Zdrada czy nie? (a dokladniej, przyznawac sie czy nie)
Moderator: modTeam
dla autorki tematu
Nie należy mówić mu o tym co się stało bo to żadna zdrada, każdy człowiek stwarza po duższym czasie w związku, pewną monotonię w wyniku czego porządanie różnorodności u partnera pozostaje niezaspokojone.
Inna rzecz faktycznie jest jeśli chodzi o zdradę, o tym ponad wszelką wątpliwość należy powiedzieć i nikt i nic nie zmieni tego zdania we mnie. Jeśli komuś wydaje się to trudne to niech pomyśli jak trudno będzie człowiekowi uczciwemu (mam na myśli Was, przynajmniej w większości) żyć z taką tajemnicą, czy łatwo będzie truchleć przed tym by ukochana/ny nie dowiedziała/ł się od kogoś innego ? A to już jest dyshonor.
Moja maleńka rada. Unikaj sytuacji w której mogło by dojść do zdrady, to o wiele prostsze niż radzenie sobie z tym jeśli się to zrobi.
Inna rzecz faktycznie jest jeśli chodzi o zdradę, o tym ponad wszelką wątpliwość należy powiedzieć i nikt i nic nie zmieni tego zdania we mnie. Jeśli komuś wydaje się to trudne to niech pomyśli jak trudno będzie człowiekowi uczciwemu (mam na myśli Was, przynajmniej w większości) żyć z taką tajemnicą, czy łatwo będzie truchleć przed tym by ukochana/ny nie dowiedziała/ł się od kogoś innego ? A to już jest dyshonor.
Moja maleńka rada. Unikaj sytuacji w której mogło by dojść do zdrady, to o wiele prostsze niż radzenie sobie z tym jeśli się to zrobi.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Napisze szczerze tak:
Ja bym sie przyznał...Po prostu mam takie sumienie,wiem ze by mnie to męczyło,że zagrałem nie fair...Na pewno konsekwencje byłyby duże,ale zasnąłbym ( lub tez nie ) z czystym sumieniem...
A moze ja tak tylko pisze,nie wiem co bym zrobil... kazdy jest madry dopoki nie znajdzie sie w takiej sytuacji.
Ja bym sie przyznał...Po prostu mam takie sumienie,wiem ze by mnie to męczyło,że zagrałem nie fair...Na pewno konsekwencje byłyby duże,ale zasnąłbym ( lub tez nie ) z czystym sumieniem...
A moze ja tak tylko pisze,nie wiem co bym zrobil... kazdy jest madry dopoki nie znajdzie sie w takiej sytuacji.
"Każda sekunda to szansa na to by zmienić coś w swoim życiu" - Vanilla Sky
Ja wolę najgorszą prawde od kłamstwa
Ja tak ogólnie:
Dawniej zawsze uważałam, że prawda powinna wychodzić na jaw za każdym razem, cokolwiek miało by się stać. Ale w pewnym momencie zaczęłam się nad tym zastanawiać (skłoniła mnie do tego "Dzika kaczka" Ibsena
"Jeśli traktujesz życie ze śmiertelną powagą, nie licz na wzajemność" [A. Mleczko]
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Rozpisaliscie sie strasznie...
Ale dziekuje za wszystkie uwagi
Teraz wytlumacze, ze tymi tekstami o znaku zodiaku etc nie chcialam sie usprawiedliwiac, tylko troszke hmm... rozladowac napiecie
do wszystkich, ktorzy mowia, ja nigdy, ja nie moge... tez tak uwazalam.
twierdzilam, ze zdrada jest najgorszym swinstwem, etc etc...
nie zdradzilam faceta w doslownym tego slowa znaczeniu.
przytulanki byly nieco dalej posuniete niz przyjacielskie, wiec w tym sensie go zdradzilam.
ale efekt tego wszystkiego nie jest taki najgorszy.
cala ta sytuacja zmusila mnie do myslenia, o sobie, o nim, o uczuciach, o tym co miedzy nami jest, i czy to co zrobilam, oznacza, ze powinnismy nasz zwiazek zakonczyc.
i po wielu psychicznych i emocjonalnych bojkach sama z soba, pewnego dnia po prostu na nowo poczulam, ze to jest to, ze tak ma byc.
coz, kazdy kij ma dwa konce.
nie przyznam sie, zle by na to zareagowal, a dowiedziec sie nie dowie.
