Olivia pisze:Ale jeśli okazuje się, że wyjazd wcale nie był jedynie w męskim gronie i są podejrzenia, że On nie zabrał swojej dziewczyny z jakichś nie do końca jasnych powodów, to powinna zaświecić się lampka ostrzegawcza...
Zgadza się.
Poza tym, lampka ostrzegawcza powinna jej się zapalić, gdy przestali ze sobą szczerze rozmawiać, bo to jest prawdziwy powód do smutku. Wszystko da się rozwiązać, jak się chce.
W 1 roku naszego związku z K. zaplanowaliśmy osobno wakacje. On był ze swoimi kuplami, ja ze swoimi znajomymi. Zero pretensji, czysty układ. Tylko, że tęskniliśmy za sobą to duży minus tamtej sytuacji.
Tak samo teraz chcę w wakacje z koleżankami wyjechać na weekend. Czuję się zobligowana do poinformowania narzeczonego gdzie, z kim i kiedy. Ale tak samo, jak on mnie, nie będę pytała o zgodę, bo nie na takich zasadach budowaliśmy nasz związek.
I tak sobie myślę, że mieliśmy taką sytuację, że on poszedł na imprezę sam, a część jego kolegów z dziewczynami. Widać miał ochotę bawić się sam

Często ludzi to dziwi, że tak można. Byłam jakiś czas temu na imprezie z koleżanką i bawiłyśmy się trochę z jej znajomymi, trochę z moimi. Spotkałam kumpli K. ( z którymi nie widzimy się często) i pierwsze co to się pytają, czy się rozstaliśmy/pokłóciliśmy
