Justa pisze:Powiada się że nadzieja jest matką głupich.
...,a matka dba o swoje dzieci
![:) :)](./images/smilies/usmiech.GIF)
A teraz na powaznie.
Justa pisze:Ból i cierpienie? czy jest to uczucie mimo wszystko dobre,które nas czegoś uczy?
dreamer pisze:uczy, ale czasem ciezko nazwac je dobrym, gdy sie je odczuwa
Dokladnie. Gdy sie odczuwa bol i cierpienie to to nie jest dobre uczucie. Jednak gdy bol i cierpienie przeminal wyciagamy wnioski i przez to staja sie "dobrymi" uczuciami - jest to w pewnym sensie transformacja.
Nadzieja w milosci i zwiazku nie jest niczym zlym. Mozna powiedziec, ze jest nawet wskazana. Jezeli sie z kims zwiazemy mamy nadzieje, ze sie nam uda i bedziemy z ta osoba. Jednak ta nadzieja, nie moze byc chora (czytac przesadna), bo po:
1. to chore,
2. jesli nam sie nie uda ta nadzieja zamienia sie wprost proporcjonalnie (a moze nawet bardziej) w ciepienie.
To samo ma sie do sytuacji zyciowych.
Np. jesli ktos zlozyl papiery na studia to ma nadzieje, ze sie dostanie. Jednak - tak jak w przypadku milosci - ta nadzieja, nie moze byc chora (czytac przesadna).
Reasumujac:
Wg mnie nadzieja nie jest niczym zlym jesli nie jest przesadna.
Trudno tez nie miec nadziei i miec do wszystkiego nastepujacy stosunek:
zwiazek przetrwa, dostane sie na studia - mam to wszystko w d****. To by znaczylo, ze z nami jest cos nie tak i tak na prawde na niczym nam nie zalezy (pomijajac skrajne sytuacje, kiedy watpimy we wszystko i na prawde mamy wszystko w d****).
Nie mozna tez miec nadziei w kazdej sytuacji zyciowej, bo to by znaczylo, ze bujamy w oblokach i tak na prawde jestesmy niedojrzali.