Nie chcę być traktowany jak krawężnik

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
jazevec
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 19
Rejestracja: 16 lip 2006, 14:26
Skąd: znienacka
Płeć:

Nie chcę być traktowany jak krawężnik

Postautor: jazevec » 16 lip 2007, 19:14

Witam. W skrocie:

Ja mam 23 lata, ona starsza moze o rok czy 2. Nie pytalem oczywiscie :-).
Lubilismy sie. Ja sie w niej zakochalem. Po wiekach, gdy sie juz odwazylem, dalem jej do zrozumienia, co do niej czuje. Stopniowo zrobila sie zimna. Teraz nawet nie mowi/nie odpowiada mi na 'czesc'. Chyba mam przejebane na amen, Minelo sporo czasu, a jej nie przechodzi. ale chcialbym znow byc traktowany jak czlowiek, przynajmniej jak kolega z pracy. Jak to zrobic zeby zachowac twarz ? Nie chce sie plaszczyc, przepraszac, ogolnie zalosnie wygladac.

Teraz dluzej, jezeli komus sie chce czytac.
Poznalismy sie w pracy. Wlasciwie juz na poczatku mnie zauroczyla, ale nie bylem jeszcze pewien czy moglbym sie w niej zakochac. Praca jest siedzaca, przy kompie, wiec nie mozna po prostu chodzic bez wyraznego powodu. Siedziala w innym pokoju i tylko migala mi od czasu do czasu na korytarzu. Lamalem sobie glowe jak do niej zagadac, spotkac sie czy cokolwiek. Jestem niesmialy, bardzo jezeli chodzi o dziewczyny i byl to dla mnie duzy problem. Bylem juz lekko zdesperowany gdy wreszcie zmienil sie plan i mniej wiecej raz na tydzien pojawiala sie w naszym pokoju. Zaczelismy ze soba rozmawiac, chcialem ja lepiej poznac a mamy sporo wspolnych zainteresowan i pogladow na sprawy. Niestety mam male doswiadczenie z dziewczynami, tylko raz wczesniej dostalem kosza. Staralem sie byc mily, ale nie nachalny czy irytujacy (sam nie cierpie nachalnych ludzi). Ogolnie chcialem, zeby dobrze sie czula w moim towarzystwie. Calkiem niezle nam sie rozmawialo, przez jakis czas nawet cieszyla sie na moj widok (widocznie nie tak, jak bym chcial, ale dla mnie to bardzo wiele znaczylo). Nawet podchodzila czasami na korytarzu na przerwie - bez wyraznego powodu.
W koncu, wielkiej walce z soba, udalo mi sie przelamac. Dalem jej do zrozumienia (metodą nie wprost) ze bardzo ja lubie. Jak juz pisalem wyzej, stosunki sie ochlodzily. Caly czas byla uprzejma, usmiechala sie (chociaz juz mniej). Male mam doswiadczenie z dziewczynami, i nie potrafilem tego wlasciwie odczytac. Zadreczalem sie pytaniami, co ona o mnie mysli, czy jej sie podobam itp. Nie wiedzialem, jak interpretowac jej zachowanie, moze sobie cos uroilem, moze niepotrzebnie sie zniechecam. Myslalem - łudziłem się - ze po prostu jest niesmiala (bo jest, i dowiedzialem sie, ze nie miala chlopaka). No i, mimo tego, ze chcialem tego uniknac, to jednak troche przecholowalem. Nie, nie wykonywalem zadnych obscenicznych gestow, oblesnych zartow itp. Zrobilem jej maly prezent, taki, zeby wygladal mozliwie niewinnie. Wykorzystala to i potraktowala jako 'pozyczke'. Bylem zawiedziony, ale myslalem, ze moze to moj wrodzony pesymizm. Odczekalem jakis czas na uspokojenie, dwa, trzy tygodnie i wlasciwie dalem jej spokoj. Ona poszla na dlugi urlop (sesja), jeszcze miala wyjechac za granice (nie wyjechala bo sesja nie wyszla). Nie moglem tego wytrzymac, nawet nie sama tesknota byla najgorsza tylko ta niepewnosc czy ona juz dzisiaj wroci, czy jutro, czy za tydzien, za miesiac, czy wreszcie pojedzie i wroci dopiero za kilka miesiecy. Sprobowalem sie z nia skontaktowac przez jej kolezanke. Dalem jej cynk ze jest ciekawy koncert (przy czym pisalem, ze mnie nie bedzie, wolalem nie ryzykowac zaproszenia na wyjscie razem).
Wrocila jakis tydzien pozniej. Nie patrzyla w moja strone, jakby nie zauwazyla. Po jakchs 2 dniach zauwazylem, ze za kazdym razem gdy z kims rozmawia to do mnie odwraca sie plecami. Bardzo mnie to zabolalo. Sprobowalem jeszcze z nia porozmawiac (jak gdyby nigdy nic, bez nazywania sprawy po imieniu...) ale zrobila sie szorstka, wrecz opryskliwa. To mnie dobilo. Mialem (mam) dola jak nigdy, nawet pierwszy kosz mnie tak nie zabolal. Tamta przynajmniej nie potraktowala mnie jak mebla. Sama pozniej zaczepila na ulicy zeby zamienic kilka slow.

Ja rozumiem, ze zadna dziewczyna nie jest instytucja charytatywna, a ja chyba rzeczywiscie trche przegialem (niechcacy) i mogla poczuc sie osaczona. Ale wg mnie nie w porzadku jest traktowac kogos w ten sposob. W koncu lubilismy sie kiedys. Staralem sie byc dla niej mily. Moze nie jestem w jej typie, moze mam kompletny antytalent do podrywania. Ale chcialem dobrze. Mogla po prostu powiedziec wprost, zebym dal jej spokoj. Nigdy tego nie zrobila, a milczenie, odwracanie sie itp mozna (jak sie przekonalem) roznie interpretowac.

