Czy miłość zmienia ludzi?!

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
Triniti19
Weteran
Weteran
Posty: 1072
Rejestracja: 20 maja 2004, 21:11
Skąd: Kołobrzeg
Płeć:

Postautor: Triniti19 » 08 cze 2004, 09:51

No krzyś nie mów że wszystko co robisz to robisz z żoną. na pewno też masz czasem ochote wyjść z kolegami bez żony, "odpocząć" troche od niej.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
Awatar użytkownika
taka_jedna
Maniak
Maniak
Posty: 648
Rejestracja: 29 kwie 2004, 23:49
Płeć:

Postautor: taka_jedna » 09 cze 2004, 13:41

moim zdaniem to wlaśnie zauroczenie jest jak dwoje ludzi muszą ze sobą spędzać każdą chwilę bo inaczej są chorzy...a potem euforia mija i albo się z tego stworzy miłość dojrzalsza...która nie opiera się już na patrzeniu sobie w oczy 5 godzin...albo się rozstają :(
Ja własnie takie coś przechodzę i jest to bardzo trudne, oduzależnić się i spędzić czasem trochę czasu osobno, ale za to jak się już spotkamy... ;)
"Bierz od świata to, co Ci daje, ale nie domagaj się tego, czego Ci dać nie chce. Natomiast prosić możesz zawsze."
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 09 cze 2004, 14:38

Jest tak - zauroczenie , fascynacja .... przyzwyczajenie , miłosc to jednak całkiem inne bydle ! ;)
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
fish
Weteran
Weteran
Posty: 2056
Rejestracja: 14 kwie 2004, 11:47
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: fish » 09 cze 2004, 17:58

krzys pisze:odpoczać trzeba ??? i wy mówicie o miłosci !???? nie macie pojęcia co to miłosc ! Wy mówicie o zauroczeniu jednak i to cały czas ! :P


Zgadzam się całkowicie. Z następna wypowiedzią również. Do miłości jednak trzeba dojrzeć.
Awatar użytkownika
Zło
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 22
Rejestracja: 16 cze 2004, 18:40
Skąd: Łódzkie
Płeć:

Postautor: Zło » 20 cze 2004, 21:27

że zmienił muzykę to nic dziwnego - kiedyś słuchałem wyłącznie industrial/alternative a teraz jestem przy trance i nie uważam tego za nic złego czy dziwnego.

Ja mam podobnie, podobne przejście :-) ale całkowicie niezwiązane z jakąkolwiek uczuciowością.
Pozdrawiam wszystkich.
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 21 cze 2004, 07:18

Odpocząć od ukochanej? Co to w ogóle za "potrzeba"? Powiem tak:
jak mam ochotę iść na piwo z kolegami to idę, ale z reguły jest tak, że wybieram towarzystwo mojej ukochanej (ona mnie upija szybciej i mocniej ;) )
Wczoraj pierwsze co sobie pomyślałem po wyjściu gości - "jadę do niej". :)

I nie czuję żadnej potrzeby, żeby sobie odpocząć. No chyba, że ukochana mnie zmęczy za bardzo (wiadomo czym) :D:D:D.
Potem, gdy już się razem zamieszka, każdy dzień będzie wspólny. I jeśli bym miał iść na piwo z kolegami, to nie dlatego żeby sobie odpocząć, tylko żeby iść na piwo z kolegami. A jeśli ona by chciała z nami iść - proszę bardzo, wręcz sam będę zachęcał.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Awatar użytkownika
Yasmine
Weteran
Weteran
Posty: 5286
Rejestracja: 10 kwie 2005, 18:40
Skąd: stąd ;)
Płeć:

Postautor: Yasmine » 05 maja 2005, 13:39

Milosc zmienia i to bardzo :). Uczy odpowiedzialnosci, otwierania sie przed ludzmi, szczerosci, dodaje nam skrzydel, jestesmt szczesliwsi i piekniejsi :P
A tak o negatywnych skutkach to ja i moji wszyscy zajeci znajomi mamy mniej czasu dla siebie. Kiedys bywalo ze czesto sie wszysy spotykalismy, teraz kazdy woli byc osobno ze swoja miloscia. Czasem mi zal ze tak zaniedbalam przyjaciol(takze tych co sa samotni) kosztem milosci. Ale cos za cos. Nie zaluje. Moj wybor. Jak mam wolny czas, to zawsze staram sie nadrabiac i poodwiedziac bliskich :). Ale to juz nie to samo co kiedys :). Mimo wszystko wole zyc w milosci, bo nie ma nic piekniejszego :);
Awatar użytkownika
pestka
Początkujący
Początkujący
Posty: 6
Rejestracja: 16 sty 2005, 23:39
Skąd: ...
Płeć:

