okazywanie uczuć przez pryzmat przeszłości i samotności

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
rhah
Początkujący
Początkujący
Posty: 5
Rejestracja: 24 maja 2010, 14:54
Skąd: Polska
Płeć:

okazywanie uczuć przez pryzmat przeszłości i samotności

Postautor: rhah » 24 maja 2010, 22:15

Witam.
Za namową kuzyna postanowiłem napisać parę zdań i zasięgnąć tym samym opinii ludzi bardziej doświadczonych na gruncie uczuciowym. Postaram się to streścić maksymalnie jak się da. :)

Z historii wypadałoby pewnie wymienić to, że wcześniej byłem w 3 ( właściwie 4 ) związkach... wszystkie dość krótkie i dość mocno nieudane. Nie zagłębiając się bardzo w szczegóły napiszę tylko, że jeżeli dziewczyna ma problemy z dragami, zdradami czy osobowością i nie wykazuje szczerej chęci poprawy tego stanu ( oczywiście mimo rozmów i zapewnień ), to chyba nie ma o czym rozmawiać w kwestii prób ciągnięcia tego dalej...

Miałem tego już kompletnie dość, powiedziałem sobie, że definitywnie koniec jakichkolwiek związków przynajmniej na jakiś czas. I tym sposobem ostatni z nich zakończył się prawie 5 lat temu... ( i tu pewnie zaraz wiadro pomyj na mnie poleci... cóż takie ryzyko wypowiedzi )

W tym czasie nieco otrząsnąłem się po tych porażkach, zainwestowałem trochę w siebie ( zaraz ktoś pomyśli, że jakiś lans, bryka etc... nie, nie, nie... kwalifikacje, umiejętności, hobby, praca itd.). Utrzymywałem ( i utrzymuje nadal ) dobry kontakt ze znajomymi... zawsze to jakiś wspólny wypad, impreza, ognisko itd. Aktualnie trochę lat już posiadam jak widać... generalnie jest wszystko normalnie... poza tym, że ja żyje sobie sam z własnego wyboru ( teraz to właściwie już chyba z przyzwyczajenia ), a większość znajomych już sparowana... ale to akurat żadnemu z nich nie przeszkadza, co gorsza mnie także nie. Ale nie o tym.

W gronie tych znajomych jest jednak dziewczyna ( i jak się można domyśleć... sedno sprawy ) która nie jest mi do końca obojętna. W skrócie... początek naszej znajomości przypadł na chyba najgorszy z możliwych moment w moim życiu, czyli końcówka mojego ostatniego chorego związku, próbowała wtedy pociągnąć chociaż znajomość, bez efektu... potrzebowałem się wtedy odciąć, odpocząć, zapaść się na jakiś czas pod ziemię ( nie mówiłem tego oficjalnie i zewnętrznie starałem się zachowywać pozory, że jest Ok, jednak dało się to pewnie wyczuć ). Później z tym kontaktem bywało różnie... ale zawsze prędzej czy później któreś z nas do drugiego się odezwało i umawiało się na jakieś spotkanie, z czasem dorobiła się faceta, co nie przeszkadzało nadal, co jakiś czas odezwać się do siebie i spotkać razem.
Ostatnio po dłuższej przerwie odezwała się z propozycja spotkania. Ok, czemu nie. Później kolejne, podczas rozmowy wyszło też, że nie ma aktualnie nikogo, nie pytałem, co, jak i dlaczego... nie moja sprawa. Jednak sam fakt tego, że jest teraz sama spowodował odtworzenie się w mojej głowie jakichś starych uczuć, jakby chęci bycia z kimś nieco bliżej niż na stopie koleźeńskiej itd... Myślałem, że całkiem to zabiłem w swojej głowie, jak się okazuje... jednak nie do końca.

Spytacie, w czym więc problem?

