Toksyczny zwiazek
Moderator: modTeam
Toksyczny zwiazek
Witam wszystkich forumowiczow.
Od razu przejde do problemu.
Jestem z dziewczyna 2,5 roku. Od dluzszego czasu jest miedzy nami zle. Ciagle sie klocimy. Kiedys klocilismy sie rzadziej. Mozna powiedziec, ze czestotliwosc klotni rozwijala sie szeregiem geometrycznym. Przez to, ze mielismy sesje nie widzielismy sie przez okolo tydzien (tzn. widzielismy sie 2 razy po 1,5 godziny). Potem bylismy ze soba cale 2 dni i znowu byly klotnie. Klocimy sie o wszystko. Wg mnie 3/4 klotni (albo i wiecej) prowokuje ona. Poza tym wszystko jej nie pasuje. Kilka dni temu ogladalismy razem film i jadlem chipsy. Ciagle zwracala mi uwage, zebym nie szelescil i ze moja glowa zaslania jej ekran (lezelismy). Powiedzialem, zeby polozyla sie wyzej, a ona ciagle zwracala mi uwage na te dwie rzeczy - to ja mialem polozyc sie nizej. Takich sytuacji, w ktorych cos jej nie pasuje, a ja mam sie dostosowac mozna mnozyc. Mysli tylko o sobie. Jak cos jej nie pasuje albo cos chce osiagnac to krzyczy. Ciagly krzyk. Robi tez tak w domu z rodzicami, tyle tylko, ze ze wzmozona sila. Krzyk, krzyk, krzyk, 0 szacunku. Jak na to patrze to zastanawiam sie "Co ja tutaj robie? Przeciez jak jej rodzice odejda bedzie tak robic ze mna. Przeciez juz zaczela to robic." Jezeli zwroce jej uwage, ze jakies jej zachowanie mi sie nie podoba to slysze "nie przesadzaj" albo uzywa jakiegos argumentu i wychodzi na to, ze jestem przewrazliwiony. Nigdy nie uslyszalem od niej slowa "przepraszam". Mam tez wrazenie, ze mna manipuluje. Robi wszystko, zebym wybuchl i wychodzi na to, ze to ja jestem ten zly.
Kilka dni temu z nia zerwalem. Poraz n-ty. Poraz kolejny po jej zachowaniu, ktore mnie przytlacza. Ona juz na to leje, bo jest swiecie przekonana, ze znowu wroce - mam takie wrazenie. Nie odezwie sie, zeby powiedziec, ze zle sie zachowala. To ja mam sie odezwac i ja przeprosic, ze nagle wyszedlem z jej domu.
Teraz bede pisal o dobrych rzeczach.
Ogolnie wiem, ze ona jest dobrym czlowiekiem, ale to jaki ma charakter i jak sie wobec mnie zachowuje to inna kwestia. Zawsze moge na niej polegac. Kiedy lezalem w szpitalu byla u mnie prawie codziennie; zrobila mi kserowki wszystkich zajec. Innym razem o 1 w nocy jechala ze mna na izbe przyjec. Gdy nie mialem drukarki i pilnie czegos potrzebowalem to ona drukowala to u siebie i przywozila do mnie (mieszkamy na 2 koncach miasta). Zawsze moge wypozyczyc ksiazke na jej uczelni na jej konto.
Ogolnie - mozemy na sobie polegac, ufamy sobie, kochamy sie, duzo ze soba rozmawiamy, opowiadamy co sie wydazylo kazdego dnia, co nas spotkalo, tesknie jak nie widze jej kilka dni (wiem, ze ona tez), a mimo to jest miedzy nami zle. Mysle, ze nie tylko mi jest zle, bo ona tez ma do mnie jakies zastrzezenia. Rozmawialismy ze soba wiele razy i zawsze to wyglada tak samo:
1. Jest dobrze, szanujemy sie, smiejemy, cieszymy sie soba;
2. Zaczyna sie psuc;
3. Ciagle klotnie, przewaznie o bzdury;
4. Rozmowa;
5. Punkty od 1 do 4 - i tak ciagle.
Juz nie wiem co robic. Z jednej strony mam juz dosyc, chce spokoju. Ostatnio zaczelo bolec mnie serce - mysle, ze na tle nerwowym. Z drugiej strony chce z nia porozmawiac i sprobowac jeszcze raz. Mam tez swiadomosc swoich wad - jestem impulsywny, ale staram sie nad soba panowac - i tego, ze w moich oczach to glownie ona ponosi wine za ta zla atmosfere, ale tak na prawde ona moze myslec tak samo o mnie, bo przeciez to my - dwie osoby - nie mozemy sie ze soba dogadac.
