przepraszam za tak długą nieobecność... już piszę o co mi chodzi, a raczej co mnie dręczy
jestem okropnie zazdrosna - za bardzo. I wiem o tym. Tylko nie umie sobie z tym poradzić

Dokładnie chodzi o to, że :
Jestem w związku 3 lata. Związek jak to związek - czasem jest super, a czasem potrafimy się kłócić non stop. Ale trwamy razem dalej. Ja kocham jego a on mnie. Cóż, ja jestem typem zazdrośnicy, byłam (i niestety jestem) zazdrosna o wszystko płci przeciwnej, co rusza się koło niego..

Mój mężczyzna jest naprawdę wyrozumiały dla mnie, ma wiele cierpliwości, tłumaczy co i jak... ale wiadomo - kiedyś ta cierpliwość się skończy... Sytuacja która mnie natknęła do napisania tego postu :
On ma koleżankę. Znają się około 6 lat . Tylko, że oni widzieli się tylko raz, poza tym jest typowa znajomość na gg (miał inną koleżankę z którą się spotykał na początku naszego związku ale dla mnie zrezygnował z tego). No i pewnego dnia wyszła rozmowa, że chciałby się z nią spotkać i pogadać. Po miesiącu w końcu się zgodziłam. Pojechał i spotkał się z nią. Potem jak my się spotkaliśmy rozmawialiśmy o tym i wyszło tak, że raz na jakiś czas chce się z nią spotykać. Nie chcę mu tego zabraniać, bo po pierwsze oni się znają dwa razy tyle co my (mimo, że to tylko kontakty na gg), po drugie wiem doskonale, że oni nawzajem są dla siebie takimi można powiedzieć przyjaciółmi, a po trzecie nie mam prawa mu tego zabronić. Ale też nie chcę żeby mi było źle z tym
Jak on pojechał na to spotkanie to mnie dręczyło najbardziej (miałam takie głupie myśli) że teraz na pewno siedzi naprzeciw niej, patrzy na nią, może mu się spodoba? na pewno jest ładniejsza niż ja itd.... Zadzwonił jak od niej wracał (spędził z nią jakieś 5-6 godzin), powiedział że się zagadali, no to ja już miałam czarne myśli, a jeszcze jak mi powiedział, że dobrze mu sie z nią gadało to już w ogóle - czarna rozpacz. Śmieszne prawda? Ja nie wiem dlaczego tak jest, bo czasem myślę, że ok, jak się z nią spotka raz na 3 miesiące to się nic nie stanie, a za chwilę znów mam myśli, że czemu się musi spotykać z kumpelą, czy ja mu nie wystarczę? On twierdzi, że z kumpelą się gada inaczej niż ze swoją kobietą. Ja tego nie rozumiem, nie spotykam się z kumplami - może to dlatego.
Chciałabym zmienić to myślenie, bo wiem, że mogę zepsuć to co jest między nami, ale naprawdę już nie wiem jak. Dodam, że mój face nigdy nie zrobił czegoś przez co mogłabym się tak obawiać. Na dodatek był fair wobec mnie bo powiedział mi o tym, że chciałby się z nią spotkać i czekał na moją decyzję.
Ale mnie chyba najbardziej gniecie to, że jak może mu się tak dobrze rozmawiać z kumpelą? nie może pogadać ze mną? musi z nią siedzieć 6 godzin? chyba ja już mu nie wystarczam... a co jak się w niej zakocha? <rozpacz>