Ano problem w tym, że przez ten dłuższy czas bycia samemu, pozabijałem w sobie większość uczuć i zachowań ( głównie tych z dziedziny partnerstwa itd. ) choć jak się okazuje może jednak nie do końca.
Ktoś kiedyś spotkał się z takim problemem ? Możliwe jest wyeliminowanie z siebie pewnych zachowań / uczuć czy może są one tylko głęboko schowane gdzieś w psychice i trzeba je jakoś, z tamtąd wywlec?
Czy człowiek oduczony takich zachowań jest w stanie nauczyć się tego od nowa? Ewentualnie może jestem ( stałem się ) typem samotnika ?

Samemu na razie niewiele udało mi się ustalić w kwestii moich pytań i rozwiązania problemu, kiedyś takie zachowania ( te normalne nie brak ich ja teraz ) były zupełnie naturalne, jakby przychodziły automatycznie, teraz nie. Za dużo chyba o tym myślę, dzisiaj trafił się dzień wolny ( robota chwilowo w terenie a że pogoda kiepska to nas odprawili do domów ), siedzę cały dzień u kuzyna i analizuje jeszcze raz na spokojnie cały temat. Tyle że to chyba nie jest zbyt dobry pomysł... zaczyna powoli rodzić chore teorie i tłumaczenia ( głupie przytulenie na pożegnanie czy pocałunek w policzek zaczyna być elementem analizy... nie! idę spać )
Powrót do siebie dopiero w piątek tak że trochę czasu mam na obranie jakiegoś kierunku, albo wygrzebię się z tego sam, albo z pomocą... ewentualnie się nie uda.

Pytam was bo znajomi wiadomo co odpowiedzą, zresztą swatać to mnie też już próbowali tak że ciężko żeby coś obiektywnie doradzili. Oczywiście wiele zależy od człowieka, jego charakteru i jeszcze innych czynników, ciężko jest także streścić kilka lat życia w kilku zdaniach.

Z góry "dzięki" tym co wytrwali do końca i ewentualnie mają coś do napisania ( miało być krótko... ehhh :/ ),
Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 24 maja 2010, 22:59

Czy mógłbyś jaśniej wyjaśnić o jakie zachowania Ci chodzi?
Awatar użytkownika
Mijka
Weteran
Weteran
Posty: 2895
Rejestracja: 22 sie 2005, 23:44
Skąd: Śląsk
Płeć:

Postautor: Mijka » 25 maja 2010, 00:27

Pewnie chodzi mu o całą gamę zachowań mających świadczyć o tym, że dana osoba nie jest nam obojętna, znikomy poziom czułości, jeśli w ogóle jakiś, drobne gesty, słowa, mowa ciała, wszystko to, przez co wyrażamy uczucia. Przynajmniej ja tak to rozumiem, bo sama tak mam, ale powody mojej blokady są troche inne.

rhah, moim zdaniem, jak zaczniesz się z nią spotykać, to od razu będziesz wiedział, czy pewne rzeczy zaczną przychodzić Ci naturalnie, czy jest szansa, żeby tak się stało. Może będziesz potrzebował trochę czasu na wzbudzenie w sobie jakichkolwiek emocji, już nie mówiąc o uczuciach. Tak zawsze jest, jak się świadomie z czegoś rezygnuje.
Ostatnio zmieniony 25 maja 2010, 02:52 przez Mijka, łącznie zmieniany 1 raz.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 25 maja 2010, 06:32

Mijka pisze:Może będziesz potrzebował trochę czasu na wzbudzenie w sobie jakichkolwiek emocji, już nie mówiąc o uczuciach. Tak zawsze jest, jak się świadomie z czegoś rezygnuje.
Tylko on nie pisał, że ma kłopot z emocjami czy uczuciami. Stąd ja pytam o jakie zachowanie chodzi, bo to blokada może być po pierwsze wmówioną sobie bzdurą, a po drugie może dotyczyć błahostek tak naprawdę.
Awatar użytkownika
Mijka
Weteran
Weteran
Posty: 2895
Rejestracja: 22 sie 2005, 23:44
Skąd: Śląsk
Płeć:

Postautor: Mijka » 25 maja 2010, 13:26

księżycówka pisze:Tylko on nie pisał, że ma kłopot z emocjami czy uczuciami.


rhah pisze:Ano problem w tym, że przez ten dłuższy czas bycia samemu, pozabijałem w sobie większość uczuć i zachowań

to nie kłpot? :>
Ostatnio zmieniony 25 maja 2010, 13:26 przez Mijka, łącznie zmieniany 1 raz.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 25 maja 2010, 15:51

Milosc jest wredna. Nawet jak nie bedziesz chcial to i tak Cie dopadnie a wowczas sobie wszystko przypomnisz.
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 25 maja 2010, 22:04

Mijka pisze:to nie kłpot?
Nie. Może mu się tylko wydawać, bo przez ten czas nie pojawił się nikt kto by go zainteresował na tyle, że by chciał sprawdzić czy ma problem z uczuciami. :)
Maverick pisze:Milosc jest wredna. Nawet jak nie bedziesz chcial to i tak Cie dopadnie a wowczas sobie wszystko przypomnisz.
Dokładnie tak.
Awatar użytkownika
Mijka
Weteran
Weteran
Posty: 2895
Rejestracja: 22 sie 2005, 23:44
Skąd: Śląsk
Płeć:

Postautor: Mijka » 25 maja 2010, 22:14

księżycówka pisze:Nie.

Tylko, że autor wątku właśnie to postrzega jako kłopot.

księżycówka pisze:Może mu się tylko wydawać, bo przez ten czas nie pojawił się nikt kto by go zainteresował na tyle, że by chciał sprawdzić czy ma problem z uczuciami.

Może być i tak, chociaż 5 lat to bardzo długi okres czasu.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Awatar użytkownika
rhah
Początkujący
Początkujący
Posty: 5
Rejestracja: 24 maja 2010, 14:54
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: rhah » 26 maja 2010, 01:21

księżycówka pisze:Czy mógłbyś jaśniej wyjaśnić o jakie zachowania Ci chodzi?
Mijka pisze:Pewnie chodzi mu o całą gamę zachowań mających świadczyć o tym, że dana osoba nie jest nam obojętna, znikomy poziom czułości, jeśli w ogóle jakiś, drobne gesty, słowa, mowa ciała, wszystko to, przez co wyrażamy uczucia. Przynajmniej ja tak to rozumiem
Otóż to...

księżycówka pisze:
Mijka pisze:to nie kłpot?
Nie. Może mu się tylko wydawać, bo przez ten czas nie pojawił się nikt kto by go zainteresował na tyle, że by chciał sprawdzić czy ma problem z uczuciami. :)
Niezupełnie... jeżeli w pobliżu pojawiała się kobieta która stawała się dla mnie choćby minimalnie interesująca ( pod kątem ewentualnej przyszłej partnerki lub chociaż przyjaciółki ), lub w drugą stronę kiedy to kobieta dawała jakiś sygnał zainteresowania moją osobą... to z miejsca niszczyłem takie zachowanie i znajomość. Tak że nie dawałem nawet szans na pojawienie się kogoś takiego ( początkowo chyba wiadomo dlaczego, obecnie to już raczej rutyna... powoli z nią walczę ).

c.d.n.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 26 maja 2010, 14:42

rhah pisze:Możliwe jest wyeliminowanie z siebie pewnych zachowań / uczuć czy może są one tylko głęboko schowane gdzieś w psychice i trzeba je jakoś, z tamtąd wywlec?
Nie, to instynkt i socjalizacja, którą nabywasz od kiedy nawet nie wiesz jeszcze, że cokolwiek nabywasz.

rhah pisze:Czy człowiek oduczony takich zachowań jest w stanie nauczyć się tego od nowa?
A można się oduczyć jazdy na rowerze?

