bez seksu
Moderator: modTeam
- Wujo Macias
- Maniak
- Posty: 750
- Rejestracja: 24 paź 2006, 05:06
- Skąd: 3miasto
- Płeć:
Smieszne jest to, ze sie tak ponizasz dla faceta, ktory ma na Ciebie wbite.Stormy pisze:smieszne lolli, serio
a rozmaiwalas z nim kiedys? on po prostu tak odpisuje
przynajmniej mam nadzieje ze nic sie nie zmienilo i nagle jego ta nie oznacza nie. nie znaczylo nie i koniec
Ale w sumie fajnie- wpadnie do niego panna, moze sobie puknie po czym splawi Cie do domu "wiesz, mam sporo pracy".
To piekne, ze ludzie tak sie odnajduja i tworza udane zwiazki.
"księżycówka, napisałem Ci priva"
- passion_flower
- Entuzjasta
- Posty: 143
- Rejestracja: 12 kwie 2008, 19:42
- Skąd: Poznań
- Płeć:
- Wujo Macias
- Maniak
- Posty: 750
- Rejestracja: 24 paź 2006, 05:06
- Skąd: 3miasto
- Płeć:
Stormy pisze:ponizam sie? moze, ale mam swoje powody
nie może, tylko na pewno
Jakie powody
Kobieto byle dupek przez którego uciekasz sie do takich durnot nie jest wart Twojej godności która sama sobie depczesz takimi akcjami
Stormy pisze:w jego oczach sie na osmieszam, jak juz powiedzialam - to troche inny typ.
a we własnych
Wymiękam

- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Tak. Prosto z mostu i krótko, a nie takie gierki. Na los nie masz wpływu, a na własne szczęścia owszem.Stormy pisze:ciekawi mnie czy ktores z Was wzielo poprawke na to co sie u niego dzieje, moze i go troche usprwiedliwiam, ok - ale jak wy byscie sie zachowywali gdyby wam w rodzinie sie trafila tragedia?
Stormy pisze:ciekawi mnie czy ktores z Was wzielo poprawke na to co sie u niego dzieje, moze i go troche usprwiedliwiam, ok - ale jak wy byscie sie zachowywali gdyby wam w rodzinie sie trafila tragedia?
Jakby sie trafila tragedia - to znaczna wikszosc z nas nie siedziala by na gg - ile jeszcze siebie i jego usprawiedliwisz ?/ a gdyby u mnie sie staneła tragedia, to chciałbym bys do mnie przyjechała NATYCHMIAST

Ostatnio zmieniony 18 kwie 2008, 21:25 przez Andrew, łącznie zmieniany 1 raz.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
- passion_flower
- Entuzjasta
- Posty: 143
- Rejestracja: 12 kwie 2008, 19:42
- Skąd: Poznań
- Płeć:
Stormy, kilka osób wypowiedziało się na ten temat dość konkretnie i co więcej dość jednomyślnie i to na pewno dało ci trochę do myślenia. Z resztą sama masz na pewno poważne wątpliwości. Ale oczywiście decydować będziesz ty (chyba, że on zrobił to już za ciebie). Skup się na sobie, na swoich potrzebach i, przede wszystkim, porozmawiaj z nim w końcu poważnie. I odpuść sobie wyrzuty sumienia, bo sumienie nie jest tym, co powinno związek utrzymywać przy życiu. Jeśli wyjdzie ci, że to on jest tym, czego potrzebujesz, to żyjcie sobie razem długo i szczęsliwie
coś w tym jest, kiedy mnie pewien życiowy dramat dopadł wypłakałam to mojemu przez telefon późnym wieczorem (dzieliło nas wtedy jakieś 300 km) to rano obudził mnie już osobiście:)
Andrew pisze:a gdyby u mnie sie staneła tragedia, to chciałbym bys do mnie przyjechała NATYCHMIASTbez wzgledu na wszystko !
coś w tym jest, kiedy mnie pewien życiowy dramat dopadł wypłakałam to mojemu przez telefon późnym wieczorem (dzieliło nas wtedy jakieś 300 km) to rano obudził mnie już osobiście:)
Słusznie Shaman.
