Zazdrość
Moderator: modTeam
http://zdrowie.onet.pl/1365070,2041,,,, ... logia.html
Spodobał mi sie tem artykuł, może spodoba się i Wam.
Przede wszystkim pozwala na chwilkę namysłu nad tym, że nic nie dzieje się bez przyczyny i że czasami warto zajrzeć komuś głębiej do gardła.
Spodobał mi sie tem artykuł, może spodoba się i Wam.
Przede wszystkim pozwala na chwilkę namysłu nad tym, że nic nie dzieje się bez przyczyny i że czasami warto zajrzeć komuś głębiej do gardła.
"Można być w kropli wody światów odkrywcą. Mozna wędrując dookoła świata przeoczyć wszystko."
Zazdrośnik powinien raczej zastanowić się nad sobą. Dręczy go tłumione pragnienie zdrady, spychane do podświadomości. I przerzuca je na drugą osobę - pisze. Innymi słowy, w zazdrośniku drzemią utajone żądze niewierności i ochota na skok w bok. Zazdrośnik urządza scenę wtedy, kiedy nie radzi sobie ze światem wewnętrznych przeżyć.
No i ja tak cos czułam, ze oni tak swoja miara patrza, że obwiniaja innych o to co jest gdzies w nich i nie moze wyjśc. chociaz chyba nie zawsze jest takie podłoze tej zdrady
a to zdanie mnie rozsmieszyło
Żeby lepiej poznać ten mechanizm, należałoby wrócić do przeżyć z wczesnego dzieciństwa, zanim jeszcze doczekaliśmy się rodzeństwa.
bo co jesli to czytajacy jest najmłodszy, taki to od zawsze miał rodzenstwo, albo jest jedynakiem
Nie mówiąc już o przypadkach, kiedy wystawiając partnera na najcięższą próbę, rzucamy go w ramiona innej osoby, mówiąc "ja wiedziałem/ wiedziałam, że tak będzie…".
u mnie prawie pewne, że od osoby przesadnie zazdrosnej bym odeszła, nie wiem czy odeszła i była sama, czy poszukała pocieszenia w ramoinach innego, Jesli mój zwiazek z zazdrtosnikiem nie był na tyle zaawansowany, że nie kochała bym go, to mysle, ze niedługo potem znalazła bym innego.
Dzindzer pisze:u mnie prawie pewne, że od osoby przesadnie zazdrosnej bym odeszła
Czas zdać sobie sprawę, że takie zachowanie potęguje piętno zazdrośnika. Druga osoba, tak zwana ofiara zazdrośnika powinna mu pomóc, a nie odwracać się plecami. Tłumaczyć, że nie ma powodów do zazdrości, że jest się w porządku, jeśli nie skutuje to namówić na rozmowę ze specjalistą. Bo w końcu zyje się w związku, po to by żyć razem. Ale może ja zapominam o tym, że każdy z nas tak naprawdę jest egoistą?
"Można być w kropli wody światów odkrywcą. Mozna wędrując dookoła świata przeoczyć wszystko."
natasza pisze:Druga osoba, tak zwana ofiara zazdrośnika powinna mu pomóc, a nie odwracać się plecami. Tłumaczyć, że nie ma powodów do zazdrości, że jest się w porządku, jeśli nie skutuje to namówić na rozmowę ze specjalistą.
ale ile mozna. zwłaszcza jesli jeszcze sie nie kocha. Nie zniosła bym kontroli i scen.
natasza pisze:Bo w końcu zyje się w związku, po to by żyć razem
Tylko jest takie małe ale, taka zazdrosc nie wyłazi po wielu miesiacach bycia razem, ale znacznie wczesniej, a ja potrzebuje duzo czasu by pokochać. więc nie była bym w stanie stworzyc zwiazku z osoba przesadnie zazdrosna, nie mam misji prostowania skrzywionych charakterów własnym kosztem
natasza pisze:Gorzej jak Ciebie kiedyś skrzywi życie, a ludzie w okół Ciebie bedą patrzeć na własne korzysći i koszty.
zycie mi nakopało, ale skrzywić sie nie dałam.