rhah pisze:Za dużo chyba o tym myślę
Tru.
Awatar użytkownika
rhah
Początkujący
Początkujący
Posty: 5
Rejestracja: 24 maja 2010, 14:54
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: rhah » 28 maja 2010, 00:34

shaman pisze:
rhah pisze:Możliwe jest wyeliminowanie z siebie pewnych zachowań / uczuć czy może są one tylko głęboko schowane gdzieś w psychice i trzeba je jakoś, z tamtąd wywlec?
Nie, to instynkt i socjalizacja, którą nabywasz od kiedy nawet nie wiesz jeszcze, że cokolwiek nabywasz.
OK, tylko sam proces socjalizacji to ja odbywałem raczej bez większego problemu, zwłaszcza ten najważniejszy, w młodości gdzie człowiek najwięcej się uczy. A teraz w przypadku niektórych zachowań wygląda to trochę tak jakby z tego wszystkiego zostały mi tylko jakieś wzorce ( wiedza jak to powinno wszystko być, jak powinno wyglądać i działać… teoria ), których na razie nie potrafię naturalnie ( automatycznie ) wprowadzić z powrotem do normalnego życia.

shaman pisze:
rhah pisze:Czy człowiek oduczony takich zachowań jest w stanie nauczyć się tego od nowa?
A można się oduczyć jazdy na rowerze?
Niby nie można, jednak przyrównując do przykładu to wiem jak dobrze i prawidłowo tym rowerem powinno się jechać, a wsiadając na niego mam problem z prawidłową jazdą… jakoś pojadę, ale będzie to trudne i sztuczne prawie jak nauka z kółkami pomocniczymi.

Mijka pisze:rhah, moim zdaniem, jak zaczniesz się z nią spotykać, to od razu będziesz wiedział, czy pewne rzeczy zaczną przychodzić Ci naturalnie, czy jest szansa, żeby tak się stało. Może będziesz potrzebował trochę czasu na wzbudzenie w sobie jakichkolwiek emocji, już nie mówiąc o uczuciach. Tak zawsze jest, jak się świadomie z czegoś rezygnuje.
Może jakieś ciekawe wnioski będę mieć po weekendzie, przeprowadzę mały test. Będzie co ma być, a tymczasem daje sobie do tego czasu spokój z rozmyślaniem nad tym problemem bo im dłużej nad nim siedzę tym głupsze pomysły przychodzą do głowy :/ .

księżycówka pisze:
Maverick pisze:Milosc jest wredna. Nawet jak nie bedziesz chcial to i tak Cie dopadnie a wowczas sobie wszystko przypomnisz.
Dokładnie tak.
Choć na razie na to nie wygląda, to mam nadzieję że się nie mylicie... <piwko>
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 31 maja 2010, 16:00

rhah pisze:OK, tylko sam proces socjalizacji to ja odbywałem raczej bez większego problemu, zwłaszcza ten najważniejszy, w młodości gdzie człowiek najwięcej się uczy. A teraz w przypadku niektórych zachowań wygląda to trochę tak jakby z tego wszystkiego zostały mi tylko jakieś wzorce ( wiedza jak to powinno wszystko być, jak powinno wyglądać i działać… teoria ), których na razie nie potrafię naturalnie ( automatycznie ) wprowadzić z powrotem do normalnego życia.
Sam sobie odpowiedziałeś. Zauważyłeś?

Niby nie można, jednak przyrównując do przykładu to wiem jak dobrze i prawidłowo tym rowerem powinno się jechać, a wsiadając na niego mam problem z prawidłową jazdą… jakoś pojadę, ale będzie to trudne i sztuczne prawie jak nauka z kółkami pomocniczymi.
Każdy potrafi jako tako, każdy po chwili się przyzwyczaja i jeździ wystarczająco dobrze. Nieliczni mają ambicje na wirtuozów, nieliżczni z nich nimi zostają.
Awatar użytkownika
rhah
Początkujący
Początkujący
Posty: 5
Rejestracja: 24 maja 2010, 14:54
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: rhah » 05 lip 2010, 00:49

