o winie.yeti pisze:Moim zdaniem lepiej jest odpuścić oficjalne uznanie winy i mieć święty spokój, niż po latach mieć satysfakcję, że się nie popuściło
a nie jest tak, że małżonek musi sie ubiegać o te alimenty? bo z tego co wiem to tak jest.moja przyjaciółka o takie własnie alimenty się ubiega.yeti pisze: Bo w tym przypadku jest obowiązek alimentacyjny nie tylko wobec dziecka ale i małżonka, przynajmniej przez jakiś czas.
do tego dochodzi fakt, że nie muszą się oni zgodzić na to, no i potrzebnych jest kilku ale konkretnych świadków-takich którzy mieliby coś naprawdę istotnego do powiedzenia.yeti pisze:przesłuchiwania dziecka jako świadka, ciąganiem rodziny i znajomych itp
"Mężczyzna kolo 30 czy 40 nie wiąże się z mlodszą kobietą dla jej jędrnego ciala i przeklutego języka. To czysta propaganda. Wiąże się z nią, by móc stać się tym,kto spieprzy jej życie." T. Parsons
unlucky_sink pisze:yeti pisze:Bo w tym przypadku jest obowiązek alimentacyjny nie tylko wobec dziecka ale i małżonka, przynajmniej przez jakiś czas.
a nie jest tak, że małżonek musi sie ubiegać o te alimenty? bo z tego co wiem to tak jest.moja przyjaciółka o takie własnie alimenty się ubiega.
Musi. I musi mieć jakiś powód. Na przykład obniżenie standardu życia w stosunku do tego z czasów małżeństwa. W stosunku do byłego małżonka obowiązek ten jest ograniczony do iluśtam lat lub zawarcia następnego małżeństwa.
Jest dobrze i tak trzymać!
unlucky_sink pisze:Tu nie chodzi o strach, o to, że będzie długo trwało, trzeba po prostu się zastanowić, czy to ma sens, nie wszyscy są na tyle silni, żeby to normalnie przetrwać-to tak jak z laniem po mordzie, niektórym nerwy puszczają i nie wytrzymują a inni mają w sobie tyle siły, że obywa się bez przemocy.
Oni już to przeżyli, a zlemi nawet jeszcze gorsze chwile - ciężka depresja na prochach, o której pisał.
Pewnie macie rację, ale racją też jest to, że nie wolno szybko poddawać się i warto chociaż spróbować.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
- unlucky_sink
- Maniak
- Posty: 739
- Rejestracja: 06 maja 2005, 15:42
- Skąd: ...
- Płeć:
Pewnie, że nie wolno się podawać , ale sama powiedz czy nie lepsze jest szybkie rozwiązanie tego? a może lepsze jest denewowanie się, nawet nie wiadomo jak długo i mieszanie w to rodziny czy wspólnych znajomych.Mona pisze:Pewnie macie rację, ale racją też jest to, że nie wolno szybko poddawać się i warto chociaż spróbować.
"Mężczyzna kolo 30 czy 40 nie wiąże się z mlodszą kobietą dla jej jędrnego ciala i przeklutego języka. To czysta propaganda. Wiąże się z nią, by móc stać się tym,kto spieprzy jej życie." T. Parsons
yeti pisze:Zdrada nie jest nawet przesłanką do udzielenia rozwodu.
Mało tego... zdrada jest prawnie dopuszczalna, a nawet rzejłbym - chroniona prawnie! Każdemu wolno zdradzać i NIGDY nie jest brana jako znęcanie się psychiczne na współmałżonku! - bandyckie prawo
Z winą - alimenty do końca życia (lub poprawy standardu), bez winy - 5 lat.yeti pisze: bez orzekania o winie. Bo w tym przypadku jest obowiązek alimentacyjny nie tylko wobec dziecka ale i małżonka, przynajmniej przez jakiś czas.
Mona pisze:warto chociaż spróbować.
W przypadku kobiety. Bo w przypadku faceta o wiele gorzej to wygląda - na starcie jest przegrany. Nawet państwo jest przeciw, np. poprzez "błękitną linię".
W przypadku faceta lepiej odpuścić.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
- unlucky_sink
- Maniak
- Posty: 739
- Rejestracja: 06 maja 2005, 15:42
- Skąd: ...
- Płeć:
z powodu obnizenia standardu życia:>a to z jakiego powodu bo nie rozumiem.