Na pewno nie oceniaja człowieka, a jedynie cześć faktów, przez pryzmat swojej wiedzy i doświadczeń.
A te w przypadku Stormy, czy Zielonego kota są dość nieubłagane.
Co najmniej dziwne jest izolowanie się od bliskiej osoby w obliczu tragedii. Nie ma tu znaczenia odlegość i środki. Potrzebna jest jakaś stała wtedy, bliskość można zachować nawet na dystans, nie chodzi mi też o wypłakiwanie się w mankiet, bo nie jest to np. w naturze wielu ludzi.
Wiesz jednak, że owa determinacja w przypadku uczuć, jest naturalna. Rozumiem przekaz Stormy z ostatniego posta. Szcześliwie nasze wpisy w wątku, mają na celu nie pomaganie w podejmowaniu decyzji, a jedynie zauważenie szerszego kontekstu, który może pomóc w zachowaniu dystansu.
Na pewno nie oceniaja człowieka, a jedynie cześć faktów, przez pryzmat swojej wiedzy i doświadczeń.
A te w przypadku Stormy, czy Zielonego kota są dość nieubłagane.
Co najmniej dziwne jest izolowanie się od bliskiej osoby w obliczu tragedii. Nie ma tu znaczenia odlegość i środki. Potrzebna jest jakaś stała wtedy, bliskość można zachować nawet na dystans, nie chodzi mi też o wypłakiwanie się w mankiet, bo nie jest to np. w naturze wielu ludzi.
Wiesz jednak, że owa determinacja w przypadku uczuć, jest naturalna. Rozumiem przekaz Stormy z ostatniego posta. Szcześliwie nasze wpisy w wątku, mają na celu nie pomaganie w podejmowaniu decyzji, a jedynie zauważenie szerszego kontekstu, który może pomóc w zachowaniu dystansu.
"Nie narzekaj, że masz pod górę gdy idziesz na szczyt..."
Stormy, nie oceniają człowieka.
Może im, tych Twoich faktów, z własnej perspektywy, wystarcza na tyle, na ile Tobie wystarczy by zaszufladkować diasa1 czy Piernika
Wszelkie czucie jest tym, co wielu napędza. To cenne. Tyle, że jeżeli od początku coś trzeba naprawiać, to szkoda na to czasu, bo to nie to. Jak się sypie przy takich pierdołach, to nic z tego nie zostanie w kryzysie.
Może być lepiej - to pewne, tyle że trzeba postawić wszystko na jedną kartę. Kompromis to kiepski pomysł. Dwie osoby powinny patrzeć w tym samym kierunku, równolegle ale autonomicznie.
Akademickie gadanie, ale kobietom jakoś trudno przejść nad tym do porządku dziennego. Pokutują obciążenia, lęki. Bo kocham, bo zainwestowałam czas, bo się boję, bo presja, bo zegar biologiczny tyka, bo jak poszukam to będę Tedową szmirą...
Potem to już z górki. Kobiety lubują się poświęcać, orgazm nie musi być zawsze, dzieci są najważniejsze nawet za cenę fikcyjnego związku. I co? Ano kończy się frustracją, bo nikt tego nie doceni. Przegrałam.
"Ale szanujemy ich"
Ja w każym razie tak czy siak, trzymam wirtualne kciuki <browar>
Może im, tych Twoich faktów, z własnej perspektywy, wystarcza na tyle, na ile Tobie wystarczy by zaszufladkować diasa1 czy Piernika

Wszelkie czucie jest tym, co wielu napędza. To cenne. Tyle, że jeżeli od początku coś trzeba naprawiać, to szkoda na to czasu, bo to nie to. Jak się sypie przy takich pierdołach, to nic z tego nie zostanie w kryzysie.
Może być lepiej - to pewne, tyle że trzeba postawić wszystko na jedną kartę. Kompromis to kiepski pomysł. Dwie osoby powinny patrzeć w tym samym kierunku, równolegle ale autonomicznie.