Witam ponownie po małej przerwie.
Nie pisałem nic w temacie, bo ostatnio wolnego czasu trochę brak. Ale też całkowicie nie próżnuje, ten co wolny został poświęciłem w większości na spotkania z ludźmi itd. ( nie zostawiłem problemu tak jak jest, nadal próbuje go rozgryźć ). Poczytałem też trochę starych tematów tutaj i mimo że nic jakoś szczególnie podobnego do mojego problemu nie ma to parę wniosków sobie wysnułem ( ale nie o tym... ).

shaman pisze:Sam sobie odpowiedziałeś. Zauważyłeś?
Tak. teraz już tak.
Mieliście rację. Problemem raczej nie jest nieumiejętność okazywania uczuć ( czy nawet ich brak ), a przynajmniej nie takim dużym jak mi sie to na początku wydawało.

Problemem jest to, że podświadomie dalej tkwie za "ścianą" broniącą mnie nawet przed próbą stworzenia jakiegoś związku. "Ścianą" którą mozolnie przez kilka lat stawiałem, która miała pierwotnie pomóc mi się otrząsnąć, ochronić przed kolejnym błędnym ulokowaniem swoich uczuć... To jest to co napisałem wyżej
rhah pisze:
księżycówka pisze:
Mijka pisze:to nie kłpot?
Nie. Może mu się tylko wydawać, bo przez ten czas nie pojawił się nikt kto by go zainteresował na tyle, że by chciał sprawdzić czy ma problem z uczuciami. :)
Niezupełnie... jeżeli w pobliżu pojawiała się kobieta która stawała się dla mnie choćby minimalnie interesująca ( pod kątem ewentualnej przyszłej partnerki lub chociaż przyjaciółki ), lub w drugą stronę kiedy to kobieta dawała jakiś sygnał zainteresowania moją osobą... to z miejsca niszczyłem takie zachowanie i znajomość. Tak że nie dawałem nawet szans na pojawienie się kogoś takiego ( początkowo chyba wiadomo dlaczego, obecnie to już raczej rutyna... powoli z nią walczę ).
Zauważyłem że nadal to robie :( , tylko teraz podświadomie. A stąd prawdopodobnie bierze się problem który opisałem na początku, bo z tego co ostatnio zauważyłem tyczy się on tylko potencjalnych kandydatek na partnerkę. W stosunku do reszty koleżanek czy nawet dziewczyn nowo poznanych ( które nie wykazują żadnych niepokojących moją podświadomość sygnałów ) jestem w stanie zachowywać się zupełnie na luzie, naturalnie, itd...

To jest chore, zaczyna mnie to drażnić. Musze próbować jakoś to rozwiązać bo samo się raczej nie zrobi... tylko nie wiem jeszcze od czego zacząć, jak się przez ten mur przebić... <zalamka>. Podłoże to ma pewnie psychiczne i chyba tam wypadało by zacząć szukać rozwiązania... potrzebuje znaleźć jakiś punkt zaczepienia, bo obecnie nie mam żadnych konkretnych powodów dla których tak postępuje :( .
Awatar użytkownika
Mijka
Weteran
Weteran
Posty: 2895
Rejestracja: 22 sie 2005, 23:44
Skąd: Śląsk
Płeć:

Postautor: Mijka » 05 lip 2010, 02:47

rhah pisze:Problemem jest to, że podświadomie dalej tkwie za "ścianą" broniącą mnie nawet przed próbą stworzenia jakiegoś związku. "Ścianą" którą mozolnie przez kilka lat stawiałem, która miała pierwotnie pomóc mi się otrząsnąć, ochronić przed kolejnym błędnym ulokowaniem swoich uczuć... To jest to co napisałem wyżej

Niestety, tak to jest, taki mur łatwo jest zbudować, trudniej zburzyć, nawet z czyjąś pomocą.

