A to niespodzianka... myślałem, że zainteresowanie ze strony forum już dawno umarło.
Jak jest? Chyba bez zmian... przyszły wakacje, nie widujemy się. Kontakt? Dostałem od niej ostatnio SMS-a z życzeniami imieninowymi. Dla mnie był to prawdziwy szok, bo nigdy o mnie nie pamiętała... czy to imieniny, czy urodziny, czy jakakolwiek inna okazja. Tak się składało, że wkrótce potem ona też obchodziła to samo święto co ja, więc cóż - wysłałem życzenia, choć uprzednio tego nie planowałem z wiadomych przyczyn.
A pod koniec września ma urodziny...
Dyskretna wojna o kobietę
Moderator: modTeam
Coś mi się wydaje,że w momencie kiedy ją poznałeś,miała chłopaka lub poznała go na wakacjach.Miała dwóch konkurentów więc "pojechała" na dwa fronty.W końcu wybrała tego drugiego.No cóż,ja bym na Twoim miejscu odpuścił.Pozdrowiania
jesli czlowiek nie sprobje bedzie mial do siebie zal cale zycie. jesli ma sie sile by wlaczyc to wlasnie to trzeba robic. i skoro Drogi Wieslawie dales tutaj taki wniosek to dziwia mnie Twoje problemy..., tak , tak , forum jest po to by pomagac...i przepraszam za te niepotrzebne 3 grosze w tym temacie.
"szczescia nie kupisz gdy klopoty pietrza sie po sufit"
W takich sprawach trudno coś zaradzić... ale ta historia wksazuje na pewną cechę kobiet (nie wszystkich mam nadzieję), która jest bardzo nieprzyjemna, a mianowicie - dziewczyna nie mówi prosto z mostu czego chce, na czym stoi itp. Tak jak napisane jest w tej histori, próbuje facetowi "na około" pokazać, że chce się go pozbyć, albo zsunąć na dalszy plan. Robi to w ten sposób być może dlatego, że chce aby wszystko odbyło się łagodnie i "humanitarnie" nie raniąc drugiej osoby. Z natury jestem też taki, że nie poddaję się nawet jeśli nadzieja na odwrócenie sytuacji jest znikoma. To klasyczna walka rozumu z sercem. Chociaż jeśli dziewczyna ma chłopaka i od razu tego nie mówi to jest z jej strony nie w porządku. Nie wiem czy warto robić tu jakiś "wywiad", ona i tak się w tym zorientuje a wtedy będzie to już totalna ruina. Lepiej już zostać normalnym kumplem i kumpelą niż zrywać to na zasadzie jakiejś zemsty. Jestem obecnie w podobnej sytuacji. Dziewczyna, którą poznałem nie ma wprawdzie chyba innego faceta (poprzedni jej związek zawalił się - powiedziała mi o tym) ale w pewnym momencie powiedziała, że woli aby nasze spotkania były tylko koleżeńskie... bardzo mnie to uderzyło, ponieważ powiedziałem jej że się w niej zakochałem. To że nie chce się angażować w następny związek może być zrozumiałe: uczucie z poprzedniego może jeszcze trwać i nie da się po prostu skoczyć "z kwiatka na kwiatek". Mimo wszystko bardzo się lubimy, nasze rozmowy są szczere, powiedziała że nie chce abyśmy zrywali ze sobą. Nie mniej jednak bardzo cierpię z tego powodu, czuję jakby postawiono przede mną jakąś barierę, szybę przez którą się widzimy ale nie możemy nic więcej zrobić... 

Niestety też tą cechę zauważyłem. Dla mnie to nie jest usprawiedliwienie, że "owijam w bawełnę bo nie chcę zranić"... i tak się rani i sądzę, że bardziej poważnie, niż gdyby się od razu powiedziało jak jest. Ja w tym widzę najzwyklejsze tchórzostwo i nic więcej - żaden argument (gadki w stylu "nie jestem gotowa") mnie nie przekonuje i nie przekona. Tak w końcu jest najłatwiej - wykręcać się, wykręcać, a potem powiedzieć, że to wszystko Twoja wina, bo nie zrozumiałeś "jednoznacznych" aluzji.
Czasem zastanawiam się, jak by to było, gdyby wraz z początkiem roku jej się nagle wszystko "odwidziało" i próbowała odzyskać ze mną kontakt (choć nie widzę jej w roli kogoś, kto mógłby się o mnie starać w jakimkolwiek tego słowa znaczeniu). Pierwsze, co wtedy widzę, to jak ją "opierdzielam" z góry na dół... choć sam nie wiem za co. Może z powodu urażonej, męskiej ambicji? Trudno powiedzieć. No ale tak czy siak jest to tylko zwykłe gdybanie.
Czasem zastanawiam się, jak by to było, gdyby wraz z początkiem roku jej się nagle wszystko "odwidziało" i próbowała odzyskać ze mną kontakt (choć nie widzę jej w roli kogoś, kto mógłby się o mnie starać w jakimkolwiek tego słowa znaczeniu). Pierwsze, co wtedy widzę, to jak ją "opierdzielam" z góry na dół... choć sam nie wiem za co. Może z powodu urażonej, męskiej ambicji? Trudno powiedzieć. No ale tak czy siak jest to tylko zwykłe gdybanie.
moze byc roznie. moze sie zdazyc sytoacja jaka opisales..ale moze rowniez byc zupelnie inaczej.. dziewczyna moze Cie na korytarzu nie poznac.choc tego Ci nie zycze.uwazam tylko ze gdyby chciala to w tej chwili byloby zupelnie inaczej..
kazdy jak czegos chce to potrafi dazyc do celu.. a tu tego nie widac. wyjedziesz za chwile , poznasz nowych ludzi.. byc moze tam "piekna dziewczyne zobaczysz"...
kazdy jak czegos chce to potrafi dazyc do celu.. a tu tego nie widac. wyjedziesz za chwile , poznasz nowych ludzi.. byc moze tam "piekna dziewczyne zobaczysz"...
"szczescia nie kupisz gdy klopoty pietrza sie po sufit"
"Piękną dziewczynę zobaczyłem" i to dziś... jak grała na wiolonczeli.
Poznawać mnie na korytarzu raczej będzie... gdyby miało być inaczej, to z pewnością nie dostałbym SMS-a na imieniny. Na nic więcej nie liczę. Wściekam się na samą myśl, że znowu będę musiał ją oglądać... a to zacznie się już w poniedziałek. Jestem zły. Zły na nią... i może trochę na siebie, że to się tak potoczyło. A przede wszystkim mam do niej bardzo duży żal za to, że była ze mną nieszczera... i żal ten nie minie mi tak prędko - o ile w ogóle.
Poznawać mnie na korytarzu raczej będzie... gdyby miało być inaczej, to z pewnością nie dostałbym SMS-a na imieniny. Na nic więcej nie liczę. Wściekam się na samą myśl, że znowu będę musiał ją oglądać... a to zacznie się już w poniedziałek. Jestem zły. Zły na nią... i może trochę na siebie, że to się tak potoczyło. A przede wszystkim mam do niej bardzo duży żal za to, że była ze mną nieszczera... i żal ten nie minie mi tak prędko - o ile w ogóle.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 317 gości