zdradzila mnie,ja chce wrocic a ona nie wie czego chce....

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
Wujo Macias
Maniak
Maniak
Posty: 750
Rejestracja: 24 paź 2006, 05:06
Skąd: 3miasto
Płeć:

Postautor: Wujo Macias » 13 gru 2007, 15:55

Merkus- usprawiedliwiasz ja nonstoper. A to ze jest samotna, a to ze kolezanka i tak w kolko.
Nie latwiej dojsc do tego, ze nie jestes po prostu tym jedynym? Odpuscic sobie i szukac dalej?
Nie znam was, ale na moje z tego nic nie bedzie.
"księżycówka, napisałem Ci priva"
Awatar użytkownika
Junak
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 176
Rejestracja: 13 sie 2007, 21:37
Skąd: Sudety
Płeć:

Postautor: Junak » 13 gru 2007, 16:19

Przeczytałem jeszcze raz cały temat i naszło mnie parę dodatkowych refleksji.

Jeżeli chodzi o Ciebie to sprawa jest prosta. Widać, że kochasz ją i bardzo Ci zależy na tym żeby być z nią. Ona natomiast wydaje mi się typową " królewną " która sama nie wie czego chce. Dodatkowo królewna ta jest dość sprytna i wyrachowana i zdaje się delikatnie Tobą manipulować.

Przede wszystkim to o czym wspomniałem powyżej. Żadne okoliczności nie usprawiedliwiają tego, co się stało. Nie ma różnicy czy znalazła się w nowym towarzystwie, czy była pijana, czy chciała się " wyszaleć " - skrzywdziła Cię i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Gdyby wymyśliła inny powód, to bolało by Cie to tak samo jak wcześniej. Problem w tym, że to JEJ powinno zależeć na tym, żeby to naprawić. To nie ty powinieneś za nią latać, tylko ONA za Tobą. Mówiąc jej, że nie interesuje się Tobą, że nie pyta co u Ciebie pokazujesz, że tak w zasadzie to ty chcesz wejść jej do tyłka i że ona może dalej sobie pogrywać a ty i tak będziesz grzecznie tańczył jak Ci zagra.

Pisałeś też, że przez to że na okrągło okazywałeś jej uczucia mogła czuć się osaczona. Ja rozumiem że jeżeli przesłodzi się do przesady to można się od tego <belt> ale w takim razie skąd ta samotność ? Wiedziała przecież, że czeka na nią ktoś kto bardzo ją kocha i że jeżeli przyprawi Ci rogi to zrobi Ci ogromną krzywdę.

Każdy ma inne podejście do Tej kwesti bo jest to sprawa bardzo osobista. Jeden wybaczy kilka miesięcy skoków w bok z kim popadnie, inny nie przepuści nawet pocałunku i oba te stanowiska jestem w stanie zrozumieć. Zdradzając Cie pokazała jaki ma stosunek do Ciebie i do waszego związku. To czy wybaczysz zależy tylko i wyłącznie od Twojej dobrej woli i możliwości załagodzenia krzywdy jaką Ci wyrządziła. Nie mniej jednak uważam, że aby dać jej szansę powinna wykazać maksimum zaangażowania i skruchy a to co opisałeś jest od tego bardzo odległe.
Umiesz liczyć ? Licz na siebie.
Merkus
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 24
Rejestracja: 06 lis 2006, 00:19
Skąd: daleko
Płeć:

Postautor: Merkus » 13 gru 2007, 16:27

nie nie ja jej nie usprawiedliwiam. no moze troche...ale wiem ze to tylko i wylacznie jej wina.
pewnie ze nie kazdy mata takie zapedy zeby sie wyszalec itd. ale tak jak mowie mieszka sama w mieszkaniu studenckim,caly zas nowi ludzie itd. a to pokusa. to okazja czynie zlodzieja.
ja poporstu czuje ze doroslem do stalego zwiazku a ona jeszcze nie. pewnie jak by bylo odwrotnie ze to ona by siedziala w domu to ja tez chcialbym sie bawic, bo to wroclaw, duze miasto, nowi ludzi... nie usprawiedliwiam jej tylko staram sie zrozumiec.wiem jaka byla zanim bylismy ze soba i wiem jaka jest teraz. myslalem ( i ona zreszta tez) ze juz wyrosla z takich imprez, flirtow. jadna wszystko to o czym pislalem (wroclaw, imprezy, mieszkanie studenckie, nowe przyzycie,emocje) wplynely na to co sie stalo.i sama mi powiedziala ze gdyby bylo tak ze bysmy byli caly czas razem to by sie to nie stalo.
ale cos w niej peklo, poprzez ta kolezanke w duzej mierze i stalo sie. ona tego chciala i tu nie ma sie co oszukiwac. po prostu probuje zrozumiec i wybaczyc,zaczekac.
Awatar użytkownika
Junak
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 176
Rejestracja: 13 sie 2007, 21:37
Skąd: Sudety
Płeć:

Postautor: Junak » 13 gru 2007, 16:46

Nie nie ja jej nie usprawiedliwiam.


Mieszka sama w mieszkaniu studenckim,caly zas nowi ludzie itd. a to pokusa. to okazja czynie zlodzieja.

:?
Gdybyś ty był na imprezie i podeszła by do Ciebie zalana w 3 dupy albo naćpana gimnazialistka i powiedziała by, że chce żebyś ją na szybko ( za przeproszeniem ) zerżnął w kiblu i po fakcie poszedł byś do swojej dziewczyny i powiedział " kochanie, przepraszam ale pokusa była zbyt silna " to uważasz, ze nie zranił byś jej ? Gdybym ja był tą dziewczyną to dostał byś w morde tak samo mocno jak gdybyś nie tłumaczył się w ogóle.

Oczywiście powyższy groteskowy przykład przytoczyłem tylko po to żeby wskazać, że tłumaczenie się w tym momencie nie zmazuje z niej winy. Wiadomo, że do lochu za to jej nie wtrącisz ale głupie usprawiedliwianie niczego nie zmienia. Fakty są faktami.
Po porstu czuje ze doroslem do stalego zwiazku a ona jeszcze nie.

Tu się zgodzę. Skoro chce się bawić, niech się bawi, nikt jej tego nie zabrania, ale niech nie bawi się Twoim kosztem. Albo wóz, albo przewóz.
Umiesz liczyć ? Licz na siebie.
Merkus
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 24
Rejestracja: 06 lis 2006, 00:19
Skąd: daleko
Płeć:

Postautor: Merkus » 13 gru 2007, 18:06

teraz powycinales akurat takie fragmenty. ale pisalem tez ze jej nie usprawiedliwiam.wiem ze to jej wina ale tez wiem co na to wplynelo. po prostu probuje ja zrozumiec. nie usprawiedliwiam. wiem ze bym sie podobnie zachowywal, nie zdradzil bym ale tez bym sie chcial bawic. i ona wcale nie mowi ze to nie jej wina, ze nie chciala czy cos. po prostu powiedziala ze sie to stalo. ale powiedziala tez ze nic miedzy nimi nie zaszlo dopoki bylismy razem. fakt, flirtowali, myslala o nim i dlatego ze mna zerwala-zeby poniekad byc fer wobec mnie, zeby nie prowadzic podwujnego zycia.pozniej wrocila do mnie bo widziala ze cierpie przez to ze mnie zostawila ale nie mogla mi popatrzec sie w oczy a nie mowila zeby mnie wiecj nie krzywdzic i nie potrafila mi tego powiedziec. jak sie dowiedzialem i zaczolem ja ciagnac za jezyk to przyznala ze sama nie spodziewala sie ze mogla cos takiego zrobic, ze wie ze zrobila zle i sama siebie nienawidzi.
dla mnie najwazniejsze ze zrozumiala swoj blad,ze wie ze zle zrobila. nie chce na sile byc z nia bo moze sie to powtorzyc.chce zeby to byla jej decyzja. jesli jeszcez nie dojrzala i potrzebuje sie wybawic, zobaczec jak to jest z kims innym, dojsc do wniosku ze jednak ze mna najlepiej i ze jej brakuje zwiazku i tego co bylo miedzy nami to ok, dam jej szanse sie wyszumiec i zrozumiec bo nie chce zeby sie powtorzylo cos takiego jeszce raz. widocznie potrzebuje tego.
rozmawialem z bratem. on ma 3 lata mlodsza dziewczyne.i powiedzial ze mial z nia to samo,ze tez sie rozstali bo ona kogos poznala(mimo ze byli caly czas kolo siebie inon stop razem) a jednak zdarzylo sie to samo. i teraz sa juz 7lat razem i sa zareczeni od niedawna.
moze to glupie ale babcia mi opowiadala swoja hstorie.i tez byla podobna.ze chciala wszystkie sroki zlapac za ogon. i najpierw byla z dziadkiem, zdradzala go, miala 2 innych nawet, oklamywlala, rozstala sie z nim dla jego kolegi i nawet byla z nim zareczona ale jednak zerwala zareczyny i wrocila do niego.
Agi mama tez opowiadala taka historie ze po 10latach jej ciocia miala wielu kochankow nawet pozniej meza ale rozwiadla sie z obecnym mezem zeby wrocic do swojej pierwszej milosci i sa do dzisiaj.on na nia czekal i przez te 10 lat nie mial kobiety
kazdemu ktoremu mowie o naszej sytuacji zna przynajmniej 1 taka historie ktora sie dobrze skonczyla.te ktore sie skonczyly zle to tylko dlatego ze facet juz pozniej nie chcial wrocic mimo ze ona chciala.i kazdy mi mowi(nawet dziewwczyny,kobiety) ze one wlasnie takie sa.ze przechodza taki okres glupoty.ale zawsze wracaja do tego pierwszego bo po czasie do nich dociera i kazdy mi mowi zebym dal jej czas.tylko ze to trudne tak czekac
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 13 gru 2007, 18:10

Merkus pisze:kazdemu ktoremu mowie o naszej sytuacji zna przynajmniej 1 taka historie ktora sie dobrze skonczyla.te ktore sie skonczyly zle to tylko dlatego ze facet juz pozniej nie chcial wrocic mimo ze ona chciala.i kazdy mi mowi(nawet dziewwczyny,kobiety) ze one wlasnie takie sa.ze przechodza taki okres glupoty.ale zawsze wracaja do tego pierwszego bo po czasie do nich dociera i kazdy mi mowi zebym dal jej czas.tylko ze to trudne tak czekac


nie wierz w to, bo to bzdury i duby smalone :) Takie czekanie na Godota. Wiek i głupota nic tu nie tłumaczy. Z tym, że mądrzeją z czasem masz rację, bez dwóch zdań. Ale nie wracają potem do tych durnych lat "burzy i naporu". Odpuść.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow

Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!

http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
Ona_Mika
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 181
Rejestracja: 09 gru 2005, 15:53
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: Ona_Mika » 13 gru 2007, 18:14

Merkus pisze:Agi mama tez opowiadala taka historie ze po 10latach jej ciocia miala wielu kochankow nawet pozniej meza ale rozwiadla sie z obecnym mezem zeby wrocic do swojej pierwszej milosci i sa do dzisiaj.on na nia czekal i przez te 10 lat nie mial kobiety
kazdemu ktoremu mowie o naszej sytuacji zna przynajmniej 1 taka historie ktora sie dobrze skonczyla


To masz zamiar czekać nawet 10 lat?? <zalamka>
http://skocz.com/Katalog/ - klikajcie, pomóżmy potrzebującym
Awatar użytkownika
pafeu
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 22
Rejestracja: 29 lis 2007, 20:12
Skąd: Olsztyn
Płeć:

Postautor: pafeu » 13 gru 2007, 18:26

Bez sensu, będziesz sobie potem pluł w brodę. Ona sobie używała, robiła z różnymi kolesiami na co jej tylko najdzie ochota, a Ty bedziesz grzecznie czekał, aż ona łaskawie do Ciebie wróci. Szkoda, że jeszcze u niej nie posprzątasz co jakiś czas, żeby wiedziała, że w każdej chwili może do Ciebie przyjść i Ty ją przyjmiesz z otwartymi ramionami... No censored nie róbmy z siebie batonów no, zachowaj się jak facet i powiedz jej wą :?
Żelazo nie klęka.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 13 gru 2007, 18:30

Merkus pisze:rozmawialem z bratem
Merkus pisze:babcia mi opowiadala
Merkus pisze:Agi mama [...] jej ciocia

No to widzę, że u Was rodzinne po obu stronach takie historie, więc kto wie, może wpasujecie się w te tryby :D

Nie wierz w to, że dziewczyny wracają do pierwszego zawsze. Jeśli nie było paskudnego rozstania, będą zwykle do niego jakiś sentyment żywić, fakt. Ale to tyle. Związku na sentymencie samym nie zbudujesz.

Ja w każdym razie trzymam kciuki, żeby Ci się udało. A jak chcesz dawać się jej wyszumieć, to nie może Cię być w okolicy, warującego pod drzwiami z pierścionkiem. Odpuść, jeśli nie na zawsze, to chwilowo, bo ona i tak już wie, że będziesz gdzieś tam w tle zawsze czekał gotowy na jej powrót.
Merkus
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 24
Rejestracja: 06 lis 2006, 00:19
Skąd: daleko
Płeć:

Postautor: Merkus » 13 gru 2007, 18:51

tak zrobie. rozmawialem z nia dzisiaj dosc dlugo(sama zaczela rozmawiac). i powiedziala mi ze lepiej by bylo gdybysmy sie nie kontaktowali bo ona teraz nawet nie ma szansy zatesknic za mna. powiedziala ze jak ze mna normalnie rozmawia to jest fajnie ale jak zchodzimy na NASZ temat to ja to nawet wkurza. powiedziala ze cierpi i przezywa to ze ja cierpie i ze mnie tak zranila, ale dlatego mi tego nie daje odczoc bo caly czas jestem, przypominam o sobie i jak tylko gadamy o nas to pogarszam sytuacje.nawet zaczela juz z innymi osobami o tym rozmawiac, o naszej sytuacji, co oni mysla patrzac sie na to zboku itd...czyli jest dobrze.
ja sie juz od wczoraj nie odzywam ale ona pisze. nasze spotkanie przeloze jeszcze o pare dni, moze o tydzien. wtedy dopiero z nia pogadam o wszystkim.
nie bede narazie wykazywal inicjatywy ale z drugiej strony boje sie ze ona zapomni o mnie i nawet jak bedzie za jakis czas chciala wrocic to nie napisze mi nic bo nie bedzie wiedziala czy ja czekam i dalej chce tego...no ale trzeba to sprawdzic. tak czy tak niedobrze.ale pewne jest ze jak dalej bede jej o sobie przypominal to na 100% nic nie da.wiec trzeba sprobowac drugiej opcji mimo ze ryzykowna i trudna dla mnie.
Awatar użytkownika
Ona_Mika
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 181
Rejestracja: 09 gru 2005, 15:53
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: Ona_Mika » 13 gru 2007, 18:57