Akademickie gadanie, ale kobietom jakoś trudno przejść nad tym do porządku dziennego. Pokutują obciążenia, lęki. Bo kocham, bo zainwestowałam czas, bo się boję, bo presja, bo zegar biologiczny tyka, bo jak poszukam to będę Tedową szmirą...
Potem to już z górki. Kobiety lubują się poświęcać, orgazm nie musi być zawsze, dzieci są najważniejsze nawet za cenę fikcyjnego związku. I co? Ano kończy się frustracją, bo nikt tego nie doceni. Przegrałam.
"Ale szanujemy ich"
![.[:D]. [:D]](./images/smilies/zadowolony.gif)
Ja w każym razie tak czy siak, trzymam wirtualne kciuki <browar>
"Nie narzekaj, że masz pod górę gdy idziesz na szczyt..."
Gump pisze:Jak się sypie przy takich pierdołach, to nic z tego nie zostanie w kryzysie.
Pomijając, że to nie pierdoły, to i tak g... prawda

![.[:D]. [:D]](./images/smilies/zadowolony.gif)
Stormy, co nie zmienia faktu, że kryzysem nie są tylko wasze/jego tragedie, ale i reakcja na nie. Jego reakcja nie jest "dobra", społecznie akceptowalna, co w tym przypadku nie jest pozytywne. Pamiętaj o tym.
Elspeth pisze:Dla mnie to niepojęte, że można mówić o miłości (takiej kobieta-mężczyzna) jeśli ktoś przestał nas pociągać
Dzindzer pisze:A na początku znajomości nie uwodził Cię
Jeśli nie to jak to sie stało, że zostaliście parą
broken18 pisze: Mój narzeczony
zielony kot pisze:wiesz, to bylo lato, namioty, plaza, dyskoteka...
mrt pisze:Ludziom czasem brakuje odwagi, żeby skończyć coś bez sensu.
Stormy pisze:nie cierpie tego ze leze w lozku, on siedzi przy biurku, dlubie w nosie, i gra se na kompie,a ja czekam az chwile mi posweci i sciagnie wreszcie z siebie tą pseudo pizame (ja juz nawet seks w skarpetkach moge zrozumiec bo mu nogi marzna, ale....) - jak juz do seksu dochodzi ogranicza sie do buzi, cycek, ucho, palec w cipke, jak nie mokro to jest zel i jedziemy. x razy dopraszalam sie o minetke - jak dostalam to nie sprawiala juz frajdy bo ile mozna w koncu prosic....
zet pisze:kobiety juz tak maja, jak ktos sie stara, podziwia, stawia na piedestale to one go olewaja, jak facet traktuje fajnie, ale nie widac zeby sie staral to sie zakochuja.
Parodia, ale widze to po wszystkich moich partnerkach
Dzindzer pisze:Kobieto byle dupek przez którego uciekasz sie do takich durnot nie jest wart Twojej godności która sama sobie depczesz takimi akcjami
To naprawde jest o współczesnej miłosci?? Otóż powiadam wam, że jedyny problem w tym wszystkim to jest ograniczenie horyzontów. Akurat w tym momencie o dziewczynach mowa. Te "miłości" to jest ich wysmysł i ich krótkowzroczność. Nie są sobie nawet w stanie wyobrazić, że codziennie mijają na ulicy faceta 50x lepszego, czystego, kochanego, z wyższej pólik, ktory nie ma nikogo. Boją się cokolwiek skonczyc, co zaczęly mając 16 lat, bo jest moda i presja koleżanek... Żałosne to wszystko. I ja też mijam takie panienki w parach na ulicy. Dzięki temu forum i powyższym cytatom wiem co tam sie dzieje i skąd tyle rozwodów... Dziekuję.