Od razu przejde do problemu.
Jestem z dziewczyna 2,5 roku. Od dluzszego czasu jest miedzy nami zle. Ciagle sie klocimy. Kiedys klocilismy sie rzadziej. Mozna powiedziec, ze czestotliwosc klotni rozwijala sie szeregiem geometrycznym. Przez to, ze mielismy sesje nie widzielismy sie przez okolo tydzien (tzn. widzielismy sie 2 razy po 1,5 godziny). Potem bylismy ze soba cale 2 dni i znowu byly klotnie. Klocimy sie o wszystko. Wg mnie 3/4 klotni (albo i wiecej) prowokuje ona. Poza tym wszystko jej nie pasuje. Kilka dni temu ogladalismy razem film i jadlem chipsy. Ciagle zwracala mi uwage, zebym nie szelescil i ze moja glowa zaslania jej ekran (lezelismy). Powiedzialem, zeby polozyla sie wyzej, a ona ciagle zwracala mi uwage na te dwie rzeczy - to ja mialem polozyc sie nizej. Takich sytuacji, w ktorych cos jej nie pasuje, a ja mam sie dostosowac mozna mnozyc. Mysli tylko o sobie. Jak cos jej nie pasuje albo cos chce osiagnac to krzyczy. Ciagly krzyk. Robi tez tak w domu z rodzicami, tyle tylko, ze ze wzmozona sila. Krzyk, krzyk, krzyk, 0 szacunku. Jak na to patrze to zastanawiam sie "Co ja tutaj robie? Przeciez jak jej rodzice odejda bedzie tak robic ze mna. Przeciez juz zaczela to robic." Jezeli zwroce jej uwage, ze jakies jej zachowanie mi sie nie podoba to slysze "nie przesadzaj" albo uzywa jakiegos argumentu i wychodzi na to, ze jestem przewrazliwiony. Nigdy nie uslyszalem od niej slowa "przepraszam". Mam tez wrazenie, ze mna manipuluje. Robi wszystko, zebym wybuchl i wychodzi na to, ze to ja jestem ten zly.
Kilka dni temu z nia zerwalem. Poraz n-ty. Poraz kolejny po jej zachowaniu, ktore mnie przytlacza. Ona juz na to leje, bo jest swiecie przekonana, ze znowu wroce - mam takie wrazenie. Nie odezwie sie, zeby powiedziec, ze zle sie zachowala. To ja mam sie odezwac i ja przeprosic, ze nagle wyszedlem z jej domu.
Teraz bede pisal o dobrych rzeczach.
Ogolnie wiem, ze ona jest dobrym czlowiekiem, ale to jaki ma charakter i jak sie wobec mnie zachowuje to inna kwestia. Zawsze moge na niej polegac. Kiedy lezalem w szpitalu byla u mnie prawie codziennie; zrobila mi kserowki wszystkich zajec. Innym razem o 1 w nocy jechala ze mna na izbe przyjec. Gdy nie mialem drukarki i pilnie czegos potrzebowalem to ona drukowala to u siebie i przywozila do mnie (mieszkamy na 2 koncach miasta). Zawsze moge wypozyczyc ksiazke na jej uczelni na jej konto.
Ogolnie - mozemy na sobie polegac, ufamy sobie, kochamy sie, duzo ze soba rozmawiamy, opowiadamy co sie wydazylo kazdego dnia, co nas spotkalo, tesknie jak nie widze jej kilka dni (wiem, ze ona tez), a mimo to jest miedzy nami zle. Mysle, ze nie tylko mi jest zle, bo ona tez ma do mnie jakies zastrzezenia. Rozmawialismy ze soba wiele razy i zawsze to wyglada tak samo:
1. Jest dobrze, szanujemy sie, smiejemy, cieszymy sie soba;
2. Zaczyna sie psuc;
3. Ciagle klotnie, przewaznie o bzdury;
4. Rozmowa;
5. Punkty od 1 do 4 - i tak ciagle.
Juz nie wiem co robic. Z jednej strony mam juz dosyc, chce spokoju. Ostatnio zaczelo bolec mnie serce - mysle, ze na tle nerwowym. Z drugiej strony chce z nia porozmawiac i sprobowac jeszcze raz. Mam tez swiadomosc swoich wad - jestem impulsywny, ale staram sie nad soba panowac - i tego, ze w moich oczach to glownie ona ponosi wine za ta zla atmosfere, ale tak na prawde ona moze myslec tak samo o mnie, bo przeciez to my - dwie osoby - nie mozemy sie ze soba dogadac.
