nasi faceci i ich koleżanki

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 27 lip 2008, 17:57

A jakie to ma znaczenie?


A do czego się to odnosiło? Do "zerwania kontaktów z kumplami". Jak możesz zerwać coś, czego nie ma? Takie ekstrapolacje są mocno przesadzone, bo nie da się wrzucić do jednego worka znajomości wieloletnich, zwykle sprzed czasu związku - i okazyjnych spotkań z przypadkowo poznanymi, nieznanymi i nowymi ludźmi. Zacytowane przeze mnie "zerwanie kontaktów z kumplami" jest jednak dość odległe od łażenia na kawę z nieznajomym kolesiem, który wydaje się być interesujący, ale tak naprawdę nic o nim nie wiem.

I skąd możesz wiedzieć, że "dobrze się rozumiesz i spędza Ci się czas fajnie" z kimś, kogo nie znasz? Jak mam do wyboru spędzić czas z facetem, który mnie doskonale rozumie i świetnie mi się czas z nim spędza - albo z facetem, którego nie znam i nie wiem, jak czas będzie mi się z nim spędzało, zwykle wybieram tego pierwszego. Który jakimś przypadkiem jest moim facetem.
Ostatnio zmieniony 27 lip 2008, 18:00 przez pani_minister, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 27 lip 2008, 21:11

pani_minister pisze:Jak mam do wyboru spędzić czas z facetem, który mnie doskonale rozumie i świetnie mi się czas z nim spędza - albo z facetem, którego nie znam i nie wiem, jak czas będzie mi się z nim spędzało, zwykle wybieram tego pierwszego. Który jakimś przypadkiem jest moim facetem.

A jak masz do wyboru domosiedzenie (przykład) i tego nowego znajomego? Nie widzę przeszkód. Jak dla mnie nie ma większej różnicy czy kogoś znam tydzień czy kilka lat (oczywiście tylko w tej specyficznej, niedużej materii) - dla mojej partnerki tak samo.

Dodać muszę, że naprawdę dobrze selekcjonuję sobie znajomych, więc jak już z kimś się zspotykam to wiem, że porażki nie będzie. Moja partnerka również powinna to wiedzieć, więc przyznaję, że jestem mało reprezentatywnym przykładem; w czasach płytkich znajomości praktykowanych w galeriach handlowych.
Awatar użytkownika
Monika201
Początkujący
Początkujący
Posty: 6
Rejestracja: 04 lip 2008, 15:06
Skąd: Kraków
Płeć:

Postautor: Monika201 » 27 lip 2008, 22:00

Jeśli znam koleżanki to dlaczego nie:) Ale zawsze jednak należy mieć oczy szeroko otwarte, bo wiadomo jak to bywa między dwoma przeciwnymi płciami:)
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 28 lip 2008, 00:00

shaman pisze:Nie widzę przeszkód

Wiesz, ja ogólnie też raczej nie.

Ale tak czytam ten temat i widzę, że przebija się tu chwilami podejście: jak jemu (jej) nie podoba się, że z kimś wychodzę, to tyrania, brak zaufania i pozbawianie mnie najlepsiejszych przyjaciół, kontaktów z ludźmi i najistotniejszych znajomości. A zwykle chodzi wcale nie o kumpli / przyjaciół / niemal rodzinę, tylko przypadkowego znajomego i nieistotną godzinkę. Istotna staje się ona dopiero wtedy, gdy pojawia się przekora i coś na kształt zakazu - i armaty o "braku zaufania" i zamykaniu w domu zostają wytoczone, mimo, że bez żalu można by sobie spotkanie jedno i drugie odpuścić :]
Ostatnio zmieniony 28 lip 2008, 00:02 przez pani_minister, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 28 lip 2008, 00:08