Próbuję pomyśleć o tym, co sama robię, żeby Ci coś poradzić, ale za cholerę nic mi do głowy nie przychodzi. Bardzo się staram otwierać na ludzi, zamknąć wreszcie przeszłość i wyciągnąć z niej wnioski, które pomogą mi w przyszłości zbudowac coś jeszcze lepszego. No, ale mi nic wychodzi, więc raczej nie nadaję się na doradcę.
Ostatnio zmieniony 05 lip 2010, 02:55 przez Mijka, łącznie zmieniany 1 raz.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 05 lip 2010, 07:01

Mijka pisze:Niestety, tak to jest, taki mur łatwo jest zbudować, trudniej zburzyć, nawet z czyjąś pomocą.
Bo ja wiem czy tak latwo... Ja swego czasu bardzo chcialem go zbudowac a i tak nie wyszlo bo poznalem inna fajna dziewczyne i rozwalil sie w kilka sekund. A moze po prostu jestem typem czlowieka ktory wie czego chce i sam siebie nie oszukam w tym wzgledzie.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 05 lip 2010, 11:58

Mijka pisze:Niestety, tak to jest, taki mur łatwo jest zbudować, trudniej zburzyć, nawet z czyjąś pomocą.
Nie-pra-wda.

Jeśli chodzi o naszą psychikę, mamy nieskończony potencjał władzy nad nią. Nie chcę się rozpisywać, wspomnę tylko, że nauka wysnuła takie wnioski badając chociażby zmiany zachodzące po traumach. Równie znaczące zmiany można sprokurować samodzielnie, bez traumy. To wiem po samym sobie. Zatem to, co podpowiada nam intuicja (zdawałoby się): że taka zmiana, jakiej potrzebuje autor wymaga czasu, pracy, pomocy, pieniędzy, okładów z ogórka i umycia słonia - to bujda, to wymówka. Oczywiście to jest jedna z dróg, ale nie jedyna.
Awatar użytkownika
Mijka
Weteran
Weteran
Posty: 2895
Rejestracja: 22 sie 2005, 23:44
Skąd: Śląsk
Płeć:

Postautor: Mijka » 06 lip 2010, 01:40

Maverick pisze:Bo ja wiem czy tak latwo...

To zależy od sytuacji, jak motywacja na początku jest bardzo silna, reakcja na nieszczęście, ból, żal, same negatywne emocje, czasem wręcz wszystko w kimś krzyczy: nie podchodź, bo gryzę - wtedy dość łatwo.

shaman pisze:Oczywiście to jest jedna z dróg, ale nie jedyna.

Z tym się zgadzam, że nie wiadomo jakie starania, żeby sytuacja uległa zmianie, to nie jedyne droga do samej zmiany, czasami jest tak, jak Mav napisał - bach! i mur pęka jak bańka mydlana, zazwyczaj dzięki odpowiedniej osobie, a czasem ot tak po prostu sobie znika, z naszym mniejszym lub większym udziałem.

Grunt, to się temu nie dać, nie oceniać ludzi i sytuacji z takiej perspktywy, że się ma problemy z wyrażaniem uczuć, z otwieraniem się, z bliskością, wtedy zawsze się będzie na przegranej pozycji, spontan, to pomaga :)
Ostatnio zmieniony 06 lip 2010, 01:45 przez Mijka, łącznie zmieniany 3 razy.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 06 lip 2010, 10:47

Mijka pisze:To zależy od sytuacji, jak motywacja na początku jest bardzo silna, reakcja na nieszczęście, ból, żal, same negatywne emocje, czasem wręcz wszystko w kimś krzyczy: nie podchodź, bo gryzę - wtedy dość łatwo.
To najwidoczniej ja nie umiem zyc sam.
Awatar użytkownika
Mijka
Weteran
Weteran
Posty: 2895
Rejestracja: 22 sie 2005, 23:44
Skąd: Śląsk
Płeć:

Postautor: Mijka » 06 lip 2010, 14:09

Maverick pisze:To najwidoczniej ja nie umiem zyc sam.

