Zakończyłam swój związek. Prawie 5 lat razem. Aż nastąpił koniec i czas wyprowadzki. Bardzo smutna i trudna sytuacja. Tak smutna, że aż tonę czasem we łzach. Na co dzień jestem wesołą osobą. Próbuję nie pokazywać co się u mnie dzieje. Próbuję znaleźć ten uśmiech i ucieczkę od bólu w środku. Jednak gdy jestem sama.. Jest koszmarnie. Dlugo jeszcze tak będzie. Mam żal. Do siebie. Do niego. Do niego za to, że to się rozpadło. Nie było zdrad. Miałam u boku dobrego, oddanego, milego czlowieka. Może to ze mną jest coś nie tak. Przecież czego więcej trzeba? Widocznie trzeba. Widocznie czegoś mi brak.
Mam żal, że po 5 latach nagle coś uszło. Niby normalne. Zawsze związek się zmienia. Jednak nigdy nie sądzilam, ze na tyle aby nie umieć ze sobą rozmawiać, nie umieć się zrozumieć, nie umieć podzielać myśli i uczuć. Nagle poczucie niedocenienia, niekochania. Nagle jedyna rozrywka to wspólne oglądanie czegoś. Brak tematów. Wszystko problem. Wyjść gdzieś problem, zrobić coś razem problem. Wszystko na nie. W związku z tą sytuacją i we mnie się wszystko zmieniło. Propozycji było coraz mniej, zduszane uczucia. By nie czuć zawodu. Nagle zdusiłam co tylko mogłam. Byłam wesołą osobą, cieszącą sie z drobiazgów, chcącą zawsze porozmawiać i wyjaśnić sytuacje, czułą troskliwą. Byłam. Uszło ze mnie wszystko. Całe dobro do człowieka którego kochałam. Stałam się wiecznie niezadowolona, trudnych tematów nawet już nie chciało mi się poruszać bo wiedziałam co usłyszę. Tak bardzo chciałam dawać nam szanse, starać się. Proponowałam, że ja się zmienię tylko powiedz mi co zrobic mam. A zrobię. Aż musiałam się wyspowiadać. Powiedzieć księdzu nawet, że ja już nie wiem. Nie wiem co robić. Nie wiem czy jestem z właściwą osobą. Jestem przy niej od jakiegoś czasu inna zła. Niedobrą wersją siebie. Gdzieś zabito we mnie wszystko co dobre. A jesteś tak dobrym mężczyzną. Czemu nie pasujemy. Czemu mijamy się we wszystkim? chociaż łamie mi to serce to musiałam to sobie szczerze w końcu powiedzieć. Nie jestem odpowiednia. Wymagam innych rzeczy. Pragnę innych rzeczy. Nie umieliśmy się nawet razem bawić. Nie umieliśmy razem rozwiązywać problemów. Nie umieliśmy już okazywać sobie uczuć.
Chcialam zawsze wyjątkowosci. Mój związek stał się byle jaki. Zgadzałam się na byle jakość. Bo kochałam, bo wierzyłam, bo wiem że stać Cię na bardzo dużo i zasługujesz na wiele. Jestem winna wielu sytuacjom. Szkoda.
Nie pisz mi proszę, że jestem młoda i jeszcze sobie znajdę chłopa jak marzenie hehe