Ostatnio zmieniony 10 lut 2009, 23:28 przez Blade, łącznie zmieniany 1 raz.
Gratuluję. Związek toksyczny wzór-konspekt. Ok Blade tylko gdzie pytanie? Co chciałeś usłyszeć? Jak to naprawić? Jak to zmienić? Nie da się. Nie ma sensu. Milion rozmów nie pomoże. Zaraz znajdzie się grono "podtrzymywaczy na duchu" i "huraoptymistów". Powiedzą Ci spróbuj z nią porozmawiać, spróbuj to spróbuj tamto. I nic. Milionowa rozmowa nic tu nie zmieni wg mnie. Źle trafiłeś. Ona też. To nie jest miłość. To jest związek toksyczny. Jak chcesz trwać w tym układzie, to ok "spróbuj porozmawiać z nią jeszcze raz"? Jak nie chcesz się zapisać w księdze Guinessa, jako najmłodszy człowiek co umarł na zawał, to sobie po prostu daruj.
PS. Obserwacja i analiza związków toksycznych to moja specjalność
Dobry początek, ale to za mało.Blade pisze:Mam tez swiadomosc swoich wad
PS. Obserwacja i analiza związków toksycznych to moja specjalność

ale wkoło jest wesoło
Blade pisze:Wg mnie 3/4 klotni (albo i wiecej) prowokuje ona.
Pamiętaj, ze sama ze sobą się nie kłóci. Nie musisz wchodzić w kłótnie, robisz to dobrowolnie
Blade pisze:Ciagle zwracala mi uwage, zebym nie szelescil i ze moja glowa zaslania jej ekran (lezelismy).
Są ludzie którzy nie lubią jak ich się rozprasza jak oglądaja, tacy to nawet kina wybierają takie gdzie popcornu nie sprzedają. Mnie tez by irytował szeleszczenie torebka, dała bym miseczkę
Blade pisze:to ja mialem polozyc sie nizej.
I straszna krzywda by ci się stała jak bys łeb obnizył
Mi tez czasami facet mówi, bym się obniżyła i ja się obniżam, bez dyskusji zbędnych, a jak on mi zasłania to tez głowę niżej połozy. Żeby o takie pierdoły aferę robić to jest dla mnie nie do pomyślenia
Blade pisze:Jak cos jej nie pasuje albo cos chce osiagnac to krzyczy. Ciagly krzyk. Robi tez tak w domu z rodzicami, tyle tylko, ze ze wzmozona sila. Krzyk, krzyk, krzyk, 0 szacunku.
W domu sie nauczyła, ze działa, w związku widać się sprawdza, to czemu ma nie krzyczeć. W życiu nie rozmawiałabym z kimś kto krzyczy. Powiedziała bym, ze na takim poziomie to ja nie rozmawiam, że jak sie uspokoi to niech da znać to rzeczowo porozmawiamy i bym wyszła.
Pozwalasz się tak traktować to masz. Żeby cie inni szanowali to zacznij szanować siebie.
Blade pisze:i wychodzi na to, ze jestem przewrazliwiony
Bo jesteś. a ona jest manipulantka krzycząca
Blade pisze:Robi wszystko, zebym wybuchl i wychodzi na to, ze to ja jestem ten zly.
To nie wybuchaj. Widac nie umiesz panowac nad sobą.
Przy mnie każdy niezrównoważony krzyczy, a ja nawet o ton głosu nie podnoszę, bo po co.
Blade pisze:Kilka dni temu z nia zerwalem. Poraz n-ty. Poraz kolejny po jej zachowaniu, ktore mnie przytlacza. Ona juz na to leje, bo jest swiecie przekonana, ze znowu wroce - mam takie wrazenie. Nie odezwie sie, zeby powiedziec, ze zle sie zachowala. To ja mam sie odezwac i ja przeprosic, ze nagle wyszedlem z jej domu.
