Jak to jest z tą miłością!?
Moderator: modTeam
Nie wiem jakbym zareagowala, nie bylam nigdy w takiej sytuacji...
Mysle, ze sa trzy aspekty
po 1. zauwazylabym wczesniej, ze cos nie gra i staralabym sie jakos to powtrzymac - jak? nie mam pojecia. wtedy bym sie zaczela tym martwic.
po 2. gdyby doszlo do tego, ze jest bardzo bliski - nadal walczylabym
po 3. gdyby juz doszlo do zdrady - droga wolna. Juz pisalam wczesniej - nie mam zamiaru byc zadna deska ratunkowa, gdyby mu sie odwidzialo i do mnie wrocil... Albo sie z kims jest albo nie. Wszelkie pozory sa o kant tylka potluc...
Mysle, ze sa trzy aspekty
po 1. zauwazylabym wczesniej, ze cos nie gra i staralabym sie jakos to powtrzymac - jak? nie mam pojecia. wtedy bym sie zaczela tym martwic.
po 2. gdyby doszlo do tego, ze jest bardzo bliski - nadal walczylabym
po 3. gdyby juz doszlo do zdrady - droga wolna. Juz pisalam wczesniej - nie mam zamiaru byc zadna deska ratunkowa, gdyby mu sie odwidzialo i do mnie wrocil... Albo sie z kims jest albo nie. Wszelkie pozory sa o kant tylka potluc...
natasza pisze:masz racje Sophie, wchodzi w grę jeszcze walka o niego..
Wiesz co, mysle, ze to zalezy od sytuacji. M.in. od tego czy to bylaby tylko czysto fizyczna zdrada, czy moze w gre wchodzilyby uczucia. Kocham go strasznie mocno i bardzo by mnie to bolalo, ale nie dam z siebie robic szmaty. Moze to troche za ostre slowa, ale ja po prostu nie toleruje zdrady. Ma ochote zabawic sie z kim innym? To niech powie i mnie zostawi w swietym spokoju... Owszem, cierpialabym jak nie wiem, ale nie mam zamiaru sie upokarzac i stosowac nie wiem jakich chwytow by go utrzymac. Nic na sile...
Oczywiscie to wszystko to tylko hipotezy, bo jak mowie, nie bylam w takiej sytuacji i na szczescie
Ja też myślałam, co tu poradzić. Rozwiązanie widzę jedno. Jeżeli nie chcesz psuć związku, a myśl o zdradzie i sprawdzeniu, jak to jest z inną, nie daje Ci spokoju (co tak swoją drogą też jest zagrożeniem dla związku), to... zrób to w końcu i miej za sobą. Zdradź ją, ale inteligentnie. Najlepiej na wyjeździe, żeby nikt nigdy się nie dowiedział. I nigdy jej o tym nie mów, tak samo jak o swoich wątpliwościach. Ale uwaga! Gdyby mój facet mi tak zrobił, kopnęłabym w tyłek natychmiast. Dlatego zrób to tak, żeby się nie dowiedziała.
No i zaraz mnie napadną
Tez tego nie pochwalam, potępiam wręcz, ale nie widzę innego rozwiązania.
No i zaraz mnie napadną

mrt pisze:Ja też myślałam, co tu poradzić. Rozwiązanie widzę jedno. Jeżeli nie chcesz psuć związku, a myśl o zdradzie i sprawdzeniu, jak to jest z inną, nie daje Ci spokoju (co tak swoją drogą też jest zagrożeniem dla związku), to... zrób to w końcu i miej za sobą. Zdradź ją, ale inteligentnie. Najlepiej na wyjeździe, żeby nikt nigdy się nie dowiedział. I nigdy jej o tym nie mów, tak samo jak o swoich wątpliwościach. Ale uwaga! Gdyby mój facet mi tak zrobił, kopnęłabym w tyłek natychmiast. Dlatego zrób to tak, żeby się nie dowiedziała.
