Wiem, że topik juz stary "jak świat", ale dołączyłam na forum niedawno, więc coś tutaj od siebie dodam

.
Najpierw odpowiedź na pytanie- ja tak 50/50 wierzę w przyjaźń damsko- męską i nie. Dlaczego? Odpowiedź poniżej...
Otóż mój facet przyjaźni się od kilku lat z taka dziewczyną, znał ją jeszcze ze 2, 3 lata przede mną. Przyznam, że jestem o nią zazdrosna, ale partner zapewnia mnie, że między nimi nigdy do niczego nie doszło i nie dojdzie (do niczego- mam na mysli do seksu, bo pocałunki i tzw. mizianko to ponoć były). Zaczęłam się z nim spotykać od października 2007 r. W grudniu, a dokładniej którejś niedzieli wyjechał na zakupy do centrum handlowego. Od razu czułam, że coś jest nie tak, męczyło mnie to, bo tam gdzie pojechał to mieszkała ta jego przyjaciółka. Po paru godzinach się odezwał (o tym, że będzie milczał to mi napisał wcześniej). Powiedziałam mu wprost przez telefon, że wiem, że był u niej, on stwierdził, cytuję, że " chyba oszalałaś". Ok. Uspokoiłam się... tydzień później pojechałam do niego, bo mnie zapsosił. Nie mogłam się powstrzymać i..zrobiłam coś, czego raczej nie powinnam... Gdy poszedł wziąć prysznic przejrzałam jego skrzynkę odbiorczą w telefonie. I szok. SMSy od niej: ONA: "A.... nie była zła, Myszko? (tak go nazywała)", ON: "Nie, Kotek (on tak ją nazywał). Trochę płakała, ale jej przeszło i już jest wszystko w porządku. Powiedziałem jej, że byłem na zakupach". I tego typu podobne SMSy. Byłam zła, ledwo mogłam powstrzymać łzy. Nagle on wszedł... Zobaczył, że dziwnie się zachowuję, mało się odzywam...powiedziałam mu, że wiem o wszystkim... Najpierw był wściekły o to, że przejrzałam jego prywatne wiadomości. Ja zaczęłam płakać, że mu uwierzyłam, a on o mnie pisze sobie z jakąś laską i jeszcze daje jej satysfakcję, że mnie okłamał dla niej. Stał się spokojniejszy, zaczął mi wszystko wyjaśniać, że nie powiedział mi, że idzie do niej, bo u niej był przy okazji, a poza tym wiedział, że będę o to zła więc nie chciał mnie denerwować. Zapewniał mnie i zapewnia do tej pory, że pojechał wszystko jej wyjaśnić, że ma dziewczynę itp. Że oni oboje wiedzieli od początku, że nigdy razem nie bedą parą(ona także), że będą jedynie przyjaciółmi. Zapewnia mnie, że tak jest do tej pory, że to tylko przyjaciółka, a mimo to ja wciąż jestem o nią zazdrosna. Nie wiem dlaczego... Mój G. ostatnio mi powiedział, że ona ma chłopaka, że pracuje tu i tu, no i...że czasem idzie ją w pracy odwiedzić. A ostatnio to nawet zaproponował jej, że ją gdzieś zawiezie jej autem, bo ona daleko nim nie jeździ... A i niekiedy mam wrażenie, że ją lepiej traktuje niż mnie...
Chciałam i chcę ją poznać, on jest temu przeciwny, ponieważ ona niby nie chce... A czy to prawda to juz sama nie wiem. Jak tylko o niej wspominam, to od razu wywiązuje się z tego sprzeczka...że znowu zaczynam, że do tego wracam, a to nigdy nie da mi spokoju, bo już raz przez nią, a raczej dla niej mnie okłamał... A gdy się z nią spotka to ja o niczym nie wiem i dowiaduję się dopiero po fakcie. Nie wiem co o tym myśleć... Wciąż mi ona chodzi po głowie...
Przepraszam, że trochę chaotycznie to opisałam, ale co mi się przypomniało to od razu wpisywałam
