sytuacja z wczoraj, facet starszy dwa razy ode mnie, spotykamy sie juz jakies pol roku, do tej pory tylko jakies pieszczoty, czulam sie niepewnie, mialam skrupuly przed pojsciem z nim do lozka, ale byl cierpliwy, zdobywal mnie stopniowo acz konsekwentnie, jest zonaty ale jego malzenstwo to wlasciwie juz tylko papier, dwoch doroslych synow, i wczoraj kiedy zabawiamy sie , ja jestem juz totalnie nakrecona, wszystko zmierza w jasnym kierunku, on zaczyna sie stopowac pytam o co chodzi i slysze 2 slowa: "dom, dzieci.." podzialalo lepiej niz szklanka wody, , w momencie mi wszystko przeszlo, nigdy nie czulam sie tak strasznie upokorzona, przez tyle miesiecy czekalismy az bede pewna, zdawal sie tylko czekac na seks, a wczoraj uznal ze musi mnie szanowac, kocha mnie i nie chce skrzywdzic, jestem w wieku jego synów i ze czuje sie jak moj ojciec(sic!)
no i ja tak samo durna jak zakochana nie wiem co mam myslec, jak przełknac tę gorzką pigułke, bo zalezy mi na nim, ale czuje ze została naruszona moja kobiecość, pewnośc siebie, nie wiem czy urażona duma pozwoli zapomniec o tej sytuacji, od poł roku obchodził sie ze mną jak z przysłowiowym jajkiem, z szacunkiem, by mnie nie urazić, nie zepsuć młodej dziewczyny jak mówił, a wczoraj jak na ironię to wszystko czego tak nie chciał , uczynił.
wiem że go pociagąm, on mnie też, jest zadbanym, przystojnym, inteligentnym facetem, ktory uparcie twierdzil że nie chce mnie wykorzystac, i wierze w to, bo to nie jest żaden zwiazek sponsorowany ani tez znajomośc dla seksu -to po wczoraj widze az zbyt jasno, mówi ze troche żałuje ze nie pozwolił nam pójśc wreszcie na całość ale ten jego szacunek przez duze S.., a ja tego wcale nie wymagam juz, chce byśmy byli sobie partnerami, nie jestem porcelanową lalą, chcialam zebysmy dali w koncu upust naszemu pozadaniu i przez mysl mi nie przeszlo ze on sie wycofa, nie wiem co mam myslec, co wy myslicie? dlaczego przez tak dlugi czas nakreca mnie, sytuacje, i gdy plone z pozadania serwuje mi zimny prysznic?!
dałam to chyba w dobrym dziale, najpierw myślałam ze chodzi o seks, ale caly dzień bicia sie z myślami, pełen skrajnych emocji każe mi jednak sądzić ze wystąpił jakiś konflikt interesów ale na polu uczuciowo-emocjonalnym, z premedytacja rozkochał mnie w sobie, już nie wiem czy jedynie chciał sobie udowodnić swoja atrakcyjność, podbudować swoje ego, tylko dlaczego takim kosztem?? nie wierze w to, za dobrze go poznałam, watpie by grał, ale jednocześnie jak dojrzały zdawałoby sie myślacy facet może byc pozbawiony opcji przewidywania, nie da sie mówić jakoś to bedzie i czas pokaze w nieskończoność, chyba ze to jedynie sposób do zwodzenia, już by mi było łatwiej faceta zrozumieć gdyby wyszło że chodzi mu o seks, ale takie cos?? jestem calkowicie zdezorientowana
