Sama pożyczam często od kogoś i komuś. Sama sytuacja często jest niezręczna jak ktoś potrzebuje kasy, więc jeśli pożyczam - nie komentuje, nie dopominam się, nie przypominam na każdym kroku, że pożyczyłam, nie robię z tego problemu. Jak jestem winna - oddaje kiedy mam, analogicznie.
Natomiast, w sytuacji kiedy jakaś relacja mi się rozpada, przyjaźń, czy nie wiem, krótki związek - raczej podliczam i oddaję, mimo, że czasem facet na to nie zasługuje i, że właściwie to nie była pożyczka tylko np. opłaty za benzynę, bo często mnie gdzieś woził.
Wujo Macias pisze:ministrowa ma racje, pozyczanie testuje czlowieka i czasami dziwnie sie czulem widzac, o jakie durne kwoty niektorzy potrafili sie pozrec. Unikam jak ognia, ale najblizszym znajomym pozycze, jesli bede mial.
to kwestia charakteru, nigdy nie robiłam problemu o durne kwoty, niektórzy robią. Ale w sumie nigdy nie pożyczylam komuś więcej niż 500 zł, a sama chyba więcej niż 200. ala honor? dobre wrażenie? nie wiem, moim zdaniem, celowo niehonorowy nikt być nie chce, wszystko zależy od ludzi.
jak dałeś jej kasę, bo potzrebowała, to ja bym się o nią po roztaniu - nie dopinała.