Piszesz tak jak byś potepiała to, że z przesadnie zazdrosnym związku nie stworze, że nie bede sie otwierac maksymalnie, że zanim pokocham to odejde. Nie mam zamiaru poswiecac sie dla kogos kogo nie kocham
A nie myślicie, że zazdrość jest tak naprawdę przykrywką niskiego poczucia wartośći???
oprócz oczywiście sytuacji braku zaufania
Ja chorowałam na zazdrość, gdy czułam, że to mnie dużo bardziej zależy. Gdy dostawałam sygnały, że nie jestem tak kochana jak tego potrzebowałam...czułam się nie warta tej miłości i paranoicznie zazdrosna...
teraz, gdy czuję się potrzebna i kochana problem zniknął. ufam tej drugiej osobie i nie ma zazdrości
oprócz oczywiście sytuacji braku zaufania
Ja chorowałam na zazdrość, gdy czułam, że to mnie dużo bardziej zależy. Gdy dostawałam sygnały, że nie jestem tak kochana jak tego potrzebowałam...czułam się nie warta tej miłości i paranoicznie zazdrosna...
teraz, gdy czuję się potrzebna i kochana problem zniknął. ufam tej drugiej osobie i nie ma zazdrości
Pod Gwiazdą będę czekać
Zawołam i dostanę odpowiedź
Zawołam i dostanę odpowiedź
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
- WrednyPesymista
- Zaglądający
- Posty: 19
- Rejestracja: 17 cze 2006, 20:45
- Skąd: Z Wredności
- Płeć:
Generalnie to zazdrość niczego dobrego do związku nie dodaje, tak jak i jej brak zresztą - są całkowicie obojętne. Chyba że ktoś ma jakąś traumę i na najmniejszy objaw zazdrości reaguje wysypką, ewentualnie kiedy zazdrość nie daje człowiekowi żyć (nawet nie wiadomo, któremu bardziej).
Ale... No właśnie. Jesteśmy z natury tak próżni, że odrobiną zazdrości z drugiej strony niesamowicie potrafimy się dowartościowywać. Skoro tak, to dlaczego sobie żałować?
Ale... No właśnie. Jesteśmy z natury tak próżni, że odrobiną zazdrości z drugiej strony niesamowicie potrafimy się dowartościowywać. Skoro tak, to dlaczego sobie żałować?
Myślę, że jestem na tyle silna, że i chorobliwa by mi straszna nie była. Po części to od nas zależy, jak niszczącą siłą w związku jest zazdrość. Owszem, można zwalić problemy na chorobliwą zazdrość partnera, ale czy to do końca fair? Bo może to też kwestia tego, że my sobie z nią poradzić nie umiemy? Sobie i jemu?Lina pisze:ale w rozsądnych granicach. a my tu o chorobliwej rozmawiamy...taka nie tylko niszczy osobą będącą przedmiotem zazdrości jak i zazdrośnika. układ chory i dość niebezpieczny
mrt pisze:Owszem, można zwalić problemy na chorobliwą zazdrość partnera, ale czy to do końca fair
Ja zwalam na swoją chorobliwą zazdrość...
fakt, że to było po zdradzie, jak się później okazało nie ostatniej, ale to zazdrość wykończyła mnie bardziej niż cokolwiek innego. poczucie bezsilności w stosunku do siebie. tego, że zmieniasz się w szalejącego w histerii potwora...