FrankFarmer pisze:To naprawde jest o współczesnej miłosci?? Otóż powiadam wam, że jedyny problem w tym wszystkim to jest ograniczenie horyzontów. Akurat w tym momencie o dziewczynach mowa. Te "miłości" to jest ich wysmysł i ich krótkowzroczność. Nie są sobie nawet w stanie wyobrazić, że codziennie mijają na ulicy faceta 50x lepszego, czystego, kochanego, z wyższej pólik, ktory nie ma nikogo. Boją się cokolwiek skonczyc, co zaczęly mając 16 lat, bo jest moda i presja koleżanek... Żałosne to wszystko. I ja też mijam takie panienki w parach na ulicy. Dzięki temu forum i powyższym cytatom wiem co tam sie dzieje i skąd tyle rozwodów... Dziekuję.



Niestety. Frank dobrze to ujął. Wiadomo - zaraz się odezwą głosy, że to nie tak, że nas nie znacie, nie wiecie, co czujemy. Wniosek się jednak dokładnie taki nasuwa. Dotyczy to zresztą też facetów - też tkwią nieraz w chorych układach z jakimiś modliszkami.
Ludzie mają odwagę by zacząć, lecz skończyć już nie.
I jeszcze dodatkowy efekt uboczny jest - kiedy już się skończy, to zostaje czasem jakiś lęk, który odepchnie tego 50x lepszego faceta, z wyższej półki, bo "ja się boję zaangażować".
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Stormy pisze:a to co społeczeństwo jest w stanie zakceptowac (cytujac moja chrzestna) kolo pisi mi wisi
wiesz, kiedy sie dowiedzieli ze ojciec jest chory, przyjechalam a on siedzial w warsztacie, zeby czyms rece zajac. ma ta sama metode ktora stosuje moja mama, zeby nie myslec trzeba zajac czyms rece. mnie nie martwi teraz to czy jego reakcja jest pozytywna czy nie, mnie martwi to jak on to znosi, dlaczego tak reaguje, jak mu pomoc przez to przejsc. jesli jednak w jakijkolwiek mierze okaze sie ze zgrzyty miedzy nami to nie tylko wina tego co sie dookola dzieje tylko cos glebszego miedzy nami - to coz....
Nie o to chodzi.
Tobie nie odpisuje, lub napisze "ta", bo musi popisać z Karolinką. Nie widzisz, że w sytuacji kryzysowej on szuka bonusowego oparcia, zamiast opierać się na wyjątkowo stabilnej Tobie? To też wisi koło pisi?
Shaman, coś Ty taki hermetyczny?
Zgodzisz się, że pierdoły to pojecie względne i dla każdego oznacza coś innego? Dla mnie to pierdoły, dla wielu być może nie. Bo to tło, tego co dla mnie ważne, chwilowy problem z którym należy się uporać.
I ma wiele wspólnego z rzeczywistością, nie zapieraj się tak, bo z życiem możesz zmienić zdanie. Jak z samochodami jeden się sypie od początku i nigdzie nie dojedziesz, inny działa jak szwajcarski zegarek
Analogicznie w związku.
Trzeba tylko w to wierzyć i się nie bać nowego. Bo taki kryzys jak ma Stormy minie, a huśtać się z pomyłką kilka lat w przód to juz problem i strata.
Stormy. Nie twierdzę, że jesteś takim typem. W ten nieco ironiczny sposób, chciałem pokazać równię pochyłą po której może się coś toczyć, jak się uwikłamy. I to że od nas zależy co z tym zrobimy lub jak. Tyle. A czy w Twoim przypadku to pomyłka, to mam wrażenie, że masz kompetencje by sama to stwierdzić <browar>

Zgodzisz się, że pierdoły to pojecie względne i dla każdego oznacza coś innego? Dla mnie to pierdoły, dla wielu być może nie. Bo to tło, tego co dla mnie ważne, chwilowy problem z którym należy się uporać.
I ma wiele wspólnego z rzeczywistością, nie zapieraj się tak, bo z życiem możesz zmienić zdanie. Jak z samochodami jeden się sypie od początku i nigdzie nie dojedziesz, inny działa jak szwajcarski zegarek
![.[:D]. [:D]](./images/smilies/zadowolony.gif)
Trzeba tylko w to wierzyć i się nie bać nowego. Bo taki kryzys jak ma Stormy minie, a huśtać się z pomyłką kilka lat w przód to juz problem i strata.
