Mysiorek pisze:To walka o miedzę, o ten pas niczyjej ziemi.
bardzo możliwe

Mysiorek pisze:Warunek: wspólne priorytety i mądrość
<browar> to jako baza jest kluczowe. I istnieje. Natomiast docieranie to ciągła "walka". Każdego dnia, by szlifować i doskonalić, pełna zgoda i me poparcie w/w posta

.
PFC pisze:wiesz na czym problem polega? Twoja kobieta jest dla Ciebie dobra tylko wtedy, gdy zgadza się z Twoimi poglądami. Chcesz ją wpleść w ten swój uporządkowany na określony sposób męski świat
To bardzo ciekawe, zgadzam się. Tyle tylko, że ten sposób widzenia i postrzegania świata jest całkiem podobny. Nie było tak na początku. Zmieniłem się.Ona również, pod mym wpływem się zmieniła. Wyciszyła. I otworzyła oczy na coś, co do tej pory nie brała często pod uwagę. Nieistotne, czy rozmawialiśmy o zarazie kolorowej imigracji, bankructwie PGR-ów czy męskim postrzeganiu honoru i godności ,czy planach na przyszłość etc. I to też ją fascynuje. Ta ma stałość, a nie bycie chorągiewką na wietrze. Jasna biel i ciemna czerń. Ja leczę ją z nadmiernej ufności i dobroci wobec otaczającego świata, ona mnie z ciągłej walki i chorobliwej ambicji, podsycanej cynizmem, który nie wziął się z niczego, a też z konkretnych przyczyn. Oraz ze skłonności do imponowania. Dobre uzupełnienie. Czasem idzie lepiej, czasem gorzej. Ale zmiany są, obustronne. I je dostrzegam. I się z nich cieszę. Bardzo.
PFC pisze:A gdzie walnąć faceta, żeby najmocniej zabolało? Oczywiście w sprawy łóżkowe

... Tak więc nie bierz tego do słownie. IMHO to była tylko swoista alegoria problemów, przed którymi stoicie... Gdyby rzeczywiście coś jej nie pasowało, to poszła by tam, gdzie ją zaspokoją
dużo masz racji

Tyle, że ja tego nie wziąłem ad personam, druzgoczącego me męskie libido czy sztukę ars amandi.Bo to byłoby głupie, bezpodstawne myślenie. Jednak czy to taka przenośnia? Może też nie zawsze i nie do końca.Może rzeczywiście chciałaby w łóżku mocniej, brutalniej, bardziej "siłowo"

/na granicy lekkiego bólu etc/ Trudna sprawa. Z drugiej strony całkiem możliwe, że wszystko powyższe jest w jakiejś części prawdziwe.
PFC pisze:Idzie się przyzwyczaić, zapewniem.
Dwadzieścia lat ze sporym hakiem się "przyzwyczajałem". I w najgorszych koszmarach nie chcę do tego wracać. To nędzna namiastka szczęścia, pozorna radość. Ulotna.
PFC pisze:A i jeszcze jedno... Sorry Ted ale jesteś facet i muszisz robić to, co do Ciebie należy.

Co to za gadki, że po pracy siły nie masz, hmm?
a co należy do zadań faceta?

Chętnie poczytam, chętnie się dowiem. Bo traktowanie swej partnerki w łóżku jak szmaty do męskich czynów w mej opinii nie należy. Sorry, no bonus
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
PFC pisze:Jakie to rozkoszne, gdy niektóre panienki zachwycają się tym, czego nawet dobrze nie rozumieją.
na karb wieku to składam, bracie. I naiwności.
PFC pisze:Prawdopodobnie przejdzie z wiekiem.
jak najbardziej. I kolejnymi rozczarowaniami brutalnymi "ydeałami"

Najbardziej smutne, że na własną wymuszoną prośbę.
A... Przypomniało mi się pewne powiedzenie odnośnie życia intymnego: "Zawsze traktuj damę, jak censored, a censored jak damę." Co o tym sądzisz Ted? Może to byłoby rozwiązaniem problemu?
nie potrafię w racjonalny sposób zgodzić się z w/w cytatem, nie łapię go, po prostu. Jak Ty go rozumiesz

cóż, Zaq, widzisz sprzecznego w tych dwóch cytatach, które zestawiłeś?. Związek nie polega na spełnianiu każdej zachcianki czy focha, od razu, z wywieszonym ozorem. Jak Ci kobieta powie, byś wsadził piórko w dupę i udawał kuraka,biegając i gdacząc po arterii miasta, też to zrobisz? Nie na tym polega "przychylanie nieba drugiej osobie". A dla swej kobiety potrafię zrobić naprawdę wiele.
Junak pisze:Każdy sie ze mną zgodzi, że ( przykładowo ) seks ciągle w jednej i tej samej pozycji, w ten sam sposób i o tej samej porze dnia po 5 razie będzie już nie do zniesienia, nie mówiąc już o dawaniu jakiejkolwiek frajdy ( zarówno dla ducha jak i ciała )
słusznie, sam nie lubię monotonii w pozycjach ani seksu w jednych i stałych porach dnia czy nocy. Gdzie napisałem, że tak jest?
Junak pisze:A to że rutyna wrogiem każdego związku jest nie trzeba nikomu tłumaczyć.
czym jest rutyna? Odpowiednia osoba daje Ci radość nawet wtedy, gdy siedzisz obok niej i razem milczycie. To nie IMO ciągły wyścig, stała rywalizacja polegająca na ciągłym i stałym dostarczaniu mocnych rozrywek i pompowaniu adrenaliny. To wychodzi całkiem spontanicznie.
Finalizując wątek seksu, jeszcze jedno. Nie każde wspólne spotkanie/wyjście kończy się czy zaczyna seksem. To dopiero byłaby rutyna

Jest go tyle, ile dla nas jest w tym momencie możliwe.
PFC pisze:Zresztą sam pomyśl, czy dojrzali ludzie w wieku dwudziestu paru lat podnoszą na siebie głos z powodu seksu

Że jednemu za ostro a drugiemu za mało

Przecież to dziecinada
bez podnoszenia głosu, jak najbardziej mogą spokojnie dyskutować o tym, co kogo gryzie mniej czy bardziej. Tak samo jak ja uwielbiam jej inicjatywę, chętnie widziałbym ten inicjatywy jeszcze więcej i kobieta o tym dobrze wie. Też tego nie ukrywam.