No i zaraz mnie napadnąTez tego nie pochwalam, potępiam wręcz, ale nie widzę innego rozwiązania.
Tez bym kopnela i drzwi za nim zatrzasnela... Na zawsze.
Moze i dobre to rozwiazanie, ale nie chcialabym byc na jej miejscu, jesli on sie na to zdecyduje...
To ja jeszcze tylko dodam, że u podstaw mojej rady tkwią dwa załozenia:
1. Facet chce isć na bok.
2. Facet chce utrzymać związek.
Przy tych założeniach innej rady nie widzę, a co ja na ten temat, to już osobna sprawa. A zresztą i tak uważam, że coś tu w tym związku nie gra i jak nie zagra, to się rozwali. Jak nie jutro, to za dwa lata.
1. Facet chce isć na bok.
2. Facet chce utrzymać związek.
Przy tych założeniach innej rady nie widzę, a co ja na ten temat, to już osobna sprawa. A zresztą i tak uważam, że coś tu w tym związku nie gra i jak nie zagra, to się rozwali. Jak nie jutro, to za dwa lata.
Po pierwsze to moja dziewczyna już o wszystkim wie... I tu od razu uwaga do osób, które uważają, że rozmowa jest lekarwstem na wsystko: nic nie pomogła właściwie. Jedyne skutki to brak rozmowy na ten temat, bo i co miała powiedzieć i jej płacz. Straszne to było...
I nie mam zamiaru jej zdradzać, to nie w moim stylu. Poza tym pewnie nie umiałbym utrzymać tajemnicy, ja nie z tych. Więc wchodza w gre dwie możliwości, być z nią i cały czas o tym problemie myśleć lub zerwać. Poza tym to jakby tego było mało to sprawa skomplilowała się dla mnei jeszcze bardziej. Chodzi o to ze jak już wcześniej napisalem zaczynam wątpic w to uczucie. Raz myśle ze wytrzymam dla niej, że tylko z nią, ale juz chwile później znów jest tak samo. Totalne niezdecydowanie, huśtawka nastrojów itd. Postanowiłem zrobić sobie od niej przerwę, nie wiem jak długą. Może tydzień, może dwa. Chcę zobaczyć co będę myślał i czuł, czy będę tęsknił. No i nie wyobrażam sobie za bardzo, abym póki co mógł cokolwiek robić z inna, choc i to się z chwili na chwilę zmienai w obie strony. Tyle przeżyć związannych z nią...
Co do jakości naszego seksu, to póki co sam petting był, tak że zarówno ja jak i ona jeszcze tego nie przeżyliśmy. I tu prośba, byście na mnie nei bluzgali, że jak to zorbię, to będę inaczej myślał, wyładuje się itd. Nie. Tu chodzi o to, że ja sie chce wyszaleć, chyba nie jestem gotów do związku. A co do 1ego razu, to miał być już niebawem, lecz ja niepotrafiłbym z nią tego robić ze świadomościa, iż nie wiem jak długo z nią jeszcze będę. Nie chcę jej skrzywdzić. Kurcze dlaczego to takie ciężkie, jestem niezdecydowany gorzej niż kobieta... (bez urazy dla Pań). Mam nadzieję, że ta separacja wyklaruje sytuację... Bo uczucie tęsknoty, chęci bycia z nią przeplata się z chęcią wyszalenia jak to nazywacie, poznaniem smaku życia...
Tomasz, nie myślałem, że to kiedyś powiem, ale przyznaję Ci rację! Takie rozwiązanie naprawdę wiele uproszcza!