ja sama wolalabym nie wiedziec...
dziekuje za wszelkie uwagi i powodzenia w waszych sprawach sercowych
Ale dziekuje za wszystkie uwagi
Teraz wytlumacze, ze tymi tekstami o znaku zodiaku etc nie chcialam sie usprawiedliwiac, tylko troszke hmm... rozladowac napiecie
do wszystkich, ktorzy mowia, ja nigdy, ja nie moge... tez tak uwazalam.
twierdzilam, ze zdrada jest najgorszym swinstwem, etc etc...
nie zdradzilam faceta w doslownym tego slowa znaczeniu.
przytulanki byly nieco dalej posuniete niz przyjacielskie, wiec w tym sensie go zdradzilam.
ale efekt tego wszystkiego nie jest taki najgorszy.
cala ta sytuacja zmusila mnie do myslenia, o sobie, o nim, o uczuciach, o tym co miedzy nami jest, i czy to co zrobilam, oznacza, ze powinnismy nasz zwiazek zakonczyc.
i po wielu psychicznych i emocjonalnych bojkach sama z soba, pewnego dnia po prostu na nowo poczulam, ze to jest to, ze tak ma byc.
coz, kazdy kij ma dwa konce.
nie przyznam sie, zle by na to zareagowal, a dowiedziec sie nie dowie.
ja sama wolalabym nie wiedziec...
dziekuje za wszelkie uwagi i powodzenia w waszych sprawach sercowych
(moze to przez moj znak zodiaku - ponoc wagi uwielbiaja byc adorowane)
Co ma do rzeczy znak zodiaku? To nie usprawiedliwia złego postępowania w stosunku do partnera. Jeżeli wyznacznikiem twojego postępowania są horoskopy to zmień to natychmiast. Ja kiedyś miałem podobnie i strasznie się z tym męczyłem, ale zmieniłem to i jest mi dużo lżej.
Druga sprawa to to, że jak się kogoś ma to trzeba się wysterzegać zbyt poufałych znajomości z innymi osobami płci przeciwnej. Sama widzisz jak to jest: zaczyna się od zwykłej rozmowy, potem są wyrazy sympatii, potem przytulanie, zwierzenia... Aż w końcu może dojść do najgorszego. Dlatego nie kombinuj. Albo kochasz swojego łepka i z nim jesteś albo go nie kochasz i wtedy dajesz sobie z nim spokój.
mi sie wydaje że bym nie mógł zdradzić (ale skoro wszyscy tu piszą że w młodości zawsze tak mówili ... mniejsza z tym) ... w/g mnie oczywiście że należy powiedzieć ... ja bym powiedział ... choć sam zdrady bym nie wybaczył ...
gdybym sam zdradził nie umiałbym spojrzeć kobiecie w oczy bez poczucia winy
gdyby mnie kobieta zdradziła czułbym do niej wstręt ... byłaby dla mnie ... ciężko mi to określić ... "brudna"
natomiast zatajenie tego to najgorsza rzecz ... cierpi przez to oboje partnerów ... jedno z poczucia winy ... drugie zauważa złe poczucie partnera/partnerki i samemu popada w zły stan psychiczny ... nie mówiąc już o tym że może sie obwiniać o zły nastrój partnera/partnerki
gdybym sam zdradził nie umiałbym spojrzeć kobiecie w oczy bez poczucia winy
gdyby mnie kobieta zdradziła czułbym do niej wstręt ... byłaby dla mnie ... ciężko mi to określić ... "brudna"
natomiast zatajenie tego to najgorsza rzecz ... cierpi przez to oboje partnerów ... jedno z poczucia winy ... drugie zauważa złe poczucie partnera/partnerki i samemu popada w zły stan psychiczny ... nie mówiąc już o tym że może sie obwiniać o zły nastrój partnera/partnerki
Po długim milczeniu wracam na forum i to od razu przy temacie jakby znajomym :-)
Przeczytałem prawie wszystkie posty, które miały byc odpowiedzią na pytanie Catie i mamy tu caly przekrój poglądów:
- osoby, które akceptują i rozumieją (zaraz do tego wrócimy)
- osoby, które potępiają, bo szczerze tak myślą (uszanujmy ich poglądy)
- osoby, które potępiają, bo są idealistami (może jeszcze, może na zawsze), bo nigdy nie doswiadczyły podobnej sytuacji
- osby, które potępiają tylko dlatego, żeby przypodobać się innym forumowiczom swoimi wypowiedziami (w każdym istnieje duża potrzeba akceptacji)
itd, itd
Staracie się znaleźć jedyną sluszną odpowiedź. A jej .......... nie ma.
