Czy miłość zmienia ludzi?!
Moderator: modTeam
- taka_jedna
- Maniak
- Posty: 648
- Rejestracja: 29 kwie 2004, 23:49
- Płeć:
moim zdaniem to wlaśnie zauroczenie jest jak dwoje ludzi muszą ze sobą spędzać każdą chwilę bo inaczej są chorzy...a potem euforia mija i albo się z tego stworzy miłość dojrzalsza...która nie opiera się już na patrzeniu sobie w oczy 5 godzin...albo się rozstają
Ja własnie takie coś przechodzę i jest to bardzo trudne, oduzależnić się i spędzić czasem trochę czasu osobno, ale za to jak się już spotkamy...![;) ;)](./images/smilies/mruga.gif)
![:( :(](./images/smilies/smutny.gif)
Ja własnie takie coś przechodzę i jest to bardzo trudne, oduzależnić się i spędzić czasem trochę czasu osobno, ale za to jak się już spotkamy...
![;) ;)](./images/smilies/mruga.gif)
"Bierz od świata to, co Ci daje, ale nie domagaj się tego, czego Ci dać nie chce. Natomiast prosić możesz zawsze."
Odpocząć od ukochanej? Co to w ogóle za "potrzeba"? Powiem tak:
jak mam ochotę iść na piwo z kolegami to idę, ale z reguły jest tak, że wybieram towarzystwo mojej ukochanej (ona mnie upija szybciej i mocniej
)
Wczoraj pierwsze co sobie pomyślałem po wyjściu gości - "jadę do niej".
I nie czuję żadnej potrzeby, żeby sobie odpocząć. No chyba, że ukochana mnie zmęczy za bardzo (wiadomo czym)
:D:D.
Potem, gdy już się razem zamieszka, każdy dzień będzie wspólny. I jeśli bym miał iść na piwo z kolegami, to nie dlatego żeby sobie odpocząć, tylko żeby iść na piwo z kolegami. A jeśli ona by chciała z nami iść - proszę bardzo, wręcz sam będę zachęcał.
jak mam ochotę iść na piwo z kolegami to idę, ale z reguły jest tak, że wybieram towarzystwo mojej ukochanej (ona mnie upija szybciej i mocniej
![;) ;)](./images/smilies/mruga.gif)
Wczoraj pierwsze co sobie pomyślałem po wyjściu gości - "jadę do niej".
I nie czuję żadnej potrzeby, żeby sobie odpocząć. No chyba, że ukochana mnie zmęczy za bardzo (wiadomo czym)
Potem, gdy już się razem zamieszka, każdy dzień będzie wspólny. I jeśli bym miał iść na piwo z kolegami, to nie dlatego żeby sobie odpocząć, tylko żeby iść na piwo z kolegami. A jeśli ona by chciała z nami iść - proszę bardzo, wręcz sam będę zachęcał.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Milosc zmienia i to bardzo
. Uczy odpowiedzialnosci, otwierania sie przed ludzmi, szczerosci, dodaje nam skrzydel, jestesmt szczesliwsi i piekniejsi
A tak o negatywnych skutkach to ja i moji wszyscy zajeci znajomi mamy mniej czasu dla siebie. Kiedys bywalo ze czesto sie wszysy spotykalismy, teraz kazdy woli byc osobno ze swoja miloscia. Czasem mi zal ze tak zaniedbalam przyjaciol(takze tych co sa samotni) kosztem milosci. Ale cos za cos. Nie zaluje. Moj wybor. Jak mam wolny czas, to zawsze staram sie nadrabiac i poodwiedziac bliskich
. Ale to juz nie to samo co kiedys
. Mimo wszystko wole zyc w milosci, bo nie ma nic piekniejszego
;
A tak o negatywnych skutkach to ja i moji wszyscy zajeci znajomi mamy mniej czasu dla siebie. Kiedys bywalo ze czesto sie wszysy spotykalismy, teraz kazdy woli byc osobno ze swoja miloscia. Czasem mi zal ze tak zaniedbalam przyjaciol(takze tych co sa samotni) kosztem milosci. Ale cos za cos. Nie zaluje. Moj wybor. Jak mam wolny czas, to zawsze staram sie nadrabiac i poodwiedziac bliskich
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
mnie milosc zmienila, nauczyla mnie pokory i przedewsztkim kompromisow! stałam sie o wiele bardziej wrazliwa, wiecej rzeczy mnie rozczula
ale rowniez poprzez chwile kiedy bylo miedzy nami ciezko, wszttsko sie waliło na łeb na szyje milosc nauczyla mnie isc po trupach do celu, nie poddawac sie tylko walczyc z calej sily! probujac nigdy nie mamy nic do stracenia, wiec takze dzieki kopniakom w tylek nauczylam sie twardo stapc po ziemi:) i teraz nic mnie juz tak latwo niezniecheca ![:) :)](./images/smilies/usmiech.GIF)
Miłość to nie staw, w którym można znaleźć swoje odbicie. Miłość ma
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
- unlucky_sink
- Maniak
- Posty: 739
- Rejestracja: 06 maja 2005, 15:42
- Skąd: ...