Pewnie potrafisz, ale nie chcesz, zresztą nikt nie chce, albo też masz więcej szczęścia niż inni, a wszystko to i tak przecież wychodzi na plus dla Ciebie :)
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 06 lip 2010, 14:38

Z tym szczesciem to nie wiem. Po prostu nie karmie sie tekstami ze "juz nigdy nikt" bo raz znam siebie wi wiem ze potrzebuje 2go czlowieka, a dwa wiem ze to glupota.
Awatar użytkownika
Mijka
Weteran
Weteran
Posty: 2895
Rejestracja: 22 sie 2005, 23:44
Skąd: Śląsk
Płeć:

Postautor: Mijka » 06 lip 2010, 14:41

Widzisz, to nie zawsze jest tak, że trzeba się tym karmić, czasami tak jest i już, niezależnie od potrzeb, bo tak naprawdę, ludzi, którzy świadomie wybierają samotność jest niewielu, ale czasem sytuacja jest taka, że człowiek po prostu się poddaje, znam takie przypadki, i paradoksalnie, wcale nie są to nieszczęśliwi ludzie.
Ostatnio zmieniony 06 lip 2010, 15:22 przez Mijka, łącznie zmieniany 1 raz.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 06 lip 2010, 15:13

A przynajmniej takie wrazenie sprawiaja ;)
Awatar użytkownika
Mijka
Weteran
Weteran
Posty: 2895
Rejestracja: 22 sie 2005, 23:44
Skąd: Śląsk
Płeć:

Postautor: Mijka » 06 lip 2010, 15:24

Myślę, że to bardziej kwestia chatakteru, ja mam też trochę takiego samotnika w sobie, nie nadaję się do związku, w którym ktoś chciałby nieustatnie trzymać mnie za rękę i spędzać ze mną każdą minutę, muszę mieć dużo przestrzeni dla siebie, ale tak, myślę, że potrzebuję ludzi i na pewno nie chcę się przed nimi zamykać (a że przed większością nie warto się otwierać, to już zupełnie inny temat).
Ostatnio zmieniony 06 lip 2010, 15:25 przez Mijka, łącznie zmieniany 1 raz.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 06 lip 2010, 18:53

To przyjedz do mnie :P Dziewczyna ktora nie chce zeby do niej codziennie dzwonic to skarb.
Awatar użytkownika
Mijka
Weteran
Weteran
Posty: 2895
Rejestracja: 22 sie 2005, 23:44
Skąd: Śląsk
Płeć:

Postautor: Mijka » 07 lip 2010, 02:19

Facet, który codziennie nie męczy telefonami, to też skarb.
No, ale teraz może poczekajmy, aż autor tematu znów do niego zaglądnie :)
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Awatar użytkownika
rhah
Początkujący
Początkujący
Posty: 5
Rejestracja: 24 maja 2010, 14:54
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: rhah » 08 lip 2010, 12:47

Mijka pisze:No, ale teraz może poczekajmy, aż autor tematu znów do niego zaglądnie :)
Autor zagląda, tylko czasem sił albo czasu brakuje żeby coś napisać :) .

Mijka pisze:Próbuję pomyśleć o tym, co sama robię, żeby Ci coś poradzić, ale za cholerę nic mi do głowy nie przychodzi. Bardzo się staram otwierać na ludzi, zamknąć wreszcie przeszłość i wyciągnąć z niej wnioski, które pomogą mi w przyszłości zbudowac coś jeszcze lepszego. No, ale mi nic wychodzi, więc raczej nie nadaję się na doradcę.
Domyślam się, że trudno tu coś poradzić, bo cały ten mój przypadek jest chyba dość mocno indywidualny... ale dzięki za chęci.
Przeszłość na szczęście zamknąłem ( oczywiście tą negatywną część, od której to wszystko się zaczęło ) i wyszło to nawet całkiem pozytywnie. Wracam tam tylko sporadycznie w jakichś żartach albo jak potrzebuje jakiś przykład stamtąd wywlec, tak że nie ma ona chyba bezpośredniego wpływu na obecną sytuację.