Postautor: pestka » 05 maja 2005, 16:38

hejka, dawno mnie nie było...

może z innej beczki, bo Wy tu tylko o miłości i związkach:
parafrazując kogoś z moich przedmówców-"kochać i nie być kochanym"
jak taka miłość zmienia...?
sustine et abstine...
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 05 maja 2005, 21:44

Nie doświadczyłam. [Bo rozumiem , że mówimy tu o prawdziwym i jedynym kochaniu a nie jakichs tam zauroczeniach].

Taka miłosc w ogóle zmienia.

Mnie uczy pokory przede wszystkim. <aniolek2>
Awatar użytkownika
Misia
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 115
Rejestracja: 29 sty 2005, 17:48
Skąd: Z 3miasta
Płeć:

Postautor: Misia » 05 maja 2005, 21:50

MNie zmienila czy bardzo to niewiem, ale na pewno nie na gorsze...nauczylam sie dochodzenia do porozumienia poprzez pojscie na kompromis, moze przestalam byc egoistka, ktora zawsze musi postawic na swoim
Czas leci szybko...i bardzo dobrze!!!!
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 05 maja 2005, 22:02

Ja egoistką zawsze byłam praktycznie i jest to jedna z cech mojego charakteru, którą mimowolnie bardzo lubię. W życiu bym nie chciała żeby miłość mnie z tego wyprała.
Awatar użytkownika
Misia
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 115
Rejestracja: 29 sty 2005, 17:48
Skąd: Z 3miasta
Płeć:

Postautor: Misia » 05 maja 2005, 22:15

to szczerze mowiac zycze powodzenia...nie mozna caly czas myslec "ja..ja i ja"..wiadmomo-czasami trzeba tupnac nozka i nie zgadzac sie zawsze na zdanie partnera,ale od czego sa kompromisy?I wilk i owca syta:)
Czas leci szybko...i bardzo dobrze!!!!
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 05 maja 2005, 22:52

Nie przesadzajmy.
Kompromisy swoją drogą są. I nie mysle tylko o sobie, ale mam na względzie w dosyć dużej mierze swoje dobro przede wszystkim.

ps. wilk syty i owca cala :P
Awatar użytkownika
Misia
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 115
Rejestracja: 29 sty 2005, 17:48
Skąd: Z 3miasta
Płeć:

Postautor: Misia » 06 maja 2005, 07:38

Wcale nie przesadzam...napisalas poprzedniego posta tak jakbys rzeczywiscie myslala tylko o sobie...widoczne zrozumialam na opak..
Czas leci szybko...i bardzo dobrze!!!!
Awatar użytkownika
Jasta20
Maniak
Maniak
Posty: 578
Rejestracja: 17 lut 2005, 15:12
Skąd: Z WeNuS :):)
Płeć:

Postautor: Jasta20 » 06 maja 2005, 11:47

mnie milosc zmienila, nauczyla mnie pokory i przedewsztkim kompromisow! stałam sie o wiele bardziej wrazliwa, wiecej rzeczy mnie rozczula :) ale rowniez poprzez chwile kiedy bylo miedzy nami ciezko, wszttsko sie waliło na łeb na szyje milosc nauczyla mnie isc po trupach do celu, nie poddawac sie tylko walczyc z calej sily! probujac nigdy nie mamy nic do stracenia, wiec takze dzieki kopniakom w tylek nauczylam sie twardo stapc po ziemi:) i teraz nic mnie juz tak latwo niezniecheca :)
Miłość to nie staw, w którym można znaleźć swoje odbicie. Miłość ma
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
Awatar użytkownika
Misia
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 115
Rejestracja: 29 sty 2005, 17:48
Skąd: Z 3miasta
Płeć:

Postautor: Misia » 06 maja 2005, 15:44

NO wlasnie....ja tez sie rozczulam..czasami az za bardzo..ech..
p.s: Jasta fajny avatar heheh 8)
Czas leci szybko...i bardzo dobrze!!!!
Awatar użytkownika
unlucky_sink
Maniak
Maniak
Posty: 739
Rejestracja: 06 maja 2005, 15:42
Skąd: ...
Płeć:

Postautor: unlucky_sink » 06 maja 2005, 16:01

Ktoś kiedyś powiedział, ze miłość kończy się z pierwszym kompromisem:) No cóż...ja tam zawsze stawiałam na swoim-i nie zawsze wychodziłam z tego bez szwanku...:/ nie tak dosłownie oczywiście:P Czy miłość zmienia ludzi? pewnie że zmienia...Mój sąsiad sie zakochał-i przestał pić:P
Justa
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 369
Rejestracja: 30 maja 2004, 19:18
Skąd: Ladek zdrój :)
Płeć:

Postautor: Justa » 06 maja 2005, 17:33

Znam różne przypadki,te dobre i te złe.Na swoim przykładzie powiem o tym że zmieniłam się na lepsze będac z chłopakiem.Kiedys ostro imprezowałam i przy okazji piłam na imprezach,miałam motywację żeby zakonczyc ten styl życia.Rownież czesto przeklinałam,ograniczyłam to,jest wiele innych przypadków ale to sa najwazniejsze.
A złe wpływy miłości? dziewczyna była z chłopakiem,która była w nim tak zakochana że zaczeła prowadzic taki sam styl życia co on:piła,ćpała,zadawała się z towarzystwem spoza marginesu.
Ostatnio koleś który buja sie we mnie powiedział że gdybysmy byli razem miałby motywacje żeby przestac pić,niestety to jest miłość bez wzajemności... :(
"Love`s an eagle,hearts are burning,feels start to fly"
"Kochaj kiedy możesz,ufaj kiedy możesz kiedy trzeba pokaż kły!"
"Tylko zrozum to że ludzie płacza czysta krwią tylko zrozum to że to twój los..."
Awatar użytkownika
mariusz
Weteran
Weteran
Posty: 2405
Rejestracja: 21 lis 2003, 00:14
Skąd: z Polski:)
Płeć:

Re: Czy miłość zmienia ludzi?!

Postautor: mariusz » 06 maja 2005, 19:05

Asia pisze: Czy miłość zmienia ludzi(pozytywnie lub negatywnie)


Kiedyś jak jeszcze mieszkałem na osiedlu był taki koleś co wszyscy sie go bali. Jak tylko gdzieś szedł to wszyscy omijali go łukiem ;) Pewnego razu zaczał spotykac sie z pewną dziewczyna, ktora kazdemu dawała ksza. Po jakimś poł roku gosc był jak baranek. Zmienił sie totalnie z groźnego typa stał sie potulnym barankim. Zostało mu juz tak na zawsze.
Inny kumpel po dostaniu kilki koszy, poznał pewną niezapiękną dziewczynę. Zmienił też się na pelsze.
Inny znajomy, po koszu jaki dostał zaczał "lizać" i "pieprzyć" każdą dziewczyne w imie zasady: "potor nie potwor, wazne by miał otwor"

Jak widac miłosc zmienia ludzi na dobre i na złe. Wszystko zalezy od indywidualnej osoby.
Awatar użytkownika
jamaicanflower
Maniak
Maniak
Posty: 567
Rejestracja: 13 paź 2004, 15:43
Skąd: Jamajka :D
Płeć:

Postautor: jamaicanflower » 07 maja 2005, 16:13

kiedy 4+0 nie równa się 2+2, czyli facet ma wynik pozytywny, a kobitka uniknęła wirusa:
kobitka czuje sie piękniejsza, atrakcyjniejsza, pewniejsza swej wartości, a gdy nic z siebie nie daje, a zorientuje się, że facet wpadł w sidła, a przy tym daleko mu do chęci oswobodzenia się, świadoma swej władzy może się nasza kobitka rozbestwić, stać się niebezpieczna, a jak raz poczuje smak bycia myśliwym, władzy, wolności, to będzie uczyła się jak traktuję swą kobitkę zawirusowany i czym to się różni od tego, jak ona chce, by ją traktować, pozna swoje potrzeby, dowie się w jaki sposób bezpiecznie przedłużać zabawę, by mieć max przyjemności i min zaangażowania i jak długo to może trwać, nim odłoży zabawkę na półkę lub nim zabawka sama odejdzie, doesn't matter, bo to tylko zabawka,
dopóki nie trafi na swego "zaklinacza",hmm... więcej grzechów nie pamiętam 8)
kumpela przerobiła "faceta" ma model metroseksualny w karoserii dresa i już się zastanawa nad kupnem nowego wózka, więc pewnie zmieni się "bezkręgowiec" jeszcze bardziej, a taki był niewinny...<belt1>
na moich oczach zaszła przemiana na miarę gąsienica -> motyl, kopciuszek -> księżniczka, brzydkie kaczątko -> łabądź : moja przyjaciółka na początku miłości wciąż orbitowała wokół swego słoneczka i prawdopodobnie, gdyby nie to, że jestem w obrębie przyjaźni zwolenniczką poligamii, źle by się to skończyło, ale dziewczyna odzyskuje równowagę :) cud miłości sprawił, że z zamkniętej w sobie szarej myszki, uciekającej przed ludźmi i swoim cieniem, bojąca się głośniej oddychać, pełnej wstydu i poczucia winy za to, że istnieje, przeistoczyła się w niezależną, silną młodą kobietę, nabrała szacunku, samoocena w zwyżkowej formie, potrafi teraz stanowczo wyrazić swoje zdanie i bronić go odważnie, do połowy pustą szklankę zmieniła w do połowy napełnioną, nauczyła się ufać sobie i ludziom, nie spodziewając się za każdym razem ciosu, podchodzi do nich z otwartymi ramionami jak do przyjaciół, nie potencjalnych wrogów, zerwała z syndromem "śpiącej królewny" i odbija sobie stracone lata bogatym życiem towarzyskim, walczy ze "starą Basią", pakując ją specjalnie w nieznane sytuacje, nowe wyzwania
cierpliwa miłość chłopaka dokonała tego, co nie udało się dotąd ani rodzicom, ani mnie, uczyniła z niej człowieka, a może nawet nadczłowieka, bo zakochany człowiek to wg mnie już nadczłowiek:) i'm so proud of her kocham Cię Basiaczku :*
the_logic
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 25
Rejestracja: 05 lut 2005, 11:51
Płeć:

Postautor: the_logic » 08 maja 2005, 23:00

Na pytanie odpowiem krótko... zmienia.

Ale mam troszke inne pytanie.... Czy miłosc która nie jest odwzajemniona zmienia czesciej na gorsze czy lepsze, bo to ze zmienia to wszyscy wiemy ale jak?
Awatar użytkownika
karmen
Maniak
Maniak
Posty: 517
Rejestracja: 16 sty 2005, 16:33
Skąd: północ
Płeć:

Postautor: karmen » 08 maja 2005, 23:14

Miłość zmienia ludzi i pozytywnie i negatywnie...
negatywnie : moja była przyjaciółka jak tylko poznala swojego obecnegop chłopaka to strasznie sie zaczeła wymadrzac, czasem to nawet chwaliła sie swoim chłopakie, nie mozna było sie z nia dogadac itp. ...........
pozytywnie: sami wiecie...
Justa
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 369
Rejestracja: 30 maja 2004, 19:18
Skąd: Ladek zdrój :)
Płeć:

Postautor: Justa » 09 maja 2005, 08:25

Przykład dobrego wpływu miłości:mój brat-wieczny imprezowicz,na imprezy latał co tydzień.Kręcił z laskami,jesli chodził z panienką to nie angażował się w związek.To byłe powierzchowne znajomości.Zmienił się gdy poznał ją.Ona go usiedliła i ustatkował się :)
"Love`s an eagle,hearts are burning,feels start to fly"

"Kochaj kiedy możesz,ufaj kiedy możesz kiedy trzeba pokaż kły!"

"Tylko zrozum to że ludzie płacza czysta krwią tylko zrozum to że to twój los..."
Awatar użytkownika
ptaszek
Weteran
Weteran
Posty: 1205
Rejestracja: 15 sie 2004, 18:44
Skąd: War-saw
Płeć:

Postautor: ptaszek » 09 maja 2005, 10:52

Co do pytania pestki i the_logic.....

