agnieszka.com.pl • Zdradziecki gen :) - Strona 4
Strona 4 z 5

: 06 wrz 2004, 23:01
autor: sallvadore
Sorki ale nie. Mam duzy temperament, lubi experymentowac i szalec bedąc w miłosnym uniesieniu z moją partnerką i nie wyobrażam sobie ze moze robi te rzeczy z innym facetem a na drugi dzien przyhcodiz do mnie wtula sie w moje ramiona i mowi mi jak jej jest dobrze... to nie dla mnie... :547: :553:

: 07 wrz 2004, 01:05
autor: Maverick
Ślub to wejście w stan posiadania kogoś, poprzez związek małżeński nikt nie staje się twoją własnością. Wiele rozwodów jest spowodowanych tym właśnie, że ludziom wydaje się iż posiedli kogoś na własność.

Rozumiem, ze jak sie bedizecie zenic to ominiecie w slubnej regolce fragment o wiernosci? :D

Zawsze w tego typu dyskusjach słyszę to pytanie i mam ten wątek dokładnie przemyślany. Może to będzie kolejny szok dla co poniektórych, ale odpowiem szczerze i otwarcie, że wychowałbym jak własne, nie zabraniając biologicznemu tacie, o ile by chciał, kontaktów z dzieckiem. Jest to jednak sytuacja stosunkowo małoprawdopodobna, poniewarz moje kochanie bierze tabletki, a dodatkowo tylko ze mną kocha się bez prezerwatywy.

A jakby niedajboze ktores z Was zlapalo HIVa? To co byscie zrobili? I nie mow o prezerwatywach, bo one daja moze 60% zabezpieczneie przed AIDS.

: 07 wrz 2004, 10:27
autor: taka_jedna
i nie wyobrażam sobie ze moze robi te rzeczy z innym facetem a na drugi dzien przyhcodiz do mnie wtula sie w moje ramiona i mowi mi jak jej jest dobrze... to nie dla mnie...

ja się podpisuję. Też bym tak nie mogła. Podziwiam Was, Tomaszu, ale wiem ze nie chciałabym zyc z taką świadomością nawet przez parę minut. I nie sądze zeby to się kiedyś zmieniło :)

: 07 wrz 2004, 10:30
autor: Maverick
Bo ja wiem, czy jest tu co podziwiac? Nie sadze. Tak samo jak nie mozna tego tepic itd. Zyja jak chca, jest im z tym dobrze i chwala im za to, a nam nic do tego :) A to ze kazdy jest inny i to co innemu pasuje drugiemu juz nie to tylko dobrze, bo swiat bylby nudny :)

: 07 wrz 2004, 10:52
autor: Triniti19
Maverick pisze:Trinity - on tez to z innymi robi wiec jest po rowno - nie wie mczy to doczytalas :)

Wiem, wiem że z innymi to robi. Doczytałam więc :).

Tomasz: czyli to oznacza że ona to robi tylko z kobietami poza tobą czy też z innymi facetami też ?

Ja tam nie neguje tego bo jeżeli jest to akceptowane przez obie strony to co mi do tego. Ale po prostu dziwie się, że zdecydowaliście się na to. No ale każdy jest inny i jeżeli wam to odpowiada i dobrze wam ze sobą to życze dalszego powodzenia w związku :).

: 07 wrz 2004, 15:36
autor: Tomasz
Triniti w innym temacie pisałem, że jest zdeklarowaną bi, więc w grę wchodzą obie płcie (płci??)

Maverik jako odpowiedzią posłużę się cytatem z piosenki autorstwa Jana Wołka : "Chesz być zdrowy, starań dołóż, nie pij, nie pal, nie cudzołóż, nie podglądaj, nie oglądaj, kochaj bliźnich i tak dalej A NAJLEPIEJ NIE ŻYJ WCALE"
Ponadto wcale nie uważam, żebym nie był wierny swojej wybrance, podobnie jak Ona nie uważa, żebym nie był jej wierny, więc dlaczego mielibyśmy pomijać ten fragment??

Taka jedna nie ma czego podziwiać, założę się, że z kolei w Twoim postępowaniu, są zachowania, rzeczy które dla mnie mogłyby być trudne do zrozumienia. NIE TO ŁADNE CO ŁADNE, ALE TO CO SIĘ KOMU PODOBA.

