Nie żebym się od razu "jeżył", ale w tych Twych słowach GreyAngelu wyczytałem ogólną i niezmiernie spłyconą próbę obrony zdradzających:
Zdrada zawsze jest czymś co się piętnuje, ale przyznaję że są okoliczności łagodzące. Czy mąż wykazujący bierność seksualną, zaniedbujący żonę (i przez to kręcący sobie bat na własną dupę), może nawet poniewierający swą kobietę, zasługuje na wierność ? (To źle postawione pytanie, bo on już zdradził, zdradził zaniedbaniem więc unieważnia to związek a conajmniej wnosi anarchię na jakiś czas)
...ale przecież mogłem się w mej interpretacji mylić.
Poza tym ty wypowiedziałeś swoje zdanie, ja swoje - czy nie wniosłem nic ciekawego? - może nie, głównie chciałem powiedzieć, że ogólne dywagacje o zdradzie są bezcelowe, bo każdy przypadek jest inny. Te ogólne słowa są wypowiedziane z jednego pkt. widzenia i jak sądzę z tego, który jest wyogdny osobie zdradzającej - ja się domagam (jeśli już chcemy na ogólnym poziomie pogdybać) spojrzenia również z perspektywy drugiej strony - ot i wszystko.
Co do tego czy jesteśmy po dwóch stronach umownej barykady - to w tm przenośnym sensie jednak tak, bo ja jeszcze nie zdradziłem i co więcej nie zamierzam tego zrobić, zawsze można po prostu skończyć związek.
A pięść, co najwyżej słowną mogę podnieść
I daleki jestem od czepiania się Twego słownictwa, ale przyznam, że "misterium" nie bardzo pasuje mi w tym kontekście.
Ogólnie to przepraszam, za pochopną ocenę - dałem się ponieść Twym słowom, które wyżej zacytowałem. Gdybyś napisał choć troszkę więcej w 1-szym poście, co zrobiłeś w odpowiedzi, to pewnie bym się nie "jeżył".
A kończąć powiem, że jednocześnie i Ci współczuję i podziwiam i Cię nierozumiem - piszesz, że sam zdradziłeś kilkanaście razy i tyleż samo byłeś zdradzony, a jednocześnie nazywasz zdradę jako taką: "misterium" - cóż chyba jednak nic dziwnego, że trudno nam się porozumieć.
:564:
edit - to powyżej pisałem nie w pełni uświadomiwszy sobie Twój zarzut, iż jestem niekonstruktywny...
To ja zapytam co Ty wniosłeś swym postem ciekawego??? - to że człowiek ma skołonność do usprawiedliwiania swojego postępowania, to banał...
A jak chcesz konstruktywnie to zapytam wprost:
jeśli ów mąż taki zły, to dlaczego po prostu uczciwie od niego nie odejść???
Poza tym w czym wyraża się konstruktywność Twych słów, że temat stary jak świat??? - moim zdaniem kolejna zakamuflowana i płytka próba usprawiedliwienia...