malolata rozbiła moje małżeństwo

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
Olivia
Weteran
Weteran
Posty: 3859
Rejestracja: 17 wrz 2004, 23:03
Skąd: Z kontenera
Płeć:

Postautor: Olivia » 23 wrz 2006, 09:46

Wstreciucha pisze:tutaj sa osoby , ktore feruja wyroki bez wysluchania obu stron ;)

A właśnie, postawiłaś wyrok. A wysłuchałaś drugiejh strony, czyli Jego żony?
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Awatar użytkownika
Wstreciucha
Weteran
Weteran
Posty: 2646
Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Wstreciucha » 23 wrz 2006, 09:51

Olivia pisze:A właśnie, postawiłaś wyrok. A wysłuchałaś drugiejh strony, czyli Jego żony?

Olivio droga - jaki wyrok ? przeciez to jest oczywistosc, z tym nie trzeba dyskutowac no bo nie powiesz mi ze jest inaczej . Ja oczywiscie jego zony nie wysluchalam , ale znamy sie nie od dzis i jego zycie zaczelam poznawac , bedac osoba nie zaangazowana, zadne z nas nie wiedzialo co z tego wyjdzie. Mialam na to wszystko poglad osoby patrzacej z boku, to dopiero od jakiego czasu jestem nieobiektywna, i bardzo sie mylisz jesli uwazasz , ze mam go za czlowieka bez winy. Ale nie posune sie do analizy tego na lamach forum, ja raczej posunelam sie do wysuniecia hipotezy na temat krazacego stereotypu co do rozpadajacych sie malzenstw, gdzie mezczyzna odchodzi do mlodszej.
Te same fakty dają jednym wiele do myślenia, innym tylko do gadania.
RedX
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 166
Rejestracja: 18 wrz 2005, 19:43
Skąd: internet
Płeć:

Postautor: RedX » 23 wrz 2006, 10:06

Wiecie co ludzie... :D Rozbawiliście mnie do łez... :D Pseudopsychologiczną "bełkoto-analizą".... :D Zamiast zapytać się dlaczego, ferujecie wyroki opierając się na "być może".... :D Gówno wiecie i tyle. :D Nie odchodziłem do Kogoś.. i nikt, poza mężem i żoną nie rozbija swojego związku. A jak jesteście na tyle ograniczeni, żeby tego nie wykumać.. to bijcie w stół.. podgrzejcie sobie głowy.. co za różnica.. byleby efekt był... :D

A co do mojego podpisu.. to proste: człowiek kocha nie za coś, ale pomimo.. ale jeśli kocha.. jak przestaje, to nie ma znaczenia dlaczego. A przynajmniej nie ma to znaczenia dla Was.. dla Was wszystko jest proste: małolata rozbiła moje małżeństwo... żenujące myślenie ograniczonego człowieka.. niezależnie od płci...

A moje "zajebiście" odnosiło się do stanu w jakim jestem.. a nie do mojego "czucia" jak wyprowadzałem się z domu.
No.. to byłoby na tyle... :D
Pozdrawiam i życzę miłego dnia
Ostatnio zmieniony 23 wrz 2006, 10:09 przez RedX, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Olivia
Weteran
Weteran
Posty: 3859
Rejestracja: 17 wrz 2004, 23:03
Skąd: Z kontenera
Płeć:

Postautor: Olivia » 23 wrz 2006, 10:06

Wstreciucha pisze:mezczyzna odchodzi do mlodszej.

To nieprawda. Mężczyzna odchodzi do takiej, która da Mu to, czego On potrzebuje a czego od żony nie dostaje. Bo 6 lat różnicy między Wstręciuchą a Jej facetem to żadna różnica wieku.
"Miarkuj złość.

Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się

Bo on za chwilę może trzasnąć"
Awatar użytkownika
Wstreciucha
Weteran
Weteran
Posty: 2646
Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Wstreciucha » 23 wrz 2006, 10:11

w pewnym sensie masz racje , bo ja nie widze niczego interesujacego w 20latce, dla faceta po 40tce , poza byc moze jej cialem i "dopingiem". Natomiast ja mowilam generalnie o pewnym schemacie mysleniowym, ktory niekoniecznie odnosi sie do mojej juz sytuacji.
Te same fakty dają jednym wiele do myślenia, innym tylko do gadania.
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 23 wrz 2006, 11:33

To trzeba było nie wpasowywać swojego wątku w temat o tym, że małolata rozbiła małżeństwo. To od początku zbiło Nas z tropu. Stąd też, bynajmniej moje, oburzenie za sterotyp: zamiana na młodszy model.
Jeśli było inaczej, i Ty, RedX, związałeś się z Wstręciuchą już po odejściu, to zwracam honor i nie moim zamiarem było obrażanie tutaj kogokolwiek, ale wyrażam swoją opinię, jak Ty, czy ktokolwiek inny.
Cóż... za mało było szczegółów, ale nie wdawajmy się w nie.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"

Joe Cocker
Awatar użytkownika
Hyhy
Weteran
Weteran
Posty: 2611
Rejestracja: 29 mar 2004, 01:41
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Hyhy » 23 wrz 2006, 11:53

Prosze prosze co za dyskusje:D
Moim zdaniem nie wiadomo co nas spotka w zyciu wiec sie nie bede na anty wypowiadal, jak moja zona zrobi sie diablem po kilku latach to tez ja z pewnoscia zostawie jak spotkam aniola :D o ile NIE BEDE JEJ KOCHAL :D
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "

hyhy e(L)o :)
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 23 wrz 2006, 13:08

Hyhy, nawet jeśli będziesz kochał, to pewnych rzeczy nie zaakceptujesz - nigdy. Lepiej więc związać się z tym aniołem :D
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"



Joe Cocker
Awatar użytkownika
joj_sport87
Maniak
Maniak
Posty: 514
Rejestracja: 03 sie 2006, 23:30
Skąd: Zamość
Płeć:

Postautor: joj_sport87 » 23 wrz 2006, 13:23

ja rowniez nie mam zamiaru nikogo obrazac, bo wiem, ze takie jest zycie...
tylko zastanawiam sie po co sie z kims wiazac, miec dzieci jezeli jest sie nieszczesliwym (tak przypuszczam), a pozniej obarczac tym wszystkim DZIECI ?
rozumiem, ze takie jest zycie, ale przeciez nic sie z niczego nie bierze i wszystko ma swoje konsekwencje...
dlatego boje sie jak to kiedys bedzie...
Luminary - Amsterdam \o/

-----> Nakarm glodne dzieci <-----

==> Nakarm glodnego wampira <==
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 23 wrz 2006, 14:39

joj_sport87 pisze:ja rowniez nie mam zamiaru nikogo obrazac, bo wiem, ze takie jest zycie...
tylko zastanawiam sie po co sie z kims wiazac, miec dzieci jezeli jest sie nieszczesliwym (tak przypuszczam), a pozniej obarczac tym wszystkim DZIECI ?
rozumiem, ze takie jest zycie, ale przeciez nic sie z niczego nie bierze i wszystko ma swoje konsekwencje...
dlatego boje sie jak to kiedys bedzie...

Nikt na początku nie zakłada, iż będzie nieszczęśliwy. Głowa do góry i Ty też nie nastawiaj się z góry na niepowodzenie.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"



Joe Cocker
Awatar użytkownika
Wstreciucha
Weteran
Weteran
Posty: 2646
Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Wstreciucha » 23 wrz 2006, 16:48

joj_sport87 pisze:tylko zastanawiam sie po co sie z kims wiazac, miec dzieci jezeli jest sie nieszczesliwym (tak przypuszczam), a pozniej obarczac tym wszystkim DZIECI ?

skonczcie z tym obarczaniem wszystkim dzieci, bo sie rzygac chce . Zostalo juz chyba jasno powiedziane, ze tak na prawde to trudno stanowic w tej sytuacji o ich szczesciu, skoro nie wiadomo co lepsze - czy zycie w toksycznej rodzinie, czy tez w stanie rozpadu. W zycie mojej rodziny wkradla sie patologia i najwiekszym bledem , ktory popelnila moja matka - to zostanie z ojcem. Jesli powiedzialaby mi teraz, ze zostala z nim dla dobra mojego i mojej siostry, to bym ja chyba "smiechem zabila" .
Te same fakty dają jednym wiele do myślenia, innym tylko do gadania.
AggA
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 12
Rejestracja: 14 wrz 2006, 00:21
Skąd: Łódź
Płeć:

Postautor: AggA » 23 wrz 2006, 17:44

tak? czyli znaczyłoby to, że niewiele zrozumiałaś z całej tragedii. Jeśli kobieta- matka jest mądra i kocha swoje dzieci- próbuje je bronić. Każda decyzja jest zła, kiedy pojawia się problem być z mężem czy nie... Jeśli się zostanie taka kobieta próbuje ze wszystkich sił stworzyć "dobry" dom, zatuszować swoje problemy z mężem, być może jego okropne zachowanie...

Nie mówie tu o patologiach ( alkoholizm, bicie itp)!- tu powinno się działać z całą stanowczością.

Każde dziecko pragnie być kochane i mieć oboje cudownych rodziców. Nawet jeśli decyzja pozostania przy nieodpowiednim człowieku była błędna i w konsekwencji wydarzyło się wiele zła... Dziecko NIGDY nie powinno później krytykować matki za to! NIGDY!
Inaczej znaczyłoby to, że, wybaczcie, ale jest egoistyczne i nie rozumie czemu to wszystko zrobiła. Uważam, że dziecko powinno pomimo wszystkich wylanych łez, wspierać matkę.

Kiedy facet odchodzi do młodszej kobiety... nie będę wnikać we wcześniejszą sytuacje w domu.. generalnie myśli nie tą częścią ciała, która służyć temu powinna. Jest on pospolitym gnojkiem, mówiąc krótko.

Natomiast dziewczyna, do której odchodzi... hehe, przypraszam, ale nic dobrego o takiej pannie nie napisze. NIE WAŻNE jakie były powody rozsypania się małżeństwa jej "ukochanego". Ona i tak ich nie zna;] wie tyle ile jej "ukochany" "uczciwie" ;D powiedział. Nikt mnie nie przekona ( są oczywiście bardzo nieliczne odstępstwa od tego...ale rzadko) , że taka dziewczyna jest kobietą wartościową. Nie można kochać kogoś kto rani innych ( swoje dzieci, żonę...) można to nazywać miłością, ale z prawdziwym uczuciem nie ma to NIC wspólnego, bo nie powstało z dobroci! Dziewczyna bierze zwyczaje co jej los pod nogi rzucił. Nie bierze pod uwagę, że najwspanialszy z wspaniałych jak odszedł od żony może odejść i od niej.. jej też może w pewnym momencie czegoś zabraknąć;]

Wstręciucha, >> dobry nick sobie wybrałaś :)

Do autorki tematu>> Radziłabym wziąć się w garść i pomimo wszystko budować życie na nowo. Jest tyle szlamu wśród facetów, że śmiało trzeba przebierać zeby znaleźć tego wartościowego. Choć wiem, że to cholernie wszystko boli..ale warto!

Bardzo serdecznie pozdrawiam!
Awatar użytkownika
Sir Charles
Weteran
Weteran
Posty: 3146
Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
Skąd: sponad chaosu
Płeć:

Postautor: Sir Charles » 23 wrz 2006, 17:53

AggA pisze: Nie można kochać kogoś kto rani innych ( swoje dzieci, żonę...) można to nazywać miłością, ale z prawdziwym uczuciem nie ma to NIC wspólnego, bo nie powstało z dobroci!

Ok, zgadzam się. Tylko...:
AggA pisze:Kiedy facet odchodzi do młodszej kobiety... nie będę wnikać we wcześniejszą sytuacje w domu.. generalnie myśli nie tą częścią ciała, która służyć temu powinna. Jest on pospolitym gnojkiem, mówiąc krótko.

