
Otóż moja dziewczyna występuje w zespole tanecznym, przez co wiadomo świetnie tańczy. Ja do czasu jak ją poznałem nie miałem pojęcia o tańcu, dopiero Ona troche mnie nauczyła. Wydaje mi się że jakoś specjalnie nie kaleczę, nauczyłem się pare kroków, mam wrażnenie że nawet mi to wychodzi. I wszystko byłoby dobrze gdyby nie to że dla niej moje umiejętności to za mało. Kiedy idziemy na jakąs imprezę i tańczymy, widzę że jest nie specjalnie zadowolona. Do tego zawsze spogląda na boki żeby tylko ktoś inny ją poprosił do tańca, ktoś kto lepiej sobie radzi. Jak już ktoś taki się trafi to z reguły resztę wieczoru spędzam przy stoliku. Poza tym stale ma uwagi że źle prowadzę, że nie do rytmu, że złe kroki itd, itd. Już nie raz pokłuciliśmy się o to. Rozumię że taniec jest dla niej czymś ważnym, chyba najważniejszym w życiu, ale wkurza mnie że wymaga odemnie jakiś niesamowitych umiejętności. Stale się kłócimy bo nie chcę łazić na żadne kursy i mówie jej żeby przestała to tak poważnie traktować. Coraz częściej mam wrażenie że gdybym kompletnie nie umiał tańczyć to nasz związek nie miałby szans.
Dołujące jest też to że już pare razy było tak że nie chciała iść ze mną na imprezę tłumacząc że źle się czuje, a potem okazywało się że szła tam z koleżankami. Ja siedziałem w domu, a ona bawiła się.
Co z tym zrobić, doradźcie?