Babcia mi zawsze to powtarza, a ja głupia nie wierzyłam i mi się czkawką odbiło. Nigdy całej dupy facetowi się nie pokazujeJuLia pisze:Nigdy, ale to nigdy nie odkrywa sie wszystkich kart wobec partnera(ki)
nurtująca wątpliwość ... pomóżcie zrozumieć :/
Moderator: modTeam
mrt pisze:Nigdy całej dupy facetowi się nie pokazuje
Hmm... nie mów tak. Bo znów wróci moda na seks pod kołdrą tylko i wyłącznie albo przy zgaszonym świetle. Ale facet jak facet. Kształt dupy babskiej doskonale potrafi wymacać. Chociaż można jeszcze nie pozwolić się dotykać, tylko pozwolić sobie na penetrację. Wszak kutas zmysłu dotyku nie posiada.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Nie wiem, czy to zawsze skuteczne, ale orgazmy kobiecie należy dawkować. Jak po ścianach po dwóch tygodniach zaczyna chodzić, jest dobrzeMysiorek pisze:Chciałem tylko poprawić mistrza lub się zgodzić z nim
Tadan!
Ale mi fajnie
Ale spokojnie, czuwam
[ Dodano: 2006-08-27, 21:47 ]
Coby za Andrew: wszak nie o dupę tu chodziImperator pisze:Hmm... nie mów tak. Bo znów wróci moda na seks pod kołdrą tylko i wyłącznie albo przy zgaszonym świetle.
mrt pisze:Ale mi fajnieJednak browar w sklepie to nie jest głupia rzecz. A ja myslałam, że tylko w knajpie potrzebny.
Wiesz, ja od jakiegoś czasu wolę ciapać browarki w domu, aniżeli gdzieś w knajpie. Dym, drogie piwo najczęściej lane z kija - to nie to, co Imperator lubi najbardziej.
mrt pisze:Coby za Andrew: wszak nie o dupę tu chodzi
Wiem.
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
Ale skoro o dupie, która była tylko symbolem się zaczęło, zatem ja kontynuowałem.
Pokazać siebie należy tyle ile sie chce.
POstawiłbym nawet tezę, że jeśli źle się dzieje w związku poprzez za małe dawkowanie (lub za duże) "DUPY", to to nie jest TO. Oczywiście ostrożnie. Może kiedyś się wypowiem pewniej.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
mrt pisze:Nie wiem, czy to zawsze skuteczne, ale orgazmy kobiecie należy dawkować. Jak po ścianach po dwóch tygodniach zaczyna chodzić, jest dobrze
Przez pochwę do serca?
Jeszcze se tego nie słyszałem, ale to musi być jakieś sepuku

Oki, jest to jedną z form, ale nie decydującą... niestety
Imperator pisze:Wszak kutas zmysłu dotyku nie posiada.
Ale profanacja

KOCHAJ...i rób co chcesz!
piszecie o elemencie zazdrości, to również owa bohaterka wypróbowała no i nie skończyło to się fajnie, ponieważ opisywany facet obraził się na nią i przestał się odzywać:/ czyli jednym słowem było gorzej i znowu jeden cierpi - w tym przypadku dziewczyna... ona nie chce tracić czasu na obrażanie się i nie odzywanie, ale cóż jej pozostaje, przecież musi pokazać, że nie zawsze będzie o niego zabiegać, czyli pojawia się motyw który też poruszyliście... czy waszym zdaniem w związku jest miejsce na dume? czyli jeden się nie odzywa, a drugi również nie chce się odezwać, bo chce żeby "jego było na wierzchu"?
mrt pisze:dawkować inteligentnie


[ Dodano: 2006-08-27, 21:55 ]
amelka pisze:czy waszym zdaniem w związku jest miejsce na dume? czyli jeden się nie odzywa, a drugi również nie chce się odezwać, bo chce żeby "jego było na wierzchu"?
Tak. Ale duma powinna być inteligentna
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Mysiorek pisze:znowu "wojna"?
E tam wojna. Kobita dawkuje dupy inteligentnie. A facet kutasa. To raczej mecz towarzyski piłki nożnej.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
amelka pisze:czyli ?
Wyobraź sobie mecz piłki nożnej, gdzie obie drużyny sie cofają na własną połowę. Tak se tylko kopią piłkę... Przecież to jest nudne do wyrzygania.
W przypadku dumy partnerów w związku następuje podobnie. Każde idzie w zaparte i nie ustąpi... i co?
Są sytuacje, kiedy dumę trzeba schować do kieszeni, a są kiedy należy odpowiednio... ją dawkować
[ Dodano: 2006-08-27, 22:00 ]
Mysiorek pisze:Nie przeginajcie z tą wojną. Ciągłe bitwy i gierki, batalie i kampanie.
Jeszcze gorzej jak jest "zimna wojna". I jeszcze oboje się atomem straszą. Wtedy to jest przegięcie... pały.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Jaka wojna? Jak facet jest już "swój" i świata poza kobietą nie widzi, to w końcu można normalnie i bez gierekMysiorek pisze: znowu "wojna"?
[ Dodano: 2006-08-27, 22:04 ]
Phi! Tyle miałam związków, jeden ze strasznie długim stażem, ale kategoria dumy w ogóle w nich nie występowała. Dopiero jak ktoś kogoś w tyłek kopnął, ale w związku? W życiu! Gdzieś musi być, do cholery, normalnie przecież.Imperator pisze:Są sytuacje, kiedy dumę trzeba schować do kieszeni, a są kiedy należy odpowiednio... ją dawkować
Dostałam dyspensę na palenie w komputerowni. Świat się wali

mrt pisze:Jaka wojna? Jak facet jest już "swój" i świata poza kobietą nie widzi, to w końcu można normalnie i bez gierek
Bo to jest tak chyba:
Na początku jest dyplomacja. On dyplomata, ona Królową swego... kraju, która przyjmuje dyplomatę, który przybywa w imię... hmm... Popędu?
Albo odwrotnie też czasem jest.
Potem jest współpraca. Dyplomacji nie ma bo szlaki przetarte.
A potem to już zależy. Albo im się po prostu na dłuższą metę współpraca ułoży albo nie. A czasem dochodzi właśnie owa DUMA. Jak kogoś za bardzo zeżre, albo wszelakie inne czynniki spowodują, że sojusznicy staną się wrogami. I co wtedy? Jest WOJNA. Albo zimna wojna, bo się do siebie nie odzywają. Jest cisza ale jest i napięcie. Kilka kilowoltów nawet.
Wamać, ale mi sie pier...oli. Ech. Wypiłbym.

Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Moja - co ma być? Nie oddam!Mysiorek pisze:To co z tą pochwą?
Do końca życia - babcia tak mówi, ja jej nie słucham i póki co, słabo na tym wyszłam. Zobaczymy, jak to teraz będzie.Mysiorek pisze:i dupą?
Jakoś trzeba zakręcić, żeby już nie trzeba było i żeby mieć święty spokójMysiorek pisze:Co z tym dawkowaniem?
A UFO czuwa <boje_sie>
Ostatnio zmieniony 27 sie 2006, 22:17 przez mrt, łącznie zmieniany 1 raz.
mrt pisze:Jakoś trzeba zaręcić, żeby już nie trzeba było i żeby mieć święty spokój
A jednak. Dupa to niemiły element przetargowy. Cóż, ponoc było tak od wieków

Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
mrt pisze:Przecież pisałam, że metoda najbardziej perfidna z możliwych
Dobrze wiedzieć. Trza się zaszczepić na to. ;P
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
-
- Zaglądający
- Posty: 18
- Rejestracja: 22 sie 2006, 07:27
- Skąd: Olecko
- Płeć:
Kiedyś zadałam podobne pytanie, jeśli chodzi o zachowanie faceta na początku, a sytuację po jakims czasie, dlaczego jest tak a nie inaczej?.On odpowiedział na to prosto z mostu: na początku jest zauroczenie: to tak jakby dziecku dać nową zabawkę, cieszy się niezmiernie, a później - to zależy, czy dana zabawka jest faktycznie interesująca czy nie (przychodzi miłość albo przyzwyczajenie).
a z tym dawaniem dupy?
od kilku lat jestem mężątką i wiem, że jeśli da się dupy często i tylko dlatego, że on tego chce, to będzie sie panoszył, a jeśli zachowa się odrobinę rezerwy, jest bardziej milusi.
Ważne w związku jest utrzymanie humoru, unikać cichych dni, mniej złości (raz a konkretnie).
a z tym dawaniem dupy?
od kilku lat jestem mężątką i wiem, że jeśli da się dupy często i tylko dlatego, że on tego chce, to będzie sie panoszył, a jeśli zachowa się odrobinę rezerwy, jest bardziej milusi.
Ważne w związku jest utrzymanie humoru, unikać cichych dni, mniej złości (raz a konkretnie).
psipsiółka
Jak dla mnie, to tu trzeba wszystko razem zebrac. Zeby nie bylo nudy i myslenia, ze juz na zawsze i mozna sobie odpuscic, to trzeba posiadac:
- fajna partnerke/partnera, ktora tez sie stara
- to wazne: partnera/partnerke stawiajacych wyzwania, zmuszajacych do pracy, zmuszajcych do ruszenia tylke (do tego nawet sie to "dawanie dupy" zalicza, ze nie jest t dla obydwojga tylko przyzwyczajenie, ale cos waznego, caly czas)
- dojrzalosc i umiejetniosc pracy, rowniez nad zwiazkiem,
- wysoka samoocene, ale taka, ktora nie podnosi nam glowy na tyle wysoko, ze widzimy tylko niebo.
Milosc, zauroczenie, to jest najlatwiejsze. To ciagle ciekawienie soba partnera, "nie pokazywanie calej dupy", to wymaga najwiekszej pracy, glownie pracy nad soba. A do tego trzeba jeszcze przy tym wciaz zauwazac partnera, tez go zmuszac do wysilku i ten wysilek doceniac.
Tak wiec nie tylko to ten drugi staje sie leniwy, to my pomagamy partnerowi w lenistwie.
- fajna partnerke/partnera, ktora tez sie stara
- to wazne: partnera/partnerke stawiajacych wyzwania, zmuszajacych do pracy, zmuszajcych do ruszenia tylke (do tego nawet sie to "dawanie dupy" zalicza, ze nie jest t dla obydwojga tylko przyzwyczajenie, ale cos waznego, caly czas)
- dojrzalosc i umiejetniosc pracy, rowniez nad zwiazkiem,
- wysoka samoocene, ale taka, ktora nie podnosi nam glowy na tyle wysoko, ze widzimy tylko niebo.
Milosc, zauroczenie, to jest najlatwiejsze. To ciagle ciekawienie soba partnera, "nie pokazywanie calej dupy", to wymaga najwiekszej pracy, glownie pracy nad soba. A do tego trzeba jeszcze przy tym wciaz zauwazac partnera, tez go zmuszac do wysilku i ten wysilek doceniac.
Tak wiec nie tylko to ten drugi staje sie leniwy, to my pomagamy partnerowi w lenistwie.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
psipsiółka pisze:wiem, że jeśli da się dupy często i tylko dlatego, że on tego chce, to będzie sie panoszył,
nigdy nie robi sie niczego tylko dlatego, że ktos tego chce. Nie szanuje sie czegos coma sie na wyciagniecie reki, ot tak bez starania.
Nawet w wieloletnim zwiazku trzeba sie starac by partner miał ochote na seks.
Wazne jest by partner wiedział, ze jest jescze cos do zdobycia/odkrycia.
Miltonia pisze:- fajna partnerke/partnera, ktora tez sie stara
- to wazne: partnera/partnerke stawiajacych wyzwania, zmuszajacych do pracy, zmuszajcych do ruszenia tylke (do tego nawet sie to "dawanie dupy" zalicza, ze nie jest t dla obydwojga tylko przyzwyczajenie, ale cos waznego, caly czas)
- dojrzalosc i umiejetniosc pracy, rowniez nad zwiazkiem,
- wysoka samoocene, ale taka, ktora nie podnosi nam glowy na tyle wysoko, ze widzimy tylko niebo.
Podpisuje sie w zupelnosci pod tym <browar>
Druga osoba musi nakrecac do zycia, roboty, pracy nad zwiazkiem. Gdy w tej dziedzinie zapanuje marazm, to niestety, ale dlugo taki zwiazek raczej nie pociagnie. A na pewno nie bedzie sie (zupelnie) szczesliwym.
I samoocena - zbyt niska wplywa takze negatywnie na partnera. I to sie wiaze z "nakrecaniem", bo najczesciej wtedy go nie ma.
Druga osoba musi byc partnerem, a nie "poddanym" badz "krolem". Przynajmniej moim zdaniem...
Hmm, Miltonia zdecydowanie lepiej to jednak napisala
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 193 gości