A piszę, bo właśnie dowiedziałem się, że moja była kobieta wyszła za mąż. Powiecie - i co z tego, takie życie. No właśnie, w zasadzie nic z tego, jej wybór, jest teraz na pewno szczęśliwa. Problem w tym, że to była jedyna moja prawdziwa miłość w życiu. To z nią byłem najdłużej (prawie 3 lata), dla niej byłem m.in. pierwszym facetem w łóżku, po prostu dużo nas łączyło. Rozstaliśmy się 1,5 roku temu za wzajemną zgodą, bez palenia mostów. Nie układało nam się, uznaliśmy że nie ma sensu tego dłużej ciągnąć. Ale moje uczucie do niej nigdy nie wygasło. W zasadzie to rozstanie było koniecznością, ale nigdy się nie pogodziłem z tym, że nie jesteśmy już razem. Po rozstaniu mieliśmy kontakt, na początku dość częsty, później coraz mniejszy. Ostatnio już prawie żaden, no ale ciągle miałem ją w głowie. Po rozstaniu próbowałem sobie parę razy ułożyć życie z innymi kobietami - nieudanie. Za każdym razem porównywałem je do mojej byłej, żadnej z nich nie dopuszczałem do siebie bliżej, w sensie emocjonalnym. O zakochaniu się w innej nie było mowy. Jeszcze miesiąc temu, gdy udało się nam wznowić kontak (z jej inicjatywy) liczyłem na to, że może uda się tę znajomość wznowić. Wiem, takie odgrzewanie starych kotletów nie jest może dobre, no ale co poradzić, skoro moje myśli ciągle krążą wokół niej. Z drugiej strony może i dobrze się stało. Chyba w końcu poczułem pewną ulgę, mam świadomość że co było to już tylko i wyłącznie wspomnienia i że już nigdy to nie wróci. Może ten "cios" pozwoli mi w końcu pomyśleć inaczej o innych kobietach, może nabiorę siły, żeby zacząć w końcu żyć przyszłością. Ciekaw jestem czy ktoś z Was przeżywał podobne rozterki. Pewnie domyślacie się jaki to ból dowiedzieć się od osoby, którą tak mocno się kochało, że jest już po ślubie z kimś innym... Ciężka sprawa, ale myślę sobie, że teraz pora zadbać o własne szczęście i dać szansę innej kobiecie. To tyle ode mnie. Przepraszam za chaos jaki wcześniej zapanował. Acha, gdyby ktoś pytał, to mam 27 lat, czyli stary dziad ze mnie
Moja była kobieta właśnie wyszła za mąż...
Moderator: modTeam
Moja była kobieta właśnie wyszła za mąż...
Witam Was. To mój pierwszy post tutaj, ale od pewnego czasu czytam sobie to forum i nie ukrywam, że podoba mi się poziom dyskusji tutaj prezentowany. W końcu pod wpływem chwili i niemożności zaśnięcia postanowiłem, że się tutaj wyżalę. Z góry napiszę, że nie oczekuję współczucia, ani porady. Po prostu muszę się anonimowo "wygadać", może dzięki temu będzie mi łatwiej zasnąć
A piszę, bo właśnie dowiedziałem się, że moja była kobieta wyszła za mąż. Powiecie - i co z tego, takie życie. No właśnie, w zasadzie nic z tego, jej wybór, jest teraz na pewno szczęśliwa. Problem w tym, że to była jedyna moja prawdziwa miłość w życiu. To z nią byłem najdłużej (prawie 3 lata), dla niej byłem m.in. pierwszym facetem w łóżku, po prostu dużo nas łączyło. Rozstaliśmy się 1,5 roku temu za wzajemną zgodą, bez palenia mostów. Nie układało nam się, uznaliśmy że nie ma sensu tego dłużej ciągnąć. Ale moje uczucie do niej nigdy nie wygasło. W zasadzie to rozstanie było koniecznością, ale nigdy się nie pogodziłem z tym, że nie jesteśmy już razem. Po rozstaniu mieliśmy kontakt, na początku dość częsty, później coraz mniejszy. Ostatnio już prawie żaden, no ale ciągle miałem ją w głowie. Po rozstaniu próbowałem sobie parę razy ułożyć życie z innymi kobietami - nieudanie. Za każdym razem porównywałem je do mojej byłej, żadnej z nich nie dopuszczałem