i tak szczerze wyleczyłam się...ale już z innym człowiekiem
NIE MA MIŁOŚCI BEZ ZAUFANIA - a jego brak rodzi zazdrość
Pod Gwiazdą będę czekać
Zawołam i dostanę odpowiedź
Zawołam i dostanę odpowiedź
Tak szybko udało Ci się zaufać? A może jeszcze jesteś w tym pierwszym lub drugim stadium, kiedy to prehistoria znać o sobie nie dała? Obawiam się, że kiedy zaczniesz budować konkretną przyszłość z tym facetem (jeśli tak będzie), demony wrócą. Bo uświadomisz sobie, że to cholernie poważnia sprawa i... zaczniesz znów się bać.Lina pisze:Ja zwalam na swoją chorobliwą zazdrość...
fakt, że to było po zdradzie, jak się później okazało nie ostatniej, ale to zazdrość wykończyła mnie bardziej niż cokolwiek innego. poczucie bezsilności w stosunku do siebie. tego, że zmieniasz się w szalejącego w histerii potwora...
i tak szczerze wyleczyłam się...ale już z innym człowiekiem
NIE MA MIŁOŚCI BEZ ZAUFANIA - a jego brak rodzi zazdrość
mrt pisze:A może jeszcze jesteś w tym pierwszym lub drugim stadium, kiedy to prehistoria znać o sobie nie dała?
obawiam się, że tak...ale na razie nie mam powodów do obaw więc ich sobie na siłę nie wymyślam

a co do poważnej przyszłości to w sumie bardziej ją widzę terza po kilku miesiącach niż kiedykolwiek widziałam tam przez 5 lat...
Pod Gwiazdą będę czekać
Zawołam i dostanę odpowiedź
Zawołam i dostanę odpowiedź
mrt pisze:A to akurat chyba normalne i do dziś nad tym z podziwu wyjść nie mogę - że tam ciągle miałam wątpliwości, a tu brak
To tylko życzyć szczęścia...i nie szukać problemów na siłę, bo jak się bardzo chce to się zawsze coś znajdzie, a potem rozdmuch do gigantycznych rozmiarów...powodzenia w tym nowym lepszym życiu

Pod Gwiazdą będę czekać
Zawołam i dostanę odpowiedź
Zawołam i dostanę odpowiedź
Lina pisze:A nie myślicie, że zazdrość jest tak naprawdę przykrywką niskiego poczucia wartośći???
ja nie mysle, ja to wiem
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
mrt pisze:Jesteśmy z natury tak próżni, że odrobiną zazdrości z drugiej strony niesamowicie potrafimy się dowartościowywać.
nie wiem, ale nawet odrobina zazdrosci nie karmi mojej próznoci. Jakos na moja wrodzanoa próznośc i egocentryzm nie działa
mrt pisze:Bo może to też kwestia tego, że my sobie z nią poradzić nie umiemy? Sobie i jemu?
ja bym sobie nie umiała poradzic i bym nie chciala
Re: Chorobliwa zazdrość
Kamilssj pisze:Witam, mam problem chodzi wlasciwie o zazdrość i to chorobliwą. Męczy mnie to strasznie i szukam sposobu jak od tego uciec. Nie pomagają kumple, imprezy, hobby caly czas przesladuja mnie mysli "co ona teraz robi moze zdradza" Jestem całkowicie niepewny jej uczuć ona mówi mi ze kocha troszczy sie o mnie ale jak sie nie widzimy jakiegoś dnia znowu to samo nie idzie skupić się na niczym. Ona jest naprawde ladna dziewczyną moze z tad te moje glupie mysli ze należy jej sie lepszy. Czasami mam ochote sprawdzić jej telefon poczte e-mail archiwum gg ale to naruszenie jej prywatności. Jestem z nia dwa lata po miesiecznym kryzysie, rozstalismy sie bo dobila nas rutyna (zeby byl mniej zazdrosnym widywalismy sie codziennie po 8 godzin) jak wruce to takiego myslenia jak dawniej to rutyna calkowicie zbije nas zwiazek. Jak sobie z tym poradzic?
ehh tez bylem chorobliwie zazdrosny o dziewczyne z ktora bylem.. podobnie myslalem ze moze mnie zdradzac itp.. zaczalem sie dziwnie zachowywac w stosunku do niej.. przez to wszystko zaczelo sie psuc

Dzindzer pisze:zycie mi nakopało, ale skrzywić sie nie dałam.
