hemoth pisze:Hej.
Miałem wczoraj taką oto sytuację:
Umawiam się z moją dziewczyną u niej na godzinę 20.00. Gdy jestm w drodze ona pisze że jest jeszcze u koleżanki (która zresztą mieszka dwa domy obok) i że wróci za 10 minut. Ja na to że w takim razie za 15 minut przyjadę i czekam sobie w aucie na parkingu. Jestem punktualny - przyjeżdżam po 15 minutach - jej nie ma. Czekam pod jej domem 5 minut, 10, 15, 20... a jej nie ma i nie ma!
Przyznam że można się wkurzyć, choć jestem raczej cierpliwy!
JESTEM CIEKAW JAK WY ZAREAGOWALIBYŚCIE W TAKIEJ SYTUACJI?
Ja potraktowałem to jako brak szacunku dla mnie i dla mojego czasu - ogólnie jako kompletne olewanie mnie. Powiedziałem jej o tym, już telefonicznie bo zanim napisała po kolejnych 10 minutach "już jestem, dlaczego cię nie ma?" ja pędziłem z powrotem do domu.
Ja raczej też częściej jestem osobą spóźniającą się, ale walczę z tym dość skutecznie, a jeśli to, że się spóźnię nie zależy ode mnie, to po prostu dzwonię i informuję, że z takiego a takiego powodu nie zdążę na umówioną godzinę. Ale jak napiszę czy powiem, że będę za 15 min to staram się dotrzymać słowa.
W takim przypadku jak Twój po pierwszych 5 min zadzwoniłabym, spytała się gdzie jest i kiedy będzie, a jeśli nadal by tej osoby nie było o umówionej porze, po kolejnych 5 min odjechałabym. Poczekałabym, aż zadzwoni, porozmawiałabym o tym, że mnie to denerwuje, żeby się starała nie spóźniać więcej i przy każdym kolejnym spotkaniu przy spóźnieniu ok.5 min znikałabym z umówionego miejsca.
Mona pisze:Ok, jeśli chodzi o spóźnialstwo, to można raz, góra dwa razy postąpić podobnie, ale na dłuższą metę nie ma to sensu, bo można w ten sposób odbijać piłeczkę w nieskończoność.
No i tu się zgodzę, że raz czy dwa można tak samo postąpić, żeby ta osoba miała pojęcie, jak to jest, jak się na kogoś czeka, ale na dłuższą metę według mnie, to jest bez sensu.
Mysiorek pisze:PoznanPawelek napisał/a:
gdy sie spoznisz, a komus na tobie naprwde zalezy to to zrozumie
Dokładnie <browar>
Oczywiście mowa tu o Związkach, a nie o popierdółkach. Partner domyśla się, że musiało być ważne zdarzenie, że się spóźnił i nie dał znać. Później się gada i wyjaśnia.
No w sumie trochę racji masz, ale nie na każde spotkanie i nie tyle, ile pisze autor tematu. Bo w takim przypadku to się przestaje robić zabawne.