- Płeć:
Znam różne przypadki,te dobre i te złe.Na swoim przykładzie powiem o tym że zmieniłam się na lepsze będac z chłopakiem.Kiedys ostro imprezowałam i przy okazji piłam na imprezach,miałam motywację żeby zakonczyc ten styl życia.Rownież czesto przeklinałam,ograniczyłam to,jest wiele innych przypadków ale to sa najwazniejsze.
A złe wpływy miłości? dziewczyna była z chłopakiem,która była w nim tak zakochana że zaczeła prowadzic taki sam styl życia co on:piła,ćpała,zadawała się z towarzystwem spoza marginesu.
Ostatnio koleś który buja sie we mnie powiedział że gdybysmy byli razem miałby motywacje żeby przestac pić,niestety to jest miłość bez wzajemności...![:( :(](./images/smilies/smutny.gif)
A złe wpływy miłości? dziewczyna była z chłopakiem,która była w nim tak zakochana że zaczeła prowadzic taki sam styl życia co on:piła,ćpała,zadawała się z towarzystwem spoza marginesu.
Ostatnio koleś który buja sie we mnie powiedział że gdybysmy byli razem miałby motywacje żeby przestac pić,niestety to jest miłość bez wzajemności...
![:( :(](./images/smilies/smutny.gif)
"Love`s an eagle,hearts are burning,feels start to fly"
"Kochaj kiedy możesz,ufaj kiedy możesz kiedy trzeba pokaż kły!"
"Tylko zrozum to że ludzie płacza czysta krwią tylko zrozum to że to twój los..."
"Kochaj kiedy możesz,ufaj kiedy możesz kiedy trzeba pokaż kły!"
"Tylko zrozum to że ludzie płacza czysta krwią tylko zrozum to że to twój los..."
Re: Czy miłość zmienia ludzi?!
Asia pisze: Czy miłość zmienia ludzi(pozytywnie lub negatywnie)
Kiedyś jak jeszcze mieszkałem na osiedlu był taki koleś co wszyscy sie go bali. Jak tylko gdzieś szedł to wszyscy omijali go łukiem
![;) ;)](./images/smilies/mruga.gif)
Inny kumpel po dostaniu kilki koszy, poznał pewną niezapiękną dziewczynę. Zmienił też się na pelsze.
Inny znajomy, po koszu jaki dostał zaczał "lizać" i "pieprzyć" każdą dziewczyne w imie zasady: "potor nie potwor, wazne by miał otwor"
Jak widac miłosc zmienia ludzi na dobre i na złe. Wszystko zalezy od indywidualnej osoby.