Najwidoczniej za mało Cię skopało, by mogło Cię skrzywić.
Dzindzer pisze:iszesz tak jak byś potepiała to, że z przesadnie zazdrosnym związku nie stworze, że nie bede sie otwierac maksymalnie, że zanim pokocham to odejde. Nie mam zamiaru poswiecac sie dla kogos kogo nie kocham
Nie, nie potepiam, bo to Twoja sprawa. Tylko mam wrażenie że prezentujesz postawę drewniaka, który z jakiegoś powodu chodzi jak wypada, który nie będzie z kimś, kto jest zazdrosny. Jest się z kimś, a nie dla jakiegoś powodu. Taka moda się pojawiła na niezlaeżność, na brak zazdrości, na bycie chłodnym. To tak jakby poruszanie sie po wyznaczonej ścieżce. A po co? Ja wolę swoją własną, wolę zaangażować się jak dzikus i nie patrzeć na to, czy ta cecha charakteru mnie zniszczy, czy ten problem wyrzuci mnie z trasy. Przecież związek to ja i ktoś, czyli wszystko zależy od nas. A odwracać się od kogoś, bo ma problem, a mnie to może dotknąć? Egoizm i próżności jak to pieknie Mrt ujęła. Piszesz, że nie otwierasz się od razu, że kochasz dopiero po jakimś czasie. Wszystko może być, ale jak ostrożnie zaczynasz układać sobie swój świat z innym mężczyzną, to może warto mu dać coś więcej, a nie był wyblakłym i zimnym człowiekiem. Bo dla mnie to takie troche nie pojete być z kimś, ale go nie kochać . Ale skoro juz tak to dla mnie to normalne że bedąc z nim dążycie do kochania. Bo chłodną suką to ja mogę być do jakiś fałszywych larw, moich koleżanek, ale do człowieka, z którym zyję? Poza tym będąc z kimś akceptujesz go, zmieniasz go po części, to logiczne, ale go akceptujesz. Nie podobają mi się zimne kalkulacje w stylu "nie chcę być z kimś, kto będzie zazdrosny".
Pozdro.
"Można być w kropli wody światów odkrywcą. Mozna wędrując dookoła świata przeoczyć wszystko."
natasza pisze:Taka moda się pojawiła na niezlaeżność, na brak zazdrości, na bycie chłodnym
całe zycie starałam sie byc niezalezna, od dziecka. Jak jestem kochana ufam komus to nie mam podstaw do bycia zazdrosna. Raz byłam w zwiazku w którym on był cholernie zazdrosny, kłótnie o wszystko, nikt nie miał na mnie prawa patrzec, a jak sie usmiechnęłam do kogos to wrzeszczał na mnie. wtedy chciałam go zmieniac, tłumaczyłam, pokazywałam, że jest naj, przestałam sie odzywac wśród ludzi, nigdzie sama nie chodziłam. Nigdy juz takiego piekła sobie nie zgotuje. Nie mówie tu o małych przejawach zazdrosci, czy zazdrosci uzasadnionej, bo to moge znieśc.
a chłodna nie jestem, a czasami chciała bym byc chłodna i opanowana.
natasza pisze:est się z kimś, a nie dla jakiegoś powodu.
tak to mozna jak sie kocha, jak sie jest pewnym czego sie chce dalej. Ja mówie o poczatkowej fazeie znajomosci, o czasie kiedy zaczynam kogos poznawac. Kiedy wchodzi w gre najwyzej zauroczenie.
natasza pisze:Ja wolę swoją własną, wolę zaangażować się jak dzikus i nie patrzeć na to, czy ta cecha charakteru mnie zniszczy, czy ten problem wyrzuci mnie z trasy.