Teraz wyglada to tak, ze w jej towarzystwie ciezko mi sie usmiechnac, a juz do niej po prostu nie potrafie. Wiem, jak zle to wrazenie robi. Staram sie jakos trzymac i wziac w garsc, odbic od dna, ale gdy np musze siedziec naprzeciwko niej (i nikt nie chcial sie zamienic na miejsca) to jest koszmar. Po 6-8 godzin dziennie czasami. Nie probuje grac na litosc (slyszalem, ze to najgorsze co mozna zrobic), nie robie zadnych zalosnych min. Probuje myslec pozytywnie. Byl taki czas, ze nie moglem na nia spojrzec, i tym chyba jeszcze bardziej pogorszylem sytuacje. Moze pomyslala ze jestem na nia zly, chce sie mscic czy cos. Prawde piszac latwiej byloby mi gdybym byl na nia zly, ale lubilem ja wczesniej (za zainteresowania, poczucie humoru, inteligencje) i dalej lubie. Troche - niewiele - mi lepiej, Ona tez mnie lubila. ale ciagle jej obecnosc, glos szybko wpedza mnie w ciezkiego dola ktory nie mija nie raz przez pare godzin po powrocie z pracy. Pewnosc siebie i humor zupelnie mi nawalily. Jakies bledne kolo. Teraz boje sie do niej odezwac, bo jeszcze potraktuje to jako Atak Na Swoja Cnote.
Wlasnie jej zachowanie tak mnie doluje, gdyby chociaz traktowala mnie jak kolege z pracy... latwiej byloby wytrzymac. Czy ja naprawde zasluguje na pogarde (?) za to, ze chcialem byc kochany, i sie odslonilem ?

Mozecie mi cos doradzic ? Wierze, ze jej zachowanie wynika z niesmialosci i braku doswiadczenia.(nie miala chlopaka) Prawdopodobnie nie chciala mi dokopac, widocznie mysli ze robi dobrze, nie rozumie jak ja to odbieram. Nie jest zlosliwa. Wrazliwa dziewczyna. Pewnie zrobilem na niej wrazenie jakiegos desperata.
Co moge zrobic, zeby odzyskac chociaz czesc zaufania jakie miala dla mnie kiedys ? Zalezy mi przede wszystkim na 'nieinwazyjnych' sposobach. Bez jakiegos przepraszania (chyba nie mam za co), proszenia, plaszczenia sie. Zrobilem z siebie idiote - trudno, wystarczy.
Śmierć to zdrowie !
Awatar użytkownika
PFC
Weteran
Weteran
Posty: 913
Rejestracja: 21 sie 2006, 19:14
Skąd: Szczecin/Poznań
Płeć:

Postautor: PFC » 16 lip 2007, 19:28

Moim zdaniem w takiej sytuacji możesz zrobić tylko jedno... Któregoś dnia zebrać się w sobie, poczekać aż zostaniecie sami w pokoju i przeprowadzić z nią męską rozmowę. Zero płaszczenia się, zero umizgów, zero okazywania uczuć. Mów najlepiej spokojnym, chłodnym, oficjalnym oraz rzeczowym tonem, ostrożnie dobierając słowa... Powiedz krótko, że było tak i tak, teraz sytuacja jest chora i chciałbyś nawiązać z nią normalne stosunki, by obojgu wam pracowało się jak najlepiej... Ona na pewno też ma już dosyć tej atmosfery i jest szansa, że po takiej rozmowie sprawy nieco się polepszą, chociaż wątpię czy wrócisz do tego, co było przed... Na nic więcej specjalnie bym nie łiczył... Powodzenia. :)
Szczecin Floating Garde 2050 Project.
Awatar użytkownika
jazevec
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 19
Rejestracja: 16 lip 2006, 14:26
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: jazevec » 16 lip 2007, 19:36

PFC pisze: jest szansa, że po takiej rozmowie sprawy nieco się polepszą,


Wlasnie ta szansa mnie niepokoi. Jezeli to nie wypali, to nic nie zyskam, a tylko bede sie gorzej czul bo nie bede juz mogl zgrywac glupa. Wystarczajaco podle juz sie czuje. Dlatego pytam, czy da sie to zrobic jakos delikatnie i - tak- bez ryzyka.

Z rozmowa moze byc problem. To troche tak jak ze strzykawkami - wydaje mi sie, ze jestem spokojny, a po wyjsciu facet w poczekalni smieje sie, ze jestem taki blady. Jeszcze pare minut przed jej przyjsciem moge miec dobry humor, ale bardzo szybko mi to mija jak ona sie tylko pojawi. Zachrypniety glos itp.
Ostatnio zmieniony 16 lip 2007, 19:43 przez jazevec, łącznie zmieniany 1 raz.
Śmierć to zdrowie !
Awatar użytkownika
PFC
Weteran
Weteran
Posty: 913
Rejestracja: 21 sie 2006, 19:14
Skąd: Szczecin/Poznań
Płeć:

Postautor: PFC » 16 lip 2007, 19:42

jazevec pisze:Dlatego pytam, czy da sie to zrobic jakos delikatnie i - tak- bez ryzyka.


Moim zdaniem: nie... No, ale może inni coś wymyślą. :)

jazevec pisze:Jezeli to nie wypali, to nic nie zyskam, a tylko bede sie gorzej czul bo nie bede juz mogl zgrywac glupa. Wystarczajaco podle juz sie czuje.


Ja uważam, że zawsze jest najlepiej dążyć do tego, by sytuacja była możliwe klarowna... A co Ci to zgrywanie głupa daje?... I tak jesteś w impasie, z którego nie potrafisz się wydostać... No chyba, że Ty jeszcze coś do panienki czujesz na poważnie i wcale nie chcesz tego ucinać. ;)
Szczecin Floating Garde 2050 Project.
Awatar użytkownika
jazevec
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 19
Rejestracja: 16 lip 2006, 14:26
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: jazevec » 16 lip 2007, 19:47

Ja tez uwazam, ze problemy nalezy rozwiazywac, bo pozostawione same sobie robia sie jeszcze trudniejsze. Ale jak ostatni raz probowalem z nia porozmawiac to zaczela od 'Ale o co chodzi ???'. Byla wyraznie przestraszona. Poza tym ciezko sie rozmawia ze scisnietym gardlem. Nie wiem moze wezme cos na uspokojenie, ale na razie nic nie biore bo nie chce uzalezniac dobrego samopoczucia od chemii. Blee.
Zauwazylem, ze jesli jestem mocno niewyspany (poloze sie 2giej czy cos) to potem czuje sie jak muł i nic na mnie nie robi wrazenia. Moze tedy droga. Ale to niebezpieczne, bo praca wymaga skupienia.