Mysiorek pisze:bez winy - 5 lat.
a alimenty na dziecko do konca edukacji
Ostatnio zmieniony 10 lut 2007, 16:58 przez unlucky_sink, łącznie zmieniany 1 raz.
"Mężczyzna kolo 30 czy 40 nie wiąże się z mlodszą kobietą dla jej jędrnego ciala i przeklutego języka. To czysta propaganda. Wiąże się z nią, by móc stać się tym,kto spieprzy jej życie." T. Parsons
- unlucky_sink
- Maniak
- Posty: 739
- Rejestracja: 06 maja 2005, 15:42
- Skąd: ...
- Płeć:
Prawie. Prawie, tyle, że nie tak samo jak kiedy był z Tobą, Moja koleżanka np zazyczyla sobie 350zl tak, zeby bylo na jakies tam oplaty-i o to walczy. Jeśli sąd uzna, że Twój status się pogorszył i, że małżonek powinien dać Ci tyle ile chcesz to dostaniesz. Przy czym jak mówił <Mysiorek faceci mają małe szanse...Dzindzer pisze:Znaczy ma gorzej to ja mam zapewnic mu by miał tak samo jak ze mna
"Mężczyzna kolo 30 czy 40 nie wiąże się z mlodszą kobietą dla jej jędrnego ciala i przeklutego języka. To czysta propaganda. Wiąże się z nią, by móc stać się tym,kto spieprzy jej życie." T. Parsons
Ha! jeleniem to ja zostałem, gdy "po partnersku" przyklasnąłem temu, aby przystała na objęcie posady dyrektorskiej - a ja więcej się zająłem dzieckiem, domem i "odpuściłem" z tego powodu swoją firmę - to ona zaczęła więcej zarabiać, aczkolwiek ta kasa miała służyć szybszemu spłaceniu naszego kredytu. Spłaty pozostały bez zmian, ona "wsiąkła" w towarzystwo "VIPów" i to ją zaczęło rajcować, gdzieś tam w jakichś rozmowach ze wspólnymi znajomymi nawet zdarzyło jej się bąknąć, że zaniedbała swoje zaangażowanie w dom. No i przewartościowało mi to poglądy na możliwość takiego "partnerstwa", że facet się więcej domem zajmuje a kobieta pracą, bo jak widać to nie zależy od płci, że ludziom odbija i czują się ważniejsi, wszędzie- również w domu- gdy osiągną stanowisko dające "władzę" nad innymi, widzą "ponad głowami" innych. Ja byłem naiwny, gdy nie widziałem takiego zagrożenia, tak na spokojnie już gdy to analizuję, to właśnie posada dyrektorska ją bardzo zmieniła, wyzwoliła jakieś demony ukryte, podobno właśnie władza jest najlepszym afrodyzjakiem dla kobiet a ja dopiero po fakcie się o tym dowiedziałem:-)) Kompleksów "jelenia" raczej nie mam, bowiem nie żyjąc "w próżni" ja też miałem jakieś propozycje randek i spotkań "hotelowych" (tym także od koleżanek mojej szanownej ), ale potrafiłem odmówić bez żalu (choć dostrzegałem i dostrzegam ciekawe i atrakcyjne kobiety wokół siebie), zakładałem, że to normalne i tak po prostu ufałem mojej żonie (bardziej niż sobie i swoim słabościom, pisałem o tym już kiedyś). Gdy powiedziałem o tym kiedyś mojej ona to skwitowała stwierdzeniem, że mi żal, że nie wykorzystałem tych okazji, no cóż ma taką logikę W łóżku było nam nienajgorzej, nie mam absolutnie powodów do kompleksów , inicjatywa była po mojej stronie tak "ilościowo" jak i "jakościowo", ale czułem i mówiłem o tym, że "mojej" jest potrzebny niekoniecznie przystojny i "sprawny" ale raczej "prezes" z dużą kasą (niekoniecznie z klasą ), jak się później okazało trafiłem w dziesiątkę . W czasie gdy jeszcze rozmawialiśmy, zadałem wiele pytań, ale dwa do dziś pozostały bez odpowiedzi- jak ona rozumie "partnerstwo" w małżeństwie (bo często używała tego określenia, ale bez konkretów) oraz czy ma świadomość jak się przez te ostatnie lata zmieniła - ja te zmiany, jak wspomniałem, zauważyłem, niestety na gorsze. Ludzie! ja przecież ją kochałem, inaczej bym się tym wszystkim tak nie przejmował! A szans na wspólną przyszłość nie widzę, bo nie stanę się nigdy starszym od niej o kilkanaście lat, jej branży zawodowej nie poznam tak by tym imponować i wiedzieć duuużo więcej od niej na ten temat a to są rzeczy dla niej priorytetowe, ja mam swoje priorytety i też nie zamierzam ich zmieniać. Ona potrzebuje kogoś w rodzaju "ojca" a nie partnera, takie są moje wnioski (podobne spostrzeżenia miała Pani psycholog, do której chodziliśmy na terapię). Jej ojciec nie miał nic do gadania w domu, "mamusia" trzymała go krótko a On się grzecznie słuchał a córeczkom pozwalał na wszystko. Ja nie jestem taki PS tak przy okazji, zmian wiele widzę, taka ciekawostka- kiedyś jej ulubionym kolorem ubiorów był niebieski, teraz ubiera się na czerwono czytaliście może książkę "Rozbierz mnie"? wyjaśnienie jest prosteMona pisze:Dzindzer pisze:i sobie bo sie zony zaspokoic nie umiało
Może ukrywała swój dziki temperament do czasu, aż będzie zabezpieczona finansowo (na swoje uciechy) przez męża ( zlemi - bez obrazy) jelenia?
