Nanusia pisze:Nie raz sie zaczyna od małej kłótni,a potem przerasta w wielką z czego często dochodzi do rozstania
No niezb yt. Ja tu pisze o normalnych malych kltoniach. Bo jesli dwoje ludzi ma miedzy soba tak zle zeby z powodu nawet duzej klotni sie rozstac to nie powinni b yc razem.
jamaicanflower pisze:często krzyczy, tak, że łzy napływają do oczu, a po 5 minutach tak, jakby nic się nie stało zaczyna rozmowę.
Jak ja zupelnie.
TedBundy pisze:nie ma czegoś takiego jak zdrowa kłótnia

Chyba w Twoim ukladzie tylko
jamaicanflower pisze:Z kolei, jak Promyczek lekko podniesie głos, to natychmiast staję się niewinnym dzieckiem, które ktoś niesłusznie skarcił, oczka mam mokre, czuję się strasznie niekochana i trzeba mnie długo pocieszać ;DD Nienawidzę krzyku.
To podobnie do mnie. Choc nie zawsze. Czasem mnie krzyk uspokaja, a czasem jest pstryczkiem zapalnym do pokazania ze ja sie bardziej drzec umiem. Ale to raczej nie z moim z kolei.
TedBundy pisze:i spokoju.
No chyba ze dla kogos on nie jest priorytetem...
Wiecie co jest najbardziej irytujaca rzecza? Jak taki choleryk jak ja sie wkurzy i ktos mu sie smieje prosto w twarz. U mnie wtedy prawie dochodzi do rekoczynow

[to tak poza zwiazkiem bo moj wie ze tak sie nie robi dla wlasnego dobra

].
Ja nie widze powodu walki z cholerycznoscia. Z agresja tak. Juz sie na nia leczylam i dobrze mi poszlo.

Od bardzo dawna nie mialam furii takiej jak miewalam kiedys.
Poza tym z ostatnich badan jakie na sobie ro bie wylazi mi cholera obraz i tak najmniej ciekawy.
Podsumowujac rozne testy, ktore mialam: choleryczka, egocentryczka, do niczego sie nie poczuwajaca, zrzucajaca wine za swoje czyny na caly swiat, nigdy na siebie, ktora ma w dupie ludzi i ich problemy. Zdolnosc empatii najmniejsza w skali jaka byc moze