I owszem, ciagle czuje do niej calkiem sporo. I domyslam sie, ze jak z nia tak pogadam to juz kaplica. Moze troche zle to o mnie swiadczy. Ale mam dosyc specyficzne upodobania, tzn lubie dziewczyny ok. 40 cm nizsze od siebie, brunetki. Mam 23 lata a tylko 2 dziewczyny do tej pory mi sie podobaly. Az nich ta jest pierwsza, ktora dodatkowo mnie zaintrygowala. Widac, ze inteligentna - pierwszy raz dziewczyna mi zaimponowala. Czasami, bardzo rzadko, zdarza sie ze jak kogos slucham (lub czytam) to mam wrazenie, jakbym sluchal swoich mysli. Najczesciej okazuje sie, ze to jest jakas stara notka na jakims forum :-). Pierwszy raz sie zdarza, zeby _dziewczyna_ myslala tak podobnie jak ja. Nawet gdy pierwszy raz bylem zakochany, i niezle zaczadzony, to zdawalem sobie sprawe ze ja do niej za bardzo nie pasuje i wlasciwie jej cialo mi sie podoba.
Czy sie tylko łudzę ze cos moze jeszcze z tego byc.... ?
Ostatnio zmieniony 16 lip 2007, 19:56 przez jazevec, łącznie zmieniany 2 razy.
Śmierć to zdrowie !
Awatar użytkownika
PFC
Weteran
Weteran
Posty: 913
Rejestracja: 21 sie 2006, 19:14
Skąd: Szczecin/Poznań
Płeć:

Postautor: PFC » 16 lip 2007, 19:52

jazevec pisze:zaczela od 'Ale o co chodzi ???'


No bo jak stanąłeś nad nią z wywalonymi oczami, przestępując z nogi na nogę i z trudem łapiąc oddech, to co sobie miała pomyśleć? ;) ...Ale mówiąc poważnie... To tylko potwierdza, że powinieneś z nią pewne sprawy wyjaśnić. Bo ona myśli pewnie, że nie wiadomo co od niej chcesz.

Hmm... A może listownie np.?? Skoro rozmowa w cztery oczy to dla was taki stres :? Znam sytuacje, w których to się sprawdzało... A może pogadałbyś pierw z jej koleżanką jakąś, żeby ją uspokoiła :? W każdym razie najważniejsz, to zachować spokój. <aniolek>
Szczecin Floating Garde 2050 Project.
neo7
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 08 cze 2007, 22:18
Skąd: ze 100-licy
Płeć:

Postautor: neo7 » 16 lip 2007, 19:56

jazevec pisze:Moze nie jestem w jej typie

Raczej na pewno nie jesteś.
jazevec pisze:Co moge zrobic, zeby odzyskac chociaz czesc zaufania jakie miala dla mnie kiedys ?

Czasami najlepsze co można zrobiś to nic nie robic. Olej ją.Już dosyć zrobiłeś.

Teraz już wiesz dlaczego się nie startuje do d**y ze swojego miejsca pracy.

jazevec pisze:Chyba mam przejebane na amen,

No chyba masz, ale po co masz sie tym przejmować. Ona nigdy Ciebie nie chciała więc niech sp***ala. To tyle i nie ma sensu w ogóle z nią gadać.

[ Dodano: 2007-07-16, 19:59 ]
jazevec pisze:Czy sie tylko łudzę ze cos moze jeszcze z tego byc.... ?

Chyba nadal jesteś nieźle zaczadzony.
sometimes saying nothing says all
Awatar użytkownika
jazevec
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 19
Rejestracja: 16 lip 2006, 14:26
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: jazevec » 16 lip 2007, 20:02

PFC pisze:
jazevec pisze:zaczela od 'Ale o co chodzi ???'

Hmm... A może listownie np.??


Tak. Napisze do niej maila, a ona przeczyta albo nie przeczyta. I nie odpowie. A ja bede wiedzial tyle, co teraz.

A może pogadałbyś pierw z jej koleżanką jakąś, żeby ją uspokoiła :?


Jej kolezanka chyba mnie sprzedala wczesniej. Gdy chcialem sie z nia porozumiec to unikala odpowiedzi wprost, mowila, ze sie z nia nie widziala.
Śmierć to zdrowie !
Awatar użytkownika
PFC
Weteran
Weteran
Posty: 913
Rejestracja: 21 sie 2006, 19:14
Skąd: Szczecin/Poznań
Płeć:

Postautor: PFC » 16 lip 2007, 20:02

jazevec pisze:Moze troche zle to o mnie swiadczy. Ale mam dosyc specyficzne upodobania, tzn lubie dziewczyny ok. 40 cm nizsze od siebie, brunetki.


Jeżeli nie jesteś karłem, to dlaczego miało by to o Tobie źle świadczyć :? 40 cm to nie tak dużo, mam nawet taką linijkę i jej rozmiary nie są powalające specjalnie... Zresztą - o ile dobrze pamiętam - najdłuższy penis świata jest niewiele dłuższy, więc co za problem? ;)

jazevec pisze:Czy sie tylko łudzę ze cos moze jeszcze z tego byc.... ?


Łudzisz się na 95% moim zdaniem, może nawet 97%... Tyle tylko, że Ty tak naprawdę wolisz to co jest teraz od definitywnego zakończenia sprawy i dlatego obawiam się, jak Twoje stosunki z nią będą w przyszłości wyglądały.

jazevec pisze:Tak. Napisze do niej maila, a ona przeczyta albo nie przeczyta. I nie odpowie.


jazevec pisze:Jej kolezanka chyba mnie sprzedala wczesniej.


