agnieszka.com.pl • lepiej zostac rzuconym czy rzucic? - Strona 2
Strona 2 z 2

Re: lepiej zostac rzuconym czy rzucic?

: 19 paź 2004, 08:10
autor: Mysiorek
lizaa pisze: lepiej zostac rzuconym czy rzucic?
... jeszcze jestem moderatorka to moge:)

Czyżby coś się święciło...?

Najlepiej gdy oboje podczas rozmowy dojdziecie do wniosku, że koniec MY, teraz Ja i Ty.
:564:

: 19 paź 2004, 08:20
autor: Blade
ja sie ludze ze po pewnym czasie do mnie wruci(jak prawie kazdy facet)

każdy kto jest rzucany ma nadzieję na powrót tej drugiej osoby...

Ja mialem taka nadzieje niedlugo po zerwaniu. Teraz mi to rybka. A nawet gdyby ona chciala wrocic (teoretycznie) to ja chyba bym nie chcial znowu z nia byc.
Co do topiku to nie moge sie wypowiedziec, bo nigdy nikogo nie rzucilem. Bylem za to rzucony przez dziewczyne, w ktorej sie zakochalem - bolalo jak cholera :567:

: 19 paź 2004, 13:56
autor: foxy_lady
Zostałam rzucona tylko raz w .zyciu, przez moja pierwsza miłośc <ja byłm tez jego pierwsza miloscia>. Słusznie ze to zrobil bo niezle narozrabialam, ale bolało jak cholera. Od tamtej pory to ja rzucałam. Nie chciałam doprowadzic do sytuacji kiedy cierpie i jestem rzucana.
Nie wiem czy to bylo w mojej podswiadomosci czy jakos tak sie skladalo a co do wyrzutow sumienia to najwieksze mialam po rozstaniu z mezem...po dzis dzien je miewam. Czuje ze go zranilam, zawiodlam....

: 19 paź 2004, 20:08
autor: lizaa
kazde rozstania sa trudne. jak jak kazde zgrzyty. nikt nie powiedzial ze zawsze bedzie cudnie i pieknie..tak samo nikt nie powiedzial z przekonaniem ze jest cos wiecznego. mi przynjamniej nikt tych slow nie powiedzial. ludzie wierza w to , bo to im najbardziej odpowiada.. przykre.
akurat na polskim przerabiam romantyzm i byc moze z tego powodu naszly mnie takie przemyslenia...

: 19 paź 2004, 20:42
autor: Mysiorek
foxy_lady pisze:...a co do wyrzutow sumienia ...po dzis dzien je miewam. Czuje ze go zranilam, zawiodlam....

Fajne słowa...
Usłyszał?

: 19 paź 2004, 22:07
autor: Kemot
Rzuconym to chyba każdy z nas nie lubi być....... :567: Ja kiedyś dałem kosza dziewczynie, tzn. powiedziałm łagodnie, że nic do niej nie czuje i nie chce z nia być, to miałem wyrzuty sumienia i było mi smutno:/

: 20 paź 2004, 10:27
autor: natasza
strasznie trudno mi jest zdecydowac czym byloby gorsze zlo w moim obecnym zwiazku, naprawde nie wiem co lepsze, zawsze uwazalam, ze jednak rzucanie jest mniej bolesne, ale kto wie..

: 20 paź 2004, 11:10
autor: Kartka
Właściwie to wszystko jedno, czy ktoś cię rzuca, czy ty kogoś. Jak ktoś ma wszystko uporządkowane jak trzeba, to to nie ma znaczenia. Może po dostaniu kopa w tyłek przeorganizowanie się trwa dłużej - tylko tyle. Jeśli zaś czyjeś życie jest uzależnione całkowicie od kogoś, wtedy jest tragedia straszna. W innym przypadku - kolejne doświadczenie. Taką mam filozofię.

: 20 paź 2004, 11:23
autor: foxy_lady
Mysiorek pisze:
foxy_lady pisze:...a co do wyrzutow sumienia ...po dzis dzien je miewam. Czuje ze go zranilam, zawiodlam....

Fajne słowa...
Usłyszał?

oczywiście, że tak, wielokrotnie.
To nie jest tak, ze odeszlam i mam wszystko w nosie.

: 20 paź 2004, 12:34
autor: damian24
foxy_lady pisze:
Mysiorek pisze:
foxy_lady pisze:...a co do wyrzutow sumienia ...po dzis dzien je miewam. Czuje ze go zranilam, zawiodlam....

Fajne słowa...
Usłyszał?

oczywiście, że tak, wielokrotnie.
To nie jest tak, ze odeszlam i mam wszystko w nosie.