Sam ja tego nauczyłeś. Pozwoliłeś to masz. Pretensje miej do siebie. Mnie tak nikt nie traktuje, bo sobie nie pozwolę
Ogolnie wiem, ze ona jest dobrym czlowiekiem
Zapewne neutralnym a nie dobrym. co robi takiego co czyni ja człowiekiem dobrym
Blade pisze:1. Jest dobrze, szanujemy sie, smiejemy, cieszymy sie soba;
Wybacz ale nie mogłam się powstrzymać



Golly Gee pisze:Związek toksyczny wzór-konspekt.
Toksyczny jak cholera. to nie jest miłość, to jakieś chore uzależnienie się od siebie
Jak się ludzie kochają (cokolwiek to znaczy) to szkoda im czasu na kłótnie o to czyja głowa jest wyżej...
Możliwości są więc dwie: albo wam jeszcze się wydaje, że na wszystko wam czasu wystarczy i dzisiaj wcale nie trzeba się szanować- bo szanować będziemy się od jutra...
albo.... no to już chyba wiesz...
Możliwości są więc dwie: albo wam jeszcze się wydaje, że na wszystko wam czasu wystarczy i dzisiaj wcale nie trzeba się szanować- bo szanować będziemy się od jutra...
albo.... no to już chyba wiesz...
"(...) pomyśl... co za głupiec z niego-
mówi, że umiera z mego powodu....
zupełnie jakbym była chorobą"
mówi, że umiera z mego powodu....
zupełnie jakbym była chorobą"
E tam, wlasnie mysle, ze do siebie pasujecie. Macie bardzo podobny sposob reagowania - obydwoje zly - stad problemy. Powinniscie obydwoje isc na kompromisy, a zadne tego nie robi. Dogadujecie sie w najwazniejszych sprawach, sporo chwil jest dobrych, mozecie na siebie liczyc, to bardzo duzo.
Rywalizujecie ze soba, kto jest wazniejszy, kogo bedzie na wierzchu i kto wygra. Jesli docenicie siebie wzajemnie, przede wszystkim bedziecie sie zwracac do siebie z szacunkiem, to wiekszosci klotni nie bedzie.
I tez pewnie jest tak, ze prowokujecie te klotnie, zeby cos sie dzialo, zeby nie bylo letnio. Sa takie zwiazki. Burzliwe i tyle.
Rywalizujecie ze soba, kto jest wazniejszy, kogo bedzie na wierzchu i kto wygra. Jesli docenicie siebie wzajemnie, przede wszystkim bedziecie sie zwracac do siebie z szacunkiem, to wiekszosci klotni nie bedzie.
I tez pewnie jest tak, ze prowokujecie te klotnie, zeby cos sie dzialo, zeby nie bylo letnio. Sa takie zwiazki. Burzliwe i tyle.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Myślałem, że podobieństwa się odpychają. Sztuka kompromisu jest ważna, ale w ich związku się nie uda. Nie zrobi tego jedna osoba, bo automatycznie jedna wygrywa druga przegrywa. Nie zrobią tego razem, bo to nie możliwe w związku toksycznym.Miltonia pisze:E tam, wlasnie mysle, ze do siebie pasujecie. Macie bardzo podobny sposob reagowania - obydwoje zly - stad problemy. Powinniscie obydwoje isc na kompromisy, a zadne tego nie robi. Dogadujecie sie w najwazniejszych sprawach, sporo chwil jest dobrych, mozecie na siebie liczyc, to bardzo duzo.
Yhy i Pan Blade tak to lubi, że aż go serce boli na tle nerwowym.Miltonia pisze:I tez pewnie jest tak, ze prowokujecie te klotnie, zeby cos sie dzialo, zeby nie bylo letnio
No są. Zwane inaczej "Związki toksyczne".Miltonia pisze:Są takie zwiazki. Burzliwe i tyle.
ale wkoło jest wesoło
Powinna być reguła, że jak piszesz o swoim problemie, to potem czytasz to na głos i dopiero wysyłasz. Taki stary chłop a takie rzeczy...Blade pisze: Kilka dni temu ogladalismy razem film i jadlem chipsy. Ciagle zwracala mi uwage, zebym nie szelescil i ze moja glowa zaslania jej ekran (lezelismy). Powiedzialem, zeby polozyla sie wyzej, a ona ciagle zwracala mi uwage na te dwie rzeczy - to ja mialem polozyc sie nizej. Takich sytuacji, w ktorych cos jej nie pasuje, a ja mam sie dostosowac mozna mnozyc. Mysli tylko o sobie.