No to może jakiegoś swojego/waszego wspólnego kolegę wyślij (tylko normalnego) :?


A tak w ogóle to daj mi maila, powiedz o co Ci chodzi dokładnie, to ja do niej napiszę. ;) Będzie tak zaskoczona, że z pewnością przeczyta, a wtedy szanse wzrosną do 50%. :) ...To wcale żart nie jest.
Szczecin Floating Garde 2050 Project.
Awatar użytkownika
jazevec
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 19
Rejestracja: 16 lip 2006, 14:26
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: jazevec » 16 lip 2007, 20:17

Hmm.

Co do podrywania w pracy, to slyszalem, ze niezdrowo. Ale gdybym taka dziewczyne przepuscil nawet nie probujac to bym sobie nie darowal nigdy. Ale chyba lepiej bym wyszedl na tym jednak. Skad moglem wiedziec.

Mam jeszcze pytanie. Czy to normalne, ze jesli jakas dziewczyna mnie nie chce to automatycznie staję sie dla niej wrogiem publicznym nr 1 ? Nigdy jej nie dokuczalem ani nic. Czy tylko na jakis dziwny egzemplarz trafilem ? Jesli za kazdym razem mam cos takiego znosic, to taka zabawa nie jest na moje nerwy. Dopoki sie nie interesowalem dziewczynami, to bylem w miare szczesliwy. Moze lepiej nastawic sie, ze zostane starym kawalerem i oszczedzic nerwy.
Ostatnio zmieniony 16 lip 2007, 20:19 przez jazevec, łącznie zmieniany 1 raz.
Śmierć to zdrowie !
Awatar użytkownika
kinek
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 116
Rejestracja: 09 maja 2005, 16:07
Skąd: Południe :D
Płeć:

Postautor: kinek » 16 lip 2007, 20:17

jej no jak nie widzisz w ogóle jakiegos swiatelka w tunelu tylko siebie samego o wszystko co zaszlo obwiniasz no to co Ci mozna poradzic? :/

zgadzam sie z neo7.


a z tymi upodobaniami no to nie tyle zle swiadczy co przez to masz przewalone bo nie jestes w stanie sie zainteresowac innymi..
"... każdy kto wzniesie się... siebie... musi upaść na ziemię..."
Godlike mode ON
Awatar użytkownika
jazevec
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 19
Rejestracja: 16 lip 2006, 14:26
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: jazevec » 16 lip 2007, 20:33

kinek pisze:a z tymi upodobaniami no to nie tyle zle swiadczy co przez to masz przewalone bo nie jestes w stanie sie zainteresowac innymi..


Tez tak mysle. :=/
Mam dobra przyjaciolke, jeszcze z podstawowki. Calkiem swobodnie nam sie rozmawia, rozne wspolne zainteresowania. Ladna jest. Kiedys bylem troche zdziwiony, ze sie w niej nie zabujalem, mimo tego, ze chodzilem do niej z pewnymi oporami a wychodzilem podejrzanie uchachany. Teraz juz wiem, co jest nie tak - ona ma prawie 180 cm. I to jest wlasnie glupie w tym wszystkim, lubie jakas dziewczyne, mam o czym pogadac itp i to NIC nie znaczy jezeli ona nie ma kolo 160cm.
Śmierć to zdrowie !
neo7
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 08 cze 2007, 22:18
Skąd: ze 100-licy
Płeć:

Postautor: neo7 » 16 lip 2007, 20:39

jazevec pisze:Ale gdybym taka dziewczyne przepuscil nawet nie probujac to bym sobie nie darowal nigdy.

No to spróbowałeś i już wiesz. Ale fakt, lepiej żałować że się spróbowało niż żałować że nawet nie próbowałeś. Ale trzeba umieć ocenić czy dziewczyna jest zainteresowana, wierz mi, jak laska na ciebie leci to wie jak to pokazać.
Jak piszesz jesteś od niej młodszy więc już na starcie miałeś kilka punktów na minusie. Poza tym nigdy się nie kupuje prezentów dziewczynie z którą nawet nie byłeś na jednej randce.
jazevec pisze:Mogla po prostu powiedziec wprost, zebym dal jej spokoj. Nigdy tego nie zrobila,

Dziewczyny są subtelnymi istotami, z reguły są miłe do momentu aż przestają, hehe.
jazevec pisze:Czy to normalne, ze jesli jakas dziewczyna mnie nie chce to automatycznie staję sie dla niej wrogiem publicznym nr 1 ?

To zależy, ale to świadczy że naprawdę nie była zainteresowana albo jednak bardzo przesadziłeś w tych "zalotach".
jazevec pisze:Co do podrywania w pracy, to slyszalem, ze niezdrowo.

Jeżeli ludzie są ze sobą to jest ok, czasami takie związki nawet się udają, ale jeżeli się nie uda to ludzie się rozstają zazwyczaj w mało przyjaznej atmosferze - gdyby było ok to by sie nie rozstawali - no i są skazani na swoja obecność w miejscu pracy. Dziewczyn jest multum i nie ma sensu sie ograniczać.
sometimes saying nothing says all
Awatar użytkownika
jazevec
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 19
Rejestracja: 16 lip 2006, 14:26
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: jazevec » 16 lip 2007, 21:28

Hmm. Czyli nie mogę z nią porozmawiać i jej uspokoić skoro sam jestem roztrzęsiony. Tylko bym pogorszył. Pozostaje tylko czekać.
Śmierć to zdrowie !
Awatar użytkownika
extraho
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 103
Rejestracja: 03 maja 2007, 11:28
Skąd: :dąkS
Płeć:

Postautor: extraho » 16 lip 2007, 21:36

jazevec pisze:Czy to normalne, ze jesli jakas dziewczyna mnie nie chce to automatycznie staję sie dla niej wrogiem publicznym nr 1 ?

jeśli dziewczyna jest niedoświadczona, niedojrzała i nie umie się zachować to niechciany adorator staje się kimś nieprzyjemnym, od którego towarzystwa się ucieka, którego się obawia, odwraca wzrok. jak byłam w podstawówce to robiłam tak samo - niechciana miłość faceta czyniła z niego kogoś najgorszego na świecie. taka reakcja obronna, tak myślę.

