A ja uważam, że dobrze się stało. O tyle dobrze, że mają teraz jasno ustalone zasady. Dostali oboje po garbie i to nauczy ich wzajemnego do siebie szacunku oraz tego, że nawet niewinne z pozoru (choc takie teksty daleko wykraczają poza niewinność) żarty mogą nieźle namieszać w związku. Ja myślę, że gdyby koleś "złapał" Ją na tym, że sypie takimi tekstami do kolegi werbalnie, to nieźle dałby Jej popalić. A jaka jest różnica między tym, co napisane a powiedziane?
A teraz o "granicy prywatności". Sporo sobie myślałem o tym czytając Wasze wypowiedzi. Myślę, że od małego mamy wpajaną zasadę szanowania cudzej prywatności szczególnie jak chodzi o korespondencję. Ale myślę też, że ludzie sa po prostu cholernie ciekawscy i czasem ta ciekawość jest silniejsza niż zasady które nam wpojono. Poza tym pozostaje jeszcze kwestia pewnych przeczuć. Ja wiem, że można to wyśmiewać, ale jeśli sie kogoś kocha to czasem po prostu się czuje, że coś jest "nie halo". I co wtedy? Można pytać i być oszukiwanym. Ale pomimozapewnień czujemy, że "coś jest na rzeczy". I pewnie Ci, którzy tego nigdy nie poczuli będą to wyśmiewać, ale ja wiem z autopsji, że tak jest. I wtedy chcesz się dowiedzieć, co Cię tak męczy. I szukasz... łamiąc nawet zasady zachowania prywatności. Ale przecież do cholery jak Ktoś nam robi "rogi" to nie zostawia nam karteczek na stole z zapisem takich sytuacji tylko często to ukrywa. Wobec tego uważam, że w wyjątkowych sytuacjach partner ma prawo poszukać tego, co go męczy. Szczególnie, jak już raz np. był oszukany. Wtedy pojawia się w nas pewien mechanizm nieufności. I naprawdę szczerze podziwiam ludzi, którzy nie poddadzą się takiemu mechanizmowi.
Czy jest to naganne z punktu widzenia zasad poszanowania prywatności? Jak najbardziej. Czy jest to uzasadnione jak dowiadujemy się, że nasz partner nie jest z nami w porządku? Jak najbardziej. To jest pewne ryzyko, które podejmujemy. I takich ryzykownych decyzji jest w naszym życiu masa. Ale tak to już jest w życiu. Całkiem możliwe, że odezwą się zaraz głosy "świętego oburzenia", że to relatywizm etc. Zgoda, to jest relatywizm, ale mimo wszyeto w efekcie uzasadniony. Bo nikt nie lubi, jak mu się "doprawia rogi".
A że w obecnych czasach sporo "zdrad" rodzi się i żyje w necie to i miejscem przeszukiwania jest komputer. Kiedyś ludzie śledzili się wzajemnie, jeśli czuli że coś jest nie tak.Teraz po prostu śledzą zapisy w kompie. Nic się nie zmieniło. Narzędzia inwigilacji tylko..
I jeszcze jedno. Dla tych, którzy oburzają się na łamanie prywatności. Jeśli Ktoś decyduje się być nie fair wobec partnera niech się liczyz tym, że szlachetnością nikt mu za to nie zapłaci. Sam zdejmuje z siebie "ochronę".