...czy w tym przypadku ta miłość była? Dlaczego nazywać gnojkiem kogoś, kto nie jest winny temu, że nikt mu nie powiedział na czym polega miłość? Nie tylko nikt nie powiedział, ale cały świat wręcz okłamywał? Szkoła, książki, telewizja... wszyscy...
soul of a woman was created below
Awatar użytkownika
Wstreciucha
Weteran
Weteran
Posty: 2646
Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Wstreciucha » 23 wrz 2006, 18:15

AggA pisze:tak? czyli znaczyłoby to, że niewiele zrozumiałaś z całej tragedii.

a o jakiej Ty tragedii dziecino mowisz , bo nie bardzo chwytam :)

AggA pisze:Każda decyzja jest zła, kiedy pojawia się problem być z mężem czy nie...

nie kazda, raczej kazdy wie, co jest dla niego najlepsze, nie da sie uszczesliwic kogos , jesli nie kierujesz sie do tego wlasnym szczesciem
AggA pisze:Dziecko NIGDY nie powinno później krytykować matki za to! NIGDY!
Inaczej znaczyłoby to, że, wybaczcie, ale jest egoistyczne i nie rozumie czemu to wszystko zrobiła. Uważam, że dziecko powinno pomimo wszystkich wylanych łez, wspierać matkę.

a gdzie widzisz slowa krytyki ? Toz opinia o bledzie jest jej wlasna.
AggA pisze:Kiedy facet odchodzi do młodszej kobiety... nie będę wnikać we wcześniejszą sytuacje w domu.. generalnie myśli nie tą częścią ciała, która służyć temu powinna. Jest on pospolitym gnojkiem, mówiąc krótko.

a jak odchodzi do starszej ? albo do grubszej ? albo do sporo nizszej ? MOcno nie doceniasz mezczyzn moja droga :> skoro wydaje Ci sie , ze qtas wzial gore nad szarymi komorkami . Kazde zjawisko rozklada sie na elementy , ktorym towarzysza pewne prawidlowosci. Zatem tak jak faceci w dupie maja swoje zony i odchodza rznac malolaty, tak gro z nich odchodzi i wiaze sie z innymi kobietami - nie kierujac sie tylko lozkowymi fajerwerkami.
Irytujaca jest walka niektorych kobiet, z meska natura :)
AggA pisze:Natomiast dziewczyna, do której odchodzi... hehe, przypraszam, ale nic dobrego o takiej pannie nie napisze. NIE WAŻNE jakie były powody rozsypania się małżeństwa jej "ukochanego". Ona i tak ich nie zna;] wie tyle ile jej "ukochany" "uczciwie" ;D powiedział.

a Ty to wszystko wiesz z ...... no wlasnie : z ksiazki? w googlach wyczytalas? przezylas? o powodach rozsypania sie zwiazku i prawdzie istniejacej pomiedzy taka trojka mozesz tylko podywagowac - prawda ?
AggA pisze:Nikt mnie nie przekona ( są oczywiście bardzo nieliczne odstępstwa od tego...ale rzadko) , że taka dziewczyna jest kobietą wartościową. Nie można kochać kogoś kto rani innych ( swoje dzieci, żonę...) można to nazywać miłością, ale z prawdziwym uczuciem nie ma to NIC wspólnego, bo nie powstało z dobroci!

farmazony o prawdziwej milosci juz przerabialam tysiace razy , nei wiem skad u ludzi takie przeswiadczenie , ze w "takiej" sytuacji to byla milosc prawdziwa, a w "takiej" to juz nie bo to i tamto . Kochac mozna wiele razy w zyciu i za kazdym razem to jest to samo uczucie, ale ono ewoluuje, dojrzewa, cierpi razem z nami i przeistacza sie - dlatego sprawia wrazenie wygladajacego inaczej, byc moze prawdziwiej.
AggA pisze:Nie można kochać kogoś kto rani innych ( swoje dzieci, żonę...) można to nazywać miłością, ale z prawdziwym uczuciem nie ma to NIC wspólnego, bo nie powstało z dobroci!

jak to nie mozna ? Co Ci sie wydaje, ze jakas nowa filozofie stworzylas ? ruch "kochajacych jeszcze inaczej" ? Gdy ojciec pije w rodzinie - to jest zle i z tym sie nie dyskutuje - ale czy to znaczy ze mam go nie kochac ? jesli facet mnie zdradzil, ale ja nie moge zyc bez niego - to niezaleznie od tego jak sie dalej miedzy nami uklada - nie moge go kochac ? Jesli moje dziecko zbladzi i zacznie cpac - mam go nie kochac ?
Jakim prawem oceniasz czyjes uczucie ?
AggA pisze:Dziewczyna bierze zwyczaje co jej los pod nogi rzucił. Nie bierze pod uwagę, że najwspanialszy z wspaniałych jak odszedł od żony może odejść i od niej.. jej też może w pewnym momencie czegoś zabraknąć;]

co to za bzdury , wychodzac z takiego zalozenia czlowiek powinien nie wychodzic z domu, by nie naciac sie na oszusta w sklepie, w banku, w miejscu pracy, w zyciu towarzyskim, i tak samo w milosci . Co to za pierdoly ! Znaczy odejsc moze tylko ten co juz w zyciu kiedys odszedl ? a ten co jeszcze nie, to zostanie z Toba do konca zycia ? <hahaha>
AggA pisze:Wstręciucha, >> dobry nick sobie wybrałaś :)

ciesze sie ze podzielasz moje zdanie chociaz w jednej kwestii ;)
Te same fakty dają jednym wiele do myślenia, innym tylko do gadania.
Awatar użytkownika
SaliMali
Weteran
Weteran
Posty: 958
Rejestracja: 22 maja 2006, 21:29
Skąd: z konia
Płeć:

Postautor: SaliMali » 23 wrz 2006, 18:23

szkoda tylko, ze czesc osob nadal nie rozumie ze w przypadku kiedy malzenstwo sie rozpada, nie zawsze dla dzieci jest lepiej utrzymac wszystko na sile. Moim zdaniem czasem dla dobra dzieci wlasnie taka para powinna sie rozstac..
"To jest tak, że gdy mam co chcę,
Wtedy więcej chcę.
Jeszcze."
AggA
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 12
Rejestracja: 14 wrz 2006, 00:21
Skąd: Łódź
Płeć:

Postautor: AggA » 23 wrz 2006, 19:08

kurczę, nie chce się wdawać w słowne utarczki. Przedstawiłam swój punkt widzenia.