Niestety znam przypadek, w którym miłość nieodwzajemniona podziałała negatywnie. Dokładniej: chłopak ją rzucił - pytanie: czy w ogóle z nią chodził? podejrzewam, że nie kochał jej, jedynie była jego kolejną "pocieszycielką" po tym, jak "ktoś go bardzo zranił". Przez miesiąc dużo czasu ze sobą spędzali: wspolne wyjścia, plany, przytulanie, pocałunki - ona wpadła po uszy, a potem kolega bez słowa ją zostawił. Po prostu przestał się odzywać, a jak się spotkali przypadkiem to tak jakby nigdy nic między nimi nie zaszło. Do tej pory dziewczyna nie może się z tej miłości wyleczyć, choć miną zaraz 2 lata - a chłopak dalej ją olewa. Zmieniła się bardzo. Przez pierwszy rok od kiedy się "rozstali" wyglądała jak chodzący truposz, mało spała, mało jadła, często płakała, popadła w głęboką melancholię, nie mogła się uczyć. Zniknął gdzieś jej odwieczny uśmiech. Potem... dziwne rzeczy się z nią działy. Miała takie stany, w których wobec wszystkich zachowywała się strasznie arogancko, nie chciała w ogóle rozmawiać ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi i nie wiadomo było dlaczego. Stała się trochę zarozumiała, niedostępna i zimna. Momentami jej nie poznaję... Była inna zanim poznała tamtego chłopaka. Najgorsze to to, że wciąż o nim myśli. Nawet gdy weszła w związek z innym - nie mogła o tamtym zapomnieć, jego cień wciąż nad nią wisi i bezustannie o nim marzy. Chyba przez te 2 lata wylała więcej łez niż w całym swoim życiu. Ta nieodwzajmeniona miłość ją zmieniła, i to w dużym stopniu. No ale nie ma tego złego.... - teraz przynajmniej będzie ostrożniejsza, gdy się z kimś zwiąże.

Poza tym - przypadek tego właśnie chłopaka. Z pewnych źródeł wiem, że on też podobną miłością był gnębiony. Ktoś, kogo kochał zrobił mu krzywdę - jak? nie wiem. Podobno przed tym wydarzeniem był zupełnie inny - bardzo towarzyski, ułożony, wesoły, w kościele się udzielał itd. itp. Potem stał się wyobcowany, przestał być taki aktywny jeśli o kościół chodzi - nie jestem nawe pewna czy jeszcze tak mocno wierzy, zdarzały mu się ucieczki z domu. Poza tym - zaczął ranić inne dziewczyny. Z wieloma postępował właśnie tak, jak w przypadku opisanym powyżej: rozkochiwał je w sobie, a potem ni stąd ni zowąd zostawiał - bez ani jednego słowa, nic nie tłumacząc. Wszystkie długo się z tego leczyły, niektóre wręcz czuły do niego nienawiść, o czym otwarcie mówiły. Nie wiem, co kieruje jego zachowaniem - albo szuka jakiegoś pocieszenia, albo szuka kogoś "podobnego" do tamtej - kto mógłby ukoić te rany, albo - świadomie czy nie - odgrywa się na innych dziewczynach za to, jak on został przez tę jedną potraktowany. Może podświadomie lubi odczuwać, że ktoś z jego powodu cierpi i do niego wzdycha... że to on porzucił, a nie został porzucony. Jedno jest pewne - duże skrzywienie na psychice.

To były przypadki dużego zaangażowania. Ogólnie rzecz biorąc to myślę, że miłość nieodwzajemniona po pewnym czasie zawsze wywiera negatywny wpływ na człowieka. Dobrze może być na początku - gdy ktoś się stara o czyjeś względy, potrafi wtedy pozytywnie się zmienić. Jednak po pewnym czasie - kiedy zostaje brutalnie odrzucony, wszystko kończy się fiaskiem, w człowieku coś zaczyna się zmieniać. Staje się bardziej "niedostępny", ostrożny, być może nieufny... Przestaje wierzyć w swoje siły. Może znaleźć się w takich stanach, jakie opisałam powyżej. Wszystko jeszcze zależy od charakteru - silni sobie poradzą.
Z drugiej strony jednak, ze wszystkiego przecież wypływa jakaś nauka.
"Jeśli traktujesz życie ze śmiertelną powagą, nie licz na wzajemność" [A. Mleczko]
Justa
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 369
Rejestracja: 30 maja 2004, 19:18
Skąd: Ladek zdrój :)
Płeć:

Postautor: Justa » 09 maja 2005, 11:06

Skąs znam ten stan...Zerwalam z chłopakiem którego kochałam.Po tym ciosie dlugo nie mogłam dojśc do siebie,szukałam pocieszenia u innych facetów,na poczatku dawałam im jakies nadzieje a poźniej ich żucałam,byc może nieświadomie szukałam podobnego do tamtego.Gdy zerwałam z tym chłopakiem to zaczełam szukac okazji by tylko wypić,topiłam smutki w alkoholu.Szkołe olewałam totalnie,byłam zagrozona z kilku przedmiotów,namiętnie wagarowałam,do szkoły przychodziłam na kacu,albo z zapuchnietymi oczami od płaczu.Pociełam się.Pewnego dnia nie wytrzymałam i wziełam końską dawkę prochów,wylondowałam w szpitalu.Dzisiaj jestem wdzięczna ludziom którzy mnie uratowali :( To trwało 2 lata,nie wiem co stało się takiego we mnie że zdałam sobie sprawę że on nie jest mnie wart,stać mnie na lepszego.Takie myslenie sprawiło że wyleczyłam się z tej miłości.Gdy człowiek dostanie po dupie,docenia wtedy to co ma.Mnie to cierpienie nauczyłowiele.Człowiek przez takie doświadczenia jest szlachetniejszy,jak mówi przysłowie:każde cierpienie uszlachetnia.
"Love`s an eagle,hearts are burning,feels start to fly"

"Kochaj kiedy możesz,ufaj kiedy możesz kiedy trzeba pokaż kły!"

"Tylko zrozum to że ludzie płacza czysta krwią tylko zrozum to że to twój los..."
Awatar użytkownika
katerina
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 182
Rejestracja: 10 kwie 2005, 17:35
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: katerina » 12 maja 2005, 22:11

Ale przecież to chyba nie jest do końca tak, że zmienia miłość jako taka, tylko współ-bycie z określonym człowiekiem. Uczy się wtedy różnych takich. Kompromisu na przykład.
"Mój panie, na cóż tłumaczyć durniowi, że jest durniem. Przecież jego dureństwo na tym właśnie polega, że nie ma o nim pojęcia."
JaGo
Początkujący
Początkujący
Posty: 1
Rejestracja: 08 cze 2005, 23:18
Skąd: Nibylandia
Płeć:

Postautor: JaGo » 08 cze 2005, 23:27

Miłość zmienia, to oczywiste ... a ta nieodwzajemniona niszczy lub wzmacnia.
Per aspera ad astra
(Przez ciernie do gwiazd)
Awatar użytkownika
I*Z*U*$*K*A
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 138
Rejestracja: 21 maja 2005, 21:34
Skąd: Swietokrzyskie
Płeć:

Postautor: I*Z*U*$*K*A » 10 cze 2005, 15:31

PEWNIE ZE ZMIENIA!!!! Niestety ... I to jak cholera ... raz na lpsze a raz na gorsze. Bywa roznie.
* W szaleńczej wichurze znajdę Twój szept
W wzburzonym morzu oblicze Twe
W gwieździstym niebie oczu Twój blask
W słodyczy miodu pocałunków smak
Nie ważne kiedy, i tak znajdę Cię
W ślad po twych stopach pójdzie mój cień
Awatar użytkownika
saviour
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 129
Rejestracja: 14 sty 2005, 21:24
Skąd: Gilead
Płeć:

Postautor: saviour » 10 cze 2005, 16:25

moon pisze:Ja egoistką zawsze byłam praktycznie i jest to jedna z cech mojego charakteru, którą mimowolnie bardzo lubię. W życiu bym nie chciała żeby miłość mnie z tego wyprała.


egoizm - najgorsza ludzka cecha, choć ewolucyjnie przydatna. Egoiści po prostu mają lepiej myśląc tylko o sobie.
Awatar użytkownika
Yasmine
Weteran
Weteran
Posty: 5286
Rejestracja: 10 kwie 2005, 18:40
Skąd: stąd ;)
Płeć:

Postautor: Yasmine » 10 cze 2005, 18:14

Ja kiedys myslalam ze altruizm jest o wiele lepszy od egoizmu, ale strasznie sie rozczarowalam. Nie raz ladnie mi ludzie odplacili za moja pomoc. W koncu zaczelam myslec tylko o sobie i moim dobrze. Gdyby nie to, nie bylabym teraz szczesliwa z moim mezczyzna :).

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Wayneclili i 253 gości