jak się tak bardzo źle z tym czujesz, to pogadaj - oczyścisz atmosferę. może najpierw ona zareaguje niechętnie ale po paru zdaniach przecież przekona się o co Ci chodzi i nastawienie 'daj mi spokój, odejdź' powinno zniknąć.
Awatar użytkownika
slonko 105
Bywalec
Bywalec
Posty: 43
Rejestracja: 08 cze 2007, 09:33
Skąd: z domku :)
Płeć:

Postautor: slonko 105 » 16 lip 2007, 23:00

Byc moze obawia sie "romansu z kolega z pracy".Z drugiej jednak strony moze traktowala cie jak dobrego kolege <glaszcze> jak sie dowiedziala,ze znajomosc ci nie wtsystarcza to sie wycofala nie chciala robic ci nadzieji i dlatego moze jest taka...Jednak z tego co piszesz to jest co raz gorzej nie wiem czemu sie tak zachowuje moze ty kazda rozmowe z nia tak bardzo przezywasz ????I ona sie z tym zle czuje ????Rozmowa w cztery oczy pomoze AAAaaaai to,ze nie ma faceta nie oznacza od razu,ze rzuci sie na pierwszego lepszego,ktory powie jej ,ze ja LUBI <zalamka>
Musi byc ta tzw chemia :)
Awatar użytkownika
jbg
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 180
Rejestracja: 14 mar 2007, 11:48
Skąd: Szczecin
Płeć:

Postautor: jbg » 16 lip 2007, 23:03

Zgadzam się z PFC. :)

I nie sądzę, że między Tobą, a tą dziewczyną coś będzie. Im szybciej to sobie zakodujesz, tym lepiej Ci się będzie żyło. Serio mówię, przestań tym sobie głowę zaprzątać. Lepsze to niż czekanie. Czy lepsze od postawienia sprawy jasno? Nie wiem, ale uważam że jest to alternatywa.
Awatar użytkownika
jazevec
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 19
Rejestracja: 16 lip 2006, 14:26
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: jazevec » 16 lip 2007, 23:25

No wlasnie ten 'drobny szczegolik' mnie doluje. Od tygodni daje jej spokoj, nie laze za nia, nie mowie do niej, nie rzucam jej spojrzen dziwnych ani niedziwnych, nie narzekam na nic. Staram sie usmiechac tyle ile potrafie przy takim nastroju... Nie powinna sie robic bardziej chlodna. A mam wrazenie, ze tak jest. Wydaje mi sie nawet, ze to kiedy jej dalem spokoj to zaczela mnie gorzej traktowac. Warianty sa 2:

- od pewnego czasu to planowala i czekala az sie odczepie, albo
- zle zrozumiala moje zachowanie. To drugie jest mozliwe, bo ciezko mi znalezc zloty srodek tak zeby nie byc ani przymilnym ani nieprzyjemnym.
- jeszcze cos innego, a ja dorabiam sobie ideologie i szukam sensu tam, gdzie go nie ma.

No i musze udawac, ze w ogole mnie nie interesuje to, co ona mowi. A tak nie jest. Jakby byla brzydka (subiektywnie ! Nie bic ! ...albo facetem) to bylaby z niej dobra przyjaciolka.
Śmierć to zdrowie !
Awatar użytkownika
PFC
Weteran
Weteran
Posty: 913
Rejestracja: 21 sie 2006, 19:14
Skąd: Szczecin/Poznań
Płeć:

Postautor: PFC » 16 lip 2007, 23:53

jazevec pisze:Czyli nie mogę z nią porozmawiać i jej uspokoić skoro sam jestem roztrzęsiony.


To weź się w garść. :) Wiem, że to łatwo powiedzieć, ale w końcu jesteś 23-letnim facetem. Musisz umieć sobie radzić w takich sytuacjach. :)

jazevec pisze:Od tygodni daje jej spokoj


A co roniłeś wcześniej :? Może w tym tkwi problem :?

jazevec pisze:- zle zrozumiala moje zachowanie. To drugie jest mozliwe, bo ciezko mi znalezc zloty srodek tak zeby nie byc ani przymilnym ani nieprzyjemnym.
- jeszcze cos innego, a ja dorabiam sobie ideologie i szukam sensu tam, gdzie go nie ma.


Synteza tych dwóch, moim zdaniem :)

jazevec pisze:No i musze udawac, ze w ogole mnie nie interesuje to, co ona mowi.


Nie nie musisz. Powiedzieliśmy Ci, co należy zrobić... Myślę, że z czasem sam do tego dojdziesz.
Szczecin Floating Garde 2050 Project.
Awatar użytkownika
czero
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 193
Rejestracja: 06 mar 2006, 22:50
Skąd: del Paraguay
Płeć:

Postautor: czero » 17 lip 2007, 20:59

jazevec pisze:
PFC pisze: jest szansa, że po takiej rozmowie sprawy nieco się polepszą,


Wlasnie ta szansa mnie niepokoi. Jezeli to nie wypali, to nic nie zyskam, a tylko bede sie gorzej czul bo nie bede juz mogl zgrywac glupa. Wystarczajaco podle juz sie czuje. Dlatego pytam, czy da sie to zrobic jakos delikatnie i - tak- bez ryzyka.

Z rozmowa moze byc problem. To troche tak jak ze strzykawkami - wydaje mi sie, ze jestem spokojny, a po wyjsciu facet w poczekalni smieje sie, ze jestem taki blady. Jeszcze pare minut przed jej przyjsciem moge miec dobry humor, ale bardzo szybko mi to mija jak ona sie tylko pojawi. Zachrypniety glos itp.


