Zaglądam na ta stronke juz od dłuższego czasu, i jako totalny żółtodziób w 99% tematów tu poruszanych, jestem pod wrazeniem tego jak pomagacie, i ile mozna madrosci wynesc z tego portalu
- to tak w ramach wstępu, a teraz do rzeczy.
Przed wakacjami poznałem niesamowitą dziewczynę. Nie bede pisał jak, gdzie itd. bo nie to jest tematem mojego postu, Chodzi o to, ze jest to osoba, dla której zrobie absolutnie wszystko, kocham Ją. Ona tez mnie kocha(ła). Jednak jak w kazdym związku i w naszym sa sprzeczki. Jednak kazda z nich nas od siebie oddala.
Gdy wrociła z obozu zza granicy naszym pierwszym spotkaniem była impreza u znajomego.
Miało być pięknie, chciałem cały czas poświęcic Jej, pokazac, jak mi na Niej zalezy, i że ta długa rozłąka niczego nie zmieniła.
W praktyce okazało sie, ze znowu Ją zawiodłem. Najgorsze jest to, ze zupełnie nie miałem na to wpływu, bo sie zatrułem i nie mogłem Jej poświęcic tyle czasu ile widocznie oczekiwała.
Po tej imprezie było kilka esów, ze chce troche czasu, ze musi to przemysleć. Więc nie naciskałem. W końcu napisała mi, ze mnie nie kocha, ze to co we mnie kochała, okazało sie nie istnieć...
nie zerwalismy, jestesmy nadal parą, ale Ona mnie juz NIE KOCHA.
Nie wiem co mam robić. Kupiłem Jej pierścionek na przprosiny, jednak nawet nie mam jak Jej go dać.
Nie wiem, czy ten związek ma jakiś sens...
Przeciez to miłośc jest podstawą związku i warunkuje jego trwałośc itd..
Jestem bezradny, nie wiem co mam robić, czy czekać, czy godzić sie z faktem iz to juz koniec...