Możnaby. Ale to jest istotne, bo tu chodzi o zasady, nie o tę głupią godzinkę. Jeśli wcześniej umówione spotkanie koliduje z choćby spontanicznym spotkaniem z partnerką - zaczynam kombinować, nawet odwołuję to peirwsze, jasne. Ale jeśli nie, jeśli np każdy ma swoje sprawy, jedna osoba jest zajęta lub para jest rozdzielona - nikt mi nie będzie niczego dyktował, póki ja sam jestem w porządku, nie zdradzam, nie ranię, nie oszukuję.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 28 lip 2008, 00:10

bo tu chodzi o zasady

Nie lubię takiego podejścia.
I nie lubię zasad. A zwłaszcza w związku.
Wolę doraźną empatię i zrozumienie, bez ideologii.
Awatar użytkownika
lollirot
Weteran
Weteran
Posty: 3294
Rejestracja: 02 maja 2005, 00:52
Skąd: ...
Płeć:

Postautor: lollirot » 28 lip 2008, 00:33

pani_minister pisze:Istotna staje się ona dopiero wtedy, gdy pojawia się przekora i coś na kształt zakazu - i armaty o "braku zaufania" i zamykaniu w domu zostają wytoczone, mimo, że bez żalu można by sobie spotkanie jedno i drugie odpuścić

U mnie nie ma tematu, bo i wątów nie ma ani o starych znajomych, ani o nowo poznanych.
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
Awatar użytkownika
Hyhy
Weteran
Weteran
Posty: 2611
Rejestracja: 29 mar 2004, 01:41
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Hyhy » 28 lip 2008, 07:32

Trzymanie kogos za wszelka cene, jakies wyrzuty i nie puszczanie nigdzie i z nikim NIE UCHRONI OD ZDRADY i tym podobnych rzeczy a tylko zrobi z Waszego zwiazku jedna wielka kupe :)
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "

hyhy e(L)o :)
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 28 lip 2008, 08:01

pani_minister pisze:, tylko przypadkowego znajomego i nieistotną godzinkę

Dla mnie to temat czysto teoretyczny, bo nie dotyczy mnie.
Jednak nie chciała bym by facet zabraniał mi spotykania się z nowo poznanymi ludźmi.

pani_minister pisze:Jak mam do wyboru spędzić czas z facetem, który mnie doskonale rozumie i świetnie mi się czas z nim spędza - albo z facetem, którego nie znam i nie wiem, jak czas będzie mi się z nim spędzało, zwykle wybieram tego pierwszego. Który jakimś przypadkiem jest moim facetem.

W chwili kiedy muszę wybierać z kim czas spędzę to tez wybieram faceta swojego.
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 28 lip 2008, 13:24

shaman pisze:Jeśli wcześniej umówione spotkanie koliduje z choćby spontanicznym spotkaniem z partnerką - zaczynam kombinować, nawet odwołuję to peirwsze, jasne


współczuję :) Bo to kwestia dotrzymywania słowa. Z gęby dupy się nie robi, jak ma się klasę.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow

Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!

http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 28 lip 2008, 13:28

pani_minister pisze:I nie lubię zasad. A zwłaszcza w związku.

Zasadą jest, że nie zdradzam, nie szpieguję, nie traktuję jak swoją włąsność, także nie uskuteczniam niewolnictwa. Mnie się te zasady bardzo podobają. Inna sprawa, że ich realizacja jest czymś naturalnym w moim przypadku, ale o tym było wyżej.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 28 lip 2008, 14:47