Pozwolę sobie tylko sprostowac kilka rzeczy...

AggA napisał/a:
tak? czyli znaczyłoby to, że niewiele zrozumiałaś z całej tragedii.

a o jakiej Ty tragedii dziecino mowisz , bo nie bardzo chwytam


Po pierwsze, nie bardzo rozumiem czemu tak bardzo się ze mną spoufalasz.
Po drugie, zrozumiałam że w domu miałaś / gdybyś miała podobną sytuacje to...(..)
Jeżeli nie rozpatrujesz tego w kategoriach tragedii... cóż, Twoja sprawa.


AggA napisał/a:
Dziecko NIGDY nie powinno później krytykować matki za to! NIGDY!
Inaczej znaczyłoby to, że, wybaczcie, ale jest egoistyczne i nie rozumie czemu to wszystko zrobiła. Uważam, że dziecko powinno pomimo wszystkich wylanych łez, wspierać matkę.

a gdzie widzisz slowa krytyki ? Toz opinia o bledzie jest jej wlasna.


O tutaj je widze:
Jesli powiedzialaby mi teraz, ze zostala z nim dla dobra mojego i mojej siostry, to bym ja chyba "smiechem zabila" .
:)


AggA napisał/a:
Kiedy facet odchodzi do młodszej kobiety... nie będę wnikać we wcześniejszą sytuacje w domu.. generalnie myśli nie tą częścią ciała, która służyć temu powinna. Jest on pospolitym gnojkiem, mówiąc krótko.

a jak odchodzi do starszej ? albo do grubszej ? albo do sporo nizszej ? MOcno nie doceniasz mezczyzn moja droga :> skoro wydaje Ci sie , ze qtas wzial gore nad szarymi komorkami . Kazde zjawisko rozklada sie na elementy , ktorym towarzysza pewne prawidlowosci. Zatem tak jak faceci w dupie maja swoje zony i odchodza rznac malolaty, tak gro z nich odchodzi i wiaze sie z innymi kobietami - nie kierujac sie tylko lozkowymi fajerwerkami.
Irytujaca jest walka niektorych kobiet, z meska natura :)


Różnie bywa, ja przedstawiłam sytuacje najbardziej spotykaną. Nie potrzebnie poczułaś się dotknięta ;]
a.. męska natura? zabrzmiało jak zwierzęca natura...Zniesmaczyłam się.


a Ty to wszystko wiesz z ...... no wlasnie : z ksiazki? w googlach wyczytalas? przezylas? o powodach rozsypania sie zwiazku i prawdzie istniejacej pomiedzy taka trojka mozesz tylko podywagowac - prawda ?


To co tu pisze wynika z osobistych przeżyć i przemyśleń. Nie próbuj mnie zdegradować, kiedy zaczyna brakować Ci poważnych argumentów do obrony swojego zdania.

AggA napisał/a:
Nie można kochać kogoś kto rani innych ( swoje dzieci, żonę...) można to nazywać miłością, ale z prawdziwym uczuciem nie ma to NIC wspólnego, bo nie powstało z dobroci!

jak to nie mozna ? Co Ci sie wydaje, ze jakas nowa filozofie stworzylas ? ruch "kochajacych jeszcze inaczej" ? Gdy ojciec pije w rodzinie - to jest zle i z tym sie nie dyskutuje - ale czy to znaczy ze mam go nie kochac ? jesli facet mnie zdradzil, ale ja nie moge zyc bez niego - to niezaleznie od tego jak sie dalej miedzy nami uklada - nie moge go kochac ? Jesli moje dziecko zbladzi i zacznie cpac - mam go nie kochac ?
Jakim prawem oceniasz czyjes uczucie ?


Nikogo konkretnego uczucia nie oceniłam. Czyżbys znowu poczuła się dotknięta?
Owszem, można prawdziwie kochać i kilkanaście razy w życiu. (Przepraszam za wszelkie patosy tutaj). Nie w tym rzecz. Liczy się tzw grunt, na którym się chce coś zbudować... Mam nadzieje, że jestem tu dobrze zrozumiana. Nie chce się nad tym rozwodzić, bo będzie to brzmiało coraz gorzej. Albo ktoś to czuje, albo nie:)


AggA napisał/a:
Dziewczyna bierze zwyczaje co jej los pod nogi rzucił. Nie bierze pod uwagę, że najwspanialszy z wspaniałych jak odszedł od żony może odejść i od niej.. jej też może w pewnym momencie czegoś zabraknąć;]

co to za bzdury , wychodzac z takiego zalozenia czlowiek powinien nie wychodzic z domu, by nie naciac sie na oszusta w sklepie, w banku, w miejscu pracy, w zyciu towarzyskim, i tak samo w milosci . Co to za censored ! Znaczy odejsc moze tylko ten co juz w zyciu kiedys odszedl ? a ten co jeszcze nie, to zostanie z Toba do konca zycia ?


znowu nie rozumiem Twojej reakcji na to co napisałam:)




Madziorka... wiem, ale nawet gdy sie rozstaną dzieciom będzie źle. Dlatego matki mają wielki dylemat, bo problem nie dotyczy tylko i wyłącznie ich życia. Stąd uważam że należy im się mimo jakiejkolwiek decyzji, okazywana miłość i szacunek ze strony dziecka...

AggA napisał/a:
Kiedy facet odchodzi do młodszej kobiety... nie będę wnikać we wcześniejszą sytuacje w domu.. generalnie myśli nie tą częścią ciała, która służyć temu powinna. Jest on pospolitym gnojkiem, mówiąc krótko.

...czy w tym przypadku ta miłość była? Dlaczego nazywać gnojkiem kogoś, kto nie jest winny temu, że nikt mu nie powiedział na czym polega miłość? Nie tylko nikt nie powiedział, ale cały świat wręcz okłamywał? Szkoła, książki, telewizja... wszyscy...