Kazdy jest inny, kazdy ma swój własny wewnętrzny świat .
Ktoś (tutaj dyskretnie mrugam okiem, ha, ha) kiedys zadał pytanie na tym forum, czy można mieć taki gen, który odróżnia nas od innych tym, że zachowujemy się w podobnych sytuacjach, dokladnie tak jak Ty Catie. Jeśli odpowiedź brzmi tak, to większość ludzi go ma.
Nie przejmuj się nadlatującymi kamieniami rzuconymi przez niektórych (lekko kucnij, a przelecą obok :-) ). Większość z nas ma potrzebę bycia interesującym, intrygującym, ba, czesto pożądanym. Twój partner nigdy nie zaspokoi 100% Twoich potrzeb, bo ani on sam, ani nawet Ty wszystkich ich sobie nie uświadamiasz. Nagle zjawi się ktoś, kto nawet nieświadomie właczy w Twojej główce właściwy przełacznik. I może zdarzyć się to, co się zdarzyło.
Potem masz wyrzuty sumienia. I dobrze. Masz mieć, byloby źle gdybyś nie miała. Ale to niczego nie zmieni. Powiesz sobie stop i ............... za jakiś czas znów może "zaszumieć" Ci w głowie (czy w serduszku, jeśli ktoś woli).
Nie znaczy wcale, że jesteś fanem takiego stylu życia (ja też zresztą nie jestem), ale tak wiele osób jest stworzonych. I już. Akceptuj siebie, kochaj swojego partnera i żyj życiem. Swój świat zachowaj dla siebie i tylko dla siebie, w przeciwnym razie już nigdy nie będzie naprawdę Twój.
Przeczytałem prawie wszystkie posty, które miały byc odpowiedzią na pytanie Catie i mamy tu caly przekrój poglądów:
- osoby, które akceptują i rozumieją (zaraz do tego wrócimy)
- osoby, które potępiają, bo szczerze tak myślą (uszanujmy ich poglądy)
- osoby, które potępiają, bo są idealistami (może jeszcze, może na zawsze), bo nigdy nie doswiadczyły podobnej sytuacji
- osby, które potępiają tylko dlatego, żeby przypodobać się innym forumowiczom swoimi wypowiedziami (w każdym istnieje duża potrzeba akceptacji)
itd, itd
Staracie się znaleźć jedyną sluszną odpowiedź. A jej .......... nie ma.
Kazdy jest inny, kazdy ma swój własny wewnętrzny świat .
Ktoś (tutaj dyskretnie mrugam okiem, ha, ha) kiedys zadał pytanie na tym forum, czy można mieć taki gen, który odróżnia nas od innych tym, że zachowujemy się w podobnych sytuacjach, dokladnie tak jak Ty Catie. Jeśli odpowiedź brzmi tak, to większość ludzi go ma.
Nie przejmuj się nadlatującymi kamieniami rzuconymi przez niektórych (lekko kucnij, a przelecą obok :-) ). Większość z nas ma potrzebę bycia interesującym, intrygującym, ba, czesto pożądanym. Twój partner nigdy nie zaspokoi 100% Twoich potrzeb, bo ani on sam, ani nawet Ty wszystkich ich sobie nie uświadamiasz. Nagle zjawi się ktoś, kto nawet nieświadomie właczy w Twojej główce właściwy przełacznik. I może zdarzyć się to, co się zdarzyło.
Potem masz wyrzuty sumienia. I dobrze. Masz mieć, byloby źle gdybyś nie miała. Ale to niczego nie zmieni. Powiesz sobie stop i ............... za jakiś czas znów może "zaszumieć" Ci w głowie (czy w serduszku, jeśli ktoś woli).
Nie znaczy wcale, że jesteś fanem takiego stylu życia (ja też zresztą nie jestem), ale tak wiele osób jest stworzonych. I już. Akceptuj siebie, kochaj swojego partnera i żyj życiem. Swój świat zachowaj dla siebie i tylko dla siebie, w przeciwnym razie już nigdy nie będzie naprawdę Twój.
Greg!
To najlepszy post w tym temacie!Wyłuskałeś to co najważniejsze i wiesz co?Nie do końca się z Tobą zgadzam,ale jednak z większością tego,co napisałeś.