: 07 wrz 2004, 15:48
autor: Tomasz
Specjalny odrębny post do Krzysia

Nie wiem czy to wyższa szkoła jazdy, czy może odrębne stany świadomości.
Natomiast na pewno ma to wiele wspólnego ze światopoglądem, przecież wszyscy pochodzimy z jednego wspólnego źródła, zalążki wszystkiego co istnieje we wszechświecie powstały w jednym, tym samym miejscu i czasie. Każdy z nas jest cząstką tej samej materii, co inni ludzie, zwierzęta, owady, planety, gwiazdy. Materia ta to nie tylko atomy, pierwiastki itp. To elementy zbiorowej świadomości "nadpamięci" przekazywanej między wszystkim co istnieje, od początków świata.
Być może dlatego potrafię zaakceptować sytuacje potocznie nazywane zdradą, gdyż wiem, iż (upraszczając i spłycając) "wszystko zostaje w rodzinie"??

A co do umienia, to wszystko jeszcze przed Tobą :564:

: 07 wrz 2004, 16:07
autor: Maverick
Ja nie chce tak umiec.

: 07 wrz 2004, 18:37
autor: Andrew
Tomasz pisze:Specjalny odrębny post do Krzysia

Nie wiem czy to wyższa szkoła jazdy, czy może odrębne stany świadomości.
Natomiast na pewno ma to wiele wspólnego ze światopoglądem, przecież wszyscy pochodzimy z jednego wspólnego źródła, zalążki wszystkiego co istnieje we wszechświecie powstały w jednym, tym samym miejscu i czasie. Każdy z nas jest cząstką tej samej materii, co inni ludzie, zwierzęta, owady, planety, gwiazdy. Materia ta to nie tylko atomy, pierwiastki itp. To elementy zbiorowej świadomości "nadpamięci" przekazywanej między wszystkim co istnieje, od początków świata.
Być może dlatego potrafię zaakceptować sytuacje potocznie nazywane zdradą, gdyż wiem, iż (upraszczając i spłycając) "wszystko zostaje w rodzinie"??

A co do umienia, to wszystko jeszcze przed Tobą :564:


Hmmm>? moge zrozumiec i wybaczyc zdrade , bo .....? jestesmy istotami słabymi i mamy swe pokusy ! ale zaakceptować to iż nie zadawalam partnerki na tyle ze musi szukac tego gdzie indziej .....? albo zadawalam , ale mimo wszystko czegos jej brakuje i pozwalać na taką rozwiązłosć , to nie dla mnie , choć wszystko sie zmienia , to jednak na dzis dla mnie to nie jest do przyjęcia !! miłosc do czegoś jednak zobowiązuje do pewnych wyzeczen też !
Ale ???? kto wie jak to bedzie dalej .póki co skoro wam to pasuje , to ja nie mam nic przeciwko temu , moze nawet zal mi bo terz bym tak chciał , ale nie potrafie ! :564:

: 07 wrz 2004, 20:25
autor: lizaa
przygladam sie tej dyskusji i sama nie moge w to uwierzyc... nie moge sobie tego wyobrazic. przykro mi. nie umialam byc zyc z osoba ktora przed chwila byla z inna i wiedzialabym ze robila to i to... nie potrafilabym na nia "normalnie" patrzec.
nie zadroszcze Ci Tomaszu.. bo wydaje mi sie to bardzo dziwne a wrecz nienormalne. a moze to wlasnie Was ratuje...ze pozwalacie sobie na takie cos..sama nie wiem.bo nie potrafilabym. wszystko zalezy od podejscia do calej sprawy , a ze ja podchodze do sprawy sexu bardzo delikatnie to tymbardziej to nie dla mnie. nigdy w zyciu nie chcialabym zyc w takim zwiazku. znam siebie i wiem. nie wiem jak wytlumaczyc mam to ze Wam niczego nie brakuje w waszym zwiazku...caly czas cos mi nie pasuje w tym. ale to tylko i wylacznie moje skromne zdanie.

: 07 wrz 2004, 20:38
autor: fish
Nie tylko Twoje, odczuwam to samo. Nie dałbym rady w takim związku.