Sir charles...Widzisz... jest tyle dzieciaków, które dorastały w przedziwnych modelach rodzin... Mimo to znajdzie się takich ludzi, którzy na podstawie obserwacji wykształcają w sobie pozytywne wzorce i starają się do nich dążyć.
Nie chce tu pisać o wszystkich. Jednym się udaje, drugim nie. Kwestia charakteru i wieeeelu innych czynników. Jest to problem zbyt rozległy żeby zawrzec wszystko w kilku zdaniach.
Generalnie uważam, że ludzie wiedzą co to znaczy być dobrym, ale są zbyt leniwi żeby takimi być.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 23 wrz 2006, 19:33

AggA pisze:Uważam, że dziecko powinno pomimo wszystkich wylanych łez, wspierać matkę.

Tak, ale jest różnica między wspieraniem, a własną oceną wydarzeń. Mogę własną matke wspierac i ją kochac, ale uważać, że zrobiła coś źle i mówić jej to bez ogródek. Czy dlatego, że jest moją matką, nie ma prawa do głupich pomysłów? A ja będąc jej córką muszę utrzymywać ją w mniemaniu, że wszystko, co robi jest mądre, przemyślane i prawidłowe? Nie jest mądre, ale nie zmienia to faktu, że to moja mama i nie przestanę nagle jej kochać, bo okazała się "tylko" człowiekiem. Mój ojciec nagle nie stanie się dla mnie obcym czlowiekiem dlatego, że popełnił błąd, na miłośc boską :|

Nigdy nie zrozumiem podejścia "zostawania w związku dla dobra dzieci". Jeśli dwoje ludzi jest ze soba TYLKO ze względu na potomstwo, to znaczy, ze między nimi nic pozytywnego już nie ma. Jak na takim gruncie może powstac cokolwiek dobrego (w tym "dobro dzieci"?). Taka ilość negatywnej energii, nagromadzonych uraz czy też zwykłej obojetności, zawsze się na nich odbije. W dodatku takie trzymanie związku na siłę "bo dziecko", w późniejszym czasie dodatkowo może skutkowac potężnym poczuciem winy u tego dziecka (znane mi sa takie przypadki). I wszystko w imię tego, żeby taki syn czy córka mógł raz na czas zjeść posiłek z obojgiem rodziców... To da sie zrobić nawet bez pozostawania ze sobą. AggA, ciekawa jestem jednego: co według Ciebie takiemu dziecku daje fakt pozostawania rodziców razem wbrew problemom? Co pojawia się takiego cennego w jego życiu, dzięki temu, że np. formalnie nie wezmą rozwodu?
Awatar użytkownika
Wstreciucha
Weteran
Weteran
Posty: 2646
Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Wstreciucha » 23 wrz 2006, 19:42

AggA pisze:Po pierwsze, nie bardzo rozumiem czemu tak bardzo się ze mną spoufalasz.

celowy zabieg
AggA pisze:cóż, Twoja sprawa.

no wlasnie
AggA pisze:O tutaj je widze:

ta wypowiedz dotyczy hipotetycznej sytuacji, ale nadintepretacja Ci wychodzi ;)
AggA pisze:Nie potrzebnie poczułaś się dotknięta ;]

kolejna uwaga , ktora nie wiem skad przyszla Ci do glowy
AggA pisze:a.. męska natura? zabrzmiało jak zwierzęca natura...Zniesmaczyłam się.

wolisz kobiety ? co Cie zniesmacza w meskiej naturze i co ma wspolnego ze zwierzetami :/
AggA pisze:Nie próbuj mnie zdegradować, kiedy zaczyna brakować Ci poważnych argumentów do obrony swojego zdania.

jakich argumentow, jakiego zdania ? ja podwazam Twoja opinie w ktorej ferujesz wyroki, jeszcze sie w tej konkretnej sprawie nawet nie wypowiedzialam .
AggA pisze:Nie w tym rzecz. Liczy się tzw grunt, na którym się chce coś zbudować... Mam nadzieje, że jestem tu dobrze zrozumiana. Nie chce się nad tym rozwodzić, bo będzie to brzmiało coraz gorzej. Albo ktoś to czuje, albo nie:)

nie w tym rzecz dziewczyno - bo swoimi opiniami umniejszasz milosci kazdej innej, ktora tyko stala nie jest i do konca zycia nie trwa.
AggA pisze:znowu nie rozumiem Twojej reakcji na to co napisałam:)

wielu rzeczy nie rozumiesz , z waskotorowym widzeniem sprawy , ze swojego wlasnego fotela, wachajac swoje wlasne baki - myslisz o sobie "jestem cudowna, on jest gnojkiem, a ona kretynka" :)

[ Dodano: 2006-09-23, 19:46 ]
pani_minister pisze:Tak, ale jest różnica między wspieraniem, a własną oceną wydarzeń. Mogę własną matke wspierac i ją kochac, ale uważać, że zrobiła coś źle i mówić jej to bez ogródek. Czy dlatego, że jest moją matką, nie ma prawa do głupich pomysłów? A ja będąc jej córką muszę utrzymywać ją w mniemaniu, że wszystko, co robi jest mądre, przemyślane i prawidłowe? Nie jest mądre, ale nie zmienia to faktu, że to moja mama i nie przestanę nagle jej kochać, bo okazała się "tylko" człowiekiem. Mój ojciec nagle nie stanie się dla mnie obcym czlowiekiem dlatego, że popełnił błąd, na miłośc boską :|

malo tego . Moim srogim podejsciem w stosunku do mamy - otworzylam jej oczy, pokazalam jakie ma mozliwosci , ze moze jeszcze rozwinac skrzydla, ze nie jest zalezna od pijaka.


Czy do jasnej ciasnej troska o swoja matke nie jest wyrazem milosci ? Kiedy jestem mlod to matka na mnie krzyczy i strofuje za moje czyny - bo mnie kocha, bo jej na mnie zalezy, bo troszczy sie o mnie - a jesli corka sie tak zachowuje to oznacza brak szacunku ?

pani_minister, <browar>
Te same fakty dają jednym wiele do myślenia, innym tylko do gadania.
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 23 wrz 2006, 19:48

AggA pisze:Kiedy facet odchodzi do młodszej kobiety... nie będę wnikać we wcześniejszą sytuacje w domu.. generalnie myśli nie tą częścią ciała, która służyć temu powinna. Jest on pospolitym gnojkiem, mówiąc krótko.