- jamaicanflower
- Maniak
- Posty: 567
- Rejestracja: 13 paź 2004, 15:43
- Skąd: Jamajka :D
- Płeć:
kiedy 4+0 nie równa się 2+2, czyli facet ma wynik pozytywny, a kobitka uniknęła wirusa:
kobitka czuje sie piękniejsza, atrakcyjniejsza, pewniejsza swej wartości, a gdy nic z siebie nie daje, a zorientuje się, że facet wpadł w sidła, a przy tym daleko mu do chęci oswobodzenia się, świadoma swej władzy może się nasza kobitka rozbestwić, stać się niebezpieczna, a jak raz poczuje smak bycia myśliwym, władzy, wolności, to będzie uczyła się jak traktuję swą kobitkę zawirusowany i czym to się różni od tego, jak ona chce, by ją traktować, pozna swoje potrzeby, dowie się w jaki sposób bezpiecznie przedłużać zabawę, by mieć max przyjemności i min zaangażowania i jak długo to może trwać, nim odłoży zabawkę na półkę lub nim zabawka sama odejdzie, doesn't matter, bo to tylko zabawka,
dopóki nie trafi na swego "zaklinacza",hmm... więcej grzechów nie pamiętam
kumpela przerobiła "faceta" ma model metroseksualny w karoserii dresa i już się zastanawa nad kupnem nowego wózka, więc pewnie zmieni się "bezkręgowiec" jeszcze bardziej, a taki był niewinny...<belt1>
na moich oczach zaszła przemiana na miarę gąsienica -> motyl, kopciuszek -> księżniczka, brzydkie kaczątko -> łabądź : moja przyjaciółka na początku miłości wciąż orbitowała wokół swego słoneczka i prawdopodobnie, gdyby nie to, że jestem w obrębie przyjaźni zwolenniczką poligamii, źle by się to skończyło, ale dziewczyna odzyskuje równowagę
cud miłości sprawił, że z zamkniętej w sobie szarej myszki, uciekającej przed ludźmi i swoim cieniem, bojąca się głośniej oddychać, pełnej wstydu i poczucia winy za to, że istnieje, przeistoczyła się w niezależną, silną młodą kobietę, nabrała szacunku, samoocena w zwyżkowej formie, potrafi teraz stanowczo wyrazić swoje zdanie i bronić go odważnie, do połowy pustą szklankę zmieniła w do połowy napełnioną, nauczyła się ufać sobie i ludziom, nie spodziewając się za każdym razem ciosu, podchodzi do nich z otwartymi ramionami jak do przyjaciół, nie potencjalnych wrogów, zerwała z syndromem "śpiącej królewny" i odbija sobie stracone lata bogatym życiem towarzyskim, walczy ze "starą Basią", pakując ją specjalnie w nieznane sytuacje, nowe wyzwania
cierpliwa miłość chłopaka dokonała tego, co nie udało się dotąd ani rodzicom, ani mnie, uczyniła z niej człowieka, a może nawet nadczłowieka, bo zakochany człowiek to wg mnie już nadczłowiek:) i'm so proud of her kocham Cię Basiaczku![buziak :*](./images/smilies/cmok2.GIF)
kobitka czuje sie piękniejsza, atrakcyjniejsza, pewniejsza swej wartości, a gdy nic z siebie nie daje, a zorientuje się, że facet wpadł w sidła, a przy tym daleko mu do chęci oswobodzenia się, świadoma swej władzy może się nasza kobitka rozbestwić, stać się niebezpieczna, a jak raz poczuje smak bycia myśliwym, władzy, wolności, to będzie uczyła się jak traktuję swą kobitkę zawirusowany i czym to się różni od tego, jak ona chce, by ją traktować, pozna swoje potrzeby, dowie się w jaki sposób bezpiecznie przedłużać zabawę, by mieć max przyjemności i min zaangażowania i jak długo to może trwać, nim odłoży zabawkę na półkę lub nim zabawka sama odejdzie, doesn't matter, bo to tylko zabawka,
dopóki nie trafi na swego "zaklinacza",hmm... więcej grzechów nie pamiętam
![.kozak. 8)](./images/smilies/cfaniak.gif)
kumpela przerobiła "faceta" ma model metroseksualny w karoserii dresa i już się zastanawa nad kupnem nowego wózka, więc pewnie zmieni się "bezkręgowiec" jeszcze bardziej, a taki był niewinny...<belt1>
na moich oczach zaszła przemiana na miarę gąsienica -> motyl, kopciuszek -> księżniczka, brzydkie kaczątko -> łabądź : moja przyjaciółka na początku miłości wciąż orbitowała wokół swego słoneczka i prawdopodobnie, gdyby nie to, że jestem w obrębie przyjaźni zwolenniczką poligamii, źle by się to skończyło, ale dziewczyna odzyskuje równowagę
cierpliwa miłość chłopaka dokonała tego, co nie udało się dotąd ani rodzicom, ani mnie, uczyniła z niej człowieka, a może nawet nadczłowieka, bo zakochany człowiek to wg mnie już nadczłowiek:) i'm so proud of her kocham Cię Basiaczku
Przykład dobrego wpływu miłości:mój brat-wieczny imprezowicz,na imprezy latał co tydzień.Kręcił z laskami,jesli chodził z panienką to nie angażował się w związek.To byłe powierzchowne znajomości.Zmienił się gdy poznał ją.Ona go usiedliła i ustatkował się ![:) :)](./images/smilies/usmiech.GIF)
"Love`s an eagle,hearts are burning,feels start to fly"
"Kochaj kiedy możesz,ufaj kiedy możesz kiedy trzeba pokaż kły!"