Pozwolę sobie napisać taki wniosek: NIKT NIE JEST DOSKONAŁY i pewnie Ameryki nie odkryłam w tym momencie,wiem.
Duże piwo dla Ciebie :564:
To najlepszy post w tym temacie!Wyłuskałeś to co najważniejsze i wiesz co?Nie do końca się z Tobą zgadzam,ale jednak z większością tego,co napisałeś.
Pozwolę sobie napisać taki wniosek: NIKT NIE JEST DOSKONAŁY i pewnie Ameryki nie odkryłam w tym momencie,wiem.
Duże piwo dla Ciebie :564:
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
No Greg dobrze napisal, ze sa sytuacje w zyciu kiedy po prostu to sie moze zdazyc. Jednak chcialbym zauwazyc, ze jestesmy ludzmi inteligentnymi i tak w gruncie rzeczy od nas zalezy co zrobimy, wiec juz tak nie zwalajmy na sytuacje
Raz mozna dac sie poniesc, wyciagnac wnioski i nie wrocic. Ale wiecej razy? To by oznaczalo ze czlowiek sie nie uczy, ze nie wie ze bedzie po tym zle, ze beda wyrzuty sumienia itd.
Poza tym mysle, ze sytuacje takie bedzie mial kazdy, ale tylko czesc im ulega. Jak to sie dizeje ze inni "sa odporni"? I dlaczego ja tez bym nie mial taki byc?
Poza tym mysle, ze sytuacje takie bedzie mial kazdy, ale tylko czesc im ulega. Jak to sie dizeje ze inni "sa odporni"? I dlaczego ja tez bym nie mial taki byc?
Adam pisze:gdybym sam zdradził nie umiałbym spojrzeć kobiecie w oczy bez poczucia winy
gdyby mnie kobieta zdradziła czułbym do niej wstręt ... byłaby dla mnie ... ciężko mi to określić ... "brudna"
natomiast zatajenie tego to najgorsza rzecz ... cierpi przez to oboje partnerów ... jedno z poczucia winy ... drugie zauważa złe poczucie partnera/partnerki i samemu popada w zły stan psychiczny ... nie mówiąc już o tym że może sie obwiniać o zły nastrój partnera/partnerki
Tak tak ładnie to napisał , ja oczywiscie bym był chory gdybym nie dodał :
tu uwaga

Dlatego nie wolno zdradzac raz , po pierwsze my mamy wyrzuty ! i partnr też ciezko to przezywa , lepiej robic to czesto , wtedy sie przyzwyczajamy jak i nasz partner i jest wszystko oki , to prawie tak samo jak to ze kładziesz sie spać ! :564:
czy rozumiecie co pisze





- Sir Charles
- Weteran
- Posty: 3146
- Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
- Skąd: sponad chaosu
- Płeć:
kiedys zadał pytanie na tym forum, czy można mieć taki gen, który odróżnia nas od innych tym, że zachowujemy się w podobnych sytuacjach, dokladnie tak jak Ty Catie. Jeśli odpowiedź brzmi tak, to większość ludzi go ma.
to byłam ja
dla tych co niepamietaja
zdradziecki gen
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Ale tu nie chodzi, że zdradziłaś. le o samo to, że robiłaś to siadomie, chcialas tego!!A teraz próbujesz się usprawiedliwiać.nie zdradzilam faceta w doslownym tego slowa znaczeniu.
przytulanki byly nieco dalej posuniete niz przyjacielskie, wiec w tym sensie go zdradzilam.
ale efekt tego wszystkiego nie jest taki najgorszy.
Faktem jest to,że za szybko podjęłaś różne "dorosłe" decyzje i nie miałaś możliwości wyszalec się do końca. I to teraz pokutuje.
Przede wszystkim o Tobie, bo to Ty mas problem, a Twój facet jest jedynie Twoją ofiarą.cala ta sytuacja zmusila mnie do myslenia, o sobie, o nim, o uczuciach, o tym co miedzy nami jest, i czy to co zrobilam, oznacza, ze powinnismy nasz zwiazek zakonczyc.