Bardzo ciekawe stwierdzenie , próbuje siebie do tego dopasowac , bo istnieje taka mozliwosc i ni jak nie moge, bowiem bynajmniej u mnie nie o sex chodzi , a z tego co napisalas tak by wynikało .Wiec zastanów sie raz jeszcze nad tym - co myslisz na dany temat .

W prawdzie nie odchodze ja od swojej zony , ale mam duzooooo od niej młodsza kochankę , wiec mogę cos na ten temat napisac <aniolek>
Wiekszosc znaczna mysli , ze jak facet odchodzi od zony , czy też ma kochankę i to młodszą , to chodzi o sex .....ciekawe dlaczego ? <hahaha>
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
AggA
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 12
Rejestracja: 14 wrz 2006, 00:21
Skąd: Łódź
Płeć:

Postautor: AggA » 23 wrz 2006, 19:53

w ani jednym zdaniu nie wyraziłam pochwały ( ani przygany) dla matki która zostaje / odchodzi od męża. Zwracam tylko dyskretnie uwagę, że i tak i tak w dziecku pozostanie ... mieszanka uczuciowa- tak to określę.

Poza tym, wiele zależy od tego jakimi ludźmi są rozwodzący się rodzice. Mało jest takich ojców, którzy zupełnie odcinają się po rozwodzie od dziecka pozostającego przy matce? Albo wręcz próbujących "zranić" w jakikolwiek sposób dziecko, żeby w ten zawiły sposób zranic jego matkę ?
Czy choćby matek pracujących w pocie czoła, próbujących zapewnić godziwy byt swoim dzieciom?
Nie można mówić, że "odejście" będzie lepsze... czasem wielką przeszkodą są aspekty ekonomiczne. Nie sprzeczajmy się o to, proszę. Nie rozmawiamy o konkretnym przypadku, więc weźmy wszystko pod uwagę.


Wstręciucha, wybacz, ale nie będę toczyła z Tobą szermierki słownej. Z całym szacunkiem, ale męczy mnie to w jaki sposób się wypowiadasz.
Awatar użytkownika
Wstreciucha
Weteran
Weteran
Posty: 2646
Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Wstreciucha » 23 wrz 2006, 20:10

AggA pisze:Wstręciucha, wybacz, ale nie będę toczyła z Tobą szermierki słownej. Z całym szacunkiem, ale męczy mnie to w jaki sposób się wypowiadasz.

<szczerbaty> pracuje nad stylem

Andrew pisze:Wiekszosc znaczna mysli , ze jak facet odchodzi od zony , czy też ma kochankę i to młodszą , to chodzi o sex .....ciekawe dlaczego ? <hahaha>

no dlaczego ? bo jakby juz sama nazwa "kochanka" wyraznie mowi do czego ma sluzyc ;) co powoduje konkretnie , ze szukacie kochanki ?
Te same fakty dają jednym wiele do myślenia, innym tylko do gadania.
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 23 wrz 2006, 20:22

W społeczeństwach, w których małżeństwa zostawały zawierane z powodów ekonomicznych, czy też politycznych, metresy (kochanki) spełniały rolę dobrowolnie wybranej, nieumówionej partnerki, nie tylko w życiu seksualnym. W historii jest wiele udokumentowanych przypadków wpływowych metres.

Ja bym powiedzial innej kobiety , nie moja wina ze potocznie nazywa sie taką (kochanką ) bowiem póki sie jest w zwiazku , nie jest to wszak konkubina , dziwczyna , narzeczona , tak zostało przyjete i nie rozwodzcie sie nad tym <aniolek>

Słuzyc , no wlasnie do kochania , a nie piepszenia , wiec skad Twoje takie zdanie <aniolek>
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
Wstreciucha
Weteran
Weteran
Posty: 2646
Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Wstreciucha » 23 wrz 2006, 20:54

Andrew pisze:Słuzyc , no wlasnie do kochania , a nie piepszenia , wiec skad Twoje takie zdanie <aniolek>

jakie zdanie ?
ja zadalam Ci pytanie Endriu i tylko tyle :P jakiez ja moge miec zdanie o kochankach, bedac sama uwiklana w taki uklad ;) to rola troche niewdzieczna, bo na nas spada cala ta fala oskrazen , ze to my winne jestesmy, ze rozbijamy malzenstwa, ze pakujemy sie z buciorami w czyjes zycie i najczesciej ma sie kochanki za kretynki, nikomu nawet nie chce sie pofatygowac o sprawiedliwa ich ocene. To sie za nami ciagnie jak smrod po gaciach, jak zla slawa , to miano jest jak ostemplowanie bydla - dostajesz kolczyk z etykietka jak krowa w ucho i juz wiadomo co z Ciebie za "towar" ;)
Nie powiem jednak by mnie personalnie to mocno dotykalo, bo zlewam sikiem prostym, mimo ze latwe nie jest. NIe chce jednak marnowac zycia na zastanawianiu sie , komu szczescia w zyciu wiecej sie nalezy - buduje swoje wlasne.
chcialam sie dowiedziec tylko czego szukacie, czego najczesciej Wam brakuje, co najczesciej doskwiera , jesli juz sie na to decydujecie.
Te same fakty dają jednym wiele do myślenia, innym tylko do gadania.
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 23 wrz 2006, 20:58

Pisałem juz to o tym , wiec nie bede sie powtarzał <browar> <przytul>
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 23 wrz 2006, 21:07

Wstreciucha pisze:bo zlewam sikiem prostym, mimo ze latwe nie jest.

Siknąć prosto, to nielada sztuka :D
Wstreciucha pisze:chcialam sie dowiedziec tylko czego szukacie, czego najczesciej Wam brakuje, co najczesciej doskwiera , jesli juz sie na to decydujecie.

Myślę, że po prostu wyrazów miłości, czego w domu nie mają często - praca, zmęczenie, rutyna. Jednak, ta druga połowa jest z Nim, choć nie pisze wierszy, ale na pewno kocha, bo inaczej, nie byłoby jej przy nim (mowa o żonie). Miłość, to nie tylko same przyjemne chwile, ale też i pranie, sprzątanie i to, że ta żona jest zawsze obok. Mają wspólne brudy, wspólne kłótnie, ale i wspólne łóżko i te lata, które wspólnie przeżyli.
Oczywiście, jeśli jest bardzo źle i czujemy, iż trzeba odejść, to nie ma co - trzeba rozstać się. Jednak niektórzy tę codzienność mylą z brakiem miłości i "ta moja stara", to już mnie nie kocha, a niejednokrotnie sam facet nie przejawia miłości, stąd przeróżne złości żony i koło zamyka się - patrzą na siebie, jak wrogowie. Przeważnie ten błąd, to jest to, iż żadne z nich nie stara się poznać natury drugiego (różnice pomiędzy płcią), a naprawdę niewiele trzeba, aby było idealnie.

Ps. Piszę ogólnie i Endrjuł , nie bierz tego do siebie.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"



Joe Cocker
Awatar użytkownika
Wstreciucha
Weteran
Weteran
Posty: 2646
Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Wstreciucha » 23 wrz 2006, 21:46

Mona pisze:Siknąć prosto, to nielada sztuka :D

abstrahujac od fizjologii, to nielada sztuka. Taki uklad z pewnoscia latwy nie jest. Nie przejmuje sie tylko ten, co uczuc nie ma.
Mona pisze:a naprawdę niewiele trzeba, aby było idealnie.

Moni, to chyba nie zupelnie jest takie proste. Sama po sobie i RedXie widze, ile kosztuje nas "wspolne docieranie". Myslalam, ze z biegiem czasu, to juz bedzie tylko latwiej, a tu za kazdym razem niespodzianka. Nigdy nie myslalam nawet , ze we wspolnym budowaniu MY - napotkam tyle przeszkod, tyle roznic, tyle spraw do obgadania. Nie przypuszczalam , ze bede sklonna do tylu poswiecen, tylu wyrzeczen dla dobra NAS. I dostrzegam teraz w tym wszystkim pewien paradoks - bo dostalam od losu "kryzys" na dzien dobry, a uczucie zakochania i poczucie wiezi w efekecie i ciesze sie jak dziecko na wspolne zycie.
Te same fakty dają jednym wiele do myślenia, innym tylko do gadania.
Awatar użytkownika
Veni
Bywalec
Bywalec
Posty: 33
Rejestracja: 17 lip 2006, 21:46
Skąd: wlkp
Płeć:

Postautor: Veni » 23 wrz 2006, 22:56

Zastanawiałam się czy włączyć się do tej dyskusji... Nie wiem jak się ustosunkować do tego postu ponieważ jestem trochę rozdarta moją prywatną sytuacją. Otóż wiem jak to jest być porzuconą kobietą, a od niedawna wiem również jak się czuje kobieta która rozbija związek.
Kiedyś sama zostałam porzucona dla innej i wiem przez jakie piekło się wtedy przechodzi... Cały świat wali ci się na głowę, próbujesz szukać odpowiedzi "dlaczego", doszukujesz się winy w sobie itd. Z perspektywy czasu wiem jedno - czas leczy rany...
Niedawno poznałam zajętego faceta (w związku od prawie 4 lat) i co tu dużo mówić - zakochałam się... Jak się później okazało on we mnie też... Często się widywaliśmy w gronie naszych wspólnych znajomych, ale ja nigdy nie robiłam niczego przeciwko jego dziewczynie! Nie narzucałam mu się, nie składałam żadnych propozycji, on nawet nie wiedział, że jestem w nim zakochana! Któregoś dnia przysłał mi smsa że spotykamy się na basenie - myślałam że będzie cała nasza paczka, ale był tylko ON... no i tak się wszystko zaczęło...Powiedział że od jakiegoś czasu zastanawiał się nad swoim związkiem, miał wątpliwości czy tamta jest tą właściwą dziewczyną i że kiedy mnie poznał poczuł coś takiego, czego nie potrafił wyrazić słowami... Byłam szczęśliwa. Ale była jeszcze tamta... Czułam się podle, nadal nie jest mi lekko, dla mojego faceta też nie jest to łatwa sytuacja... Nasi znajomi tłumaczą nam że takie jest życie i że nie możemy mieć wyrzutów sumienia dlatego że się kochamy. Może mają rację - nie wiem sama... Wiem na pewno że kocham go, a on kocha mnie.
Nie próbuję tutaj bronić dziewczyny, która rozbija małżeństwo(!) chcę powiedzieć tylko, że w życiu bywa różnie i nie wszystko jest tylko białe lub czarne. Niektóre sprawy są bardzo złożone i niezawsze można jednoznacznie stwierdzić kto zawinił, a kto nie...
Fata viam invenient...
AggA
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 12
Rejestracja: 14 wrz 2006, 00:21
Skąd: Łódź
Płeć:

Postautor: AggA » 23 wrz 2006, 23:27

Wydaje mi się, że autorka tematu niewiele wyciągnie z całej tej dyskusji dla siebie...

Nie żyjemy na dalekim wschodzie, gdzie "posiadanie" wielu kobiet jest na porządku dziennym. Po co, więc wyciągać takie argumenty? ?
Kochanka nie jest przyjaciółką do pogadania i pocieszenia. Facetom w pewnym wieku po prostu "odbija". Nudzi im się dotychczasowe życie, chcą czegoś nowego, lepszego...bo przecież czemu nie? komu to przeszkadza, że facet ma kilka kobiet obok żony, skoro żona przykładowo nic nie wie i wszyscy są zadowoleni, prawda?
A wartości typu przyjaźń i wierność to przecież tylko słowa. Życie jest inne.. dużo trudniejsze.
Po X latach bycia razem facet stwierdza, że w zasadzie to był błąd i odchodzi do innej. Cóż zdarza się ;]

(Przykład był odrobinę przejaskrawiony, ale niestety w wielu wypadkach pasuje jak ulał)

Wygodnie tak myśleć, prawda? Oj, baaardzo. Szczególnie niektórym panom.

A panie? Też znajdą się te wygodnickie, które byle jak, byle by było ich.

Prawdziwy, dobry mężczyzna traktuje każdą kobiete z szacunkiem.
Jeśli jest żonaty i nie układa mu się w małżeństwie, uczciwie, bez oszustw i krętactw omawia z żoną możliwość rozwodu. Trudno, czasem tak bywa i po wielu latach małżeństwa, że się coś rozpada. Niezwykle ważne jest JAK się to odbywa.