do siebie bliżej, w sensie emocjonalnym. O zakochaniu się w innej nie było mowy. Jeszcze miesiąc temu, gdy udało się nam wznowić kontak (z jej inicjatywy) liczyłem na to, że może uda się tę znajomość wznowić. Wiem, takie odgrzewanie starych kotletów nie jest może dobre, no ale co poradzić, skoro moje myśli ciągle krążą wokół niej. Z drugiej strony może i dobrze się stało. Chyba w końcu poczułem pewną ulgę, mam świadomość że co było to już tylko i wyłącznie wspomnienia i że już nigdy to nie wróci. Może ten "cios" pozwoli mi w końcu pomyśleć inaczej o innych kobietach, może nabiorę siły, żeby zacząć w końcu żyć przyszłością. Ciekaw jestem czy ktoś z Was przeżywał podobne rozterki. Pewnie domyślacie się jaki to ból dowiedzieć się od osoby, którą tak mocno się kochało, że jest już po ślubie z kimś innym... Ciężka sprawa, ale myślę sobie, że teraz pora zadbać o własne szczęście i dać szansę innej kobiecie. To tyle ode mnie. Przepraszam za chaos jaki wcześniej zapanował. Acha, gdyby ktoś pytał, to mam 27 lat, czyli stary dziad ze mnie
A piszę, bo właśnie dowiedziałem się, że moja była kobieta wyszła za mąż. Powiecie - i co z tego, takie życie. No właśnie, w zasadzie nic z tego, jej wybór, jest teraz na pewno szczęśliwa. Problem w tym, że to była jedyna moja prawdziwa miłość w życiu. To z nią byłem najdłużej (prawie 3 lata), dla niej byłem m.in. pierwszym facetem w łóżku, po prostu dużo nas łączyło. Rozstaliśmy się 1,5 roku temu za wzajemną zgodą, bez palenia mostów. Nie układało nam się, uznaliśmy że nie ma sensu tego dłużej ciągnąć. Ale moje uczucie do niej nigdy nie wygasło. W zasadzie to rozstanie było koniecznością, ale nigdy się nie pogodziłem z tym, że nie jesteśmy już razem. Po rozstaniu mieliśmy kontakt, na początku dość częsty, później coraz mniejszy. Ostatnio już prawie żaden, no ale ciągle miałem ją w głowie. Po rozstaniu próbowałem sobie parę razy ułożyć życie z innymi kobietami - nieudanie. Za każdym razem porównywałem je do mojej byłej, żadnej z nich nie dopuszczałem do siebie bliżej, w sensie emocjonalnym. O zakochaniu się w innej nie było mowy. Jeszcze miesiąc temu, gdy udało się nam wznowić kontak (z jej inicjatywy) liczyłem na to, że może uda się tę znajomość wznowić. Wiem, takie odgrzewanie starych kotletów nie jest może dobre, no ale co poradzić, skoro moje myśli ciągle krążą wokół niej. Z drugiej strony może i dobrze się stało. Chyba w końcu poczułem pewną ulgę, mam świadomość że co było to już tylko i wyłącznie wspomnienia i że już nigdy to nie wróci. Może ten "cios" pozwoli mi w końcu pomyśleć inaczej o innych kobietach, może nabiorę siły, żeby zacząć w końcu żyć przyszłością. Ciekaw jestem czy ktoś z Was przeżywał podobne rozterki. Pewnie domyślacie się jaki to ból dowiedzieć się od osoby, którą tak mocno się kochało, że jest już po ślubie z kimś innym... Ciężka sprawa, ale myślę sobie, że teraz pora zadbać o własne szczęście i dać szansę innej kobiecie. To tyle ode mnie. Przepraszam za chaos jaki wcześniej zapanował. Acha, gdyby ktoś pytał, to mam 27 lat, czyli stary dziad ze mnie
I dlatego najzdrowiej jest palic za soba mosty
Jakbys ja od poczatku znienawidzil to po miesiacu bylbys zdrowy i gotowy na cos nowego
Wmawiasz sobie ze cos do niej czujsz i tyle. Poza tym, 27 - 4,5 = 22,5
Cos pozno zaczales. Wez sie w garsc chlopie. Na luzie i do przodu. Olej przeszlosc, liczy sie dzis. Jakie to ma znaczenie czy byla 1 czy 28 dziewczyna. dodajesz 1 do numerka i zaczynasz z kolejna.