W dalszej części postu zapewnie trafnie zdiagnozowałęś jej zachowanie i podświadomie niemal pominąłeś swoje. Słuchaj najlepszego: gdyby to ona opisywała Ciebie na forum, post byłby bliźniaczo podobny.
W skrócie: ona jest zadziorną histeryczką z kompleksami, bezrefleksyjnie korzystającą ze starego prymitywnego sposobu na życie bez ambicji do ludzkiej rozmowy i zachowania. Za partnera ma Faceta ze sztucznymi jajami - potrafiącego zerwać (a jakże - nie raz

Będziecie bardzo sympatycznym wiecznie skłóconym małżeństwem, lub wiecznie skłóconym małżeństwem.
Jakbym o sobie czytała
Też jestem nerwus, z domu nerwusów i choleryków. Ale generalnie dobrym człowiekiem jestem
Bardzo ważną rzeczą jest aby obie strony wiedziały, jakimi ludźmi są, że ciężko z nimi żyć. Świadomość tego i umiejętność patrzenia na siebie krytycznym okiem jest podstawą kompromisu.
Blade, jeżeli zależy Ci na dziewczynie powinieneś znaleźć na nią jakiś sposób. Mam kilka rad, jakbyś chciał skorzystać
- wymyśl jej jakąś pieszczotliwą/zabawną ksywę, która będzie przypominac o jej wadach. Ale uwaga - nie nadużywaj tego i nie mów tak do niej w sytuacji gdy chcesz poważnie jej dogryźć. (ja np. jestem "panna fochencja"
)
- czasami spróbuj sposóbu na milczenie, gdy ona swoje arie urządza
- jak zaczyna się czepiać i krzyczeć, nie odpowiadaj tym samym. A jak wkurzy Cię maksymalnie to ryknij na nią jak lew w swojej jamie
(ja tam lubię być czasem zdominowana przez faceta)
- zacznij prowadzić jej kalendarzyk miesiączkowy. Zaoszczędzisz trochę nerwów wiedząc, kiedy ma PMS. To jest czas, kiedy trzeba przytulić, powiedzieć komplement i np. dużo siedzieć w książkach
A jak zdarzy się jakieś starcie między Wami, pozwól jej się wyżyć, nie biorąc wszystkiego do siebie (z własnego przykładu wiem, że można w tym czasie nie panować nad sobą...)
- dopilnuj, by miała odpowiedni poziom magnezu w organizmie (tabletki, rozpuszczalne plusze np.)
A rada na teraz: nie rwij się pierwszy do podania ręki. Niech odczuje na własnej skórze, że jak nie zacznie i ona dbać o związek, to może się to źle skończyć. Nie może miec pewności, że owinęła sobie Ciebie wokół palca.
[ Dodano: 2009-02-11, 18:32 ]
na 95% to nie serce. Ale faktycznie nerwy. Sobie też magnezową kurację zafunduj

Bardzo ważną rzeczą jest aby obie strony wiedziały, jakimi ludźmi są, że ciężko z nimi żyć. Świadomość tego i umiejętność patrzenia na siebie krytycznym okiem jest podstawą kompromisu.
Blade, jeżeli zależy Ci na dziewczynie powinieneś znaleźć na nią jakiś sposób. Mam kilka rad, jakbyś chciał skorzystać
- wymyśl jej jakąś pieszczotliwą/zabawną ksywę, która będzie przypominac o jej wadach. Ale uwaga - nie nadużywaj tego i nie mów tak do niej w sytuacji gdy chcesz poważnie jej dogryźć. (ja np. jestem "panna fochencja"
- czasami spróbuj sposóbu na milczenie, gdy ona swoje arie urządza
- jak zaczyna się czepiać i krzyczeć, nie odpowiadaj tym samym. A jak wkurzy Cię maksymalnie to ryknij na nią jak lew w swojej jamie
- zacznij prowadzić jej kalendarzyk miesiączkowy. Zaoszczędzisz trochę nerwów wiedząc, kiedy ma PMS. To jest czas, kiedy trzeba przytulić, powiedzieć komplement i np. dużo siedzieć w książkach
- dopilnuj, by miała odpowiedni poziom magnezu w organizmie (tabletki, rozpuszczalne plusze np.)
A rada na teraz: nie rwij się pierwszy do podania ręki. Niech odczuje na własnej skórze, że jak nie zacznie i ona dbać o związek, to może się to źle skończyć. Nie może miec pewności, że owinęła sobie Ciebie wokół palca.