Długo o Ciebie walczył? Czy po prostu przyjął do wiadomości Wasze rozstanie?

: 20 paź 2004, 12:46
autor: foxy_lady
Nie wiem czy długo, ciezko mi powiedziec. Sypalo sie od jakiegos czasu, raz on sie wyprowadzal, dwa razy ja i w koncu podjelam ostateczna decyzje, nieodwolalna, on wiedzial o tym doskonale. Mial nadzieje, ze zmienie zdanie ale bylam bardzo stanowcza. To było w maju.
Teraz <mimo ze oboje ulozylismy sobie zycie na nowo> mamy dobry kontakt, on powiedzial ostatnio ze kocha ale nigdy nie bedziemy juz razem. Nie wiem czy tak faktycznie mysli....czasem mam wrazenie ze ma nadzieje....

: 20 paź 2004, 13:00
autor: damian24
foxy_lady pisze:Teraz <mimo ze oboje ulozylismy sobie zycie na nowo> mamy dobry kontakt, on powiedzial ostatnio ze kocha ale nigdy nie bedziemy juz razem. Nie wiem czy tak faktycznie mysli....czasem mam wrazenie ze ma nadzieje....


Jak Cię kocha, to pewnie jakaś nadzieja w nim się tli, nawet jeśli twierdzi inaczej. A Ty nie masz czasami wątpliwości czy podjęłaś właściwą decyzję? Ciepło o nim piszesz...

: 20 paź 2004, 13:13
autor: foxy_lady
damian24 pisze:A Ty nie masz czasami wątpliwości czy podjęłaś właściwą decyzję? Ciepło o nim piszesz...
Czasem nawiedzaja mnie takie mysli, szczegolnie jak jest mi zle. Jednak wiem, ze to zludne bo jest dla mnie super jako kolega ale nikt wiecej. Oboje o tym wiemy. On jest bardzo fajnym czlowiekiem, zawsze bardzo go lubilam <jeszcze jako kolega ze studiow> i nadal lubie i cenie. Mam nadzieje, ze nie stracimy kontaktu.
Był cholernie wylewnym i cieplym czlowiekiem i a moj obecny facet odwrotnie, jest dosc subtelny w okazywaniu uczuc i zamkniety w sobie. Kiedy brak mi tego ciepla i zabiegania o moje wzgledy mysle o mezu i smutno mi czasem.
Jednak powiedzialo sie A trzeba powiedziec B i nie cofac kroku. nie zaluje, wiem, ze nie bedzie latwo ale doceniam to co mam i nie zamienilabym tego na nic innego :)

: 20 paź 2004, 13:28
autor: lorenzen
Nie takiego jak ja, trzeba by wierszokletę
by potrafił zrozumieć kobietę
ma najmilsza niegdyś podobne słowa do mnie pisała
a jednak wrócić i podjąć poważną próbę naprawy tego co się stało odwagi nie miała
Co pozostaje? - kontakt łagodny, acz stanowczy - to przerasta zdolności mego rozumowania
więc uciekam od niej każdego dnia na nowo bojąc się psychiki swej zrujnowania
:567:

: 20 paź 2004, 13:46
autor: foxy_lady
lorenzen pisze: jednak wrócić i podjąć poważną próbę naprawy tego co się stało odwagi nie miała
Co pozostaje? - kontakt łagodny, acz stanowczy - to przerasta zdolności mego rozumowania
więc uciekam od niej każdego dnia na nowo bojąc się psychiki swej zrujnowania
:567:

on wie jak jest i ceni sobie te przyjazn. gdybysmy znow byli razem, wszytsko by sie posypalo.
nie sadze zeby to co jest teraz, zle na niego dzialalo o rujnowalo psychike.

: 20 paź 2004, 17:43
autor: lizaa
wiedz w takim razie gratuluje Foxy takiego rozwoju sytuacji z bylym... nie jedna by pozazdroscila. nie lawto jest utrzymac dobry kontakt z ex. gratuluje..:)

co do tematu...juz wiem ze trudniej rzucac. ale tak starsznie czlowiek ma brudne rece od wlasnej krwi swej duszy..

: 20 paź 2004, 18:23
autor: Hardcore
lizaa pisze:co do tematu...juz wiem ze trudniej rzucac. ale tak starsznie czlowiek ma brudne rece od wlasnej krwi swej duszy..

kurcze, jak poetycko :)

: 20 paź 2004, 19:56
autor: lizaa
kurcze, jak poetycko

czasem cos madrego i ladnego uda mi sie napisac..