Wolę, kiedy mój facet (czy też ja osobiście) robi / nie robi danych rzeczy, bo po prostu chce ich nie robić / robić. Jeśli określone postępowanie ma wynikać li i jedynie z zasad i reguł, przyjętych z góry, a nie z chęci, to naprawdę lepiej dla wszystkich w związek zaangażowanych będzie, jeśli zasady te jednak obowiązywać przestaną. Bo jakoś nieswojo czułabym się z myślą, że związek ten na niepisanej choćby intercyzie się opiera i obopólnych gwarancjach. Tak to mogę się w pracy bawić i w stosunkach z ludźmi nie na emocjach opartych, lecz bardziej merkantylnych.
Ja nie zdradzam, bo nie chcę.
Nie szpieguję, bo nie czuję potrzeby.
Nie dlatego, że uznałam, że tego robić się nie powinno i choćby mnie skręcało z ciekawości i pokusa przemożna była, to postanowienia początkowego nie złamię. Jakby mnie skręcało - już jest problem, niezależnie od tego, że czyny jeszcze żadne naganne się nie pojawiły.
Ostatnio zmieniony 28 lip 2008, 14:48 przez pani_minister, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
anika
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 167
Rejestracja: 22 paź 2006, 12:29
Skąd: Kraków
Płeć:

Postautor: anika » 28 lip 2008, 15:34

pani_minister pisze:I skąd możesz wiedzieć, że "dobrze się rozumiesz i spędza Ci się czas fajnie" z kimś, kogo nie znasz?

Z kimś kogo nie znam owszem. Popatrz na to jednak z innej strony: zmieniasz pracę, wszyscy ludzie są dla Ciebie nowi, ale poznajesz kogoś (przeciwnej płci) z kim dobrze Ci się pracuje, rozmawia o wszytskim i ogólnie uważasz, ze ta osoba jest fajna. I czasem przychodzi taki moment, że dobrze by było się z kimś spotkać nie tylko w biurze, bo np. ta osoba ma do Ciebie jakąś prośbę (spotaknie bez żadnych podtekstów). I co? Jak reagujesz? Od razu "nie" , bo facet z którym jesteś jest z Tobą znacznie dłużej?
"Dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz.
Dzisiaj mnie pragniesz, jutro się wstydzisz"
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 28 lip 2008, 17:05

TedBundy pisze:shaman napisał/a:
Jeśli wcześniej umówione spotkanie koliduje z choćby spontanicznym spotkaniem z partnerką - zaczynam kombinować, nawet odwołuję to peirwsze, jasne



współczuję Bo to kwestia dotrzymywania słowa. Z gęby dupy się nie robi, jak ma się klasę.

Nie czytasz ze zrozumieniem. Przecież nie chodzi tu o odwołanie zaplanowanego spotkania z przyjacielem, bo partnerka chce iść po buty. Nie mogę pisać radykalnie, muszę brać pod uwagę złożoność życia. Równocześnie jednak ustawiam konkretne priorytety (choć znowu: w zależności od sytuacji różną mają one siłę:) )

pani_minister pisze:Ja nie zdradzam, bo nie chcę.
Nie szpieguję, bo nie czuję potrzeby.
Nie dlatego, że uznałam, że tego robić się nie powinno i choćby mnie skręcało z ciekawości i pokusa przemożna była, to postanowienia początkowego nie złamię. Jakby mnie skręcało - już jest problem, niezależnie od tego, że czyny jeszcze żadne naganne się nie pojawiły.

Toż o tym piszę w poście na poprzedniej stronie. Zasadą jest (lub nie jest, jak kto woli, semantyka), że nie ograniczam w tej kwestii partnerki, a ona nie powinna ograniczać mnie. Przychodzi mi to naturalnie, taki jestem i takiej partnerki szukam.

Użycie słowa zasada chyba było prowokacyjnie confusing :) Sorx.

A że niektórych zasad powinniśmy przestrzegać choćby wbrew swojej woli czy pragnień, to inna sprawa.
Awatar użytkownika
Hyhy
Weteran
Weteran
Posty: 2611
Rejestracja: 29 mar 2004, 01:41
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Hyhy » 28 lip 2008, 18:40

anika pisze:
pani_minister pisze:I skąd możesz wiedzieć, że "dobrze się rozumiesz i spędza Ci się czas fajnie" z kimś, kogo nie znasz?