Tak czytam i czytam i dochodzę do wniosku, że... witaj w klubie ;) Pierwszy raz dostałes łupnia od baby? Nie przejmuj się, dostaniesz drugi, trzeci i będziesz dostawał do tąd, póki nie wyznaczysz granicy za którą baba ma wstęp wzbroniony. Nie stawiaj kobiet na piedestale, one też mają wady i zalety, są jak my - jedne lepsze inne nic nie warte. To nie są obrazki do podziwiania, Twoją rolą jest zapoznać się z nimi, nie bac się i zrobić to, do czego natura Cie powołała. Jak wyhodujesz małe potworki, zwłaszcza rodzaju męskiego, to co jakiś czas profilaktycznie wpier..l i wybić z głowy małemu matołowi pogląd, ze kobiety trzeba wielbić! Ma je szanować i traktować na równi, żadnych poniżeń ani wielbienia. facet ma mieć jaja.

P.S. Że mój ojciec nie wpajał mi tego od początku, życie byłoby łatwiejsze i inaczej trawiłbym te pierdoły serwowane przez matkę, ech...

[ Dodano: 17 Lipiec 2007, 21:14 ]
jazevec pisze:Hmm.

Co do podrywania w pracy, to slyszalem, ze niezdrowo. Ale gdybym taka dziewczyne przepuscil nawet nie probujac to bym sobie nie darowal nigdy. Ale chyba lepiej bym wyszedl na tym jednak. Skad moglem wiedziec.
Było słuchac uważnie, a nie puszczać jednym uchem i wypuszczać drugim.

jazevec pisze:Mam jeszcze pytanie. Czy to normalne, ze jesli jakas dziewczyna mnie nie chce to automatycznie staję sie dla niej wrogiem publicznym nr 1 ?
Wiesz, ale koła to Ty nie wynalazłeś.

jazevec pisze:Nigdy jej nie dokuczalem ani nic. Czy tylko na jakis dziwny egzemplarz trafilem ?
Nie, tylko sam jeden próbujesz iść na przekór ewolucji, jak Maciej Giertych ;)

jazevec pisze:Jesli za kazdym razem mam cos takiego znosic, to taka zabawa nie jest na moje nerwy. Dopoki sie nie interesowalem dziewczynami, to bylem w miare szczesliwy. Moze lepiej nastawic sie, ze zostane starym kawalerem i oszczedzic nerwy.

Będziesz to znosił, póki będziesz dawał po sobie jeździć. Możesz zostać starym kawalerem,
ale nerwy będziesz miał non stop.

P.S. Podziękuj mamie, że wychowała Ciebie na dziewczynkę. Ja swojej już podziękowałem.
Niebanalna formacja, niebanalna muza:
http://www.96project.cal.pl/
Awatar użytkownika
Pogosia
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 239
Rejestracja: 12 kwie 2005, 13:53
Skąd: Kraków
Płeć:

Re: Nie chcę być traktowany jak krawężnik

Postautor: Pogosia » 18 lip 2007, 15:59

jazevec pisze:Witam. W skrocie:

Ja mam 23 lata, ona starsza moze o rok czy 2. Nie pytalem oczywiscie :-).
Lubilismy sie. Ja sie w niej zakochalem. Po wiekach, gdy sie juz odwazylem, dalem jej do zrozumienia, co do niej czuje. Stopniowo zrobila sie zimna. Teraz nawet nie mowi/nie odpowiada mi na 'czesc'. Chyba mam przejebane na amen, Minelo sporo czasu, a jej nie przechodzi. ale chcialbym znow byc traktowany jak czlowiek, przynajmniej jak kolega z pracy. Jak to zrobic zeby zachowac twarz ? Nie chce sie plaszczyc, przepraszac, ogolnie zalosnie wygladac.


No dobra, przeczytałam tylko to....

Chcesz być traktowany normalnie? daj jej trochę od siebie odpocząć, pomyśleć, poukładać sobie wszystko w głowie.

Nie staraj się naprawiać wszystkiego za wszelką cenę i pokazywać że wszystko jest super i że możecie być kumplami od kieliszka...bo nie możecie, przynajmniej narazie :)
Some things in life are like fucking for virginity - you know it's pointless but it feels so good that you just don't want to stop.
Awatar użytkownika
jazevec
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 19
Rejestracja: 16 lip 2006, 14:26
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: jazevec » 18 lip 2007, 17:49

Dzieki wszystkim za rady. Zrobilem to ze zdarzenia przeciwnego, i wyszlo jedyne mozliwe rozwiazanie. Skoro rozmowa moze teraz (Wg mnie) tylko zaszkodzic, to pozostaje olac... uwazajac tylko, zeby nie wygladalo to obrazalsko lub zlosliwie. Plan sie zmienil, przynajmniej caly nastepny tydzien ona ma pietro nizej. Moze z jej inicjatywy.
Śmierć to zdrowie !
neo7
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 08 cze 2007, 22:18
Skąd: ze 100-licy
Płeć:

Postautor: neo7 » 18 lip 2007, 18:34

jazevec pisze:Dzieki wszystkim za rady. Zrobilem to ze zdarzenia przeciwnego, i wyszlo jedyne mozliwe rozwiazanie. Skoro rozmowa moze teraz (Wg mnie) tylko zaszkodzic, to pozostaje olac... uwazajac tylko, zeby nie wygladalo to obrazalsko lub zlosliwie. Plan sie zmienil, przynajmniej caly nastepny tydzien ona ma pietro nizej. Moze z jej inicjatywy.

Chłodna obojętność.
Nie staraj się naprawiać wszystkiego za wszelką cenę i pokazywać że wszystko jest super i że możecie być kumplami od kieliszka...bo nie możecie, przynajmniej narazie
_________________

A po co mają byc kumplami, przecież nie o to chodziło. To raczej średnia przyjemność spotykać się z dziewczyną na której jemu zależało ze świadomością, że i tak nigdy nie bedzie jego. To jak leczenie AIDS przy pomocy aspiryny, zupełnie bezcelowe. Lepiej zakończyć tą znajomość definitywnie.
sometimes saying nothing says all
Awatar użytkownika
Revana
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 20
Rejestracja: 19 lip 2007, 12:10
Skąd: XXXXXX
Płeć:

Postautor: Revana » 20 lip 2007, 10:11

neo7 pisze:
jazevec pisze:A po co mają byc kumplami, przecież nie o to chodziło. To raczej średnia przyjemność spotykać się z dziewczyną na której jemu zależało ze świadomością, że i tak nigdy nie bedzie jego. To jak leczenie AIDS przy pomocy aspiryny, zupełnie bezcelowe. Lepiej zakończyć tą znajomość definitywnie.


