jestem nowym forumowiczem, od pewnego czasu zaglądam na strony tego serwisu i muszę powiedzieć, że jestem pod dużym wrażeniem - nie znalazłem wczesniej żadnego innego portalu, który byłby poświęcony tego typu sprawom; a teraz krótko o moim problemie
cała sprawa polega na tym, że jestem kompletnie "zielony" jeśli chodzi o relacje pomiędzy dziewczynami a chłopakami; w ogóle nie byłem jeszcze z dziewczyną

mam dużo koleżanek, które wiele razy przychodziły do mnie po pomoc nie tylko w nauce, ale często w różnych sprawach osobistych; w miarę moich możliwości zawsze starałem sie im pomóc; kiedy okazało się, że pomoc była skuteczna, mówiły mi "jesteś moim najlepszym przyjacielem" itp., ale gdy starałem się, aby wyszło z tego coś więcej słyszałem takie hasła typu "jesteś porządnym chłopakiem, ale......." i tu padały różne argumenty (najczęściej dowiadywałem się, że jestem zbyt spokojny lub zbyt poważny); kiedyś uważałem, że są to cechy pozytywne, ale dziś stały się dla mnie tylko kulą u nogi.... poza tym, nie jestem super przystojniakiem, ale natura też nie zrobiła ze mnie starcha na wróble - po prostu jestem przeciętniakiem (przynajmniej ja tak uważam); jestem trochę nieśmiały, ale nie do przesady...
czy to, że nie prowadzę bardzo towarzyskiego trybu życia, automatycznie dyskwalifikuje mnie?? czy jestem w ten sposób niemęski?? przez pewien czas miałem okazje czytać posty różnych dziewcząt piszących na tym forum i wielu z nich można był znaleźć uwagi, że mężczyźni są lekkomyślni, źle traktują dziewczyny, nie są szczerzy i myślą tylko o tym, jak zaciągnąć je do łóżka; ja taki na szczęście nie jestem, ale nie oznacza to, że mam dziewczynę; czasami zaczynam wątpić w swoją męskość - tylu chłopaków (nawet młodszych ode mnie o 7-8 lat) chodzi pod rękę z dziewczynami... a ja co?? nawet przestałem już o tym marzyć

wszyscy mówią mi, żebym czekał, bo każdemu z nas jest pisane być razem ze swoją drugą połówką; czekam już od 5 lat i powoli zaczynam tracić wiarę w to, co dotychczas uważałem za słuszne; mam już 22 lata, zero jakichkolwiek doświadczeń, a z roku na rok będzie coraz gorzej... jeden stara się życ przyzwoicie i nikt na niego nie zwraca uwagi, a drugi żyje pełną piersią, nieprzejmując się różnymi zasadami i kocha go cały świat... smutne.... ale chyba prawdziwe
P.S. pewnie ktoś odpisze, że jestem frajerem, mięczakie i mazagajem, dlatego jestem sam; trudno, każdy ma prawo oceniać ludzi w taki sposób, w jaki uzna to za stosowne; chciałem tylko w ten sposób opisać to, co tkwi w mojej psychice