Daj jej czas, jak nie wyjdzie to trudno, ale zobaczysz na jakim gruncie stoisz i dowiesz się jakim uczuciem ciebie darzy. Teraz to wygląda, jak wyrzuty sumienia
http://skocz.com/Katalog/ - klikajcie, pomóżmy potrzebującym
Awatar użytkownika
Nica
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 21
Rejestracja: 26 lis 2007, 17:16
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Nica » 14 gru 2007, 17:07

heh.. trudna sprawa.. Rozumiem Cie ze Ja kochasz i Ci na Niej zalezy. Ale zastanów sie czy warto!! Skoro jeszcze w liceum prowadzila takie towarzyskie i rozrywkowe zycie to czy teraz Jej nie teskno za tym. Moim zdaniem Ty dla Nniej jestes jak kolo ratunkowe i nic po za tym. Wydaje mi sie ze Jej tok rozumowania jeste nastepujacy: jak mi nie nie wyjdzie z tym czy innym to co ja sie bede martwic przeciez mam naiwnego chlopaka. To wszystko. Ona sie bawi Twoimi uczuciami i z glowy robi Ci wode. Ty Ja kochasz a Ona mysli ze Cie kocha. To nie tak powinno byc. Albo jest ktos wierny albo nie, albo sie kocha albo nie. Wybacz ale nie moza przestac kogos kochac tak z nienacka, bo mi sie tak chce i tak mi sie podoba. Wiem ze serce nie sluga i teraz sie raczej kierujesz swoja glupota czyli sercem a nie rozumem. Ale pomysl o tym ze nawet gdyby do Ciebie wrocila bylo by cudownie, wspaniale itd. to czy mialbys pewnosc ze juz Ci takiego wala nie wytnie? Raz juz Jej zaufales 2 lata temu. I teraz znowu bedziesz sie z tym wszystkim meczyc. Wez sie facet w garsc. Jest tyle innych fajnych dziewczyn i przede wszytskim normalnych, ustabilizowanych emocjonalnie. A nie skakajace z kwiatka na kwiatka a w prztlumaczeniu na Twoja dziewczyne to z lozka do lozka. Wybacz ze tak pisze ale nie znam Jej i takie mam odczucie co do Niej po tym jak piszesz. Sam wystawiasz opinie o Niej. Dziwka na zawsze pozostanie dziwka i kur**twa nigdy sie nie pozbedzie. Wasze jak i Twoje zdanie na ten temat moze byc inne ale moje jest takie i go nie zmienie. w ogóle ja sie dziwie Tobie ze Ty sie zainteresowales taka dziewczyna jak Ona. Jak to bylo ...?
Merkus pisze:twierdzila ze to ja dowartosciowywalo bo ona byla zakompleksiona a Ci wszyscy nagle na nia zaczeli zwracac uwage, mowic mile slowka, calowac sie z nia...
Co to w ogóle ma byc? Sory kazda dziewczyna ma kompleksy chociazby takie najmniejsze ale w moim przypadku jak i pewnie w wiekszosci, ja nie chce po imprezach w celu "dowartosciowania" sie. Ona Cie wykorzystuje i robi smutne oczka tylko dlatego ze chce abys Ty Jej uwierzyl a potem sam siebie zaczal winic o to ze Ona tak a nie inaczej zrobila. I czy wczesniej czy pozniej i tak to sie rozpadnie. Chodz Ci tego nie zycze, ale takie jest moje odczucie. Po tym co przeczytalam o Niej to nie mam najlepszego zdania, o Tobie wrecz przeciwnie, co nie zmienia faktu ze i tak jestes naiwny.

Pierscionek zareczynowy????? Ty sie zastanow co Ty piszesz?? Dziewczyna ktora Cie zdradzila mialaby byc Twoja zona... no dobre dobre.. jak kto woli, ale czy warto? Na Twoim miejscu nie chcialabym miec zony, ktora ma zmienne nastroje jak horagiewka na wietrze i zmienia swoje upodobania w przeciagu paru chwil, w szczegolnosci w lozku z innym facetem.

Nie potepiam Cie za to lecz Ci sie dziwie ze masz taka cierpliwosc:)
No coz ja juz powiedzialam swoje, mysle ze da Ci to troche do myslenia. I przy nastepnym spotkaniu z Nia radze Ci sie dowiedziec konkretnie na czym stoisz jesli nadal chcesz z Nia byc.

Nic innego mi nie pozostaje jak zyczyc powodzenia:)
FrankFarmer

Postautor: FrankFarmer » 14 gru 2007, 19:48

Nica pisze:Ty Ja kochasz a Ona mysli ze Cie kocha. Albo jest ktos wierny albo nie, albo sie kocha albo nie.

Ja już to w 2 zdaniach klarownie mu napisałem. Ale zostało zlekceważone <lol2>. Nie kocha go i temat do zamknecia.
mlodyok1
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 28
Rejestracja: 25 lis 2007, 22:14
Skąd: Lublin
Płeć:

Postautor: mlodyok1 » 14 gru 2007, 23:26

vilmon1980 pisze:Ale nie czułbyś się mile połechtany, gdyby Twoja kobieta okazała się warta podrywania?

wiesz tak szczerze mowiac to mi wystarcza ze mi sie moja dziewczyna podoba i mnie malo obchodzi zdannie innych, poza tym mam z tym problem bo jestem bardzo zazdrosny i mnie to denerwuje..
Merkus ja sie zgadzam z wypowiedzia Nicy(jesli zle napisalem Twoj nik to sorka, nie jestem pewien jego pisowni:P) zastanow sie pozadnie, skoro piszesz ze przy Tobie jest inna a sama inna to jest dwulicowa...
Awatar użytkownika
Ona_Mika
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 181
Rejestracja: 09 gru 2005, 15:53
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: Ona_Mika » 14 gru 2007, 23:28

Też tak uważam, ale proponuję autorowi, to jednak sprawdzić, po co ma całe życie myśleć: a może jednak by do mnie wróciła?, a może jeszcze 10 lat by czekał <zalamka> ,
więc autorze zrób tak jak ci tu radziłam, oraz inni. Pamiętaj nic na siłę, jak nie to nie, próbuj się z tym pogodzić
http://skocz.com/Katalog/ - klikajcie, pomóżmy potrzebującym
Awatar użytkownika
zlemi
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 86
Rejestracja: 05 sie 2006, 20:47
Skąd: wszechswiat
Płeć:

Postautor: zlemi » 15 gru 2007, 07:00

najlepszym lekarstwem na milość może być nowa milosc !- otworz sie tylko na nią! przezyj "doglębnie" swoją rozpacz, pomyśl i o tym jak Cie zranila, o swojej zemscie itd, a potem spakuj to wszystko do pudelka z napisem "to juz bylo" i UWIERZ W SIEBIE!!!! Powodzenia!!!
"życie jest jak partia szachów: nie można cofnąć żadnego ruchu" (Ja, prawda, że genialne?:-))))
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 15 gru 2007, 10:04

Ten post to byla droga przez meke. Gramatyczna, ortograficzna, stylistyczna i w ogole :P

Przede wszystkim to nie rob sobie nadziei, bo to jest nastoletnia milosc, wiesz, pierwsza albo prawie pierwsza itd. Juz samo to ze ja o chodzenie poprosiles swiadczy o tym ze to bylo dziecieco nastoletnie. No ale to taka dygresja.
Pierscionek sobie odpusc, po 1 zamieszasz jej w glowie po 2 szkoda kasy na niepewne inwestycje :P NAwet jak wroci przez to zamieszanie to za pol roku znow moze sobie pojsc. Niech sie okresli czego chce.
Sadze ze powinienes jej powiedziec cos w stylu ze jak sobie wszystko w glowie pouklada i bedzie wiedziec czego chce, bedzie tego pewna, zeby wowczas Tobie o tym powiedziala, a do tego czasu sie rozstajecie. I nastaw sie na to ze juz nie wroci. Na sile jej nie przekonasz, zwlaszcza ze widac ze ja kreci to ze tamten koles jest niedostepny = cel do zdobycia, a Ty nie stanowisz dla niej wyzwania = nudna codziennosc. Moze jakby poczula sie troche niepewnie wzgledem Ciebie by sie zmienilo jej nastawienie.

Wyluzuj, zajmij sie czyms innym niz ona, np poznaniem kogos nowego. Moze nie od razu zeby z kims byc ale samo spotkanie sie na kawie z kims innym albo z kilkoma innymi bedzie juz dobre dla Ciebie.

Skoro faktycznie ona Cie tak kocha jak piszesz to kiedys wroci. Nie czekaj na nia tylko od razu zacznij nowe zycie, bez niej. Najwyzej kiedys zrobi Ci mila niespodzianke.
Awatar użytkownika
Junak
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 176
Rejestracja: 13 sie 2007, 21:37
Skąd: Sudety
Płeć:

Postautor: Junak » 15 gru 2007, 12:10

Maverick pisze:Skoro faktycznie ona Cie tak kocha jak piszesz to kiedys wroci

Ja bym tego miłością nie nazwał, może była kiedyś. Teraz tymi gierkami, które opisał jej chłopak daje doskonały wyraz tego jaki jest jej prawdziwy stosunek do niego.

Od siebie moge jedynie dodać, że doskonale zdaję sobie sprawę z tego jak trudne jest odpuszczenie komuś kogo się kocha, nie mniej jednak tak jak moi przedmówcy uważam że jest to najlepsze co możesz dla siebie zrobić.
Umiesz liczyć ? Licz na siebie.
Merkus
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 24
Rejestracja: 06 lis 2006, 00:19
Skąd: daleko
Płeć:

Postautor: Merkus » 15 gru 2007, 18:38

mlodyok1 pisze:vilmon1980 napisał/a:
Ale nie czułbyś się mile połechtany, gdyby Twoja kobieta okazała się warta podrywania?

wiesz tak szczerze mowiac to mi wystarcza ze mi sie moja dziewczyna podoba i mnie malo obchodzi zdannie innych, poza tym mam z tym problem bo jestem bardzo zazdrosny i mnie to denerwuje..

na ja tez strasznie zazdrosny bylem...:)
mlodyok1 pisze:zastanow sie pozadnie, skoro piszesz ze przy Tobie jest inna a sama inna to jest dwulicowa...

wlasnie nie...Jak jest sama i jest ze mna czy z kims innym czy gdziekolwiek ale nie ma jej tej "przyjacioleczki" to wlasnie jest super. Zmienia sie tylko przy niej. Nie to ze przy mnie inna a beze mnie inna.Caly czas jest taka sama tylko przy tej 1 dziewczynie nie...

Ona_Mika pisze:a może jeszcze 10 lat by czekał <zalamka>

nie powiedzialem ze bede czekal 10lat tylko przytoczylem taka historie (i kilka innych)zeby pokazac, ze ludzie jak maja ze soba byc to beda i ze nawet po czyms takim wracaja do siebie i ze wcale nie jest malo takich historii jak moja

Maverick pisze:Ten post to byla droga przez meke. Gramatyczna, ortograficzna, stylistyczna i w ogole :P

sorki :) ale pisze szybko i duzo i dlatego nie zwracam uwagi na "literowki"itd Postaram sie to zmienic

Maverick pisze:Juz samo to ze ja o chodzenie poprosiles swiadczy o tym ze to bylo dziecieco nastoletnie.

nie powiedzialem "chcesz za mna chodzic?" tylko czy chce byc ze mna,chce zebysmy byli para, czy chce byc moja dziewczyna.Nieoficjalnie juz bylismy para ale trzeba bylo to powiedziec zeby jasno postawic sytuacje
Maverick pisze:Sadze ze powinienes jej powiedziec cos w stylu ze jak sobie wszystko w glowie pouklada i bedzie wiedziec czego chce, bedzie tego pewna, zeby wowczas Tobie o tym powiedziala, a do tego czasu sie rozstajecie.

juz jej to powiedzialem. Zeby sie bawila, zela swoim zyciem ale zeby nie wmawiala sobie i nie wymyslala na sile argumentow ze nie chce byc ze mna.Bo nie wie jakie argumenty i przemyslenia przyniesie jej czas i ze co ma byc to bedzie i kto wiem moze na swieta sie zejdziemy, moze na sylwestra, moze na sesji poczuje ze jej mnie brakuje bo to stres straszny i ja ja bardzo wspieralem i pomagalem a moze pozniej a moze wcale...ale ze takim mysleniem tylko to opozni i to nic nie da bo dalej bedzie myslala ze ja wkurzam(bo pisala ze juz ja denerwuje to ciagle powtarzanie ze ja kocham itd ale to juz dobre "pare" dni temu, juz tak nie pisze a nawet sam sie pierwszy nie odzywam) nawet jak znikne z jej zycia i juz od dawna o tym nie wspomne...

Maverick pisze:Moze jakby poczula sie troche niepewnie wzgledem Ciebie by sie zmienilo jej nastawienie.

tez tak mysle. Dlatego teraz odwolalem nasze spotkanie jutrzejsze.Spotkamy sie jak ona bedzie chciala a nie ze ja bede nalegal bo to nic nie da,chcialem o tym wszystkim z nia pogadac ale doszedlem do wniosku ze teraz to ona sie ze mna spotka tylko bo ja chce,wyslucha co mam do powiedzenia i tyle...Do niczego nie dojdziemy.