Z kimś kogo nie znam owszem. Popatrz na to jednak z innej strony: zmieniasz pracę, wszyscy ludzie są dla Ciebie nowi, ale poznajesz kogoś (przeciwnej płci) z kim dobrze Ci się pracuje, rozmawia o wszytskim i ogólnie uważasz, ze ta osoba jest fajna. I czasem przychodzi taki moment, że dobrze by było się z kimś spotkać nie tylko w biurze, bo np. ta osoba ma do Ciebie jakąś prośbę (spotaknie bez żadnych podtekstów). I co? Jak reagujesz? Od razu "nie" , bo facet z którym jesteś jest z Tobą znacznie dłużej?


Nie no chyba nie rozpatrujemy tutaj takich przypadkow? Domyslnie wydawalo misie, iz chodzi o spotkania bardziej nieoficjalne niz kolega/kolezanka z pracy. Kurcze, wiadomo ,ze cale zycie nas ta jedna jedyna osoba krecic nie bedzie, bynajmniej nie w takim stopniu jak pierwsze kilka miesiecy, czy lat. Swoja drogoa, wielkie szczescie byloby sie spotkac w 2 osoby akurat tak, zeby przez nastepne 20-30 lat kazdy dzien byl wyjatkowy :) ale to chyba nierealne...
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "



hyhy e(L)o :)
Awatar użytkownika
wariatka
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 78
Rejestracja: 02 maja 2008, 23:38
Skąd: łódź
Płeć:

Postautor: wariatka » 28 lip 2008, 21:17

hm..idzie z kolezanka i mnie nie chce wziasc ze soba?? coz..troche to czyms smierdzi:P ale ufam swojemu facetowi wiec niech sobie idzie..a tak apropo... kolezanka na piwo nie chasa..tylko z kolegami:D
-będę brał Cie!
-gdzie?
-w aucie!
-mnie?
- Cie..
-niee
-ehe!!
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 28 lip 2008, 23:44

anika pisze:I co? Jak reagujesz?

Jeżeli tylko w jakikolwiek sposób mój facet wyrazi sprzeciw - nie idę. Jakiś czas temu stwierdziłam, że jego zdanie jest dla mnie dość priorytetowe. Nie idę też na przykład dlatego, że mi się nie chce. Bo bardzo mało jest ludzi, dla których by mi się chciało, tak ogólnie rzecz biorąc.

Popatrz na to jednak z innej strony

Widzisz, a nie popatrzyłaś z mojej: jeśli jest jakiś tam sobie facet z pracy, nawet w miarę interesujący, ale nikt bliżej mi znany, wyciągane w tym temacie argumenty na temat wymaganego rzekomego zerwania znajomości z przyjaciółmi tracą rację bytu. Bo o żadnych przyjaciołach w tym momencie mowy nie ma. A jakiś tam, nawet w miarę interesujący facet, nadal będzie o klasę mniej interesujący od mojego faceta - i rezygnacja ze spotkania, z takiego czy innego powodu, nie będzie szczególnie trudna. Ba, byle pretekst wystarczy.

Kurcze, wiadomo ,ze cale zycie nas ta jedna jedyna osoba krecic nie bedzie
:) a ja spróbuję się przekonać, czy może jednak się nie uda :)
Pewnie jak mnie kiedyś ten własny przestanie intrygować, pociągać, bawić i dostarczać mi wrażeń, do których inni nawet się nie zbliżają - poszukam tych wrażeń gdzie indziej. Aktualnie nie muszę, dość to wygodne jest :]

Sorx

Spox [:D]
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 29 lip 2008, 07:54

pani_minister pisze:Pewnie jak mnie kiedyś ten własny przestanie intrygować, pociągać, bawić i dostarczać mi wrażeń, do których inni nawet się nie zbliżają - poszukam tych wrażeń gdzie indziej


jeżeli to poważnie napisane jest, a nie dla jaj, to ręce opadają :] Ale jednak mam wątpliwości.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow



Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!