a ja zanim sie z kims zwiaze mysle, ahy i ochy mózgu mi nie wyłaczaja. Wiem, że sa cechy których w zyciu nie zaakceptuje. Dlatego nie wiaze sie z tymi którzy je maja.
natasza pisze:Przecież związek to ja i ktoś, czyli wszystko zależy od nas
w teorii na pewno, w długim zwiazku raczej tak, ale nie w pierwszych kilku miesiacach. Czy ja gdzies napisałam, ze taka postawa zacznie mi przeszkadzac po roku dopiero, nie mi to by przeszkadzało od poczatku, od kilku przejawów chorej zazdrosci
natasza pisze:A odwracać się od kogoś, bo ma problem, a mnie to może dotknąć? Egoizm i próżności jak to pieknie Mrt ujęła
czyli jestem prózna egoistka, bo nie chce prostowac charakteru kogos kogo znam ledwie trzy miesiace. Dziekuje za taka ocene, mam inne mniemanie o sobie
natasza pisze:Bo dla mnie to takie troche nie pojete być z kimś, ale go nie kochać .

Ja nie mam zdolnosci, umiejetnosci kochac po miesiacu, moge sie jedynie zakochac. Nie rozumiesz, że miłosc przychodzi z czasem. a nie kochac nie jest równoznaczne z nic do niego nie czuc
natasza pisze:Poza tym będąc z kimś akceptujesz go, zmieniasz go po części, to logiczne, ale go akceptujesz
jesli decyduje sie, że chce stworzyc z nim powazny zwiazek to tak, ale na takie rzeczy nie decyduje sie po9 trzech miesiacach
natasza pisze:Nie podobają mi się zimne kalkulacje w stylu "nie chcę być z kimś, kto będzie zazdrosny".
a kalkulacje nie chce z kims byc kto wiadomo, że bedzie zdradzał/bił/ponizał/upijał sie ile wlezie/tu wpisz co chcesz
I nie chodzi mi o ludzi którzy sa w sposób rozsadny zazdrosni ale chorobliwie
Dzindzer pisze:zyli jestem prózna egoistka, bo nie chce prostowac charakteru kogos kogo znam ledwie trzy miesiace. Dziekuje za taka ocene, mam inne mniemanie o sobie
Dla mnie jestes trochę, ale to chodzi o konkretą kwestie, a nie całe zycie od 9 do 99 roku zycia.
Dzindzer pisze: kobieto Ty kochaz od razu po pierwszym spotkaniu tak
Ja nie mam zdolnosci, umiejetnosci kochac po miesiacu, moge sie jedynie zakochac. Nie rozumiesz, że miłosc przychodzi z czasem. a nie kochac nie jest równoznaczne z nic do niego nie czuc
Małe nieporozumienie z tym zakochaniem i kochać, ale tego nie będę tłumaczyć. Miej poczucie, że sobie z kogoś dobrze zażartowałaś, a co;)
Jedno tylko dodam, że nie potrafiłabym być z kimś ot tak i czekać na pojawienie sie miłości. Albo iskrzy i jedziemy z koksem, albo nic miedzy nami się nie wydarzyło. I nie pisz mi czasami postu z gratulacjami, że łatwo się zakochuje, bo tylko raz posikrzyłam.
Mamy po prostu inne podejście do sprawy i tak naprawdę nie wiemy która postawa jest lepsza. Może ja ze swojej naiwnością skorzystam, a może sie przejadę. Ale ograniczac się nie chcę. A skoro angażujesz się w kogoś po jakimś czasie, to tymbardziej mi trudno uwierzyć, że nie robisz tego z wiekszym rozsądkiem niż np. ja, a zazdrośc może pojawić się i po 5 latach, wiec jak można wtedy odwracać się tyłkiem to ja tego po prostu nie rozumiem.