Zakończyć definitywnie... jeśli uporałeś się z nim (z nieodwzajemnionym uczuciem tak myślę) to problem sam z czasem się rozwiąże. Zakochasz się w kimś innym i po prostu zapomnisz o tym że nie udało się... Nie dręcz się i nie szukaj powodów dlaczego? To że tak naprawdę odbierało ci tzw. mowę przy niej i dziwnie(dla niej) się zachowywałeś świadczy o tym że to Ty więcej czułeś do niej a nie ona do ciebie, być może ona widzi w Tobie znajomego z pracy i to jej wystarczało lub tak naprawdę ma własne życie towarzyskie po za pracą(partnera/męża). Jeśli to dłużej trwało to i tak wyszło na jaw(pewnie wszyscy wiedzą i ona też bez twojej rozmowy). Musisz wybrać na czym tak naprawdę ci zależy: na niej czy na pracy.
Awatar użytkownika
jazevec
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 19
Rejestracja: 16 lip 2006, 14:26
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: jazevec » 20 lip 2007, 11:43

Nie dręcz się i nie szukaj powodów dlaczego? To że tak naprawdę odbierało ci tzw. mowę przy niej i dziwnie(dla niej) się zachowywałeś świadczy o tym że to Ty więcej czułeś do niej a nie ona do ciebie, być może ona widzi w Tobie znajomego z pracy i to jej wystarczało

Ja nie pytam dlaczego, bo wiem. Chodzi o to, ze ona nie traktuje mnie jak znajomego z pracy, bo znajomym z pracy mowi 'czesc' albo 'dzien dobry'. Z wszystkimi z pokoju rozmawia, nawet jesli to kilka slow o czyms zwiazanym z praca. Dla mnie robi wyjatek i to mnie gryzie. Kiedys sie lubilismy.
Krotko: zachowuje sie, jakbym jej zrobil cos bardzo zlego.
lub tak naprawdę ma własne życie towarzyskie po za pracą(partnera/męża).

O ile nic sie nie zmienilo w ciagu ostatniego pol roku, to nie ma, bo zapytalem wprost naszego wspolnego kolege. Mowil, ze nigdy nie miala chlopaka.
Śmierć to zdrowie !
Awatar użytkownika
Revana
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 20
Rejestracja: 19 lip 2007, 12:10
Skąd: XXXXXX
Płeć:

Postautor: Revana » 20 lip 2007, 13:32

O ile nic sie nie zmienilo w ciagu ostatniego pol roku, to nie ma, bo zapytalem wprost naszego wspolnego kolege. Mowil, ze nigdy nie miala chlopaka.



Może jest tak, że naprawdę boi się okazać swoje emocje... Kobiety tez czasami paraliżuje przyznanie się do swoich uczuć- czasami wystarczy jedno słowo i nieszczęście gotowe. Próbowałeś z nią kiedyś tak naprawdę porozmawiać? (ale broń Boże w pracy czy przy kolegach z pracy <diabel> ) Może tak samo jest nieśmiała jak Ty- jeśli nie porozmawiasz z nią szczerze to nigdy nie będziesz wiedzieć dlaczego tak Ciebie traktuje... Nawet jeśli okaze sie że dostaniesz kosza przynajmniej będziesz wiedzieć na czym stoisz i i nie bój się z nią szczerze porozmawiac- wiem że łatwo się to mówi ale tak jest że gdy zbieramy się na odwagę to najczęściej jest za późno... Co do śmieszności i innych obaw- wkońcu nadal ze soba pracujecie i chyba sam przyznasz że taka sytuacja powoli cię męczy... wpływa na wydajność i etc. A ile to czasu już trwa?
Awatar użytkownika
jazevec
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 19
Rejestracja: 16 lip 2006, 14:26
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: jazevec » 20 lip 2007, 21:27

Revana pisze:
O ile nic sie nie zmienilo w ciagu ostatniego pol roku, to nie ma, bo zapytalem wprost naszego wspolnego kolege. Mowil, ze nigdy nie miala chlopaka.



Może jest tak, że naprawdę boi się okazać swoje emocje... Kobiety tez czasami paraliżuje przyznanie się do swoich uczuć- czasami wystarczy jedno słowo i nieszczęście gotowe.

Wierzylem w to przez ostatni rok a moze troche dluzej. Nie zapisywalem dat. I to mnie zgubilo.

Próbowałeś z nią kiedyś tak naprawdę porozmawiać? (ale broń Boże w pracy czy przy kolegach z pracy <diabel> ) Może tak samo jest nieśmiała jak Ty- jeśli nie porozmawiasz z nią szczerze to nigdy nie będziesz wiedzieć dlaczego tak Ciebie traktuje...

Tak szczerze ? Tylko raz. Byla nerwowa, szorstka, zaczela od 'Ale o co chodzi?'. Dlatego powiedzialem tylko pare mniej waznych rzeczy i sie wycofalem.
Nie mam pojecia dlaczego mialaby mnie tak traktowac, gdyby rzeczywiscie do mnie cos czula. Wniosek prosty, ona czuje do mnie tylko czysta pogarde. Dzisiaj w moim towarzystwie siedziala 5 godzin zamiast 2 (nadgodziny razy 3) i wygladalo, jakby swietnie sie czula. Byla cala uchachana, pogaduchy z kolezankami itp.Do mnie ani slowa. Wlasnie ten smiech mnie najbardziej dobija, czuje sie, jakby wysysala ze mnie dobry humor. Ostatnia godzine czy dwie bylismy sami w pokoju, ale wtedy bylem juz takim klebkiem nerwow, ze odpuscilem sobie.
Przeciez jej nie powiem, zeby sie zamknela, mam ja terroryzowac ? Z drugiej strony, chyba NIC nie mam do stracenia.
Musze z nia porozmawiac.