Bede jej chcial zaproponowac luzny zwiazek tak zeby wiedziala a nawet widziala jak podrywam kogos innego, zeby zobaczyla, ze tez potrafie i ze jesli chce ze mna byc to ok ale nasz powrot nie bedzie polegal na tym ze ona wroci i ja kolo niej bede skakal i bede jeszcze lepszy dla niej a ona bedzie mogla nic nie robic tylko ze tez bedzie muslala troche poskakac kolo mnie, bedzie muslala o mnie walczyc i zdobywac mnie a i w ten sposob zblize sie do niej.Ale na taki "zwiazek"jest jeszcze za wczesnie, dlatego chce zeby sie najpierw stesknila za mna, zeby latwiej bylo sie na to zgodzic.A jesli nie to postaram sie juz wyladowac na tej samej imprezie z nia :P

ale ogolnie jest coraz lepiej.Tzn powolutku wszystko zmierza w dobrym kierunku.(znowu sie rozpisze... :) )
dzisiaj bylem w szkole, wiec caly dzien mnie nie bylo i napisla mi dosc duzo(bo ja jej wczoraj wieczorem napisalem bo nie dokonczylismy rozmawiac-min to zeby zyla swoim zyciem,bawila sie itd). w kazdym badz razie...Na poczatku gdy ja prosilem to sie zarzekala zebym o niej zapomnial, ze nie bedziemy razem, ze ona nie chce itd...(pozniej sie przyznala ze tak specjalnie mowila bo jej ciezko bylo jak jej powtarzalem caly czas ze cierpie,ze kocham ze chce zeby wrocila,ze tak naprawde to tak nie czola), pozniej mowila ze przestala wierzyc w milosc,ze teraz to dla niej tylko slowo-ale mysli tak bo jeszcze pare dni temu byla pewna ze bedzie ze mna do konca zycia, ze chce byc ze mna...A jednak cos sie stalo, ze sie rozpadlo i dlatego.A dzisiaj juz napisala ze dalej poki co nie chce byc ze mna, ze teraz jest jej samej dobrze ale ze wie ze to sie na pewno zmieni bo nigdy nic nie wiadomo, ze nie zaklada ze nie bedziemy razem, ze zawsze w pewnym stopniu bedzie mnie kochac(defakto nigdy mi nie powiedziala ze mnie przestala kochac tylko ze zwatpila w to co miedzy nami bylo i co najwazniejsze znowu zaczela mowic o milosci jako o uczuciu) i ze nigdy nie przejdzie kolo mnie obojetnie, ze jesli mamy byc razem to bedziemy i ze sie nie bedzie bronila przed ta mysla. Ale poki co chce zebysmy sprobowali zyc na wlasna reke(dowiedzialem sie od kolegi ze powiedziala mu ze po prostu nas nie skresla ale ze nie moge z nia zamieszkac,byc przy niej caly czas bo ona by chyba tego wlasnie potrzebowala,a nie moglem jej tego narazie dac i ona to rozumie-ale teraz juz wiem co bym zrobil zeby z nia zamieszkac-ze sie wiecej nie widzimy niz widzimy a ona potrzebuje rozrywki ale nie chce sie przed nikim tlumaczyc a to niestety bylo "konieczne" podczas zwaizku bo jednak chcialem wiedziec co robi...). Powiedziala, ze nie wie co bedzie dalej ale nie wyklucza ze bedziemy jeszcze razem bo tak jak pare dni tymu byla przekonana ze chce spedzic reszte zycia ze mna tak teraz sie nie zapiera ze tej reszty zycia nie chce ze mna spedzic.
Ale napisala tez ze sie o mnie boi ze moje uczocie zamienilo sie w chora milosc i ze zrobie sobie cos glupiego.Bo jak ze mna zerwala to napisalem jej sms'a ze wiem co czol Ziemek(to moj kolega z podworka.Mial narzeczona,prace,fajna rodzine itd...Ogolnie nie ulozylo mu sie w zyciu za dobrze ale tak jak wspomnialem znalazl prace, dziewczyne...Po jakims czasie nagle wszystko mu sie zawalilo,doslownie wszystko-powazne problemy w pracy,z rodzicami,z rodzenstwem i ona go rzocila(i to dosc okrutnie wsumie)...Zalamal sie i skoczyl z wierzowca...Mial wtedy tyle lat co ja teraz-8go stycznia mina 3 lata...)ale napisalem to nie po to zeby wrocila do mnie bo cos sobie zrobie tylko po to ze wiem juz czego on to zrobil, co przezyl, co czol.Bo wszyscy dlugo sie zastanawialismy jak to bylo mozliwe...I ona sie boi...Rowniez przez to ze poszedlem do baru pare dni po rozstaniu i posrednio przeze mnie rozpetala sie niezla zadymka i "troche" na tym ucierpialem(ale chyba rozumiecie ze bylem strasznie wkurzony i potrezbowalem sie wyzyc i odreagowac), i tak przezylem to nasze rozstanie ze teraz mam klopoty zoladkowe...Niepotrezbnie jej o tym mowilem bo teraz sie zadrecza ze to przez nia...A to nie pomaga... Bo zamiast o nas myslec, jakies wnioski wysnowac, tesknic to ona che sie ode mnie bardziej odsunac, zeby mi nie sprawiac wiecej przykrosci

Tak jak pisalem wczesniej od paru dni ja nie wykazuje zadnej inicjatywy-ja sie pierwszy nie odzywam,nie pisze juz co czuje itd tylko jak wczesniej ona sie nie odzywala tak teraz tylko ona jako pierwsza do mnie pisze.Ogolnie im mniej ja robie tym chyba ona wiecej i im ja mniej wspominam o miom cierpieniu tym ona zaczyna powoli sie przekonywac ze dobrze jej bylo ze mna i niepotrzebnie to zakonczyla i zaczyna tesknic(tak to w moich pczach wyglada). Tak mi doradziliscie i bede ta "taktyke"poki co kontynuowal poki bedzie przynosila efekty :)