Maverick pisze:
Mijka pisze:Niestety, tak to jest, taki mur łatwo jest zbudować, trudniej zburzyć, nawet z czyjąś pomocą.
Bo ja wiem czy tak latwo... Ja swego czasu bardzo chcialem go zbudowac a i tak nie wyszlo bo poznalem inna fajna dziewczyne i rozwalil sie w kilka sekund.
Mijka pisze:To zależy od sytuacji, jak motywacja na początku jest bardzo silna, reakcja na nieszczęście, ból, żal, same negatywne emocje, czasem wręcz wszystko w kimś krzyczy: nie podchodź, bo gryzę - wtedy dość łatwo.
Na to ma wpływ bardzo wiele czynników, jak choćby wspomniana motywacja, charakter, wola, otoczenie itd. . Jeżeli o mnie chodzi było dość łatwo. Potrzebowałem odpocząć, przemyśleć trochę spraw, coś zmienić... przeczekać... Może miałem za duże ambicje, wymagania, ( choć np. czytając niektóre tematy tutaj to były raczej gdzieś na poziomie średniej albo i nawet poniżej ). A może trafiałem na nieodpowiednie dziewczyny... Zresztą, teraz to już bez znaczenia. Co by nie było, wiedziałem, że musze coś z tym wszystkim zrobić żeby przypadkiem nie skończyło się tak jak z przysłowiowym tonącym, co się brzytwy chwyta.

Maverick pisze:Z tym szczesciem to nie wiem. Po prostu nie karmie sie tekstami ze "juz nigdy nikt" bo raz znam siebie wi wiem ze potrzebuje 2go czlowieka, a dwa wiem ze to glupota.
Nie karmiłem się tym, że "nigdy"... to miało być tylko na jakiś czas.

Mijka pisze:Widzisz, to nie zawsze jest tak, że trzeba się tym karmić, czasami tak jest i już, niezależnie od potrzeb, bo tak naprawdę, ludzi, którzy świadomie wybierają samotność jest niewielu, ale czasem sytuacja jest taka, że człowiek po prostu się poddaje, znam takie przypadki, i paradoksalnie, wcale nie są to nieszczęśliwi ludzie.
Kiedyś nawet się nad tym zastanawiałem czy nie jestem typem "samotnika", jednak sam fakt, że czasem brakuje mi drugiej połówki ( i bynajmniej nie chodzi o pół litra :) ) czy towarzystwa innych ludzi, a nawet ten temat, który tu napisałem chyba dyskwalifikuje mnie jako "urodzonego samotnika". Pozostaje jeszcze kwestia poddania się, ale na razie siły na walkę z tym mam.

Mijka pisze:Myślę, że to bardziej kwestia chatakteru, ja mam też trochę takiego samotnika w sobie, nie nadaję się do związku, w którym ktoś chciałby nieustatnie trzymać mnie za rękę i spędzać ze mną każdą minutę, muszę mieć dużo przestrzeni dla siebie, ale tak, myślę, że potrzebuję ludzi i na pewno nie chcę się przed nimi zamykać (a że przed większością nie warto się otwierać, to już zupełnie inny temat).
Podpisuję się pod tym obiema rękoma.
portierka
Początkujący
Początkujący
Posty: 6
Rejestracja: 06 lip 2010, 10:47
Skąd: Koszalin
Płeć:

Postautor: portierka » 12 lip 2010, 15:32

nikt z nas nie jest w twojej skórze, nikt , nawet najlepszy, najwierniejszy przyjaciel nie jest w stanie zrozumieć twoich uczuć. Tylko ty sam wie najlepiej co czujesz, czego pragniesz, z czym jest ci dobrze a z czym żle. Dlatego myśle, że rady nie są najlepszym pomysłem na budowanie udanych zwiazków.
Niesztety trudne ale prawdziwe, sam musisz sobei odpowiedzieć na zadane pytanie i sam musisz podjąc decyzje!!! to twoje zycie !
Powodzenia !!

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 316 gości