Nawet jeśli okaze sie że dostaniesz kosza przynajmniej będziesz wiedzieć na czym stoisz i i


Ja juz wlasciwie dostalem kosza, i to w najbolesniejszy sposob, bo nie mowila wprost o co chodzi tylko robila sie coraz zimniejsza. A ja glupi zadreczalem sie pytaniami dlaczego tak sie zachowuje. Wiedzialem, ze ma malo czasu (magisterka, duzo egzaminow), i bralem poprawke na moj pesymizm. Mowilem sobie, ze niepotrzebnie sie zniechecam.

nie bój się z nią szczerze porozmawiac- wiem że łatwo się to mówi ale tak jest że gdy zbieramy się na odwagę to najczęściej jest za późno...

Juz sobie udowodnilem, ze potrafie sie przelamac w takich momentach. Duzo mnie to na poczatku kosztowalo. Teraz boje sie tego, ze znowu zachrypne albo zapomne, co chcialem powiedziec. Nie chce zeby zostaly jakies niedomowienia.

I niestety bede musial z nia porozmawiac w pracy, bo jestem na 8 godzin a ona na 6. Prawie zawsze wychodzi wczesniej. Na razie mam plan zeby zaczepic ja na korytarzu i poszlibysmy do kuchni. Rozwiazanie nie idealne.. pogłos, ktos moze wejsc nawet poza przerwa. Ale lepszego nie widze. Gdybym chcial sie z nia umowic poza praca nawet na kilka minut, to moze sie wykrecic ze sie spieszy na autobus czy co. Nie odpowiedziec na maila itp. Wczoraj slyszalem, jak gratulowala sobie, ze potrafi wiele zalatwic uprzejmoscia. Moze mamy rozne definicje uprzejmosci.

Co do śmieszności i innych obaw- wkońcu nadal ze soba pracujecie i chyba sam przyznasz że taka sytuacja powoli cię męczy... wpływa na wydajność i etc. A ile to czasu już trwa?


Kilka tygodni - od tamtej szorstkiej rozmowy. I to raczej łagodne okreslenie. Nigdy wczesniej nie mialem problemow z erekcją. Impotencja w wieku 23 lat. <brawo> <hahaha> <zalamka>
Śmierć to zdrowie !
neo7
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 08 cze 2007, 22:18
Skąd: ze 100-licy
Płeć:

Postautor: neo7 » 20 lip 2007, 22:07

jazevec pisze:mam plan zeby zaczepic ja na korytarzu i poszlibysmy do kuchni. Rozwiazanie nie idealne.. pogłos, ktos moze wejsc nawet poza przerwa. Ale lepszego nie widze. Gdybym chcial sie z nia umowic poza praca nawet na kilka minut, to moze sie wykrecic ze sie spieszy na autobus czy co. Nie odpowiedziec na maila itp. Wczoraj slyszalem, jak gratulowala sobie, ze potrafi wiele zalatwic uprzejmoscia.

Ciebie chyba już załatwiła. Po c*** chcesz się z nią umawiać? Czy tak ciężko zrozumieć że nic dla niej nie znaczysz.
jazevec pisze:Z drugiej strony, chyba NIC nie mam do stracenia.
Musze z nia porozmawiac.

Masz do stracenia jeszcze resztki honoru i godności, jeżeli to rozumiesz.
jazevec pisze:Juz sobie udowodnilem, ze potrafie sie przelamac w takich momentach. Duzo mnie to na poczatku kosztowalo. Teraz boje sie tego, ze znowu zachrypne albo zapomne, co chcialem powiedziec. Nie chce zeby zostaly jakies niedomowienia.

Jak tak się do tego zabierasz to w ogóle odpuść sobie bo już totalnie wszystko spiep****z.
jazevec pisze:Teraz boje sie tego, ze znowu zachrypne albo zapomne,

Jak boisz się do niej zagadać to jak wyobrażałeś sobie wasz ewentualny związek.
sometimes saying nothing says all
Awatar użytkownika
Revana
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 20
Rejestracja: 19 lip 2007, 12:10
Skąd: XXXXXX
Płeć:

Postautor: Revana » 21 lip 2007, 21:43

Co do śmieszności i innych obaw- wkońcu nadal ze soba pracujecie i chyba sam przyznasz że taka sytuacja powoli cię męczy... wpływa na wydajność i etc. A ile to czasu już trwa?


Kilka tygodni - od tamtej szorstkiej rozmowy. I to raczej łagodne okreslenie. Nigdy wczesniej nie mialem problemow z erekcją. Impotencja w wieku 23 lat. <brawo> <hahaha> <zalamka>


Hej nie chodzi mi o to że możesz mieć problemy z erekcją tylko w pracy 8) bo tak naprawdę jeśli dręczy Ciebie cała sytuacja to może ujemnie wpływać na Twoją wydajność w pracy( i generować kolejne problemy). Po za tym widzę że bardzo dużo pracujesz... Może czas na odpoczynek?
Widzisz masz podobny problem co ja- poczułeś coś do osoby z którą pracujesz i spędzasz dużo czasu.
Lokujesz uczucia do niej bo tak naprawdę twoje życie towarzyskie z braku czasu przeniosło się na grunt zawodowy.
Kilka tygodni to i tak dużo ,,zmarnowanego" czasu na zadręczanie się. Jeśli jej nie przeszło odpuść.
Awatar użytkownika
tubylec
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 18
Rejestracja: 21 lip 2007, 13:38
Skąd: z zaskoczenia
Płeć:

Postautor: tubylec » 21 lip 2007, 23:24

jaz na moje masz dwa wyjscia:
jedno: totalnie desperackie to szczera rozmowa i wyjasnienie sytuacji - raczej bym nie polecal
drugie: uratowac resztki godnosci i ignorowac jej zachowanie. musisz dopuscic do siebie jedna rzecz: kobieta ma byc partnerka a nie kims kto bedzie cie traktowal z gory. dlaczego masz sie czuc gorszy od niej? malo masz problemow zeby znosic jeszcze jej zachowanie? troche wiary w siebie i nie pros sie zeby zwrocila na ciebie uwage. nie to nie, probowales, nie ta to inna :)

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 222 gości