: 07 wrz 2004, 22:07
autor: Maverick
A ja mysle ze bym jednak potrafil. Ale bylby to zwiazek oparty tylko i wylacznie na seksie, bez wiezi emocjonalnej.

: 07 wrz 2004, 22:14
autor: fish
Takich związków przeżyłem kilka/kilkanaście i nic dobrego z tego nie wychodzi. Całe szczęście dla mnie, że to nie ja się angażowałem.

: 07 wrz 2004, 23:08
autor: Tomasz
Skoro przyjęło się, że normą jest ogół, a nie margines w takim razie jestem chyba, nienormalny :566:

Do niczego nikogo nie mam zamiaru przekonywać, wzbudzać w kimś zazdrości ani tym bardziej udowadniać że jesteśmy lepsi. Jestem jaki jestem i dobrze mi z tym po prostu.

Lizo na prawdę niczego nam nie brakuje, śmiem beszczelnie twierdzić, że wręcz przeciwnie,dzięki takiemu podejściu, z resztą nie tylko do seksu, ale ogólnie do życia, mamy więcej niż 90% związków.

Mam taką małą propozycję, niech każde z was zastanowi się, jak głębokie jest jego zaufanie do pratnera, partnerki, jak dalece jesteście w stanie zaufać?? Czy aby na pewno bezgranicznie??
Chyba najbardziej namacalnym przykładem tego o co mi chodzi z zaufaniem będzie przykład wzięty ze wspinaczki wysokogórskiej. Mówiąc obrazowo mam 100% pewności, że moja ukochana prędzej odpadła by ze mną od ściany, niż przecięła linę, na której bym zawisł. Czy którekolwiek z was ma taką, absolutną pewność??
Może właśnie to, budowane przez lata i wiele bardzo trudnych chwil, zaufanie pozwala nam bezproblemowo funkcjonować w sposób, który Wam wydaje się tak niezrozumiały??

Żeby wszystko było jasne jszcze raz podkreślę, że nie mam zamiaru udowadniać swojej wyższości, bo wcale lepszy się nie czuję, ot rzucam wątek do przemyślenia, a być może ułatwi on wam zrozumienie jak można tak żyć.

: 07 wrz 2004, 23:13
autor: Maverick
Nikt nie jest lepszy, po prostu inny. Tylko ze w zyciu dokonuje sie wyborow. Za kazdym z nich sa korzysci i straty. Wybierajac taka droge zycia Tomaszu zarowno zyskujesz jak i tracisz. Tak samo ludzie, ktorzy sa sobie wierni (doslownie). Tez traca i zyskuja, tyle ze zupelnie inne rzeczy. Ale 2 na raz miec sie nie da.
Co do Twojej wspinaczki, to ja pewnosc mam, a prowadze inny tryb zycia.

: 07 wrz 2004, 23:38
autor: fish
Kiedyś sie oszukaz na tej "linie".

: 08 wrz 2004, 00:02
autor: LukS
Dla mnie tez takie podejscie jest nie do przyjecia.

Nie mogę sobie tego nawet wyobrazić jak mógłbym się dzielić z kimś moją dziewczyna ?

No ale świat jest na tyle różnorodny że takie rzeczy też ludzie akceptują i w sumie to dobrze zgodnie z hasłem "nie ładne to co ładne tylko to co sie komu podoba" :D

: 08 wrz 2004, 00:23
autor: Mysiorek
fish pisze:Kiedyś sie oszukaz na tej "linie".

Dobre...
Tak jak jesteś pewien, tak powinieneś być niepewien.
A czy jesteś... to Twoje życie.
Ale jesteś w strefie zagrożonej - Tomasz.
Życie... a tam.
Długo już tak ciągniecie?

: 08 wrz 2004, 08:38
autor: Andrew
Tomasz pisze:
Chyba najbardziej namacalnym przykładem tego o co mi chodzi z zaufaniem będzie przykład wzięty ze wspinaczki wysokogórskiej. Mówiąc obrazowo mam 100% pewności, że moja ukochana prędzej odpadła by ze mną od ściany, niż przecięła linę, na której bym zawisł. Czy którekolwiek z was ma taką, absolutną pewność??
.