Twoje zdrowie <browar>
"Można być w kropli wody światów odkrywcą. Mozna wędrując dookoła świata przeoczyć wszystko."
natasza pisze:Dla mnie jestes trochę,
a z troche sie zgodze. Zreszta troche to chyba wiekszosc ludzi jest. Poza tym u mnie jest to w normie, panuje nad tym i mi tak w sumie dobrze
natasza pisze:Miej poczucie, że sobie z kogoś dobrze zażartowałaś, a co;)
a ostatni nieźle sobie pozartoweałam wczoraj na babskim spotkaniu. ale tak poza tym to nie zartuje sobie z ludzi
natasza pisze:Albo iskrzy i jedziemy z koksem, albo nic miedzy nami się nie wydarzyło
pomijam fakt, że czesto zwiazki zawiazuja sie wsród ludzi którzy sie dobrze znaja i cos sie zaczyna po latach miedzy nimi dziac, takie zwiazki tez sie udaja.
A czy ja mówie, ze nie iskrzy, jestem tylko z kims kto mnie fascynuje w jakis sposób, nigdy z kims obojetnym. ale nie otwieram sie calkowicie na poczatku, zakochac sie moge po jakis 2 miesiacach, ale nie pokochac. To jest czas kiedy nic sobie jeszcze nie obiecywaliśmy, kiedy moge odejśc wiedzac, ze jest problem którego nie zniose.
natasza pisze:tak naprawdę nie wiemy która postawa jest lepsza.
i szczerze mnie nie interesuje która lepsza, najwazniejsze by czuc sie z nia dobrze.
natasza pisze:a zazdrośc może pojawić się i po 5 latach, wiec jak można wtedy odwracać się tyłkiem to ja tego po prostu nie rozumiem.
nie pisałam o długim zwiazku.
Nie chodzi mi o zwykła zazdrośc czyms spowowdowana, ale chorobliwa. I nie wieze, ze po 5 latach nagle facet stanie sie chorobliwie zazdrosny. to moze byc proces powolny. Jak kocham to wtedy juz jest to nasz problem, wtedy mu pomagam ( pisze teoretycznie bo nie byłam w tak długim zwiazku, mój facet nie jest typem zazdrosnika). Jednak kiedy to nic nie daje, nie ma szans na terapie ( zakladam cos w co nie wierze czyli to, ze nagle zaczyna byc cholernie zadzrosny), kiedy mnie njiszczy i poniza to zasatanawiam sie nad odejściem
Nie rozumiem problemu zazdrości tzn. trochę bywało się zazdrosną, to jest nawet mobliziujące, ale ta chorobliwa zazdrość to nigdy mnie na szczęście nie dotknęła.
Jak koleś zaczyna mi robić numery, które mogłyby wywołać eskalację zazdrości, to po prostu olewam go sikiem prostym a nastepnie odchodzę sobie w podskokach.
Trzeba być chyba bardzo nie pewnym siebie, żeby być zazdrosnym. To chyba jedyne co mogę w kwestii problemu emocjonalnego zazdrości napisać.

Jak koleś zaczyna mi robić numery, które mogłyby wywołać eskalację zazdrości, to po prostu olewam go sikiem prostym a nastepnie odchodzę sobie w podskokach.

Trzeba być chyba bardzo nie pewnym siebie, żeby być zazdrosnym. To chyba jedyne co mogę w kwestii problemu emocjonalnego zazdrości napisać.
"Bądźmy niewolnikami prawa, abyśmy mogli być wolni."
Cyceron (Cicero Marcus Tullius, 106-43 p.n.e.)
Cyceron (Cicero Marcus Tullius, 106-43 p.n.e.)
moim zdanime najlepszym lekarstwem na chorobliwa zazdrość jest ona sama... jeżeli ona jest o ciebie chorobliwie zazdrosna... zacznije robić to smao... z tym że, troche przesadzajac...
pewnie zaczaisz kiedy przyjdzie peirwsza nadarzajca sie okazja o co chodzi... keidy dla nije stanie sie to uciażliwe i bolesne zrozumei swój błąd i stopniowo oboje przestaniecie być zazdrośnii...

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Agnieszka i 260 gości