Tez to kiedys przechodzilem. Nie nauczycie tych pan, panowie, tego co chcecie tu przekazac mowiac o tym i zalac sie im ze tak sie stalo. Nie. Nie stalo sie. ONE to zrobily. Mozna miec milion powodow zeby tak sie zachowac, a mozna zalatwic wszystko fair. Maja one rowniez prawo faktycznie,zerwac z Wami, bo cos sie wypali. Przeciec i tak bywa. Natomiast jezeli robia to z premedytacja to powinniscie im podrzucic takiego partnera, ktory to odbije 10 krotnie. Odgrywac sie sensu nie ma. Jak taka przejzy naoczy z jakim facetem byla to powinna tylko uslyszec z usmiechem na twarzy - sory, ale mam inna, lepsza
Podam przyklad: Kiedys z moja zerwalismy. Ja ja kochalem i chcialem zebysmy byli razem. Moja Pani natomiast znalazla innego Pana z ktorym nawet nie byla. Jakiez to dziwne ze po wielu pieknych chwilach, milionach godzin razem, i ogolnie po czyms wiecej niz zwykly zwiazek moja Pani byla mna tak zmeczona, ze wystarczylo kilkanascie razy pouczyc sie tanczyc poloneza na studniowke zeby sie nim zainteresowac. Chcialem wpierdolic frajerowi, tylko za to, ze ona tak wybrala. Do dzis go nie lubie i jestem na anty, do dzis ja censored tekstami ktore o nim przypominaja. No coz, to moja wina, ze ja o nim pamietam? Tak jest i juz - zreszta wlasnie tak brzmi najprostrze wyjasnienie kobiet - tak jest bo jest. No i u mnie tez tak jest. Wrocilismy do siebie po kilku miesiacach, prawie po roku. Ona faktycznie sie stara, ja sie znacznie rzadziej zastanawiam nad tym wszystkim co jest. Nie wiem ale mysle ze jestem bardziej zdystansowany do wszystkiego, nawet nie do niej, ale do kazdej kobiety i zwiazkow. Nie meczy mnie to wcale. W chwilach, gdy kiedys o tym bym myslal (czemu ona sie tak zachowala, czemu cos sie uklada wlasnie w ten sposob) ja mam to raczej gdzies (choc nie do konca), po prostu jakby tonapisac nie truje sobie dupy pierdolami. Co ma byc to bedze. Nie znaczy to rowniez, ze mi na niej nie zalezy, choc musze sie przyznac ze jestem zupelnie inny niz bylem ! I wlasnie zmienilo mnie to, co sie stalo. NIE WIEM co bedzie jak to sie skonczy, ale kiedys gdy cos mi nie pasowalo to sie tym martwilem i przejmowalem nad zycie

mowilem jej o tym i probowalem odpowiedziec na pytania za siebie, za nia i za caly swiat. Ciagle tylko myslalem i myslalem i nic z tego nie mialem
Sa takze inne rzeczy o ktorych nie bede tu pisal. Natomiast wiem jedno - taki kochany i wspanialy dla swojej kobiety (i gdyby na jej miejscu byla jakakolwiek inna) to j po prostu... nie potrafie byc.
I nie wiem przypadkiem, czy tak sie nie rodza "skorwsyny" za ktorymi tak te nasze kobiety biegaja.
Zresztya mam to w dupie, bo kazda kobieta na tej ziemi jedyne co moze dostac odemnie za darmo to seks

Na wszystko inne z tego co widze bedzie musiala bardzo zasluzyc.
Nie odbierajcie tego posta w ten sposob, ze jestem do kobiet nastawiony na nie, ze probuje sie zemscic czy cos. po prostu cos mnie wtedy strzelilo, to co przezylem nieco mnie zmienilo i sam czesto nie umiem ookreslic o co chodzi. Ale wiem jedno. Jezeli z myszka nam nie wyjdzie, to nastepny powazny zwiazek bedzie dopiero za kilka lat. Wczesniej moge spotykc sie z dziewczynami ktore bardzo lubie (i one mnie) i mozemy sobie tworzyc wlasnie luzne zwiazki. Tylko ze ja z tym poczekam i najpierw ewentualnie skoncze ten, a potem sie wezme za nastepny