"Tylko zrozum to że ludzie płacza czysta krwią tylko zrozum to że to twój los..."
"Kochaj kiedy możesz,ufaj kiedy możesz kiedy trzeba pokaż kły!"
"Tylko zrozum to że ludzie płacza czysta krwią tylko zrozum to że to twój los..."
Co do pytania pestki i the_logic.....
Niestety znam przypadek, w którym miłość nieodwzajemniona podziałała negatywnie. Dokładniej: chłopak ją rzucił - pytanie: czy w ogóle z nią chodził? podejrzewam, że nie kochał jej, jedynie była jego kolejną "pocieszycielką" po tym, jak "ktoś go bardzo zranił". Przez miesiąc dużo czasu ze sobą spędzali: wspolne wyjścia, plany, przytulanie, pocałunki - ona wpadła po uszy, a potem kolega bez słowa ją zostawił. Po prostu przestał się odzywać, a jak się spotkali przypadkiem to tak jakby nigdy nic między nimi nie zaszło. Do tej pory dziewczyna nie może się z tej miłości wyleczyć, choć miną zaraz 2 lata - a chłopak dalej ją olewa. Zmieniła się bardzo. Przez pierwszy rok od kiedy się "rozstali" wyglądała jak chodzący truposz, mało spała, mało jadła, często płakała, popadła w głęboką melancholię, nie mogła się uczyć. Zniknął gdzieś jej odwieczny uśmiech. Potem... dziwne rzeczy się z nią działy. Miała takie stany, w których wobec wszystkich zachowywała się strasznie arogancko, nie chciała w ogóle rozmawiać ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi i nie wiadomo było dlaczego. Stała się trochę zarozumiała, niedostępna i zimna. Momentami jej nie poznaję... Była inna zanim poznała tamtego chłopaka. Najgorsze to to, że wciąż o nim myśli. Nawet gdy weszła w związek z innym - nie mogła o tamtym zapomnieć, jego cień wciąż nad nią wisi i bezustannie o nim marzy. Chyba przez te 2 lata wylała więcej łez niż w całym swoim życiu. Ta nieodwzajmeniona miłość ją zmieniła, i to w dużym stopniu. No ale nie ma tego złego.... - teraz przynajmniej będzie ostrożniejsza, gdy się z kimś zwiąże.
Poza tym - przypadek tego właśnie chłopaka. Z pewnych źródeł wiem, że on też podobną miłością był gnębiony. Ktoś, kogo kochał zrobił mu krzywdę - jak? nie wiem. Podobno przed tym wydarzeniem był zupełnie inny - bardzo towarzyski, ułożony, wesoły, w kościele się udzielał itd. itp. Potem stał się wyobcowany, przestał być taki aktywny jeśli o kościół chodzi - nie jestem nawe pewna czy jeszcze tak mocno wierzy, zdarzały mu się ucieczki z domu. Poza tym - zaczął ranić inne dziewczyny. Z wieloma postępował właśnie tak, jak w przypadku opisanym powyżej: rozkochiwał je w sobie, a potem ni stąd ni zowąd zostawiał - bez ani jednego słowa, nic nie tłumacząc. Wszystkie długo się z tego leczyły, niektóre wręcz czuły do niego nienawiść, o czym otwarcie mówiły. Nie wiem, co kieruje jego zachowaniem - albo szuka jakiegoś pocieszenia, albo szuka kogoś "podobnego" do tamtej - kto mógłby ukoić te rany, albo - świadomie czy nie - odgrywa się na innych dziewczynach za to, jak on został przez tę jedną potraktowany. Może podświadomie lubi odczuwać, że ktoś z jego powodu cierpi i do niego wzdycha... że to on porzucił, a nie został porzucony. Jedno jest pewne - duże skrzywienie na psychice.