http://www.piotrlabuz.pl/

http://michalpasterski.pl/

http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 29 lip 2008, 09:47

Rozumiem, że Ty w imię zasad byłbyś z nudną, niepociągającą, banalną osobą, unieszczęśliwiając do końca dni swoich zarówno siebie i ją - bo konsekwencja i nie robienie z gęby dupy, jak to ująłeś? :]
(cholewy, tak przy okazji. Zwulgaryzowanie zmienia nie tylko formę w tym przypadku, ale i treść)
Ostatnio zmieniony 29 lip 2008, 09:53 przez pani_minister, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 29 lip 2008, 10:32

pani_minister pisze:cholewy, tak przy okazji. Zwulgaryzowanie zmienia nie tylko formę w tym przypadku, ale i treść


bardzo słuszna uwaga, ale wzmacnia przekaz, czyni go bardziej wyrazistym i nie brzmi pedałowato jak stara forma z cholewą (nie znam nikogo stosującego starą wersję) :]

pani_minister pisze:Rozumiem, że Ty w imię zasad byłbyś z nudną, niepociągającą, banalną osobą, unieszczęśliwiając do końca dni swoich zarówno siebie i ją


nie byłbym, bo z kimś takim nie zacząłbym być :) Zatem nie rozumiem pytania.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow



Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!



http://www.piotrlabuz.pl/

http://michalpasterski.pl/

http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
Hyhy
Weteran
Weteran
Posty: 2611
Rejestracja: 29 mar 2004, 01:41
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Hyhy » 29 lip 2008, 10:52

pani_minister pisze:Pewnie jak mnie kiedyś ten własny przestanie intrygować, pociągać, bawić i dostarczać mi wrażeń, do których inni nawet się nie zbliżają - poszukam tych wrażeń gdzie indziej
no wlasnie to jest censored... :)
TedBundy pisze:ie byłbym, bo z kimś takim nie zacząłbym być :) Zatem nie rozumiem pytania.
Co Ty mowisz Ted... przeciez tu chodzi o zwiazek ktory ma kilka-nascie lat, wierzysz w to ze nie stracisz pociagu i fascynacji ta osoba? bo ja nie... zeby tylko razem to tracic:)
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "



hyhy e(L)o :)
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 29 lip 2008, 12:03

Hyhy pisze:przeciez tu chodzi o zwiazek ktory ma kilka-nascie lat, wierzysz w to ze nie stracisz pociagu i fascynacji ta osoba? bo ja nie... zeby tylko razem to tracic:)


zakładam, że jednak nie. Gdyby zawsze zakładać przegraną w upływie x lat, związki tworzyliby tylko ci, którzy zdają sobie sprawę iż zawierają go, nomen-omen, na "czas określony" :)
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow



Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!



http://www.piotrlabuz.pl/

http://michalpasterski.pl/

http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 29 lip 2008, 13:11

TedBundy pisze:bardzo słuszna uwaga, ale wzmacnia przekaz, czyni go bardziej wyrazistym i nie brzmi pedałowato jak stara forma z cholewą (nie znam nikogo stosującego starą wersję)

Damian jestem, heteroseksualny jestem, miło mi. Cholewa jest dla mnie wystarczająco mocna; mam bardzo męskie włosy na nogach.

TedBundy pisze:zakładam, że jednak nie. Gdyby zawsze zakładać przegraną w upływie x lat, związki tworzyliby tylko ci, którzy zdają sobie sprawę iż zawierają go, nomen-omen, na "czas określony"

Zgadzam się. Jestem monogamistą, pewnie dlatego. Związek to dla mnie decyzja strategiczna, długoterminowa. Wchodzę weń z osobą, która ma potencjał na fascynowanie mnie do końca życia. To możliwe. Nawet wśród przyjaciół mam takie osoby.

pani_minister pisze:Rozumiem, że Ty w imię zasad byłbyś z nudną, niepociągającą, banalną osobą, unieszczęśliwiając do końca dni swoich zarówno siebie i ją - bo konsekwencja i nie robienie z gęby dupy, jak to ująłeś?