I TO JUZ MI WYSTARCZY , BYM MIAŁ JASNOSC OBRAZU I DLACZEGO W WASZYCH ZWIAZKACH TAK JEST , I DLACZEGO POTEM SA TRAGEDIE I CIEZKIE PRZEZYWANIE ROZSTAN , TO WASZE ZAUFANIE !!!!!! BEZGRANICZNE ! CO ZA GŁUPOTA :D
WAM TAK SAMO NA SIEBIE ZALEZY JAK NA TYM CZY KOCHAĆ SIE DZIS BEDZIECIE RAŻ CZY DWA RAZY
ALE JAK JUZ PISAŁEM KAZDY JEST INNY I JA TO AKCEPTUJE !
NIE MA TU MIŁOSCI TAKIEJ O JAKIEJ JA MYSLE ! I JKĄ TERAZ PRZEZYWAM !! TO CZYSTA FASCYNACJA !!! KTÓRA TRWA ! I PRZYWIĄZANIE !!

: 08 wrz 2004, 15:52
autor: Triniti19
krzys pisze:albo zadawalam , ale mimo wszystko czegos jej brakuje i pozwalać na taką rozwiązłosć , to nie dla mnie , choć wszystko sie zmienia , to jednak na dzis dla mnie to nie jest do przyjęcia !! miłosc do czegoś jednak zobowiązuje do pewnych wyzeczen też !

A dotychczas Krzysiu miałam ciebie za takiego fajnego acz zimnego drania. No ale widze, że jednak się myliłam ;).

Tomasz pisze:Mam taką małą propozycję, niech każde z was zastanowi się, jak głębokie jest jego zaufanie do pratnera, partnerki, jak dalece jesteście w stanie zaufać?? Czy aby na pewno bezgranicznie??
Chyba najbardziej namacalnym przykładem tego o co mi chodzi z zaufaniem będzie przykład wzięty ze wspinaczki wysokogórskiej. Mówiąc obrazowo mam 100% pewności, że moja ukochana prędzej odpadła by ze mną od ściany, niż przecięła linę, na której bym zawisł. Czy którekolwiek z was ma taką, absolutną pewność??

Może to i dobre porównanie tylko ja bym na to znalazła troszke inne porównanie. Mianowicie związek większości ludzi (takim gdzie ważna jest wierność i życie w seksualnym zwiazku tylko z partnerem tym co aktualnie się jest) to jest takie bezpieczne wspiananie się z grubą liną asekuracyjną. My nie wystawiamy naszych związków na aż takie poświęcenie. Natomiast twój związek wydaje mi się związkiem który można byłoby przyrównać do wspinaczki z cieniutką linką asekuracyjną. Ciągle jest ona napięta i dzięki temu jesteś przekonany, że możesz więcej. Ale tak naprawde to twój związek jest narażony bardziej na "upadek" niż nasz. Chociaż jest on narażony tylko o niewiele.

: 08 wrz 2004, 17:31
autor: lizaa
Może to i dobre porównanie tylko ja bym na to znalazła troszke inne porównanie. Mianowicie związek większości ludzi (takim gdzie ważna jest wierność i życie w seksualnym zwiazku tylko z partnerem tym co aktualnie się jest) to jest takie bezpieczne wspiananie się z grubą liną asekuracyjną. My nie wystawiamy naszych związków na aż takie poświęcenie. Natomiast twój związek wydaje mi się związkiem który można byłoby przyrównać do wspinaczki z cieniutką linką asekuracyjną. Ciągle jest ona napięta i dzięki temu jesteś przekonany, że możesz więcej. Ale tak naprawde to twój związek jest narażony bardziej na "upadek" niż nasz. Chociaż jest on narażony tylko o niewiele.

trafne slowa. zgadzam sie z Toba Triniti w zupelnosci.
hmm dlugo z reszta sie nie zastanawialam nad odpowiedzia do przykladu Tomasza..
ufam.wielu powie ze zbyt mocno.ale jestem pewna ze liny by nie przeciol..

: 08 wrz 2004, 22:51
autor: Mysiorek
ale jestem pewna ze liny by nie przeciol..

Zazwyczaj nikt nie przecina liny, ona, po prostu, sama się przeciera!

