Witam wszystkich
To chyba mój pierwszy post na takim forum, więc proszę o wyrozumiałość. Oznacza to, że muszę być chyba bardzo zdesperowana, że zdecydowałam się opowiedzieć o swoim problemie bądź co bądź obcym ludziom. Ale brak mi już sił.
Mam chłopaka, od niedawna narzeczonego. Jesteśmy razem już dość długo, a dzieli nas spora odległość. W związku z tym, że w tym roku zaczynałam studia postanowiliśmy, że będziemy bliżej siebie. Ba! Bardzo blisko. Chcieliśmy razem zamieszkać. A raczej ja chciałam, żeby tak było, wyszłąm z inicjatywą, a On stwierdził, że będzie to najlepsze rozwiązanie. Rozmowy na ten temat zaczęliśmy ładnych pare miesięcy temu. To ja zdeklarowałam się wyjechać do Jego miasta. Ale to nie były łatwe miesiące. Nie mogliśmy dojść do porozumienia, ustalić gdzie będziemy mieszkać itd. W końcu stanęło na akademiku. Wyjechałam więc pod koniec września, a dziś wróciłam. Nie wiem czy na stałe, prawde mówiąc nic już nie wiem. Od początku było to trudne. On mimo, że starszy ode mnie, mam czasem wrażenie, że mniej dojrzały. Bał się powiedzieć rodzicom o naszych planach. W końcu po zastosowaniu bardzo silnych środków perswazji (groźba, że wyjadę) powiedział. Jaka ja byłam szczęśliwa! Wreszcie zacznie się układać, jakoś to będzie, w końcu razem. Niestety, Jego rodzice (zwłaszcza mama) nie popierają Jego wyprowadzki a On w związku z tym sam nie wie co ma robić, a nawet czego tak naprawdę chce. Problem w tym, że mi już brak sił. Teraz jestem w domu. Prosiłam go, żeby to wszystko jeszcze raz przemyślał. W końcu matka będzie matką zawsze, bez względu na Jego decyzje. A ja? Jako dziewczyna/narzeczona/żona mogę zniknąć w każdej chwili. Moje relacje z mamą nie są kolorowe, dlatego nie wykluczam, że po prostu Go nie rozumiem. Pytanie natomiast brzmi: wracać? nie wracać? co robić? jak Go przekonać? i czy w ogóle przekonywać?
Dodam jeszcze, że kocham, bardzo kocham i wiem, że On też.
Czy to już koniec?
Moderator: modTeam
Czy to już koniec?
Per aspera ad astra
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Nie chce się wtrącać w Jego rodzinne sprawy, mówię tylko co wiem.
Problem polega na tym, że ja całe życie zaczęłam wiązać z Nim. Studia w Jego mieście, wspólne mieszkanie. Zakładając, że się rozstaniemy, z jednej strony wiem, że skrajną głupotą byłoby rzucanie studiów. Z drugiej nie wyobrażam sobie życia tam bez Niego. Mam straszny mętlik.
Problem polega na tym, że ja całe życie zaczęłam wiązać z Nim. Studia w Jego mieście, wspólne mieszkanie. Zakładając, że się rozstaniemy, z jednej strony wiem, że skrajną głupotą byłoby rzucanie studiów. Z drugiej nie wyobrażam sobie życia tam bez Niego. Mam straszny mętlik.
Per aspera ad astra
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Yvaine pisze:Problem polega na tym, że ja całe życie zaczęłam wiązać z Nim. Studia w Jego mieście, wspólne mieszkanie.
Według mnie to jest błąd, robienie tego co wyżej i wiele więcej pod 2 osobę. Trzeba takie rzeczy ustalać pod siebie.
W roku pańskim 1314
patrioci ze Szkocji, zagłodzeni i w mniejszości, zaatakowali pola Bannockburn,
Walczyli jak waleczni poeci,
Walczyli jak Szkoci
i wywalczyli sobie wolność.
patrioci ze Szkocji, zagłodzeni i w mniejszości, zaatakowali pola Bannockburn,
Walczyli jak waleczni poeci,
Walczyli jak Szkoci
i wywalczyli sobie wolność.
A nie możecie mieszkać w jednym mieście i być parą mimo tego, że nie dzielilibyście jednego mieszkania/pokoju/łóżka?
Zaczynasz studia, masz pewnie 19 lat, a więc młodzieńka jesteś - wrzuć na luz. Jeżeli ma Wam wyjść to wyjdzie, duży krok ku temu już zrobiłaś. I nie panikuj, bo tak się składa, że to Ty zachowujesz się tu mało dojrzale.
Zaczynasz studia, masz pewnie 19 lat, a więc młodzieńka jesteś - wrzuć na luz. Jeżeli ma Wam wyjść to wyjdzie, duży krok ku temu już zrobiłaś. I nie panikuj, bo tak się składa, że to Ty zachowujesz się tu mało dojrzale.
Kolejny temat zmieniający moje pojęcie o tej całej miłości. Przecież to jest zwykłe chciejstwo i nielogiczny upór. A fakt, że tak wcześnie sie to dzieje i to jeszcze w okolicznościach akademików no to świadczy wyłącznie o tym, że twoje horyzonty ws. różnych aspektów życia są malutkie. Nie wspominając o kontekście czasowym.
Kurde kto tak tych ludzi programuje że jak już studia to narzeczony, mieszkanie, gotowanie i może już plany macierzyńskie na piątym roku?? To chyba nie miłość lecz presja społeczna jest z nią mylona.
Żebyś się nie zdziwiła. To tylko zgubna pewność pierwszy raz zakochanych.
Kurde kto tak tych ludzi programuje że jak już studia to narzeczony, mieszkanie, gotowanie i może już plany macierzyńskie na piątym roku?? To chyba nie miłość lecz presja społeczna jest z nią mylona.