I nie mam zamiaru jej zdradzać, to nie w moim stylu. Poza tym pewnie nie umiałbym utrzymać tajemnicy, ja nie z tych. Więc wchodza w gre dwie możliwości, być z nią i cały czas o tym problemie myśleć lub zerwać. Poza tym to jakby tego było mało to sprawa skomplilowała się dla mnei jeszcze bardziej. Chodzi o to ze jak już wcześniej napisalem zaczynam wątpic w to uczucie. Raz myśle ze wytrzymam dla niej, że tylko z nią, ale juz chwile później znów jest tak samo. Totalne niezdecydowanie, huśtawka nastrojów itd. Postanowiłem zrobić sobie od niej przerwę, nie wiem jak długą. Może tydzień, może dwa. Chcę zobaczyć co będę myślał i czuł, czy będę tęsknił. No i nie wyobrażam sobie za bardzo, abym póki co mógł cokolwiek robić z inna, choc i to się z chwili na chwilę zmienai w obie strony. Tyle przeżyć związannych z nią...
Co do jakości naszego seksu, to póki co sam petting był, tak że zarówno ja jak i ona jeszcze tego nie przeżyliśmy. I tu prośba, byście na mnie nei bluzgali, że jak to zorbię, to będę inaczej myślał, wyładuje się itd. Nie. Tu chodzi o to, że ja sie chce wyszaleć, chyba nie jestem gotów do związku. A co do 1ego razu, to miał być już niebawem, lecz ja niepotrafiłbym z nią tego robić ze świadomościa, iż nie wiem jak długo z nią jeszcze będę. Nie chcę jej skrzywdzić. Kurcze dlaczego to takie ciężkie, jestem niezdecydowany gorzej niż kobieta... (bez urazy dla Pań). Mam nadzieję, że ta separacja wyklaruje sytuację... Bo uczucie tęsknoty, chęci bycia z nią przeplata się z chęcią wyszalenia jak to nazywacie, poznaniem smaku życia...
Tomasz, nie myślałem, że to kiedyś powiem, ale przyznaję Ci rację! Takie rozwiązanie naprawdę wiele uproszcza!
pstryk pisze:przerwa zatesknisz wrocisz a potem znow bedziesz mial rozne mysli az sie zakotlujesz
Obawiam sie, ze to bardzo mozliwe.
Ale jest inna opcja - ze pozna kogos i sie zakocha... Tylko czy po jakims czasie znow nie bedzie miec takich dylematow...
Tak czy inaczej, mysle ze przerwa to najlepsze rozwiazanie w tej chwili.
Tęsknię to już teraz, a widziałem się parę godzin temu. Po to ten okres separacji ma być 2 tygodnie, by ewentualna tęsknota zdążyła ustąpić, a jeżeli kocham faktycznie, to nie przestanę...
Jak już się wyszaleję to pewnie nie, a jeśli tak to będę zmuszony tak błądzić aż dylematów nie będzie...Tylko czy po jakims czasie znow nie bedzie miec takich dylematow...
Apacz pisze:Tęsknię to już teraz, a widziałem się parę godzin temu. Po to ten okres separacji ma być 2 tygodnie, by ewentualna tęsknota zdążyła ustąpić, a jeżeli kocham faktycznie, to nie przestanę...Jak już się wyszaleję to pewnie nie, a jeśli tak to będę zmuszony tak błądzić aż dylematów nie będzie...Tylko czy po jakims czasie znow nie bedzie miec takich dylematow...
Dobrze zrozumialam, ze masz zamiar sie wyszalec przez te 2 tygodnie?
Czyli co? Kilka akcji "w sam raz na raz" (jak to mowi moja kumpela) i uwazasz ze problemy znikna?
Ech...
Źle zrozumiałaś. Przez te 2 tygodnie mam czas się zastanowić co dalej ze związkiem. Czy go kontynuować. Jeżeli na kontynuację się zdecyduję, to zrobię wszystko by w wierności wytrwać. Najwyżej bede namawiał dziewczynę na trójkącik, choć myśle ze łatwiej namówie wykładowce na studiach by dał mi zaliczenie za ładny uśmiech
A jeżeli stwierdzę, że koniec ze związkiem to sie zacznie. Choć myśle, że jako takie kontakty z innymi dziewczynami możnaby nawiązać wcześniej, zobacze czy będę w stanie i jak daleko zajść.