: 09 wrz 2004, 14:15
autor: Tomasz
Krzysiu dla mnie zasada ograniczonego zaufania ma sens jedynie w ruchu drogowym, w związku jest nie do przyjęcia.
Z co poniektórych postów mam wrażenie, że ich autorzy nie bardzo mają pojęcie o jakim zaufaniu mówię. Nie ufam na kredyt!!! Mam do swojego Kochania bezgraniczne zaufanie, ponieważ mam podstawy by je mieć. Jakie to już pozostanie moją skłodką tajemnicą.
Mysiorku jesteśmy ze sobą od 8 lat, a co do Twojego ostatniego postu to widać, że ze wspinaczką nie masz za wiele wspólnego.

: 10 wrz 2004, 00:14
autor: gracja
Ja tam Cie Tomasz rozumiem, nie naśladuję, ale rozumiem.

czy może odrębne stany świadomości.


własnie o to chodzi.

: 10 wrz 2004, 00:23
autor: greg
Tak mi się topic ten spodobał, już się bałem, ze umarł, a tu proszę, wraca i wraca :-)
Dobrze jest mieć osobę, której się bezgranicznie ufa, nieważne - przyjaciela, kochanka wspólnika. Dobrze jest móc się "wygadać" i czuć ich wsparcie w trudnych momentach i być pewnym, że nigdy nas nie zawiodą. Jednak bywa tak, że mąż odchodzi z przyjaciółką, a wspólnik z majątkiem firmy. Czy warto bezgranicznie ufać ?
Inaczej. Kiedy można w pełni zaufać ? Nie wiem dlaczego, ale w historii Tomasza cały czas coś mnie niepokoi.......Jakoś mi się nie dodaje

: 10 wrz 2004, 08:17
autor: Andrew
Nie tylko Tobie , nie tylko ! :564: stawiam na 90% ,ze im sie nie uda ! :547:

: 10 wrz 2004, 09:04
autor: Maverick
No coz, pewnie okaze sie ze ona to traktowala na uzie, a on nie ;)
A czy warto komus w zyciu zaufac? Z pewnoscia. Takie osoby nazywa sie przyjaciolmi, tylko ze na prawdziwego trudniej trafic niz na 6tke w totolotku...

: 10 wrz 2004, 18:57
autor: Mysiorek
Tomasz pisze:Mysiorku jesteśmy ze sobą od 8 lat, a co do Twojego ostatniego postu to widać, że ze wspinaczką nie masz za wiele wspólnego.

Z liną... to była przenośnia. Ale nie wspinam się, ja spadam, a raczej spadałem i będę.

8 lat razem, ale od ilu lat powiększyło Wam się "grono" i kto zaproponował?

: 12 wrz 2004, 18:08
autor: Tomasz
Ja tam Cie Tomasz rozumiem, nie naśladuję, ale rozumiem.

Gracjo, chociaż Ty jedna, dziękuję :)

No coz, pewnie okaze sie ze ona to traktowala na uzie, a on nie
A czy warto komus w zyciu zaufac? Z pewnoscia. Takie osoby nazywa sie przyjaciolmi, tylko ze na prawdziwego trudniej trafic niz na 6tke w totolotku...

Maverick skoro uważasz, że traktuje się na luzie związek, w którym proponuje się partnerowi małżeństwo, to ja przepraszam.
A co do przyjaźni, to się z Tobą zgadzam w zupełności. Ja miałem więcej szczęścia, niż rozumu i znalazłem narzeczoną, kochankę i przyjaciela w jednej osobie. :564:

8 lat razem, ale od ilu lat powiększyło Wam się "grono" i kto zaproponował?

Właściwie od początku tak to wygląda. Kto to zaproponował?? Właściwie nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć, taka postawa była wynikiem wielu przemyśleń i wspólnych rozmów. Właściwie to wspólnie sobie to zaproponowaliśmy.

: 12 wrz 2004, 21:46
autor: Student
Tomasz bez kitu musisz byc cholernie tolerancyjny i wyrozumialy. W zyciu sobie nie wyobrazam czegos takiego :) Wielkie brawa dla Ciebie! Daj swojej kobiecie numer do mnie :564: :564: :564: :564: