Anja pisze:Na jej miejscu nie wierzyłabym, że koleś w ogóle przyjedzie, ale to tak na marginesie
hehe. to mzoe byc w takim razie niezly element zaskoczenia

Anja pisze:W ogóle nie słuchaj jak myślisz że tylko czekamy na to czy sie romansik rozwinie
ja troche zartowalem

nie po to pytam was o zdanie zeby potem dezawuowac wasze wypowiedzi
[ Dodano: 2006-05-17, 18:18 ]no dobra. wybralem sie dzisiaj do tego browaru tak jak mi doradzaliscie. po poludniu okolo 14 bylem na miejscu. pojechalem sam bo i tak nikt za bardzo nie mialby chwili wolnej ze mna jechac. zreszta chyba lepiej takie sprawy zalatwiac samemu. chcialem wykorzystac przerwe ktora maja miedzy 14:30 a 15:30 (przerwa obiadowa czy lunchowa dla personelu). wydawalo mi sie ze to bedzie dobry pomysl. dzisiaj co oczywiste nie bylo tam zbyt duzo ludu. troche osob sie krecilo ale nie tak wiele jak w sobote czy niedziele. ubralem sie ladnie (jak zawsze:) i kupilem kwiatka - roze jedna. balem sie troche zeby mi ta roza nie padla po drodze ale jakos sobie dalem rade (jakby cos sie stalo to kupilbym w okolicznych miejscowosciach).
wjechalem tam i zaparkowalem auto. poszedlem jej szukac bo co oczywiste w trakcie przerwy gdzies sie musiala zmyc. zapytalem sie straznika no i doszedlem do wniosku ze najlepiej bedzie na nia poczekac. bowiem okazalo sie ze wyszla cos zjesc do kawiarni. przy okazji staralem sie wypytac tego straznika o nia - nie zadawlem jakichs bardzo doglebnych pytan. tylko pytalem o ogoly. bardzo fajna i pomocna byla to rozmowa (dowiedzialem sie ze nie ma chyba chlopaka bo z nikim on jej nie widzial - tak to on powiedzial) w koncu mialem dosc tego czekania i postanowilem sie przejsc po calym osrodku. gdy przechodzilem obok glownego zbiornika niespodziewanie dojrzalem ja stajaca przy drzwiach do jakiegos magazynu (czy cos). troche mnie oblecial strach. ale powiedzialem sobie albo teraz albo nigdy. co mi szkodzi.
Postanowilem podejsc i pogadac. nawiazal sie taki dialog:
ja: czesc
ona: czesc
ja: prosze to dla ciebie (dalem jej kwiatka)
ona: a z jakiej to okazji?
ja: bez okazji. ladnej dziewczynie warto dac kwiatka. masz na imie sylwia prawda? widzielismy sie w sobote...
ona: sorry, nie bardzo pamietam...
ja: aha, wiec mam na imie tomek. milo mi.
ona: mnie rowniez.
ja: pracujesz do wieczora, tak?
ona: no tak, do wieczora.
ja: myslalem ze mnie bedziesz pamietac i przyjechalem z toba porozmawiac...
ona: a tak. teraz cos pamietam. to ty chciales ode mnie telefon? ale sorry, jesli przyjechales po to jeszcze raz to niestety przyjechales na prozno. na pewno nie dam ci numeru telefonu.
ja: no to bardzo szkoda...ale mimo wszystko fajnie bylo z toba porozmawiac. dlugo pracujesz w tym browarze?
ona: sorry, ale musze juz isc. nie mam czasu.
ja: aha, no to na razie. czesc.
no i tak mniej wiecej sie to skonczylo. po chwili sie wrocilem do auta i wrocilem do domu. troche mi bylo smutno. ale coz. takie jest zycie. nigdy nie mialem reki do dziewczyn wiec dlaczego tym razem mialo byc inaczej? tak czy siak doswiadczenia sie przydadza.
dzieki za uwage i pozdrawiam wszystkich ktorzy udzialali sie w tym temacie.
[ Dodano: 2006-05-17, 18:40 ]na razie daruje sobie chyba podobne akcje.