Polecam na kilku frontach jednoczesnie. dywersyfikacja rzadzi
Wmawiasz sobie ze cos do niej czujsz i tyle. Poza tym, 27 - 4,5 = 22,5
Cos pozno zaczales. Wez sie w garsc chlopie. Na luzie i do przodu. Olej przeszlosc, liczy sie dzis. Jakie to ma znaczenie czy byla 1 czy 28 dziewczyna. dodajesz 1 do numerka i zaczynasz z kolejna.
Polecam na kilku frontach jednoczesnie. dywersyfikacja rzadzi
No tak, dobre rady, ale ja się je staram wprowadzić w życie już od ponad roku i nie bardzo mi wychodzi. Może dla uściślenia. Ona nie była moją pierwszą dziewczyną w życiu, była drugą taką "poważną". Wcześniej miałem nic nieznaczące związki. Za to była pierwszą, którą naprawdę pokochałem. Wiem, że to pewnie brzmi banalnie, ale tak było. A teraz to już chyba za stary jestem na takie uniesienia miłosne
A może inaczej, nie wyobrażam sobie, żeby kiedyś mnie jeszcze coś takiego spotkało. Z drugiej strony miłość platoniczna to też nie jest fajna sprawa, dlatego trzeba wierzyć w coś lepszego, obustronnego. Masz rację w tym, że gdybym od razu ją znienawidził, to byłoby łatwiej. Ale ja nie miałem powodów, żeby jej nienawidzić. No chyba że znalazłbym jakiś pretekst na siłę. No ale kontaktowanie się z nią jeszcze długo po rozstaniu naprawdę mi nie pomogło. Teraz tego żałuję, trzeba było to od razu urwać, a nie żyć złudzeniami. No nic, dzięki za odpowiedź.
przykro mi xyz
jakbym ja sobie teraz wyobrazila mojego ukopchanego z inna na slubnym kobiercu tez bym przezywala.masz 27 lat wiec szukaj nowej kandydatki na zone,nie porownoj bylej do innych dziwczyn,w kazdej postaraj sie znalezc cos cudownego jej prwdziwe wartosci i nie mysl o tamtej,niewmawiaj sobie ze tylko tamta kochasz.zycze powodzenia:) a jezeli moglabym zapytac to jak sie wam nieukladalo????

Być może dla świata jesteś tylko człowiekiem, ale dla niektórych ludzi jesteś całym światem
Źle zrobiłeś, że z nią po rozstaniu utrzymywałeś tak dobry kontakt, ale to już sam wiesz, teraz łatwiej by ci było, bo ona byłaby tylko wspomnieniem.
Teraz nie pozostaje ci nic innego, jak rozejrzeć się za kolejną kandydatką, a o byłej starać się zapomnieć i tak, jak pisała papewa
Powodzenia
Teraz nie pozostaje ci nic innego, jak rozejrzeć się za kolejną kandydatką, a o byłej starać się zapomnieć i tak, jak pisała papewa
papewa pisze:w kazdej postaraj sie znalezc cos cudownego jej prwdziwe wartosci
Powodzenia
http://skocz.com/Katalog/ - klikajcie, pomóżmy potrzebującym
- vilmon1980
- Pasjonat
- Posty: 239
- Rejestracja: 03 sty 2007, 10:24
- Skąd: Poznań
- Płeć:
Maverick pisze:I dlatego najzdrowiej jest palic za soba mostyJakbys ja od poczatku znienawidzil to po miesiacu bylbys zdrowy i gotowy na cos nowego
Zależy jak dla kogo
Byłem w podobnej sytuacji - po 3 latach związku rozstałem się z kobietą polubownie, utrzymywaliśmy kontakt, jesteśmy przyjaciółmi (teraz właśnie wychodzi za mąż). I to mi nigdy zupełnie nie przeszkadzało w relacjach z innymi kobietami. Po tym nawet znalazłem miłość swojego życia - kiedy ona mnie zostawiła (ale nadal utrzymujemy kontakt) to fakt, było trudniej, ale po prostu zawsze zakładałem sobie, że nie ma na co czekać tylko trzeba się otrząsnąć i szukać szczęścia gdzie indziej. No i znalazłem sobie kolejną fajną babkę
Wszystko to kwestia wyrobienia sobie odpowiedniego stosunku do życia
Maverick pisze:Polecam na kilku frontach jednoczesnie. dywersyfikacja rzadzi
Popieram!

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 162 gości