To były przypadki dużego zaangażowania. Ogólnie rzecz biorąc to myślę, że miłość nieodwzajemniona po pewnym czasie zawsze wywiera negatywny wpływ na człowieka. Dobrze może być na początku - gdy ktoś się stara o czyjeś względy, potrafi wtedy pozytywnie się zmienić. Jednak po pewnym czasie - kiedy zostaje brutalnie odrzucony, wszystko kończy się fiaskiem, w człowieku coś zaczyna się zmieniać. Staje się bardziej "niedostępny", ostrożny, być może nieufny... Przestaje wierzyć w swoje siły. Może znaleźć się w takich stanach, jakie opisałam powyżej. Wszystko jeszcze zależy od charakteru - silni sobie poradzą.
Z drugiej strony jednak, ze wszystkiego przecież wypływa jakaś nauka.
Niestety znam przypadek, w którym miłość nieodwzajemniona podziałała negatywnie. Dokładniej: chłopak ją rzucił - pytanie: czy w ogóle z nią chodził? podejrzewam, że nie kochał jej, jedynie była jego kolejną "pocieszycielką" po tym, jak "ktoś go bardzo zranił". Przez miesiąc dużo czasu ze sobą spędzali: wspolne wyjścia, plany, przytulanie, pocałunki - ona wpadła po uszy, a potem kolega bez słowa ją zostawił. Po prostu przestał się odzywać, a jak się spotkali przypadkiem to tak jakby nigdy nic między nimi nie zaszło. Do tej pory dziewczyna nie może się z tej miłości wyleczyć, choć miną zaraz 2 lata - a chłopak dalej ją olewa. Zmieniła się bardzo. Przez pierwszy rok od kiedy się "rozstali" wyglądała jak chodzący truposz, mało spała, mało jadła, często płakała, popadła w głęboką melancholię, nie mogła się uczyć. Zniknął gdzieś jej odwieczny uśmiech. Potem... dziwne rzeczy się z nią działy. Miała takie stany, w których wobec wszystkich zachowywała się strasznie arogancko, nie chciała w ogóle rozmawiać ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi i nie wiadomo było dlaczego. Stała się trochę zarozumiała, niedostępna i zimna. Momentami jej nie poznaję... Była inna zanim poznała tamtego chłopaka. Najgorsze to to, że wciąż o nim myśli. Nawet gdy weszła w związek z innym - nie mogła o tamtym zapomnieć, jego cień wciąż nad nią wisi i bezustannie o nim marzy. Chyba przez te 2 lata wylała więcej łez niż w całym swoim życiu. Ta nieodwzajmeniona miłość ją zmieniła, i to w dużym stopniu. No ale nie ma tego złego.... - teraz przynajmniej będzie ostrożniejsza, gdy się z kimś zwiąże.
Poza tym - przypadek tego właśnie chłopaka. Z pewnych źródeł wiem, że on też podobną miłością był gnębiony. Ktoś, kogo kochał zrobił mu krzywdę - jak? nie wiem. Podobno przed tym wydarzeniem był zupełnie inny - bardzo towarzyski, ułożony, wesoły, w kościele się udzielał itd. itp. Potem stał się wyobcowany, przestał być taki aktywny jeśli o kościół chodzi - nie jestem nawe pewna czy jeszcze tak mocno wierzy, zdarzały mu się ucieczki z domu. Poza tym - zaczął ranić inne dziewczyny. Z wieloma postępował właśnie tak, jak w przypadku opisanym powyżej: rozkochiwał je w sobie, a potem ni stąd ni zowąd zostawiał - bez ani jednego słowa, nic nie tłumacząc. Wszystkie długo się z tego leczyły, niektóre wręcz czuły do niego nienawiść, o czym otwarcie mówiły. Nie wiem, co kieruje jego zachowaniem - albo szuka jakiegoś pocieszenia, albo szuka kogoś "podobnego" do tamtej - kto mógłby ukoić te rany, albo - świadomie czy nie - odgrywa się na innych dziewczynach za to, jak on został przez tę jedną potraktowany. Może podświadomie lubi odczuwać, że ktoś z jego powodu cierpi i do niego wzdycha... że to on porzucił, a nie został porzucony. Jedno jest pewne - duże skrzywienie na psychice.