Yvaine pisze:Dodam jeszcze, że kocham, bardzo kocham i wiem, że On też
Żebyś się nie zdziwiła. To tylko zgubna pewność pierwszy raz zakochanych.
Ostatnio zmieniony 21 paź 2010, 12:15 przez FrankFarmer, łącznie zmieniany 1 raz.
Yvaine, moim zdaniem masz pełne prawo wymagać od starszego bądź co bądź partnera większego zdecydowania. Jak piszesz, wszystko między Wami było ustalone, a dyskutowaliście o tym od miesięcy. Skoro teraz chłopaczek robi takie niespodzianki, to znaczy że zwyczajnie kłamał. Widać ma problemy z asertywnością.
Teraz skup się na własnych studiach, bo tu każdy błąd może wiele kosztować. On ma Twój numer telefonu, wie gdzie mieszkasz. Niech też się troche pougania za Tobą. Tego akurat za niego robić nie powinnaś.
Teraz skup się na własnych studiach, bo tu każdy błąd może wiele kosztować. On ma Twój numer telefonu, wie gdzie mieszkasz. Niech też się troche pougania za Tobą. Tego akurat za niego robić nie powinnaś.
Yvaine pisze:Dodam jeszcze, że kocham, bardzo kocham i wiem, że On też.
Jednak ja mam wrażenie, iż bardzo mylisz się.
Matka, owszem, jest bardzo ważna, ale mądra matka nie wychowuje dziecka dla siebie, a mądre dziecko nie stawia matki przed żoną, czy mężem. Wy mieliście zamieszkać razem, a to jest już coś poważnego i mogło być wstępem do małżeństwa. Jednak widać, że Twój wybranek chyba wolałby ożenić się z mamą.
Yvaine pisze:A ja? Jako dziewczyna/narzeczona/żona mogę zniknąć w każdej chwili
Jasne, ale możesz też być tą osobą, która urodzi jego i jego matki potomstwo. Nie jesteś więc tutaj nikim, ale jesteś bardzo ważna.
Zapaliła się lampka w tym związku. Kto zgasi światło?
Ostatnio zmieniony 21 paź 2010, 13:58 przez Mona, łącznie zmieniany 1 raz.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Jeżeli chłopak jest na utrzymaniu rodziców, to mogą wymagać czego chcą. Jeżeli sam się utrzymuje to wtedy rzeczywiście problem z jego stosunkiem do mamusi jest. Od strony rodzica to wygląda tak, że skoro mieszkanie razem, to zaraz i seksik, a potem wpadka - a Ty przecież, podobnie jak ich synio, który zakładam, jest na ich utrzymaniu, to przecież para smarkaczy. Wielu rodziców ma takie podejście, zwłaszcza w domach, gdzie seks jest tematem tabu. Nie oznacza to od razu, że on jest synalkiem mamusi. Moja siostra w tym roku zaczęła studia - rodzice nawet nie chcieliby słyszeć o tym, że niby ona miałaby z chłopakiem zamieszkać (pomimo, że go bardzo lubią i też jest starszy).
Poza tym wspólne mieszkanie to zbyt duże ryzyko. Zwłaszcza dla Was i widać to po Waszym zachowaniu. Lepiej pomieszkajcie oddzielnie, a widywać możecie się przecież prawie codziennie. Na dorosłe życie jeszcze przyjdzie czas. Teraz się bawcie, docierajcie i głupotami nie przejmujcie.
Poza tym wspólne mieszkanie to zbyt duże ryzyko. Zwłaszcza dla Was i widać to po Waszym zachowaniu. Lepiej pomieszkajcie oddzielnie, a widywać możecie się przecież prawie codziennie. Na dorosłe życie jeszcze przyjdzie czas. Teraz się bawcie, docierajcie i głupotami nie przejmujcie.
Nemezis, mam 21 lat. Ludzie po technikum też chadzają na studia. On owszem jest na utrzymaniu rodziców, ale tylko z wygody. Pracuje i stać by go było na samodzielne życie.
FrankFarmer, można to nazywać chciejstwem. Ale jeśli ja zrobiłam tak wiele czy nie mam prawa również wymagać czegoś dla siebie? A to, że narzeczony itd nie ma nic wspólnego ze studiami, po prostu jedni ludzie robią to wcześniej inni później. A o żadnych dzieciach jak na razie nie pisałam.
A tak na marginesie, skąd wiesz co czuje? Skąd wiesz czy jestem pierwszy czy n-ty raz zakochana?
FrankFarmer, można to nazywać chciejstwem. Ale jeśli ja zrobiłam tak wiele czy nie mam prawa również wymagać czegoś dla siebie? A to, że narzeczony itd nie ma nic wspólnego ze studiami, po prostu jedni ludzie robią to wcześniej inni później. A o żadnych dzieciach jak na razie nie pisałam.
A tak na marginesie, skąd wiesz co czuje? Skąd wiesz czy jestem pierwszy czy n-ty raz zakochana?
Per aspera ad astra
Yvaine pisze:A tak na marginesie, skąd wiesz co czuje? Skąd wiesz czy jestem pierwszy czy n-ty raz zakochana?
Tutaj są sami jasnowidzowie, wiedzą o tobie więcej niż ty sama :-)
W roku pańskim 1314
patrioci ze Szkocji, zagłodzeni i w mniejszości, zaatakowali pola Bannockburn,
Walczyli jak waleczni poeci,
Walczyli jak Szkoci
i wywalczyli sobie wolność.
patrioci ze Szkocji, zagłodzeni i w mniejszości, zaatakowali pola Bannockburn,
Walczyli jak waleczni poeci,
Walczyli jak Szkoci
i wywalczyli sobie wolność.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 313 gości