Uważaj.
Ja miałem raz taki motyw:
Obchodziliśmy trzecią rocznicę, jest miło, romantycznie w pewnej knajpce. Potem wróciliśmy do domu, połozylismy się, przytulilismy się do siebie mocno i tak leżymy... Dzwoni telefon. Siostra dzwoni, że ją szef gnębi i takie tam sprawy. Skończyła się rozmowa - nastrój prysł. Bo przecież ona taka biedna, tak ją gnębią. Moja zaczęła się nad nią użalać.
A potem zamiast jakoś spędzić razem ten wieczór, ona wolała iść se poczytać książkę...
Neco uważaj - bo gdy zaczniesz już wygrywać z jej siostrą. Kiedy Twoja zacznie bardziej na Ciebie patrzeć niż na nią, to wtedy ta siostra uderzy w jakiś najsłabszy punkt. I albo Twoja dziewczyna nie da się na to nabrać, albo znów się popieprzy.
Mieliśmy brać ślub. Przed ślubem zamieszkaliśmy razem. Było git. Do czasu aż się jej siostra nie zaczęła wpier.dalać do naszego życia ze swoimi radami. I tak pamiętam do dziś hasło "bo ona taka mądra, stwierdziła, że jak się mieszka ze sobą przed ślubem, to się przestaje myśleć o ślubie". I jak widać, okazało się to trafnym uderzeniem...

Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.