Maverick pisze:
Zreszta - jablon - co Ty ..... wiesz o milosci? Moze podasz jakas definicje milosci? Jest w ogóle taka? Chyba nie ma,
Mnie się podoba ta Gracji z tematu: Miłość czy istnieje coś takiego.
"Miłość to piramida uwielbienia, pożądania, wspólnoty myśli; to nauka siebie to 'dance macabre' niekiedy. Miłość to cos o czym nawet pojęcia nie mają te 'wszystkie wypchane akademickie trupy'. Miłość nie odbiera prawa do własnych ścieżek, pokazuje możliwości, naświetla warianty. Miłość nie tylko powinno czytać się dreszczami, ale i zwojami . Ma wskazywać pion, jednak nie być wolna od mazania się w błocie. Miłość nigdy nie jest pusta jak bazylika w nocy. Miłość to proces - raz sześć stóp pod ziemią - raz 2 dwa kroki do nieba. Daje definicje siebie, przede wszystkim."
<aniolek2>
A dla mnie osobiście objawem charakterystycznym i towarzyszącym miłości jest uwznioślenie człowieka, otwarcie mu oczu na świat i innych ludzi... miłość nie powinna zamykać człowieka do wzajemnego dogadzania sobie...
Maverick pisze:Chyba nie ma, a zatem milosc do dwoch osob nie istnieje tylko w Twoich wyobrazeniach.
No tak - w moich - bo ja zawsze starałam się odnaleźć dopełnienie moich braków w jednym człowieku... po prostu uważam, to za bardziej postępowe.... I dlatego dla mnie nie jest miłością układ, w którym część potrzeb zaspokaja się u żony (porządna, skromna, dba o dom i dzieci, nie puszcza się) a część u młodej kochanki (piękno, seks itp. rozrywki). MOże to i jakaś tam miłość ale... jakaś taka.... nie kompletna... <belt1>
Owszem były nawet takie układy między płciami ale w cywilizacjach, które już się zdezaktualizowały lub upadły ze względu na zmianę warunków biologicznego życia. Np. żony i hetery u Rzymian, żony i młodzi chłopcy jako oblubieńcy u Graków, wielożeństwo u Arabów.
Chyba nie da się nie zauważyć, że cywilizacja europejska, która właśnie stworzyła mit miłości nomogamicznej rządzi aktualnie i nadaje ton światu. Czyli

... : ))))
Nie twierdzę, że pojęcie miłości nie może ewoluować z czasem - tu też dokonuje się postęp.
Moim zdaniem MIŁOŚĆ, jak Wy to piszecie ABSOLUTNA, ma lepsze warunki rozwoju w układzie partnerskim, gdzie każdy rozwija się w jak największej ilości obszarów a nie specjalizuje (np. facet w robieniu pieniędzym ew. myśleniu a kobieta w rodzeniu dzieci, gotowaniu itp.). Taki układ zubaża człowieka a więc i więź w miłości. I dlatego dla mnie miłość do dwóch osób równocześnie jest "gorsza"
Maverick pisze:Sir Charles napisał/a:
Traktuj nadal milosc jako wartosc absolutna, a frustracjom i rozczarownaiom Twoim zyciu nie bedzie konca...
A powyższego stwierdzenia to w ogóle nie rozumiem...

? <eee...>