[ Dodano: 2007-12-15, 19:04 ]
glownie zniszczyla nas odleglosc(odrazu uprzedzam ze nie uprawiedliwiam jej w zaden sposob tym co teraz napisze tylko ztwierdzam fakt bo zdaje sobie sprawe ze jak by nie chciala czegos zrobic z tym kolesiem to by nie zrobila)bo dopoki studiowalem i mieszkalem w legnicy czesciej u niej bylem,prawie caly tydzien sie widzielismy.bo w piatek,sobote,niedziele, praktycznie co tydz w srode tak kolo 12 bylem juz u niej pod uczelnia,zostawalem do czwartku(wtedy zawsze wychodzilismy gdzies razem na miasto sie pobawic) i zalezalo od moich zajec czy jechalem rano czy po poludniu, czasem nawet juz we wtorek przyjezdzalem-takze nie widzielismy sie 2gora 3 dni w tyg.A teraz?Wsumie tylko weekendy spedzalismy razem.Czasem na chwile w piatek sie zobaczylismy i w poniedzialek ale to tylko specjalnie nie jechala od siebie pociagiem tylko przyjezdzala do mnie zebym ja odprowadzil na autobus(czyli nie wiecej niz godz bylismy)i wsumie bylismy razem 2 i pol dnia na 7! Wiecej sie nie widzielismy niz widzielismy. Dlatego pisalismy full smsow, rozmawialismy na gg ale to tylko wsumie pogarszalo sytuacje bo przez to sie wlasnie klucilismy.Bo jak sie cos napisze to inaczej to mozna odebrac bo to tylko wyrazy a nie wypowiedziane slowa i czesto pod wplywem kontekstow odbieralismy dane zdania jako hamskie, ironiczne,zlosliwe i oto sie sprzeczalismy...Powod zaden ale sprzeczka byla.Gdybym ja czy ona mi takie cos powiedziala to w zyciu bysmy tego tak nie odebrali jak odbieralismy czytajac, bo podczas rozmowy widac twarz,mimike,gesty,ton,barwe glosu...I wszystko jest jednosznaczne i przejrzyste a przez smsy wszystko sie wydaje dwuznaczne...Gdy mieszaklem w legnicy to prawie nie pisalismy do siebie bo caly czas rozmawialismy ze soba o wszstkim i nawet jak byly jakies niejasnosci to slownie sobie je wyjasnialismy a tu trzeba bylo poprzez smsy a to nic nie wyjasnialo tylko pogorszaloi zaognialo sprawe.Do tego doszla ta nasza rutyna.Dom-tv tv-dom i nic wiecej. I to MAVERICK jest prawda ze przy mnie byla ostatnio nie dosc ze nuda to jeszcze te nasze relacje sie pogoszyly tylko w tym rzecz ze ja to dostrzeglem dopiero po zerwaniu.I domyslam sie ze wlasnie tego jej brakowalo, tej mojej niedostepnosci, przygody ze mna...Bo byla tylko rutyna.tak mysle i ona sama to powiedziala - doslownie ze byla rutyna a miedzy wierszami ze brakowalo jej przygody ze mna,ze stalem sie dla niej maxymalnie przewidujacy i nie zaskakiwalem jej jak dotychczas.
Powiedzialem tez o tym koledze, ze jestem pewien ze jak bym z nia mieszkal to by do tego nie doszlo ale rozumialem to pod tym wzgledam(i bylem w bledzie) ze moja obecnosc by jej nie pozwalala sie do nikogo zblizyc... Ale zrozumialem co innego i nawet on mi powtorzyl to co ona mowila bo sie jej zapytal czy to prawda ze jak bym byl z nia mieszkal to ze by sie nie rozpadlo.I ona powiedziala ze to nie chodzi tyle ze mieszkal, ze jak bym ja pilnowal 24h/d to by do tego nie doszlo tylko przez to ze sie 5dni w tyg nie widzimy sie, ze przez to ze sie nie widzimy zanika ta wiez,ze malo rozmawiamy tylko piszemy i przez to sie klucimy, nie wyjasniamy wszystkiego odrazu tylko zostawiamy na weekend zeby to obgadac ale do tego czasu juz nam sie nie chce bo sa inne rzeczy do obgadania a te pozostaja nie rozwiazane i sie zbieraja, ze przez to ze sie nie widzimy nie zaskakuje juz jej, ze wpadlismy w rutyne i jak dziadkowie spedzamy kazda chwile razem pod koldra przed TV, ze mamy po 20lat a nic sie nie dzieje w naszym zyciu, ze prezz to ze sie nie widzimy stalo sie nudno a jej brakuje zwyzajnej rozrywki i tu nie chodzi juz o to ze musi poznac innych facetow itd tylko chce cos przezyc i sie wyszlec poki ma na to ochote i mozliwosc.Jak on sie zapytal co go w tym kolesiu pociagnelo ze zerwala ze mna to odpowiedzila ze sama nie wie.Sam tak naprawde nie wie czemu chciala czegos od niego skoro i tak z gory zakladala ze nie chce z nim byc itd i dlatego tym bardziej nienawidzi sie za to co zrobila.Powiedziala ze po prostu zaczelo jej czegos brakowac i dlatego zwatpila...Podejrzewam wlasnie ze ja zafascynowalo to ze od byl "niedostepny"...I ja sam do tego ostatni doszedlem co ona powiedziala i pozniej kolego mi to powiedzial. I teraz po prostu potrzeba nam czasu...Bo dopoki nabierzaca rozmawialismy i spedzalismy duzo czasu to bylismy oboje zadowoleni tylko ta odleglosc...Sami powiedzcie teraz ze wiczac sie 2dni w tyg nie da sie zbudowac dobrego zwiazku.ale mi bylo dobre,myslalem ze jest dobrze...I dlatego jak nam wyjdzie to to zmienie,postaram sie zmienic. A ona mowila ze dlatego nie jest ze mna ze zwatpila, ze cos sie popsulo, czegos jej brakowalo a nie ze przestala mnie kochac bo tego mi nie powiedziala.po prostu potrzeba czasu do przemyslen i jej i chyba mi :)
Ostatnio zmieniony 15 gru 2007, 22:13 przez Merkus, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Junak
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 176
Rejestracja: 13 sie 2007, 21:37
Skąd: Sudety
Płeć:

Postautor: Junak » 15 gru 2007, 20:10

Nie będę cytował poszczególnych fragmentów Twojej wypowiedzi bo zajęło by to za dużo miejsca. Może źle oceniam sytuację, ale według mnie ty dalej, tak jak poprzednio ( mimo tego, że piszesz że już tego nie robisz ) usprawiedliwiasz swoją dziewczynę, próbujesz ją tłumaczyć i tak dalej. Ponadto uważasz, że skoro ona mówi, że to że chce się wyszaleć na pewno się zmieni, to tak będzie. Twierdzisz, że skoro dwie osoby mają być ze sobą to bankowo mimo wszystko będą ( przytaczając przykłady ) Szczerze Ci tego życzę, ale wydaje mi się że nawet jeżeli zejdziecie się za jakiś czas to ona po pewnym czasie znowu się rozmyśli. Ponadto powinieneś wziąć pod uwagę to, że ona może obrać kurs na innego faceta i związać się z nim na stałe. Lepiej miej to na uwadze, bo srogo się rozczarujesz.

BTW. Kropki i wielkie litery to podstawa ! Tego się nie da czytać !
Umiesz liczyć ? Licz na siebie.
Merkus
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 24
Rejestracja: 06 lis 2006, 00:19
Skąd: daleko
Płeć:

Postautor: Merkus » 15 gru 2007, 21:41

Tzn? Nie rozumiem co miales na mysli mowiac o tym ze moze obrac kurs na innego faceta? Ze teraz czy ze jak sie kiedys zejdziemy?

A co do tego, ze jezeli ktos ma byc razem to i tak bedzie...wiesz sczesciu trzeba pomoc.jezeli oboje nie bedziemy kompletnie z tym nic robic, prowadzic osobne zycie to nic z tego nie wyjdzie. Trzeba troche inicjatywy i zaangazowania. A widze ze powolutku bo powolutku ale ona zaczyna juz do pewnych rzeczy dochodzic i przede wszystkim nie zaklada juz z gory ze nie bedziemy razem tylko bierze juz taka opcje pod uwage.nic na sile ale do przodu!

Wiem, ze moze to teraz tak brzmi, ze ja usprawiedliwiam ale wierz mi, ze tego nie robie. poporstu duzo o tym mysle, analizuje i dochodze do pewnych wnioskow rozmawiajac z nia czy z moim "informatorem" czy z Wami wszystkimi. I ja nawet jak sie zejdziemy nie mam zamiaru udawac, ze sie nic nie stalo i ze jest cacy bo wrocila. NIE! Ona juz wie ze jak bedziemy razem to bedzie musiala sie napracowac na nowo zeby odbudowac zaufanie. po prostu jest tak, ze w momencie zerwania zauwazylem pewne rzeczy o ktorych ona mi mowila wczesniej ze sie jej nie podobaja, ze wolala by inaczej ale ja tego nie widzialem, nie wiedzialem ze te pewne rzeczy sa dla niej az tak wazne. Mi bylo dobrze i wydawalo mi sie, ze jej tez jest. Ale po naszym rozstaniu,rozmowie podczas rozstania zauwazylem, ze tak nie bylo. Teraz podczas naszych rozmow pojawiaja sie jakby nowe okolicznosc, nowe rzeczy do mnie docieraja. Zaczynam analizowac kazdy moment zeby wylapac w ktorym momencie zaczelo sie psuc.Bo ona mi powiedziala ze zaczelo sie psuc i dlatego ta decyzja ale podczas zwiazku nie widzialem tego bo mi bylo dobrze, bo mi odpowiadalo tak jak jest. I sie zastanawialem czemu ostatnio zaczelo jej to przeszkadzac az do tego stopnia bo przeciez nie od wczoraj mieszkamy osobno. I tak analizowalem dobre czasy kiedy bylo ok mimo ale bylismy daleko i to co bylo ostatnio. I naprawde dostrezglem, ze to prawda i ponadto doszedlem do tego co Wam wyzej napisalem. Ale nie usprawiedliwiam jej piszac to. po prostu pisze to co dostrzeglem, pisze to jako fakt a nie usprawiedliwienie.
Awatar użytkownika
on-czyli-kto
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 24
Rejestracja: 29 cze 2006, 00:43
Skąd: Zdechlina
Płeć:

Postautor: on-czyli-kto » 16 gru 2007, 02:31

a utnij łeb sprawie. znajdź nową a może będzie lepsza. powiedz sobie raz a dobrze: było, minęło, nie warto. może będzie trudno ale z 2 strony masz nowe perspektywy a nie tą co "jest młoda i musi się wyszaleć" - typowe pier..... o Szopenie.
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 16 gru 2007, 02:36

Ja tak w kwestii formalnej ze dobrze by bylo sie w miare nie rozpisywac, bo nie wiem czy znajdzie sie chociaz 1 wytrwala osoba ktora wszystkie Twoje dlugasne posty przeczytala :P Tzn wiesz - pisac mozesz, nic za to nie grozi, wygadasz sie, ale malo kto to przeczyta wiec i pomoze.
Awatar użytkownika
Hyhy
Weteran
Weteran
Posty: 2611
Rejestracja: 29 mar 2004, 01:41
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Hyhy » 16 gru 2007, 09:55

Mialem to napisac ale uznalem ze reakcja forumowiczow - zero odpowiedzi na temat - da Ci do zrozumienia ze piszesz za dlugo. Skroc ostatnie 2 posty w 10 zdan a na pewno zostaniesz wysluchany:) To troche tak jak ksiadz ktory pier... glupoty - mlodziez go nie slucha:)
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "

hyhy e(L)o :)
Awatar użytkownika
Junak
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 176
Rejestracja: 13 sie 2007, 21:37
Skąd: Sudety
Płeć:

Postautor: Junak » 16 gru 2007, 10:57

Merkus pisze:analizuje i dochodze do pewnych wnioskow rozmawiajac z nia czy z moim "informatorem"

Załatwianie takich spraw czy zdobywanie informacji przez osoby trzecie może ściągnąc na Ciebie więcej nieszczęść niż to wszystko warte.
Merkus pisze:A co do tego, ze jezeli ktos ma byc razem to i tak bedzie...wiesz sczesciu trzeba pomoc.jezeli oboje nie bedziemy kompletnie z tym nic robic, prowadzic osobne zycie to nic z tego nie wyjdzie. Trzeba troche inicjatywy i zaangazowania.

Zgadza się, ale jest jeszcze jedna zasada która mówi, że jeżeli Twoja partnerka nie jest zaangażowana/zainteresowana to nawet jeśli zamienisz wode w wino niewiele to pomoże a jedynie może zniszczyć Twoje poczucie własnej wartości.
Merkus pisze:Tzn? Nie rozumiem co miales na mysli mowiac o tym ze moze obrac kurs na innego faceta?

Miałem na myśli to, że pobaluje sobie trochę aż w końcu znajdzie się ktoś kto zawróci jej w głowie, z kim zwiąże się na stałe i pokaże Ci środkowy palec. Bierzesz taką możliwość pod uwagę ?
Umiesz liczyć ? Licz na siebie.
Awatar użytkownika
FANTOMAS
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 73
Rejestracja: 15 maja 2007, 17:04
Skąd: Z zaświatów
Płeć:

Postautor: FANTOMAS » 16 gru 2007, 13:14

FANTOMAS pisze:Pytasz co robić ??? Kopnij ją w dupę! Bądź facetem. Tego kwiatu jest pół światu i nie ma sensu dawać sobie przyprawiać rogi.

Gadacie, gadacie, a i tak najtrafniejsza jest moja rada <faja>
Jak może istnieć ustrój, w którym dwóch meneli spod budki z piwem ma dwa głosy, a profesor uniwersytetu ma jeden głos? Trzeba być idiotą, żeby chcieć w takim ustroju żyć.
Merkus
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 24
Rejestracja: 06 lis 2006, 00:19
Skąd: daleko
Płeć:

Postautor: Merkus » 16 gru 2007, 19:47

Junak pisze:Merkus napisał/a:
A co do tego, ze jezeli ktos ma byc razem to i tak bedzie...wiesz sczesciu trzeba pomoc.jezeli oboje nie bedziemy kompletnie z tym nic robic, prowadzic osobne zycie to nic z tego nie wyjdzie. Trzeba troche inicjatywy i zaangazowania.

Zgadza się, ale jest jeszcze jedna zasada która mówi, że jeżeli Twoja partnerka nie jest zaangażowana/zainteresowana to nawet jeśli zamienisz wode w wino niewiele to pomoże a jedynie może zniszczyć Twoje poczucie własnej wartości.


no wlasnie o to chodzi, ze Aga jakby powolutku bo powolutku ale wykazuje jakby coraz wieksze zaangazowanie. Bo od tygodnia prawie tylko ona do mnie pisze.Ja sam nie zaczynam rozmowy tylko ona caly czas zagaduje. A jeszcze zaczyna na nasza sprawe patrzyc inaczej, bo juz nie wyklucza jak na poczatku takiej mozliwosci ze mozemy sie zejsc, ze mozemy jeszcze byc razem i nawet nie ma zamiaru sie przed tym bronic.

Junak oczywiscie, ze biore pod uwage to, ze moze sobie kogos znalezc. I jak znajdzie to sie odsune w cien, nie bede im przeszkadzal ani probowal rozbijac ich zwiazku. Ale do tej pory bede sie staral jakos...

on-czyli-kto pisze:znajdź nową a może będzie lepsza. powiedz sobie raz a dobrze: było, minęło, nie warto. może będzie trudno ale z 2 strony masz nowe perspektywy a nie tą co "jest młoda i musi się wyszaleć"

No jest cholernie trudno. Ja teraz kurde bardzo chetnie bym sie zaczol bawic na calego, szalec, imprezowac ale z nia! Nie moge pojsc na impreze i sie bawic sam-w sensie ze bez niej.po prostu nie wyobrazam sobie tego i jak bym poszedl na impreze to bardziej bym sie zdolowal,ze nie moge sie z nia bawic niz rozerwal...

Poza tym jestem dosc niesmiala osoba jesli chodzi o podryw czy poczatki damsko meskie...Jak sie rozkreci to az za smialy jestem :) ale nie potrafie nawiazywac nowych znajomosci.Zanim z Aga sie spotkalem poszly tysiace smsow...po prostu nie umie rozmawiac,bajerowac itd...Za bardzo sie denerwuje :( no taki juz jestem. Strasznie sie zaangazowalem w nasz zwiazek, jesli chodzi o mnie to Aga dawala mi wszystko czego chcialem, wyglada tak jak sobie wyobrazalem kiedys ideal, mialem wszystko... :( I wiem ze teraz bym jej dal juz wszystko czego oczekiwala! (sorki mam gorszy dzien...)

[ Dodano: 2007-12-18, 09:39 ]
Odwolalem to nasze spotkanie w niedziele. Ona chciala sie spotkac ale chyba tylko po to zeby miec juz to za soba.Mowila, ze sie strasznie boi... moch pytan, tego ze schudlem prawie 10kg, boi i wstydzi mi sie popatrzec w oczy itd... Najpierw powiedzialem, ze nie chce tego spotkania bo musze cos pozalatwiac i umowilem sie z kumplem bo na impreze mamy isc i bede nocowal we wroclawiu.Na drugi dzien powiedzialem, ze nie chcialem sie spotkac bo ona tego nie chce, ze to tylko bedzie mialo sens jak ona bedzie chciala mnie zobaczyc, jak oboje bedziemy chcieli a nie tylko ja. Ona mowi, ze ciagle sie boi. Postanowilem przez ten tydzien i przez swieta w ogóle sie do niej nie odzywac.0smsow, 0gg...bede caly czas "niewidoczny" na gg bo pomimo, ze ja nic nie zaczynam ona codziennie praktycznei zaczyna rozmowe.Jako prezent na swieta wysle jej plyte z naszymi wszystkimi zdjeciami.Mysle, ze powinna miec te zdjecia bo wkoncu bylismy razem 2 lata.Przy okazji powspomina sobie jak bylo cudownie i co popsula a do tego zrobie to w formie prezentacji z naszymi piosenkami w tle(typu Perfekt itd-pierwsza piosenka przy ktorej tanczylismy).Po swietach jeszcze raz zaproponuje spotkanie i wtedy wszystko jej powiem co zamierzalem powiedziec.
Awatar użytkownika
Piernik
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 232
Rejestracja: 21 sty 2005, 16:38
Skąd: Skierniewice
Płeć:

Postautor: Piernik » 22 gru 2007, 17:42

Tak czytam posty autora watku..i nasuwa mi sie jedno pytanie : czy nie boisz sie, że skoro raz tak postapiła, może postapić i drugi raz ? i wtedy tez bedziesz chciał aby wróciła ? ja raz zdrade wybaczyłem i co. za pół roku zostałem ponownie oszukany tym razem już na amen, i dalej chciałem ślepo aby wróciła ale w końcu opamietałem sie i powiedziałem...dość !
Love is beautiful
Merkus
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 24
Rejestracja: 06 lis 2006, 00:19
Skąd: daleko
Płeć:

Postautor: Merkus » 23 gru 2007, 22:54

oczywiscie ze sie boje. ale dopoki nie sprawdze to sie nie przekonam. Postanowilem poki co zostawic wszystko jak jest, nie rozmawiac z nia na ten temat, niech robi co chce i ja tez postaram sie robic to samo. Narazie caly czas o tym mysle i sie jeszcze nie moge pozbierac ale wiem ze musze pojsc na jakas imprezke i sie z jakas panna rozerwa i wtedy bede patrzyl na sprawe inaczej. I jesli mamy sie za jakis czas zejsc to takie doswiadczenia nam dobrze zrobia. Ona poki co tego ptrzebuje(choc rozmawialem z nia ostatnio i sama wyszla z tematem ze nie jest juz jak kiedys ze nie idzie na impreze zeby sie "zabawic" z innym gosciem tylko zeby potanczyc)tej zabawy/wolnosci ja nie dokonca ale pozniej bedziemy wiedzieli juz jak jest razem a jak osobno, co jest do stracenia i jak wyglada zycie w zwiazku a jak samemu. jesli teraz sie wytanczymy, wybawimy to pozniej juz nie bedzie nas ciaglo do czegos takiego
Awatar użytkownika
Junak
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 176
Rejestracja: 13 sie 2007, 21:37
Skąd: Sudety
Płeć:

Postautor: Junak » 23 gru 2007, 23:19

Merkus pisze:I jesli mamy sie za jakis czas zejsc to takie doswiadczenia nam dobrze zrobia. Ona poki co tego ptrzebuje(choc rozmawialem z nia ostatnio i sama wyszla z tematem ze nie jest juz jak kiedys ze nie idzie na impreze zeby sie "zabawic" z innym gosciem tylko zeby potanczyc)tej zabawy/wolnosci ja nie dokonca ale pozniej bedziemy wiedzieli juz jak jest razem a jak osobno, co jest do stracenia i jak wyglada zycie w zwiazku a jak samemu. jesli teraz sie wytanczymy, wybawimy to pozniej juz nie bedzie nas ciaglo do czegos takiego

Nie chce Cie urazić ale... stary, ty w to wierzysz ? :| Dla mnie cała Twoja historia jest dość niecodzienna, aby nie powiedzieć niepoważna. Jeżeli ja traktował bym kogoś poważnie, kochał i chciał budować coś trwałego to takie akcje były by dla mnie nie do pomyślenia. Sytuacje typu " narazie sie rozejdziemy i wybawimy a potem się zejdziemy i będziemy happy " nie przemawiają do mnie ani troche. Sledząc temat od początku widzę, że każde słowo twojej dziewczyny trakujesz jako przejaw jej dobrej woli i tak sytuację zawsze zinterpretujesz, aby wyszło na Twoje ( czyli że Cie kocha, troche jest zagubiona, ale i tak będziecie razem nawet gdyby świat miał się zawalić ) Oczywiście ja nie twierdzę, że tak nie będzie ( i szczerze życzę Ci żeby bylo tak jak chcesz ) ale obiektywnie patrząc to nie był bym do końca tego pewien.

Nie cytując użytkownika Piernik, nie boisz się, że ona będzie wywijać takie numery w przyszłości ? A jak spodoba jej się jakiś koleś, to myślisz że będzie wtedy myśleć o tym jaki ty byłeś dla niej dobry i zostanie z Tobą ? Spójrz trzeźwo na całą sytuację i postaw sprawę jasno - daje Ci troche czasu, przemyśl wszystko dokładnie. Jeśli chcesz być ze mną to dam Ci jeszcze jedną szansę ( skrzywdzisz mnie raz jeszcze - do widzenia ) jeśli nie, szukaj szczęscia w ramionach kogoś innego. Tyle.

Jeśli zbyt ostro, przepraszam. Chciałem dobrze <browar>
Umiesz liczyć ? Licz na siebie.

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 169 gości