[ Dodano: 2009-02-11, 18:32 ]
Blade pisze:Ostatnio zaczelo bolec mnie serce - mysle, ze na tle nerwowym.
na 95% to nie serce. Ale faktycznie nerwy. Sobie też magnezową kurację zafunduj
Ostatnio zmieniony 11 lut 2009, 18:33 przez Nemezis, łącznie zmieniany 1 raz.
Miltonia pisze:I tez pewnie jest tak, ze prowokujecie te klotnie, zeby cos sie dzialo, zeby nie bylo letnio. Sa takie zwiazki. Burzliwe i tyle.
Ludzie w takich związkach są wymęczeni, Miltonio, i wypalają się szybko od nadmiaru rywalizacji. Rywalizować, to można na ringu, ale w związku ma być ukojenie
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
shaman pisze:W dalszej części postu zapewnie trafnie zdiagnozowałęś jej zachowanie i podświadomie niemal pominąłeś swoje. Słuchaj najlepszego: gdyby to ona opisywała Ciebie na forum, post byłby bliźniaczo podobny.
Hmm...to widzę, że Cię jeszcze wiele zaskoczeń w życiu czeka. Zazdroszczę
shaman pisze:W skrócie: ona jest zadziorną histeryczką z kompleksami, bezrefleksyjnie korzystającą ze starego prymitywnego sposobu na życie bez ambicji do ludzkiej rozmowy i zachowania.
Z tą częścią się jak najbardziej zgadzam. Krótkie, jasne i prawdziwe.
shaman pisze: Za partnera ma Faceta ze sztucznymi jajami
Próbujesz sprawić, aby Twoje wydały Ci się bardziej prawdziwe, Shaman?
Nie ma takiego wagonika, którego nie da się odczepić, jak to mówią.
chłopie uciekaj będzie bolec, będzie ciężko i co najważniejsze będzie WARTO!!!!
Jezeli masz tylko odliczać czas do kolejnej kłótni to jaki sens
I ty sobie znajdziesz odpowiednia dziewczynę i ona odpowiedniego faceta a liczyć to można i na dobrego przyjaciela nie koniecznie z nim trzeba byc w związku ;p
Jezeli masz tylko odliczać czas do kolejnej kłótni to jaki sens
I ty sobie znajdziesz odpowiednia dziewczynę i ona odpowiedniego faceta a liczyć to można i na dobrego przyjaciela nie koniecznie z nim trzeba byc w związku ;p
Och mam nadzieję, że same miłe niespodzianki <browar>Topp pisze:Hmm...to widzę, że Cię jeszcze wiele zaskoczeń w życiu czeka. Zazdroszczę
Blade pisze:Jestem z dziewczyna 2,5 roku. Od dluzszego czasu jest miedzy nami zle. Ciagle sie klocimy.
Blade pisze:Wg mnie 3/4 klotni (albo i wiecej) prowokuje ona.
Blade pisze:Krzyk, krzyk, krzyk, 0 szacunku.
+ dramat kanapowy. I tak od długich miesięcy. Bo nie potrafisz nic z tym zrobić. I chcesz komuś wmówić, że masz jajaBlade pisze: Nigdy nie uslyszalem od niej slowa "przepraszam"

Ona prowokuje - Ty się dajesz sprowokować. Robi wszystko zebyś wybuchł - wybuchasz. Każe Ci obniżyć głowę - no tu się postawiłeś, brawo. Już wiesz o co chodzi? W drobnostkach odbijają się większe problemy, ale Ty zajmujesz się drobnostkami. Który z większych problemów rozwiązałeś? Za nie się bierz.
nie ma się czemu dziwić, pewnie macie niezłe chrakterki:)
ale to jest chyba normalne zjawisko, musie od siebie na jakiś czas odpocząć, to wam dobrze zrobi...
a prowpkacja to może wynik złych dni?
hahah:)
tak też może być:)
wg mnie to etap przejściowy, tylko trzeba cierpliwośći i samo się jakoś ułoży...
głowa do góry:)
ale to jest chyba normalne zjawisko, musie od siebie na jakiś czas odpocząć, to wam dobrze zrobi...
a prowpkacja to może wynik złych dni?
hahah:)
tak też może być:)
wg mnie to etap przejściowy, tylko trzeba cierpliwośći i samo się jakoś ułoży...
głowa do góry:)
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 266 gości