lollirot pisze:bo to jest tak, ze prawdopodobnie skonczyla sie fascynacja wszystkim co ona robi, jak wyglada, kazdsym slowkiem i gestem. i to jest normalne. wrecz dziwne byloby trwac w euforii i idealizowac druga osobe przez caly czas. w koncu zaczynasz widziec, ze dziewczyna nie jest absolutna boginia, ze miewa humory, ze gdzies miedzy wami zgrzyta i nie potraficie sie dogadac. sztuka jest nie nie widziec wad u partnera, ale wlasnie dostrzegac je i nie wyobrazac sobie tej osoby bez nich : )
byc moze Twoj kolega uznal, ze skoro juz nie jest tak pieknie i kolorowo jak na samym poczatku, ze nie marzy juz o przebywaniu cala dobe w jej towarzystwie, to znaczy, ze sie wypalilo. a przeciexz taki euforyczny stan zakochania to jedna z faz w zwiaku, ktore po sobie nastepuja i sa zupelnie naturalne. ona sie wscieka, ze on ja olewa. on chce miec zycie rowniez poza nia, a jej jeszcze nie minal tamten stan. stad konflikt ;-)
jesli jest na tyle dojrzaly, zeby przebrnac przez ten szok po przejrzeniu na oczy, to warto probowac. jesli nie chce sie angazowac - nic z tego nie bedzie. kazdy zwiazek wymaga pielegnacji.
Nic dodać nic ująć. Najczęściej pierwsze 2 miesiące związku są super. Później czar pryska i tylko od tego czy obie strony postanowią budować razem wzajemne UCZUCIE (nie zauroczenie, nie przyzwyczajenie) zależy, czy związek będzie miał choć zalążki ku temu, aby rozkwitać na dobre.
Jak dla mnie zachowanie kolegi opisanego przez Yasmine jest zrozumiałe - facet jest nieśmiały i nie lubi być obarczany odpowiedzialnością, wtedy może zrobić dwie głupie rzeczy - urwać kontakt lub sprowokować aby dziewczyna zakończyła ten związek. Trzecia jest dużo rozsądniejsza i znana od wieków - zachować jaja i stwierdzić przed nią że to koniec. Trudno - niech uświadomi sobie jedną rzecz - że jeśli będzie ją przy sobie trzymał, a ona go bardzo Kocha, to wyrządzi jej tym więcej krzywdy, niż miałoby to zrobić zerwanie. Byłem w podobnej sytuacji - dziewczyna we mnie zakochana, a ja...cóż, darzyłem ją jedynie sympatią. Skończyłem to(czyli miałem jaja, hehehehe). Ona sobie ustawiła życie partnerskie, ja jestem w związku o jakim nawet nie marzyłem. Wszystko jest ok, a czas leczy rany, tak czy inaczej.
Warto się angażować, żeby mieć co wspominać. Albo też, aby poczuć czym jest miłość. Bez ryzyka nie ma gry, a miłość jest grą niewątpliwie wartą świeczki. Gdybym miał ponownie stawać przed możliwością: zakochać się czy nie, nie wahałbym się ani chwili. Emocje targające człowiekiem w tym stanie są tak intensywne, że nie ma niczego lepszego (w doznaniach duchowych, ofkors).