Facet, który zdradza za plecami żony, a kochance prezentuje niestworzone historie (że nie kocha, że jest nieszczęśliwy, że rozwód już niebawem) jest najgorszym typem jakiego można spotkać na swojej drodze.
A co myśleć o dziewczynie, która zgadza się na taki układ? Czy nie jest słuszne postawienie pytania, czemu w coś takiego się pcha? Nie ma oczu? Jest tak naiwna czy może tak wyrachowana?

Nie mówie, że złe jest kochanie żonatego mężczyzny przed rozwodem. Chodzi mi tylko o to, czemu taka panna, w imie szacunku do samej siebie i reszty świata nie powie kochanemu aby najpierw zakończył jedną sprawe nim wmiesza się w jej życie.

Mężczyzna, który nie szanuje kobiety, z którą spędził kawałek czasu, predzej czy później pokaże swoją prawdziwą twarz.
Może wówczas panna zrozumie jak ważne jest wszystko związane z danym uczuciem.

W każdym razie, jest to dla mnie niepojęte, tzn. mój osobisty wniosek z czegoś takiego jest przykry. Kobiety też nie umieją dobrze żyć.

Zresztą... mało ludzi jest odpowiedzialnych i myśli o konsekwencjach tego co robi.

Szkoda, że sami, będąc niekiedy zaślepionymi uczuciem nie dostrzegamy tych, jakże poważnych wad u drugiej osoby. Potem cierpimy...

Czasem nie ma sensu zastanawiać się, czemu tak się stało, że partner odszedł. Może czegoś brakowało w małżeństwie... A może był zwykłym draniem:)


Stasiu, nieważne że dziewczyna ma 21, choć wiem że pewnie czujesz się z tym podle. Jej wiek świadczy o tym, że Twój mąż ma z sobą poważny problem. Gdzieś przeczytałam, że faceci wybierają sobie duuużo młodsze dziewczyny, bo te nie mają jeszcze doświadczenia życiowego i łatwiej je sobie "wychować". Myślę, że ziarno prawdy w tym jest...

To co zrobicie z Waszym małżeństwem zależy tylko i wyłącznie od Was. Pamiętaj tylko, że też zasługujesz na szczęście i wcale nie musisz czegoś takiego znosić.

Życzę Ci dużo odwagi i śmiałości w podejmowaniu dezycji...
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 24 wrz 2006, 09:58

AggA pisze:Każde dziecko pragnie być kochane i mieć oboje cudownych rodziców. Nawet jeśli decyzja pozostania przy nieodpowiednim człowieku była błędna i w konsekwencji wydarzyło się wiele zła... Dziecko NIGDY nie powinno później krytykować matki za to! NIGDY!

a niby czemu nie, skoro ma byc dobro dziecka to i jego zdanie. Co dziecko juz własnego zdania ma nie miec, kazdego mozna krytykowac nawet własna matke.
AggA pisze:Natomiast dziewczyna, do której odchodzi... hehe, przypraszam, ale nic dobrego o takiej pannie nie napisze. NIE WAŻNE jakie były powody rozsypania się małżeństwa jej "ukochanego". Ona i tak ich nie zna;] wie tyle ile jej "ukochany" "uczciwie" ;D powiedział. Nikt mnie nie przekona ( są oczywiście bardzo nieliczne odstępstwa od tego...ale rzadko) , że taka dziewczyna jest kobietą wartościową.

widac zycia nie znasz. a jak facet odejdzie od swojej kobiety z która slubu nie ma do innej, to co wtedy ta inne jest super tak, no bo przeciez papierka nie ma. Jest róznica miedzy kims kto wiaze sie z facetem który odchodzi od zony, jest w trakcie odchodzenia a kims kto dazy do zdobycia zonatego i rozbicia ich małzeństwa.
AggA pisze:Nie bierze pod uwagę, że najwspanialszy z wspaniałych jak odszedł od żony może odejść i od niej..

każdy moze odejsc i ten cio miał przed nia 30 kobiet i ten który miał tylko ja. wiekszośc kobiet liczy sie z tym, że kiedys miłośc moze sie skończyć
madziorka.m pisze:szkoda tylko, ze czesc osob nadal nie rozumie ze w przypadku kiedy malzenstwo sie rozpada, nie zawsze dla dzieci jest lepiej utrzymac wszystko na sile. Moim zdaniem czasem dla dobra dzieci wlasnie taka para powinna sie rozstac..

dokładnie. Moja kuzynka zyła w rodzinie która rozpaśc powinna sie wiele lat temu. rodzice wiecznie skłóceni, czasami jeden pozwałam kuzynce na cos by na złosc zrobic drgiemu. Matka ( siostra mojej mamy) za nic nie chciała do sadu składac pozwu, wszyscy jej radzili nawet własna córka, ale ona powtarzała, ze dla dobra dziecka. To dziecko nabawiło sie przez sytuacje ciezkiej nerwicy, teraz w wieku lat 30 nadal panicznie boi sie małzenstwa, co ja mówie małzenstwa dłuzszego zwiazku, a dzieci nigdny miec nie bedzie, bo nie chce by tak cierpiały jak ona
AggA pisze:Dlatego matki mają wielki dylemat, bo problem nie dotyczy tylko i wyłącznie ich życia.

a ojcowie, czy ojcoewie nie maja dylematów ??
Andrew pisze:to chodzi o sex .....ciekawe dlaczego ? <hahaha>

bo w przypadku kochanki tak jest najczesciej, nie zawsze ale najczesciej. w przypadku odejścia juz raczej nie, mało kto odchodził by od zony, 'rozwalał' zycie dla samego seksu
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 24 wrz 2006, 10:22

Jest różnica między rozpadem związku i odejściem z niego a odejściem do innej. I mówienie, że odpowiedzialność za postępowanie tej trzeciej spada na niego lub na nią jest dość dziwne. To, co między mężem a żoną - to między nimi, natomiast odpowiedzialność za postępowanie tej trzeciej nijak spaść na tamtych dwoje nie może. Ta trzecia jest sama odpowiedzialna za swoje zachowanie.

Sorry, ale jakieś zasady powinny obowiązywać.

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 273 gości