Póki nie naprawisz swoich spraw, nie wyszlejesz się nigdy Ci się nie ułoży.
oj kociak,
to nie jest takie easy...
wiem, ze szczyl jeszcze jestem
i nie chce, zeby to co powiem, zabrzmialo, jakbym sie wymadrzala i niewiadomo co przezyla...
ale mimo wszystko - tez kiedys wszystko bylo dla mnie czarne lub biale, dobre albo zle. Zdrada? - Koniec! Proste...
ale jednak...
Jednak czasem cos jest pomiedzy... Nauczylam sie, ze nic nie dzieje sie z winy jednej osoby. To nie znaczy, teraz, ze obwiniam mojego faceta (bo zaraz pewnie rzucicie sie na mnie, ze znowu sie usprawiedliwiam). Bron boze! Po prostu miedzy dwojgiem ludzi wystepuje tyle przedziwnych zaleznosci, ze tak naprawde ciezko to ogarnac.
Czy Kocham swojego chlopaka? Z cala pewnoscia tak.
Wiec dlaczego pociagal mnie nowo poznany znajomy ? Nagle, po 3 latach, kiedy nic takiego nie mialo miejsca ?
Czy czegos mi brakuje? Taki mam charakter? Moze to bylo chwilowe zamroczenie hormonani, albo strach przed tym, ze obudze sie w wieku 40 lat i stwierdze, ze zaluje...
Zreszta, zalowac mozna tego, ze cos sie zrobilo, jak i tego, ze czegos sie nie zrobilo.
I tu dobrze Greg napisal, kazdy ma swoj system wartosci.
Problem polega na tym, ze ja chwilowo nie wiem jak wyglada moj...
I teraz kociak powiedz mi, mam przekreslic moja milosc i marzenia, tak jakby to nigdy nic nie znaczylo, z powodu takiego czegos ?
Czy mam przekreslic swoje pragnienia i odczucia, stlamsic je w sobie, i starac sie nigdy do nich nie wracac, dla dobra zwiazku?
Jedno i drugie wydaje mi sie chore.
Jeszcze odpowiadajac tym, ktorzy pisali "ot, para dzieciakow, uciekli od rodzicow i bawia sie w doroslych etc"
A powiedzcie mi co w tym zlego ?
Dziekuje za uwage.
to nie jest takie easy...
wiem, ze szczyl jeszcze jestem
ale mimo wszystko - tez kiedys wszystko bylo dla mnie czarne lub biale, dobre albo zle. Zdrada? - Koniec! Proste...
ale jednak...
Jednak czasem cos jest pomiedzy... Nauczylam sie, ze nic nie dzieje sie z winy jednej osoby. To nie znaczy, teraz, ze obwiniam mojego faceta (bo zaraz pewnie rzucicie sie na mnie, ze znowu sie usprawiedliwiam). Bron boze! Po prostu miedzy dwojgiem ludzi wystepuje tyle przedziwnych zaleznosci, ze tak naprawde ciezko to ogarnac.
Czy Kocham swojego chlopaka? Z cala pewnoscia tak.
Wiec dlaczego pociagal mnie nowo poznany znajomy ? Nagle, po 3 latach, kiedy nic takiego nie mialo miejsca ?
Czy czegos mi brakuje? Taki mam charakter? Moze to bylo chwilowe zamroczenie hormonani, albo strach przed tym, ze obudze sie w wieku 40 lat i stwierdze, ze zaluje...
Zreszta, zalowac mozna tego, ze cos sie zrobilo, jak i tego, ze czegos sie nie zrobilo.
I tu dobrze Greg napisal, kazdy ma swoj system wartosci.
Problem polega na tym, ze ja chwilowo nie wiem jak wyglada moj...
I teraz kociak powiedz mi, mam przekreslic moja milosc i marzenia, tak jakby to nigdy nic nie znaczylo, z powodu takiego czegos ?
Czy mam przekreslic swoje pragnienia i odczucia, stlamsic je w sobie, i starac sie nigdy do nich nie wracac, dla dobra zwiazku?
Jedno i drugie wydaje mi sie chore.
Jeszcze odpowiadajac tym, ktorzy pisali "ot, para dzieciakow, uciekli od rodzicow i bawia sie w doroslych etc"
A powiedzcie mi co w tym zlego ?