Stormy. Nie twierdzę, że jesteś takim typem. W ten nieco ironiczny sposób, chciałem pokazać równię pochyłą po której może się coś toczyć, jak się uwikłamy. I to że od nas zależy co z tym zrobimy lub jak. Tyle. A czy w Twoim przypadku to pomyłka, to mam wrażenie, że masz kompetencje by sama to stwierdzić <browar>
"Nie narzekaj, że masz pod górę gdy idziesz na szczyt..."
Gump pisze:Shaman, coś Ty taki hermetyczny?
Zgodzisz się, że pierdoły to pojecie względne i dla każdego oznacza coś innego? Dla mnie to pierdoły, dla wielu być może nie. Bo to tło, tego co dla mnie ważne, chwilowy problem z którym należy się uporać.
I ma wiele wspólnego z rzeczywistością, nie zapieraj się tak, bo z życiem możesz zmienić zdanie. Jak z samochodami jeden się sypie od początku i nigdzie nie dojedziesz, inny działa jak szwajcarski zegarek Analogicznie w związku.
Cytuj proszę fragment, z którym polemizujesz.
Nie kwestionuję prawa do wartościowania co jest pierdołą, a co nie jest. Ale jak ktoś już coś uzna za pierdołę, nie sądzisz, że trochę głupio, gdy uważa że z jej powodu może mu się rozpaść związek? Albo gdy pomnoży jej ważność razy 10 i uzna, że efekt tego działania daje mu odpowiedź na pytanie: co może zniszczyć mój związek?
- zielony kot
- Pasjonat
- Posty: 200
- Rejestracja: 07 lut 2005, 18:59
- Skąd: kolwiek bądź
- Płeć:
Gump, akademickie obciążenia. BO KOCHAM. to jest obciążenie? i lęk? to dla mnie podstawa bycia w zwiazku z tym a nie innym facetem. bo kocham. i jestem kochana. tyle o mnie.
FrankFarmer, nie obchodzi mnie, ile razy bardziej kochanego mezczyzne spotykam codziennie na ulicy. bo on nie jest kochany przeze mnie. nie chodzi ani o mode, ani o presje, chodzi o to uczuice w srodku, ze wlasnie na nim mi zalezy i o niego chce walczyc. co innego, ze nie wiadomo, czy walka cos da, czy wyjda z nas kolejne zfrustrowane 40-latki, z owymi dziecmi i bagazem.ja osobiscie nie prosilam o rade, wiem, ze nikt mi doradzic nie moze, chcialam, zeby mnie ktos wysluchal
co do stormy- zgadzam sie, ze widoki na przyszlosc raczej ponure. ale nie wolno oceniac powodow, dla ktorych meczy sie z tym chlopakiem- jak dla mnie, meczy sie z nim z milosci wlasnie.
FrankFarmer, nie obchodzi mnie, ile razy bardziej kochanego mezczyzne spotykam codziennie na ulicy. bo on nie jest kochany przeze mnie. nie chodzi ani o mode, ani o presje, chodzi o to uczuice w srodku, ze wlasnie na nim mi zalezy i o niego chce walczyc. co innego, ze nie wiadomo, czy walka cos da, czy wyjda z nas kolejne zfrustrowane 40-latki, z owymi dziecmi i bagazem.ja osobiscie nie prosilam o rade, wiem, ze nikt mi doradzic nie moze, chcialam, zeby mnie ktos wysluchal
co do stormy- zgadzam sie, ze widoki na przyszlosc raczej ponure. ale nie wolno oceniac powodow, dla ktorych meczy sie z tym chlopakiem- jak dla mnie, meczy sie z nim z milosci wlasnie.
"Celem życia jest żyć. To znaczy być świadomym - zazdrośnie, do upojenia,
pogodnie, bosko świadomym."
Henry Miller
pogodnie, bosko świadomym."
Henry Miller
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 96 gości