shaman pisze:Oczywiście, nie mam przecież na myśli prymitywnych stereotypów, że jak inteligencja to w dużym mieście. Piszę co do zasady. Naturalnym odruchem osoby poszukującej wykształconego partnera jest miasto akademickie dla przykładu.
Tak, ale mi nie o to chodzi. Można mieszkać w mieście jak najbardziej akademickim i stosownych osób nie spotykać. To kwestia rozpoznania własnych potrzeb i, że tak powiem, terenu.
PFC pisze:Moim zdaniem takie przesiewy i ich ewentulane rezultaty nie bilansują "kosztu alternatywnego".
Można nastawić się na jak najmniejsze straty, zadekować i trwać w ten sposób, unikając porażek, ale też i z zysków, albo krążyć po świecie, szukać, ryzykować i zbierać wpierdol, przegrywać, lecz także uczyć się dzięki temu i zyskiwać wiele.
PFC pisze:A czy Ty kiedyś coś z tych "ławic belejakości" wyłowiłaś, czy tylko jesteś pozytywnie nastawiona do życia?
A i owszem. Nie raz. Ostatnie z tych odkryć, bo wyłowieniem tego nijak nazwać nie można, przeszło moje najśmielsze oczekiwania i wywarło na mnie iście potężny wpływ, na zawsze zmieniając tak moje życie, jak i mnie samą .... i chociaż cenę przyszło zapłacić prawdziwie piekielną, to nie żałuję....
PFC pisze:nie sądzę, by było to warte "każdej męki" (a już na pewno nie średniowiecznych tortur

)...
Męki w sensie przenośnym.... a w ogóle przestań mi tu siać defetyzm, bo próbuję się automotywować, a Ty mi dywersję odstawiasz ;d
No chyba, że ktoś uważa swoją samotność za mękę, swego rodzaju czyściec, po którym nastąpi wiekuista jasność - wtedy mogę to zrozumieć, chociaż podejście owe oceniam, jako naiwne.
Trochę przerysowujesz. Podczas gdy wiadomo o co chodzi. Znalezienie osoby/osób sobie podobnych, z którymi doskonale się rozumiesz, które mają podobne cele i wartości jak Ty, jest rzeczą niezwykle rzadką i cenną.
PFC pisze:globalizacja z każdym rokiem robi swoje.

Robi, ale wszędzie jej macki nie dosięgły i są rejony, w które nigdy nie sięgną

PFC pisze:Jeżeli idzie o sferę mentalną to mamy ostatnio do czynienia z wielkim regresem... Ja np. nie znam niemal nikogo, kto postępuje zgodnie z poglądami, które na głos propaguje.
Prawdą jest to, co piszesz, ale ludzi takowych znasz. Ot, nie przymierzając, chociażby ja.
PFC pisze:Parafrazując pewien cytat: "Nie ma już ludzi, dla których warto umierać. Prawdziwy problem polega jednak na tym, że nie ma też ludzi, dla których warto żyć."

Są. Ale żeby ich spotkać trzeba wyjść z Twierdzy Swojej Samotności
