Swoje perturbacje związane z rozstanie już opisywałem tutaj http://www.agnieszka.com.pl/forum_php/v ... php?t=1789
jeszcze raz dzięki za wszystkie posty
Niezmierzone obszary kobiecej psychiki wciąż mnie zaskakują, ale przedstawię problem:
Minał ponad miesiąc od rozstania, przestałem nalegać i pytać o bezsensowność rozstania. Zaczęliśmy się widywać co 2 - 3 dni. Normalne rozmowy o niczym, pojechaliśmy na grzyby (nie ma

Wiem, że mnie kocha...podczas kolacji coś pękło, widziałem błysk w Jej oku i to nie jeden raz. Skończyło się głębokim pocałunkiem :524: i odprowadzeniem w objęciach do domu. Nie ukrywam, pożądanie mnie zaczęło rozpierać
Jak to jest możliwe, aby kochać i nie czuć pożądania? A może Ona przeszła na etap przyjazni, kocha mnie jak brata (świetnie nam się rozmawia, zwierza mi się ze swoich problemów, ja Jej też)? Czy jest zrażona moją osobą i nie może się przekonać? Czas uleczy rany, pozwoli zapomnieć o złych snach?
To by trochę do niej pasowało, po drobnych spięciach między nami nie mogła się ze mną kochać, a ja seks uważałem za remedium na drobne, bezsensowne sprzeczki. Ona musiała odczekać nawet kilka dni!
Nie ukrywam, że interesujące będą wypowiedzi kobiet. Ale Panami też nie pogardzę