"życie jest jak partia szachów: nie można cofnąć żadnego ruchu" (Ja, prawda, że genialne?:-))))
ha, ciekawe czy tak byś powiedziała jakiemuś facetowi, gdyby oczekiwał od żony, żeby mu matkę zastąpiła chyba co innego "partnerstwo" oznacza jakieś kazirodcze układy proponujesz???Andrew pisze:Ty jej ojcem nie potrafisz byc ? - to zle ! powinienes
"życie jest jak partia szachów: nie można cofnąć żadnego ruchu" (Ja, prawda, że genialne?:-))))
uczucia-relacje dla Ciebie nie wiążą się też z seksem???? PS jaka jest Twoja płeć?Andrew pisze:Kazirodztwo ? ja o uczuciach - relacjach , a Ty o sexie , pisalem , ze wyciagasz zle wnioski , no i sie nie pomylilem <browar>
"życie jest jak partia szachów: nie można cofnąć żadnego ruchu" (Ja, prawda, że genialne?:-))))
zlemi pisze:PS jaka jest Twoja płeć?
Andrew to nasza hermafrodyta - podobno jest facetem... ale kto to wie?
yeti pisze:co jest uznawane za to znęcanie się psychiczne?
Praktycznie wszystko co nie służy kobiecie. Tak to wygląda oczami sędzin.
zlemi pisze:kiedyś jej ulubionym kolorem ubiorów był niebieski, teraz ubiera się na czerwono
Normalne. Zmienia się w głowie - zmienia się wszystko.
Coś dużo czerwieni wokół
KOCHAJ...i rób co chcesz!
zlemi pisze:uczucia-relacje dla Ciebie nie wiążą się też z seksem???? PS jaka jest Twoja płeć?Andrew pisze:Kazirodztwo ? ja o uczuciach - relacjach , a Ty o sexie , pisalem , ze wyciagasz zle wnioski , no i sie nie pomylilem <browar>
nie nie wiazą ale tu widac wyraznie , ze tobie tak , dlatego nie potrafisz jej byc tym ojcem , o którym piszesz
jam jest facet!
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
napisz coś więcej, jakie są właściwe monopolisto:-) a co z tym "matkowaniem" swoim mężom przez żony? nic na ten temat? <browar> A ojcem to ja jestem dla swojego dzieckaAndrew pisze:wyciagasz zle wnioski
[ Dodano: 2007-02-14, 09:19 ]
czyli seks bez uczucia albo miłość bez seksu, współczujęAndrew pisze:nie nie wiazą
"życie jest jak partia szachów: nie można cofnąć żadnego ruchu" (Ja, prawda, że genialne?:-))))
znowu unikasz odpowiedzi na konkretne pytanie <wsciekly>Andrew pisze:znowu mylne wnioski
jestem baaaardzo spokojny, (pijąc trzecią kawę <browar> )Andrew pisze:wez pomysl na spokojnie
[ Dodano: 2007-12-15, 06:52 ]
..z perspektywy paru lat- podziękować kochankowi żony, że pomógl "przejrzeć na oczy"!
"życie jest jak partia szachów: nie można cofnąć żadnego ruchu" (Ja, prawda, że genialne?:-))))
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 409 gości