Zgadzam się. Życie jest jedno, należy je optymalnie sobie ułożyć. Innym też to umożliwić. Wyjątkiem może być starość. Może, bo jeszcze nie byłem stary i w związku jednocześnie, więc nie wiem jak to jest.
Awatar użytkownika
Hyhy
Weteran
Weteran
Posty: 2611
Rejestracja: 29 mar 2004, 01:41
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Hyhy » 30 lip 2008, 11:03

TedBundy pisze:
Hyhy pisze:przeciez tu chodzi o zwiazek ktory ma kilka-nascie lat, wierzysz w to ze nie stracisz pociagu i fascynacji ta osoba? bo ja nie... zeby tylko razem to tracic:)


zakładam, że jednak nie. Gdyby zawsze zakładać przegraną w upływie x lat, związki tworzyliby tylko ci, którzy zdają sobie sprawę iż zawierają go, nomen-omen, na "czas określony" :)

Ja nie zakladam przeciez zwiazku na czas nieokreslony tylko patrze realnie ze pewnie taki bedzie:) ale oczywiscie nie wiazalbym sie na stale gdybym tak zakladal:>
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "



hyhy e(L)o :)
smutna:(
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 14 paź 2007, 17:09
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: smutna:( » 22 sie 2008, 14:44

przepraszam za tak długą nieobecność... już piszę o co mi chodzi, a raczej co mnie dręczy :/

jestem okropnie zazdrosna - za bardzo. I wiem o tym. Tylko nie umie sobie z tym poradzić :( Dokładnie chodzi o to, że :

Jestem w związku 3 lata. Związek jak to związek - czasem jest super, a czasem potrafimy się kłócić non stop. Ale trwamy razem dalej. Ja kocham jego a on mnie. Cóż, ja jestem typem zazdrośnicy, byłam (i niestety jestem) zazdrosna o wszystko płci przeciwnej, co rusza się koło niego.. :/ Mój mężczyzna jest naprawdę wyrozumiały dla mnie, ma wiele cierpliwości, tłumaczy co i jak... ale wiadomo - kiedyś ta cierpliwość się skończy... Sytuacja która mnie natknęła do napisania tego postu :
On ma koleżankę. Znają się około 6 lat . Tylko, że oni widzieli się tylko raz, poza tym jest typowa znajomość na gg (miał inną koleżankę z którą się spotykał na początku naszego związku ale dla mnie zrezygnował z tego). No i pewnego dnia wyszła rozmowa, że chciałby się z nią spotkać i pogadać. Po miesiącu w końcu się zgodziłam. Pojechał i spotkał się z nią. Potem jak my się spotkaliśmy rozmawialiśmy o tym i wyszło tak, że raz na jakiś czas chce się z nią spotykać. Nie chcę mu tego zabraniać, bo po pierwsze oni się znają dwa razy tyle co my (mimo, że to tylko kontakty na gg), po drugie wiem doskonale, że oni nawzajem są dla siebie takimi można powiedzieć przyjaciółmi, a po trzecie nie mam prawa mu tego zabronić. Ale też nie chcę żeby mi było źle z tym :(
Jak on pojechał na to spotkanie to mnie dręczyło najbardziej (miałam takie głupie myśli) że teraz na pewno siedzi naprzeciw niej, patrzy na nią, może mu się spodoba? na pewno jest ładniejsza niż ja itd.... Zadzwonił jak od niej wracał (spędził z nią jakieś 5-6 godzin), powiedział że się zagadali, no to ja już miałam czarne myśli, a jeszcze jak mi powiedział, że dobrze mu sie z nią gadało to już w ogóle - czarna rozpacz. Śmieszne prawda? Ja nie wiem dlaczego tak jest, bo czasem myślę, że ok, jak się z nią spotka raz na 3 miesiące to się nic nie stanie, a za chwilę znów mam myśli, że czemu się musi spotykać z kumpelą, czy ja mu nie wystarczę? On twierdzi, że z kumpelą się gada inaczej niż ze swoją kobietą. Ja tego nie rozumiem, nie spotykam się z kumplami - może to dlatego.
Chciałabym zmienić to myślenie, bo wiem, że mogę zepsuć to co jest między nami, ale naprawdę już nie wiem jak. Dodam, że mój face nigdy nie zrobił czegoś przez co mogłabym się tak obawiać. Na dodatek był fair wobec mnie bo powiedział mi o tym, że chciałby się z nią spotkać i czekał na moją decyzję.
Ale mnie chyba najbardziej gniecie to, że jak może mu się tak dobrze rozmawiać z kumpelą? nie może pogadać ze mną? musi z nią siedzieć 6 godzin? chyba ja już mu nie wystarczam... a co jak się w niej zakocha? <rozpacz>
Topp
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 89
Rejestracja: 22 sie 2008, 11:28
Skąd: Mokotów
Płeć:

Postautor: Topp » 22 sie 2008, 14:49

A jak sie w niej zakocha to Ciebie zostawi i istnieje możliwość, że będzie bardziej szczęśliwy. A ty nie umrzesz z tego powodu tylko będziesz dalej żyła i tylko od Ciebie będzie zależało jak to życie przeżyjesz.
Ostatnio zmieniony 22 sie 2008, 14:52 przez Topp, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie ma takiego wagonika, którego nie da się odczepić, jak to mówią.
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 22 sie 2008, 14:52

smutna:( pisze:Śmieszne prawda?

Nie. Raczej żałosne

smutna:( pisze:czy ja mu nie wystarczę?

Nie nie wystarczysz. Ja mojemu facetowi nie wystarczam, jestem jego partnerka, kochanka, przyjaciółka, ale za koleżanki i innych ludzi robić nie mogę.
smutna:( pisze:On twierdzi, że z kumpelą się gada inaczej niż ze swoją kobietą. Ja tego nie rozumiem, nie spotykam się z kumplami - może to dlatego.

Oczywiście, że inaczej. Inaczej rozmawia się z bratem, z mama, z kobieta swoja, z koleżanką, z przyjaciółka, z Zosia, z Kasią. Zamykanie sie tylko na swoja kobiete to droga do nikąd.
A czemu nie spotykasz sie z kumplami ??

smutna:( pisze:Ale mnie chyba najbardziej gniecie to, że jak może mu się tak dobrze rozmawiać z kumpelą? nie może pogadać ze mną?

A rozumiesz ja mu sie może dobrze gadać z kumplem ??

smutna:( pisze:a co jak się w niej zakocha?

Będzie zakochany <chory>

a co jak się zakocha w pani z mięsnego, albo takiej z kiosku, albo w siostrze kolegi ??
smutna:(
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 14 paź 2007, 17:09
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: smutna:( » 22 sie 2008, 14:59

nie spotykam się z kumplami bo ja nie czuję takiej potrzeby po prostu. i Chyba właśnie dlatego nie potrafię tego zrozumieć w drugą stronę :/
A czy rozumie, że może mu się gadać dobrze z kumplem? tak, rozumiem. Tu sie chyba tylko o to rozchodzi, że to jest kobieta... <zalamka>
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 22 sie 2008, 15:35

A czemu tak bardzo sie obawiasz kobiet ?/
Nie wierzysz w siebie ??

Często zazdrośnicy maja dość niskie mniemanie o sobie, nie sa pewni siebie
smutna:(
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 14 paź 2007, 17:09
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: smutna:( » 22 sie 2008, 15:41

dokładnie. Nie wierzę w siebie. Sama dla siebie jestem brzydka, nieatrakcyjna. Co za tym idzie dla mnie WSZYSTKIE kobiety są ładniejsze, lepsze....

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 241 gości