To były przypadki dużego zaangażowania. Ogólnie rzecz biorąc to myślę, że miłość nieodwzajemniona po pewnym czasie zawsze wywiera negatywny wpływ na człowieka. Dobrze może być na początku - gdy ktoś się stara o czyjeś względy, potrafi wtedy pozytywnie się zmienić. Jednak po pewnym czasie - kiedy zostaje brutalnie odrzucony, wszystko kończy się fiaskiem, w człowieku coś zaczyna się zmieniać. Staje się bardziej "niedostępny", ostrożny, być może nieufny... Przestaje wierzyć w swoje siły. Może znaleźć się w takich stanach, jakie opisałam powyżej. Wszystko jeszcze zależy od charakteru - silni sobie poradzą.
Z drugiej strony jednak, ze wszystkiego przecież wypływa jakaś nauka.
"Jeśli traktujesz życie ze śmiertelną powagą, nie licz na wzajemność" [A. Mleczko]
Skąs znam ten stan...Zerwalam z chłopakiem którego kochałam.Po tym ciosie dlugo nie mogłam dojśc do siebie,szukałam pocieszenia u innych facetów,na poczatku dawałam im jakies nadzieje a poźniej ich żucałam,byc może nieświadomie szukałam podobnego do tamtego.Gdy zerwałam z tym chłopakiem to zaczełam szukac okazji by tylko wypić,topiłam smutki w alkoholu.Szkołe olewałam totalnie,byłam zagrozona z kilku przedmiotów,namiętnie wagarowałam,do szkoły przychodziłam na kacu,albo z zapuchnietymi oczami od płaczu.Pociełam się.Pewnego dnia nie wytrzymałam i wziełam końską dawkę prochów,wylondowałam w szpitalu.Dzisiaj jestem wdzięczna ludziom którzy mnie uratowali
To trwało 2 lata,nie wiem co stało się takiego we mnie że zdałam sobie sprawę że on nie jest mnie wart,stać mnie na lepszego.Takie myslenie sprawiło że wyleczyłam się z tej miłości.Gdy człowiek dostanie po dupie,docenia wtedy to co ma.Mnie to cierpienie nauczyłowiele.Człowiek przez takie doświadczenia jest szlachetniejszy,jak mówi przysłowie:każde cierpienie uszlachetnia.
![:( :(](./images/smilies/smutny.gif)
"Love`s an eagle,hearts are burning,feels start to fly"
"Kochaj kiedy możesz,ufaj kiedy możesz kiedy trzeba pokaż kły!"
"Tylko zrozum to że ludzie płacza czysta krwią tylko zrozum to że to twój los..."
"Kochaj kiedy możesz,ufaj kiedy możesz kiedy trzeba pokaż kły!"
"Tylko zrozum to że ludzie płacza czysta krwią tylko zrozum to że to twój los..."
Ale przecież to chyba nie jest do końca tak, że zmienia miłość jako taka, tylko współ-bycie z określonym człowiekiem. Uczy się wtedy różnych takich. Kompromisu na przykład.
"Mój panie, na cóż tłumaczyć durniowi, że jest durniem. Przecież jego dureństwo na tym właśnie polega, że nie ma o nim pojęcia."
- I*Z*U*$*K*A
- Entuzjasta
- Posty: 138
- Rejestracja: 21 maja 2005, 21:34
- Skąd: Swietokrzyskie
- Płeć:
PEWNIE ZE ZMIENIA!!!! Niestety ... I to jak cholera ... raz na lpsze a raz na gorsze. Bywa roznie.
* W szaleńczej wichurze znajdę Twój szept
W wzburzonym morzu oblicze Twe
W gwieździstym niebie oczu Twój blask
W słodyczy miodu pocałunków smak
Nie ważne kiedy, i tak znajdę Cię
W ślad po twych stopach pójdzie mój cień
W wzburzonym morzu oblicze Twe
W gwieździstym niebie oczu Twój blask
W słodyczy miodu pocałunków smak
Nie ważne kiedy, i tak znajdę Cię
W ślad po twych stopach pójdzie mój cień
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Wayneclili i 253 gości