A jeżeli stwierdzę, że koniec ze związkiem to sie zacznie. Choć myśle, że jako takie kontakty z innymi dziewczynami możnaby nawiązać wcześniej, zobacze czy będę w stanie i jak daleko zajść.
No i wylazło szydło z worka. Już wiemy przynajmniej, co było nie tak. Ciekawe, co zostało: miłość czy przyzwyczajenie. Miłość to na moje oko nie. A jak przyzwyczajenie, to do następnej też się idzie przyzwyczaić. Związek się chyba wypalił
A co do trójkąta, to mój facet stwierdził, że to najlepszy pomysł zanim to napisałeś. I tak się zastanawiałam: dać juz w łeb czy jeszcze poczekać...

A co do trójkąta, to mój facet stwierdził, że to najlepszy pomysł zanim to napisałeś. I tak się zastanawiałam: dać juz w łeb czy jeszcze poczekać...
To się okaże co będzie. Obecnie mam w sobie taki mętlik nastrojów i uczuć, że właściwie niczego nie jestem pewien. Wiem tylko, że chcialbym wiedzieć jak to jest z inną i już niekoniecznie musi chodzić o sam seks, tylko w ogóle, bo zdaję sobie coraz bardziej sprawę z tego, iż tego typu doświadczenia są potrzebne...
Pewnie, że dziwny. Ale to zależy od konstrukcji danej osoby, hmm...stopnia dojrzałości emocjonalnej?
Nie wyobrażałem sobie przez 4,5 roku związku jak może być z inną. Żeby tego było mało to dopiero z Nią seks nabrał kolorów
Nawet miesiąc po rozstaniu nie mogę spojrzeć na inne, ale to szok. Szok mija
Nie wyobrażałem sobie przez 4,5 roku związku jak może być z inną. Żeby tego było mało to dopiero z Nią seks nabrał kolorów
Nawet miesiąc po rozstaniu nie mogę spojrzeć na inne, ale to szok. Szok mija

Apacz pisze:Chce zaznać seksu z kilkoma partnerkami, by potem bedac 80 latkiem nie pluć sobie w twarz, by poszerzać horyzonty itd...
to sie nazywa "enjoy life" tak 3mac i podazaj do celu a go osiagniesz, teraz sobie juz pluje w brode czemu tego a tamtego niezrobilem...
we'll fight, we'll bleed.
Don't try to come to preach over us and
over me, we're children of decadence,
we're right, we're real, we will fight, we'll bleed,
we're mothafucking dying breed!
Don't try to come to preach over us and
over me, we're children of decadence,
we're right, we're real, we will fight, we'll bleed,
we're mothafucking dying breed!
Wiecie co? Po przemyśleniach doszedłem do wniosku, że są dwa powody takiej, a nie innej sytuacji.
1. Nie jestem pewien uczucia, mam mętlik i jestem zdezorientowany
2. Ponieważ właściwie mało w życiu dziewczyn poderwałem, właściwie to możnaby je policzyć na palcach jednej ręki, to chcę sobie udowodnić, że potrafię. Chcę się dowartościować, poznać jak to jest zarwać dziewczyne ot tak sobie dla sportu, zobaczyć jak to jest z inną...
O to chodzi.
1. Nie jestem pewien uczucia, mam mętlik i jestem zdezorientowany
2. Ponieważ właściwie mało w życiu dziewczyn poderwałem, właściwie to możnaby je policzyć na palcach jednej ręki, to chcę sobie udowodnić, że potrafię. Chcę się dowartościować, poznać jak to jest zarwać dziewczyne ot tak sobie dla sportu, zobaczyć jak to jest z inną...
O to chodzi.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 345 gości