Dziekuje za uwage.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Widzisz tu nie o to chodzi. Tu chodzi o to, że jeżeli się do konca nie wyszumisz to to może się powtórzyć. Nie musisz z niego rezygnowac skoro go kochasz. Ale niech on chociaż wie o tym. Niech nawet po tym przyznaniu nie myśli, że to od tak i nie zastanawi się czy to jego wina. Bo to nie o to chodzi czyja wina tylko o to żeby się to za kolejne 3 lata znów nie stało. Bo jeśli będzie Ci czegoś barkować to będziesz bardziej lub mniej świadomie do tego wracać i możesz wtedy jeszcze dotkliwiej kogoś skrzywdzić. Żeby stworzyć jakiś poważny związek trzeba nie tylko dobrze znac drugą osobe, ale i siebie.mam przekreslic moja milosc i marzenia, tak jakby to nigdy nic nie znaczylo, z powodu takiego czegos ?
Oczywiście, że nie. Ale powinnaś wszystko w sobie ułożyć i moim zdaniem Twój chłopak Ci powinien w tym pomóc.Czy mam przekreslic swoje pragnienia i odczucia, stlamsic je w sobie, i starac sie nigdy do nich nie wracac, dla dobra zwiazku?
Bo wynikiem tego zdaje się być Twoja obecna sytuacja. Nie wyszlałaś się może, za szybko chciałaś z nim już mieszkać itp itd. I teraz to pokutuje.ot, para dzieciakow, uciekli od rodzicow i bawia sie w doroslych etc"
A powiedzcie mi co w tym zlego ?
ja tu widze dużo nieścisłości ... nie byłaś pijana ... byłaś świadoma tego co robisz ... było ci z tym dobrze ... zostaw chłopaka i kontunuuj to co zaczełaś ... to mi sie wydaje najlepszym rozwiązaniem zwłaszcza że jesteś jeszcze młoda ... potem może być za późno ... a żałować tego czego sie nie zrobiło zazwyczaj można jeszcze dotkliwiej niż tego co sie zrobiło ...
nie wiem, gdybym mial zdradzic swoja malpe
no dobra swoje małpiątko
tzn przytulac sie calowac i piescic albo pojdzmy dalej, zrobic to z kims innym, to nie moglbym tego zrobic kochajac ja... po pijaku, zgoda powiedzmy ze po pijaku, ale na trzewzwo albo bym nie czul tego co wczesniej do niej albo bym to czul i wtedy tego nie zrobil. Nie wyobrazam sobie dotykania innej, nawet jakby mnie pociagala... wiem ze nie moge tego powiedziec w 100% ze nie moge w 100% byc pewien czegokolwiek tak jak i ona, ale przynajmniej po tym nie chcialbym sie do niej przytulic(jesli cos by mnie wiazalo z ta z ktora sie calowalem), tak mysle, ze nie moglbym od tak objac jej i z nia przebywac tak jak wczesniej...
tzn wyjasnie bo malo zrozumiale
Czuje, ze kocham swoje male cos i nie moglbym w ogóle dopuscic do czegos z inna... mimo ze nawet czasem wpadnie mi jakas w oko, wole z nia nawet nie gadac, moze to dziwne
moze to nieswiadomie obrona przed czyms "zlym" co by sie stac moglo, ale wiem ze ja kocham i nie chce innej.
Dalej w razie gdyby cos bylo, mysle ze nie moglbym normalnie czuc sie przy mojej malej i normalnie z nia w tej chwili przebywac, mysle ze byloby mi zle i ona by od razu poczula ze cos nie tak. Jesli moja kobieta by to zrobila, tez bym to wyczul...chyba ze wlasnie tak jak kolezanka zalozycielka tematu, umie wspaniale udawac i censored sie za plecami.(nie to ze cos do Ciebie mam, Twoja dupa
ale po prostu nie nawidze takiego czegos NIE NAWIDZE).
tzn wyjasnie bo malo zrozumiale
Czuje, ze kocham swoje male cos i nie moglbym w ogóle dopuscic do czegos z inna... mimo ze nawet czasem wpadnie mi jakas w oko, wole z nia nawet nie gadac, moze to dziwne
Dalej w razie gdyby cos bylo, mysle ze nie moglbym normalnie czuc sie przy mojej malej i normalnie z nia w tej chwili przebywac, mysle ze byloby mi zle i ona by od razu poczula ze cos nie tak. Jesli moja kobieta by to zrobila, tez bym to wyczul...chyba ze wlasnie tak jak kolezanka zalozycielka tematu, umie wspaniale udawac i censored sie za plecami.(nie to ze cos do Ciebie mam, Twoja dupa
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "
hyhy e(L)o
hyhy e(L)o
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 212 gości